Mistrzowskie pożegnanie. Kolarska karawana jedzie dalej

27-29 września odbyły się XI Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Szosowym Niepełnosprawnych. Krajowa czołówka pojawiła się w okrojonym składzie, ale na trasach w Wieprzu, Nidku i Rzykach (woj. małopolskie) nie zabrakło sportowych emocji. Zawody zostały zorganizowane przez BZSR Start Bielsko Biała i PZSN Start, a w przyszłym sezonie zagoszczą już w innym regionie.

To najważniejsza kolarska impreza w krajowym kalendarzu. Dla wielu zawodników stanowi podsumowanie sezonu. W 2019 r. ściganie o tytuły miało odbyć się wcześniej. Jednak wyznaczony pierwotnie termin (19-21 lipca) pokrywał się z World Para Athletics Grand Prix w Bydgoszczy.

– Cieszy rosnąca liczba uczestników, na listach zgłoszeń mieliśmy ponad 80 osób. Pojawiają się nowe twarze i to też jest optymistyczne. Z drugiej strony zabrakło wielu doświadczonych kolarzy [w H4 – Krystiana Giery, Arkadiusza Skrzypińskiego i Zbigniewa Wandachowicza – przyp. red.], ale może nadchodzi pokoleniowa zmiana – powiedział „NS” Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego oraz prezes zarządu PZSN Start.

Organizatorzy postawili na sprawdzone rozwiązania z minionych lat. MP zostały więc rozłożone na 3 dni. Program na piątek (27 września) objął m.in. klasyfikację medyczną nowych zawodników oraz odprawę techniczną. Na sportową rywalizację trzeba było zaczekać do soboty. Wówczas odbył się wyścig ze startu wspólnego na znanej pętli Wieprz – Nidek – Wieprz. W zależności od kategorii, zawodnicy mieli do pokonania od dwóch do pięciu okrążeń o długości 12,2 km. Z kolei najważniejszym punktem niedzielnej części MP była jazda indywidualna na czas. W tym przypadku pięciokilometrowa trasa została wyznaczona w Rzykach.

– Nie mieliśmy alternatyw. Ciężko jest znaleźć drogę, gdzie można zrobić pętlę, żeby ona też nie była w takim ruchliwym miejscu. To największy problem przy organizacji tego typu przedsięwzięć. Generalnie mistrzostwa można uznać za udane. Bardzo ważne, że nikomu nic się nie stało. A od strony sportowej było wiadomo, że pewna grupa będzie brylować – podkreślił Tomasz Hamerlak, czterokrotny paraolimpijczyk, a obecnie prezes BZSR Start Bielsko Biała i dyrektor zawodów.

Niedosyt i tytuły

Krajowe mistrzostwa zostały zorganizowane później niż w ostatnich latach, ale tradycyjnie już po najważniejszej imprezie sezonu. Kadrowicze szlifowali formę na Mistrzostwa Świata UCI, które odbyły się 12-15 września w Emmen. Reprezentacja Polski przywiozła z Holandii 6 medali. W H3 po srebro w wyścigu ze startu wspólnego i brąz w czasówce sięgnęła Renata Kałuża. Jej koledzy rywalizujący na handbike’ach nie znaleźli się na podium. W H4 Rafał Wilk zajął czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas, a tuż za nim został sklasyfikowany Krystian Giera. Wyścig ze startu wspólnego ukończyli odpowiednio na szóstej i jedenastej pozycji. Rafał Wilk wystartował też z Renatą Kałużą i Rafałem Szumcem w sztafecie. Polska ekipa finiszowała jako szósta.

– W sumie to moje drugie mistrzostwa świata bez medalu. Czuję lekki niedosyt, bo w czasówce zabrakło ośmiu sekund do trzeciego miejsca. Wiem, że człowiek wiecznie nie będzie na podium, ale klasyfikacje w naszej grupie są takie, a nie inne. Pierwsza dwójka obu konkurencji nie powinna startować wkategorii H4 – podkreślił Rafał Wilk, który swój dorobek powiększył o 2 tytuły MP.

W sobotnim wyścigu szybko wypracował sobie komfortową sytuację. Po pierwszym podjeździe uciekł z Rafałem Szumcem reszcie stawki. Reprezentanci kraju współpracowali ze sobą przez 3 okrążenia, a później najbardziej utytułowany polski handbiker samotnie podążał do mety.

– Cieszę się, że obroniłem koszulkę mistrza Polski. Jednak trochę szkoda, że Krystian [Giera – przyp. red.] nie przyjechał, bo nasza rywalizacja dodałaby kolorytu. Choroba go zmogła i nie mógł wystartować – powiedział po rywalizacji pierwszego dnia. Kolejnego dnia pewnie wygrał czasówkę.

Powrót na tron

W H3 najlepiej zaprezentował się wspomniany Rafał Szumiec. Zawodnik jeżdżący w barwach GTM Veloaktiv Kraków wygrał zdecydowanie pierwszą odsłonę MP, finiszując prawie 6 minut przed innym reprezentantem kraju – Mateuszem Witkowskim.

– Kiedy Rafał [Wilk – przyp. red.] odjechał ode mnie, to miałem bezpieczną przewagę. Cieszę się z dobrej jazdy i tytułu mistrzowskiego, który powrócił do mnie. Akurat forma jest optymalna, nie ma problemów zdrowotnych jak w ubiegłym roku – powiedział 36-latek po zakończeniu wyścigu ze startu wspólnego.

Kolejnego dnia był najlepszy w jeździe indywidualnej na czas. A w tej konkurencji podczas MŚ nie uniknął błędów. W Holandii źle zapamiętał trasę zawodów, co przełożyło się na stratę czasową. W efekcie został sklasyfikowany na 19. miejscu, a jak przekonuje – była szansa powalczyć o najlepszą dziesiątkę. Zdecydowanie lepszy humor miał po wyścigu ze startu wspólnego, w którym finiszował jako dziewiąty.

– Udało się odjechać z pierwszą grupą, z którą trzymałem się do ostatniego kilometra. Wtedy najlepsza czwórka uciekła, a ja jeszcze jestem trochę za słaby, żeby na finiszu powalczyć z tymi najmocniejszymi. Ogólnie to był przyzwoity wyścig w moim wykonaniu – opisał Rafał Szumiec.

Radość z jazdy

Świetny weekend zaliczył Krzysztof Plewa, zapisując na swoje konto dwa tytuły mistrzowskie w H5. W wyścigu ze startu wspólnego finiszował za nim Piotr Małek. Zawodnicy jeżdżący w barwach GTM Veloaktiv Kraków współpracowali na trasie, a linię mety przekroczyli w niewielkim odstępie.

– W sporcie nie można siebie skreślać, ale Krzysiek jest poza zasięgiem. Od dwóch lat jest konkurencja taka zacna, a ja do najmłodszych nie należę i w ostatnich dniach miałem problemy zdrowotne. Dla mnie to chyba najtrudniejszy wyścig w MP, jestem szczęśliwy z wicemistrzostwa – stwierdził Piotr Małek. W niedzielę handbiker z Otwocka został sklasyfikowany jako trzeci. Tytuł wicemistrzowski w jeździe indywidualnej na czas wywalczył Witold Misztela, który dzień wcześniej uzupełnił skład podium.

W H2 dwukrotnie triumfował Piotr Kacalski, a w H1 – Rafał Mikołajczyk. W stawce C3, C2, C1 niepokonany okazał się Zbigniew Maciejewski, w C4 – Sławomir Turonek, a w C5 – Piotr Bloma. Z kolei Krzysztof Szwedt uzyskał najlepszy wynik w czasówce w kategorii Open. Natomiast Sylwia Maciejkiewicz była najszybsza w C5 w sobotę i niedzielę. Z kolei zawodniczki Smoka Orneta podzieliły się tytułami mistrzowskimi w H3, H4, H5. Wyścig ze startu wspólnego wygrała Katarzyna Zubowicz, a czasówkę – Monika Pudlis.

Jednym z uczestników MP był Andrzej Szczęsny, który w przeszłości pełnił funkcję dyrektora tych zawodów. W listopadzie 2016 r. doznał poważnej kontuzji. Rozważał zakończenie kariery, ale w tym roku postanowił powrócić na stoki.

– Wznowiłem treningi pod narciarstwo i bardzo dużo zacząłem też jeździć rowerze, dlatego tu wystartowałem. Przyjechałem z Poznania, gdzie przez 3 dni ciężko trenowaliśmy. Dzisiaj to troszeczkę odczułem, ale udało się ukończyć zawody, jestem zadowolony – powiedział 36-latek po wyścigu ze startu wspólnego. W swojej grupie finiszował jako czwarty. Takie też miejsce przypadło mu w czasówce. W pierwszej połowie października wyjedzie na zgrupowanie do Austrii. Tam na lodowcu poćwiczy przed sezonem. Nie liczy na rewelacyjne wyniki, chce zobaczyć, w jakim miejscu znajduje się po długiej przerwie.

Czas na zmiany

– MP rozstają się na jakiś czas z okolicami Andrychowa. Przyszłoroczna edycja odbędzie się najprawdopodobniej w Rzeszowie lub w innej części Podkarpacia. Rafał Wilk chce się tym zająć, w przeszłości organizował u siebie zawody Pucharu Europy. Decyzji można spodziewać się lada moment, nad terminem jeszcze się nie zastanawialiśmy – poinformował Łukasz Szeliga.

Jak przyznał Tomasz Hamerlak, kolejna wizyta w tym samym miejscu mogłaby być nudna dla niektórych zawodników. Zdaniem prezesa Startu Bielsko-Biała takie imprezy powinny odbywać się maksymalnie 3 lub 4 razy w jednym miejscu. W Wieprzu, Nidku i Rzykach były znacznie dłużej, a inne kluby nie podejmowały zdecydowanych kroków, aby ugościć MP u siebie.

– Tu od strony organizacyjnej nie mamy powodów do narzekań. Trasa jest odpowiednio oznaczona i przygotowana, mamy też namiot z cateringiem. Na słowa uznania zasługują też kibice. Oni przyzwyczaili się do naszej obecności, całe rodziny wychodzą przed domy, żeby nas dopingować – ocenił Piotr Małek.

W 2020 r. odbędą się Mistrzostwa Świata w Ostendzie (4-7 czerwca) i Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio (25 sierpnia-6 września). Jak zaznaczył Rafał Szumiec, wcześniej nie organizowano dwóch wielkich imprez w jednym sezonie. Zdaniem handbikera, w topowej formie trzeba będzie być już na MŚ, bo zapewne po nich rozstrzygnie się, kto poleci do Japonii.

– Myślimy o zorganizowaniu Pucharu Polski dla kolarzy. Chcemy, żeby znalazły się w nim imprezy z różnych części kraju. Być może od 2020 r. pojawią się z nami tandemy. Jest liczna grupa osób z dysfunkcją wzroku, a taka jazda to doskonała integracja – podkreślił Łukasz Szeliga.

Natomiast Start Bielsko-Biała skupi się na organizacji MP w Narciarstwie Alpejskim i Parasnowboardzie Niepełnosprawnych. Plany zakładają też przygotowanie Pucharu Polski dla narciarzy.

Zobacz galerię…

Wyniki. XI Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Szosowym Niepełnosprawnych
Wyścig ze startu wspólnego:
http://www.start.bielsko.pl/files/mwksn_2019/Mistrzostwa_Polski_w_Kolarstwie_Szosowym_Osob_Niepelnosprawnych_2019_start_wspolny.pdf

Jazda indywidualna na czas:
http://www.start.bielsko.pl/files/mwksn_2019/Mistrzostwa_Polski_w_Kolarstwie_Szosowym_Osob_Niepelnosprawnych_2019_jazda_indywidualna_na_czas.pdf

Tekst i fot. Marcin Gazda
Data publikacji: 08.10.2019 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również