Piłka w grze. Emocje gwarantowane w ciemno

Ceremonia otwarcia turnieju

Rozgrywki Ligi Centralnej Europy w blind futbolu (piłka nożna osób niewidomych) osiągnęły półmetek. Tyniecka NWP Kraków spędzi przerwę zimową na drugim miejscu (ex aequo z BSC Praga), a UKS Sprint Wrocław – na czwartym. Zwieńczeniem pierwszej części sezonu był turniej w stolicy Małopolski, który zakończył się zwycięstwem Avoy MU Brno. Tym samym ekipa z Czech umocniła się na prowadzeniu w tabeli.

Liga Centralnej Europy po raz drugi w historii zawitała do Krakowa. 8-9 grudnia Tyniecka NWP zorganizowała turniej w Karcher Hala Cracovia Centrum Sportu Niepełnosprawnych. Oprócz gospodarzy, o ligowe punkty walczyły: Avoy MU Brno, BSC Praga, LASS Budapeszt, UKS Sprint Wrocław oraz OBSV Wiedeń. Ekipa z Austrii dołączyła w tym sezonie do rozgrywek, co spowodowało zmiany regulaminowe.

− Podczas turnieju nadal gramy według zasady każdy z każdym. Jednak skróciliśmy mecze, połowa trwa 15, a nie 20 minut. Okazuje się, że łatwiej nam wytrzymać 5 krótszych spotkań niż 4 dłuższe. Powiększenie ligi to dobry pomysł. Gra jest bardziej różnorodna – powiedział „NS” Lubomir Prask, trener UKS Sprint Wrocław.

Każda z ekip zobligowana jest do zorganizowania ligowego weekendu. Inauguracja sezonu odbyła się w Pradze (8-9 września). Następnie rywalizacja przeniosła się do Brna (13-14 października). Już wiosną 2019 roku rozgrywki zagoszczą w Wiedniu, Budapeszcie oraz we Wrocławiu.

Czeskie rządy

Turniej w Krakowie zakończył się zwycięstwem Avoy MU Brno. Drużyna zza południowej granicy zanotowała 4 zwycięstwa i jeden remis, nie tracąc przy tym żadnej bramki. Tym samym umocniła się na prowadzeniu w lidze i zmierza do powtórzenia triumfu z sezonu 2017/2018.

− Brno trzyma poziom, ale wszyscy ich powoli doganiamy. Liga stała się tak wyrównana, że podczas każdego turnieju wyskakuje inna drużyna – podkreślił Lubomir Prask.

W stolicy Małopolski pozytywnie zaskoczyły BSC Praga oraz OBSV Wiedeń. Zajęły one odpowiednio drugie i trzecie miejsce. Ekipa ze stolicy Czech wywalczyła 9 punktów, a po dwóch turniejach miała ich 12. Obecnie lepszym dorobkiem może się pochwalić jedynie Avoy MU Brno. Z kolei wiedeńczycy zdobyli 7 punktów, a przed wizytą w Krakowie zgromadzili ich 5.

− Nie ma już meczów jednostronnych, każdy potrafi wygrać z każdym. Praga w tamtym sezonie przegrywała z wszystkimi, teraz jest z nami wiceliderem. Po trzech turniejach mamy z nimi dwie porażki, a w tamtym sezonie potrafiliśmy z nimi wygrać nawet 4:0. Wiedeń miał się uczyć, a dysponuje jednym niesamowitym zawodnikiem − stwierdził Marcin Ryszka, kapitan Tynieckiej NWP Kraków.

Niedosyt i kontuzje

Tyniecka NWP chciała wykorzystać atut własnego terenu i przejąć fotel lidera rozgrywek. Plan nie powiódł się, domowy turniej ukończyła na czwartym miejscu. Przed rywalizacją w Krakowie traciła tylko punkt do Avoy MU Brno, a obecnie – 9 punktów. Dwie najlepsze ekipy sezonu 2017/2018 stanęły naprzeciw siebie tuż po ceremonii otwarcia imprezy. Wziął w niej udział trener Cracovii Michał Probierz.

Gospodarze zaczęli weekend od porażki 0:1. Tego samego dnia wygrali 2:1 z OBSV Wiedeń, a następnie przegrali 0:1 z BSC Praga. W niedzielnej części zawodów bezbramkowo zremisowali z LASS Budapeszt oraz UKS Sprint.

− Pozornie wydawało się, że Brno jest w słabszej dyspozycji. Do Krakowa przyjechali wzmocnieni reprezentantem Anglii i odjechali nam w tabeli. Walka o miejsce na podium będzie niesamowita i zażarta do samego końca – powiedział Marcin Ryszka, który powrócił na boisko po trzech miesiącach przerwy.

Pauza była spowodowana kontuzją, naderwaniem więzadeł w stawie skokowym. Jednak 28-latek nie pograł zbyt wiele, pierwszego dnia turnieju odnowił mu się uraz. W niedzielę już tylko dopingował kolegów z drużyny. W sobotę ucierpiał też inny z podstawowych graczy Tynieckiej Mateusz Krzyszkowski, który złamał nos. Tym samym w składzie pojawili się zawodnicy występujący rzadziej do tej pory.

− Nie ukrywam, że przed turniejem liczyliśmy na więcej, ale kontuzje pokrzyżowały nam plany. Musieliśmy „połatać” skład, zagraliśmy defensywnie i to zafunkcjonowało. Walczymy, żeby dogonić Brno, bo to pozostaje naszym celem. Mamy świadomość, że ta drużyna jest bardzo mocna i najbardziej doświadczona – powiedział Piotr Niesyczyński, trener Tynieckiej NWP Kraków.

Przebudowa zespołu

Piąte miejsce w turnieju zajął UKS Sprint, który z Małopolski wywiózł 4 punkty. Na ten dorobek złożyły się 4 remisy i jedna porażka. W sobotę wrocławianie zanotowali remisy: 0:0 z drużynami z Budapesztu i Brna, a następnie 1:1 z ekipą z Wiednia. Niedzielną część zmagań rozpoczęli od porażki 0:2 z BSC Praga, a w ostatnim meczu bezbramkowo zremisowali z Tyniecką NWP.

− Przegraliśmy z Pragą, czyli zespołem, który zawsze nam dawał punkty. Nie odnieśliśmy ani jednego zwycięstwa, nie strzeliłem żadnej bramki, więc nasz występ wygląda słabo. Na dzisiaj brakuje nam skuteczności i szczęścia. Trener uważa, że jest coraz lepiej pod względem taktycznym. Na pewno rozwijamy się jako zespół – podkreślił Robert Mkrtchyan, kapitan UKS Sprint Wrocław.

Ekipa z Dolnego Śląska zmaga się z kłopotami kadrowymi. Na bramkę powędrował jeden z przewodników. Sytuacji nie ułatwiały drobne urazy i kontuzje. Ponadto Lubomir Prask wprowadza nowe ustawienia i rozegrania taktyczne.

− To normalne, że boli przebudowa zespołu i uczenie się nowych rzeczy. Trzeba to przyjąć z pokorą, wiedzieć, że nic złego się nie dzieje. Wyglądamy dobrze fizycznie, mamy umiejętności i myślę, że już niedługo zacznie to funkcjonować – powiedział trener wrocławian.

Wiosna będzie nasza

To był pierwszy turniej blind futbolu w Karcher Hala Cracovia Centrum Sportu Niepełnosprawnych. Zawodnicy i trenerzy zwrócili uwagę na bardzo dobrą akustykę, co ma olbrzymie znaczenie dla rozgrywania spotkań. Jednocześnie mecze przyciągnęły sporo kibiców na trybuny, zwłaszcza w sobotnie popołudnie.

− W ubiegłym roku pożyczyliśmy z Wrocławia specjalistyczne bandy do gry. Teraz korzystamy ze sprzętu zakupionego przez prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego. Wiemy, że te bandy staną na stałe na Placu Na Groblach, gdzie zostanie zagospodarowane miejsce typowo dla nas – podkreślił Piotr Niesyczyński.

W drugiej połowie sezonu nie powinno zabraknąć emocji. Polskie drużyny liczą na lepsze występy niż podczas grudniowego turnieju. Robert Mkrtchyan przyznał, że już nie może doczekać się występu przed wrocławską publicznością. W maju Liga Centralnej Europy dotrze na Dolny Śląsk. − Uwielbiam nasze boisko, inaczej się na nim gra niż w hali. Na pewno dowartościuję się tym turniejem bardziej niż występem w Krakowie – stwierdził kapitan wrocławian.

W sezonie 2019/2020 nie są wykluczone kolejne zmiany w rozgrywkach. Być może ligowa stawka powiększy się o jedną lub dwie drużyny. Jeśli do tego dojdzie, to najpierw rywalizacja będzie się toczyć w dwóch grupach trzy-czterozespołowych. Najlepsze ekipy uzyskają awans do dalszych gier i powalczą o końcowy triumf.

− Czekamy na Szwajcarów. Może dołączą Rumunii, u nich też nie ma ligi, a w piłkę grają całkiem nieźle. Są jeszcze drużyny włoskie, ale zobaczymy, bo to byłyby już dalekie wyjazdy, zarówno dla nich, jak i dla nas – poinformował Lubomir Prask.

Turniej w Krakowie (8-9 grudnia)
1. Avoy MU Brno 5 13 8:0
2. BSC Praga 5 9 4:2
3. OBSV Wiedeń 5 7 5:5
4. Tyniecka NWP Kraków 5 5 2:3
5. UKS Sprint Wrocław 5 4 1:3
6. LASS Budapeszt 5 2 0:7

Tabela Ligi Centralnej Europy (po trzech turniejach)
1. Avoy MU Brno 15 30 16:3
2-3. Tyniecka NWP Kraków 15 21 10:9
2-3. BSC Praga 15 21 10:9
4. UKS Sprint Wrocław 15 18 10:8
5. LASS Budapeszt 15 13 5:13
6. OBSV Wiedeń 15 12 8:17

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Marcin Gazda

Data publikacji: 18.12.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również