130 szermierzy z 18 krajów walczyło w Warszawie (9-11 lipca 2010 r.) podczas 10. Pucharu Świata w szermierce na wózkach Szabla Kilińskiego. Ranga turnieju, jego światowa renoma, nadają od lat niezwykłego blasku polskiej szermierce osób niepełnosprawnych.
Okoliczności sprawiły, że tym razem złoty medal należał się przed wszystkimi organizatorom turnieju – Integracyjnemu Klubowi Sportowemu AWF Warszawa. Niewiele bowiem brakowało a jubileuszowa edycja imprezy… w ogóle by się nie odbyła. Finansowa ekwilibrystyka i determinacja organizatorów sprawiły, że obronił się nie tylko turniej, ale także wieloletni dorobek i dobre imię polskiej szermierki w świecie.
Sportowa elita
Ruchome schody hotelu Marriott wnoszą gości na pierwsze piętro, do sali reprezentacyjnej. Już pierwszy rzut oka na sprzęt zgromadzony w holu, charakterystyczne okrzyki dochodzące z sali, dźwięk uderzających o siebie kling nie pozostawiają wątpliwości z jaką dyscypliną sportu masz do czynienia.
Egzotyczne twarze i wielojęzyczne rozmowy dowodzą aż nadto, że spotkasz się z towarzystwem z połowy świata. Nader licznie reprezentowana jest Europa, ale trudno nie zauważyć także Tajlandii, Malezji, Hong-Kongu.
– Budowanie rangi tego turnieju od wielu lat, przyniosło zamierzony efekt. Ludzie lubią tu przyjeżdżać, my ich znamy, rozmawiamy z nimi i zawsze pytają czy będzie turniej w Warszawie – mówi szermierz Stefan Makowski. – Moim zdaniem nie ma lepszego turnieju i nie mówię tego z kurtuazji, bo jeździmy po różnych imprezach w Pucharze Świata i wiem, że tutaj wypada wszystko o klasę lepiej niż w innych miejscach świata. Zawsze ten turniej jest bardzo silnie obsadzony, teraz na przykład walczyliśmy z zawodnikami z Malezji, na żadnym innych zawodach, czy to we Francji, czy we Włoszech, nigdy ich nie spotkałem. Widocznie wiedzą, że tu warto przyjechać.
Abecadło
Turniej tradycyjnie rozgrywany jest w trzech rodzajach broni – florecie, szpadzie i szabli, a także w trzech kategoriach (A, B, C) określających stopień niepełnosprawności wyrównując szanse zawodników.
Szermierka jest bardzo dobrym sposobem rehabilitacji dla np. tetraplegików, osób z całkowitym bezwładem kończyn dolnych i częściowym górnych. W szermierce na wózkach to kategoria C. Przy tych porażeniach zawodnicy wykonują tysiące ruchów nie wiedząc nawet, że ćwiczą, wzmacniają mięśnie, na zasadzie kompensacji przejmujące funkcje mięśni porażonych.
W kategorii A walczą zawodnicy po jedno lub dwustronnej amputacji, niedowładzie nóg, z dysfunkcjami nie paraliżującymi mięśni tułowia. Wykonują bardzo dynamiczne ruchy, wychylenia, wypady do przodu podczas ataku, także uniki, cofnięcia w obronie. Niektórzy robią to na tyle dynamicznie, że układają się niemal poziomo. Walka jest bardzo żywa, szermierze sprawnością nie różnią się od zawodników pełnosprawnych.
W tej też kategorii możliwe są walki integracyjne. Jeśli jakiś mistrz usiądzie na wózku i będzie walczył z zawodnikiem niepełnosprawnym, to bardzo często wygrywa ten drugi, bo różnica techniki jest niemal żadna, a niepełnosprawność nie odgrywa roli. Polska jest prekursorem organizowania takich walk, obecnie w Europie turnieje integracyjne są coraz częstsze.
– Wierzymy, że doprowadzimy do stanu, w którym zawodnicy niepełnosprawni będą mogli uczestniczyć w każdym turnieju, a zawodnicy pełnosprawni mieliby obowiązek stoczyć z nimi pojedynek na wózku – mówi Tadeusz Nowicki, prezes IKS AWF. – Na początku podczas Szabli Kilińskiego organizowaliśmy takie walki aby poprzez „sensację” wzbudzić zainteresowanie mediów, a celem było udowodnienie, że integracja jest możliwa i taki system powinien być obligatoryjny. Wynika to z równości praw.
Turniej
Walki toczyły się przez trzy dni na kilku planszach jednocześnie. Przy tak licznie obsadzonym turnieju, udziale wysokiej klasy zawodników, przebrnięcie przez eliminacje już stawało się osiągnięciem. Miłą niespodziankę sprawili młodzi: Mateusz Proksa ze Startu Katowice zajął 13. miejsce w turnieju floretowym mężczyzn (kat. B), a było to miejsce najwyższe ze wszystkich sześciu Polaków startujących w tej kategorii. 6. miejsce w szpadzie zajął młody Norbert Całka, który o wejście do czwórki przegrał ze srebrnym medalistą turnieju, Francuzem Noble’em.
Drugiego dnia zawodów ich przebieg tak ocenił Marek Gniewkowski, trener IKS: – Pierwszy dzień był dla nas słabiutki. Floret nie jest najlepszą naszą bronią, mogło być trochę lepiej, ale w zasadzie nie było dużych rozczarowań. Drugi dzień – szpada – dużo mocniejsza w naszym wykonaniu. Trzy pozycje finałowe mężczyzn, dwie kobiet, to już nie najgorzej. Wiadomo, że chciałoby się więcej wygrywać, ale to nie są Mistrzostwa Polski, gdzie tylko Polacy wygrywają. Część naszej kadry nie walczy, bo zawodnicy są w trakcie rehabilitacji po kontuzjach, część całkiem niedawno dopiero wróciła na plansze, jak Stefan Makowski po operacji nogi, część nie trenowała z innych przyczyn, a młodzież jeszcze jest niedoświadczona. Przygotowujemy się do Mistrzostw Świata w Paryżu, w listopadzie, i to jest główna impreza w tym roku. U siebie walczy się trudno. Są rodziny, przyjaciele, znajomi, wszyscy chcą pomóc, a z reguły przeszkadzają, wymagania w stosunku do gospodarza też są większe.
W efekcie dorobek medalowy Polaków nie był taki, do jakiego przyzwyczajeni byli sympatycy tego sportu. Brąz zdobyły Marta Makowska (kat. B) w turnieju floretowym i Renata Burdon w szabli oraz nasi szabliści w turnieju drużynowym. Nie zawiódł Dariusz Pender, występujący w kat. A. Najpierw wywalczył srebrny medal we florecie, przegrywając jedynie w finale, po bardzo zaciętym pojedynku z Włochem Mateo Bettim 13:15. Następnego dnia wygrał turniej w szpadzie, pokonując w finale Francuza Romaina Noble’a 15:10. Blisko medalu byli Stefan Makowski w turnieju floretowym, Adam Michałowski (kat. C) w szpadzie – obaj wywalczyli 5. miejsca. Poza tym Polakom wiodło się nie najlepiej.
– Jestem nie do końca zadowolony z turnieju – ocenia Tadeusz Nowicki. – Nie mam pretensji do zawodników, ale jest mi przykro i jestem zaskoczony, że Polacy nie są już tak dobrzy jak kiedyś. Wygrywaliśmy tu większość konkurencji, medali było zatrzęsienie, po piętnaście, dwanaście. Teraz z każdym rokiem jest ich mniej. Doszło do tego, że trzeba się cieszyć z każdego zdobytego krążka. Dzieje się tak nie dlatego, że mamy gorsze warunki czy metody szkoleniowe. Jest przeciwnie – warunki do trenowania są coraz lepsze, jest więcej trenerów, szermierka jest uprawiana nie tylko w Warszawie. W Katowicach na AWF, gdzie zajęcia prowadzi Michał Morys, trener klasy mistrzowskiej, jest już duża grupa szermierzy. Od niedawna trenuje tam słynna sportsmenka, niezwykle utalentowana Agata Struzik. Szermierka rozwija się w innych miastach, zajmują się tym trenerzy sportowców pełnosprawnych. Jednak w innych krajach pracują ze zdwojoną siłą, ogromne pieniądze są w to zaangażowane. Na przykład Rosja przywiozła 25 zawodników. To się dotąd nie zdarzało, bardzo mocna Francja przywoziła 12. Gdzieś za Chińskim Murem też trenują, choć od Igrzysk Paraolimpijskich się nie pokazali, to na pewno przyjadą na Mistrzostwa Świata. Dziś potęgą są Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini – kraje dawnego Związku Radzieckiego, mające wielkie tradycje w szermierce. Będzie ciężko.
Historia i przyszłość
W latach 60. i 70. szermierka na wózkach w Polsce nie istniała, dopiero powstanie klubu integracyjnego powołało ją do życia. Wzory i metody postępowania Tadeusz Nowicki zaczerpnął od Francuzów, jeszcze jako trener szermierzy pełnosprawnych. To tam zobaczył szermierkę na wózkach zaadoptował na polskie warunki. Innowacją natomiast była organizacja walk integracyjnych.
– Takie zawody są doskonałą promocją szermierki, zwiększa się sympatia do szermierki na wózkach. I odwrotnie – jeśli wygrywa Sylwia Gruchała, to i my zyskujemy – opowiada Tadeusz Nowicki. – Z początku był ten rodzaj pikanterii – kto zwycięży? Pełnosprawny czy ten na wózku? Chcemy doprowadzić do całkowitej równości. Jeśli ten na wózku zdobywa Puchar Świata, to powinien być tak samo fetowany jak mistrz szermierki pełnosprawnych. Nie mają się tworzyć negatywne emocje, chcemy pokazać, że szermierka jest jedna. Po to zorganizowaliśmy mecz srebrnych medalistów olimpijskich z medalistami paraolimpijskimi, w którym zresztą ci ostatni wygrali. Nawet trenujemy razem w Cetniewie, obie strony zyskują.
Trenerzy kadry Polski szpadzistów dostrzegają wielkie korzyści z walk integracyjnych, bo ich zawodnicy siedząc na wózku mogą skupić się tylko na technice ręki. Na wózku zawodnicy są w ciągłym kontakcie, w odległości krytycznej, bo nie mogą od siebie uciec. Błyskawiczna wymiana parad, ripost jest tak intensywna, że zmusza do maksymalnej koncentracji, stwarzają się warunki ekstremalne stanowiąc doskonały środek treningowy dla pełnosprawnych.
Refleksje na marginesie
Naszą uwagę wzbudziła florecistka Dagmara Witos-Eze. Doszła do 11. miejsca indywidualnie, a podczas turnieju zajmowała się… dzieckiem. – Ma 5 miesięcy, na imię Ekene i przyjechał z mamą na zwody. Wyszłam z eliminacji ale nie doszłam do ósemki finałowej. Dopiero co wznowiłam treningi po ponad rocznej przerwie z powodu urlopu macierzyńskiego. Trenowałam raptem dwa tygodnie, więc to chyba dobry wynik.
Obserwację przegranej wysoko walki Dagmary Witos z azjatycką zawodniczką mieliśmy okazję uzupełnić o fachowy komentarz Marka Gniewkowskiego: -Zawodniczka długo nie trenowała. Co prawda szermierki się nie zapomina, ale precyzja ucieka. Walka 15:1 nie odzwierciedla różnicy poziomu. Policzyłem akcje jakie wykonały zawodniczki i na 16 akcji dziewczyny z Hong Kongu, 15 zakończyło się celnym trafieniem. Dagmara 10 swoich akcji zakończyła jednym trafieniem. 90 proc. trafień było w polu nieważnym, więc złego słowa nie powiem o stylu, brakowało precyzji.
Ten sam trener, zapytany o zauważalną dominacja zawodniczek azjatyckich, podzielił się ciekawą obserwacją: – A czy da się coś zrobić z dominacją Chińczyków w tenisie stołowym? Ja celowo porównuję tę dyscyplinę z szermierką ma wózkach. W obu zawodnicy są częściowo unieruchomieni. Decyduje gibkość, szybkość, refleks. Chińczycy są nie do pobicia. Taka rasa. Chciałbym aby ktoś zaprzeczył tej tezie.
Podczas Gali Finałowej doszło do pierwszego w Polsce pojedynku… niewidzących. Na planszy stanęli Damian Pietrasik i Piotr Krajnik: – To przełamanie kolejnej bariery. Od początku starał się to robić nasz klub, IKS – nie ma rzeczy, których nie można pokonać, bo naprawdę każdy z nas może żyć godnie i realizować swoje marzenia. Fakt, że ktoś nie widzi, nie jest wyrokiem – mówił Damian. – Osoby niewidome mogą uprawiać wiele dyscyplin sportowych, jeśli stworzy im się warunki, także szermierkę. Najtrudniejsze jest wyczucie kierunku, także przeciwnika. Trzeba mieć opanowaną technikę aby wszystko miało ręce i nogi. Na razie się tego uczymy, to są początki.
Wielka Gala Finałowa…
…wypadła okazale. Najlepsi otrzymywali z rąk przedstawicieli władz Warszawy i sponsorów efektowne, bynajmniej nie sportowe, szable. Filigranowa Jana Saysunee z Tajlandii otrzymała, ku swej spontanicznej radości, aż dwie – za zwycięstwa w florecie i szpadzie kategorii B. Floret kobiet został całkowicie zdominowany przez precyzyjnie walczące Chinki z Hong-Kongu, które w kat. A zajęły trzy pierwsze miejsca.
W szabli open z kolei pomiędzy trzy Rosjanki zdołała się wedrzeć tylko nasza Renata Burton.
W tej samej, koronnej dyscyplinie wśród mężczyzn, finał był wewnętrzną rozgrywką Francuzów. Dopingowani żywiołowo przez rodaków, jak zwykle charakterystycznym, zbiorowym okrzykiem, Francuzi nie mieli sobie równych w kat. A, wygrali też turniej drużynowy.
Bardzo mocno swą obecność zaznaczyli miejscami na podium Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie.
Za kulisami sukcesu
Wśród błysku fleszy, w obecności telewizyjnych kamer, nie sposób było znaleźć malkontenta. Jednak gdy opadły sportowe emocje jakiś żal pozostał.
Rozzłoszczony swą nie do końca zasłużoną porażką Stefan Makowski nie chciał rozmawiać o wyniku: – Osoby odpowiedzialne za organizację turnieju spisały się na medal, mimo, że środki na to były przecież znacznie okrojone. To się udało przy dużej inicjatywie społecznej i wsparciu zawodników. Na przykład gdy zabrakło pieniędzy na transport, to Arkadiusz Jabłoński sam woził ludzi własnym samochodem z lotniska do hotelu. Także pomagali inni. Ranga turnieju ze względu na ilość zawodników i poziom jaki prezentują jest bardzo wysoka, chyba najwyższa w historii turnieju. Pod względem wyników… cóż, można powiedzieć, że jak zawsze nie zawiódł Darek Pender, a reszta z nas wypadła różnie, czasami bardzo słabo. Trzeba pamiętać, że większość z nas pracuje, ma już swoje lata i rodziny. Młodzi się jeszcze za młodzi, a „starzy” nie mogą poświęcić treningom tyle, ile by chcieli, bo muszą zarabiać na życie. Ja pracuję w firmie Art Marketing Syndicate, w której zajmuję się kontrolą systemu nośników reklamowych oraz współpracuję przy tworzeniu indywidualnych programów rehabilitacyjnych dla pracowników niepełnosprawnych.
Tadeusz Nowicki, spiritus movens zawodów, człowiek obecny wszędzie i niezmiennie pochłonięty turniejem, jest już, można napisać, ikoną Szabli Kilińskiego. Nie obeszło się bez rozmowy na temat tegorocznego rozdziału środków finansowych w konkursie PFRON. Według tego „rozdania” turnieju miało nie być…
– Byliśmy porażeni wiadomością, że nasza oferta nie znalazła uznania w oczach ekspertów. To było bardzo przykre i brzemienne w skutkach. Do tej pory nie możemy się z tym pogodzić. Od pięciu lat startujemy w tych konkursach i zawsze nasze oferty były oceniane bardzo wysoko. Nie powiadomiono o szczegółach kryteriów, może byśmy się dostosowali. Eksperci nie wiedzieli chyba co to jest Szabla Kilińskiego; tymczasem tylko w ten sposób mogę bez pretensji ich wytłumaczyć – nie wiedzieli co oceniają. Gdyby nie to, że jakimś cudem udało nam się imprezę przeprowadzić, to Polska straciłaby bardzo dużo – przede wszystkim prestiż, straciłby sport i cały dorobek dziesięciu lat poszedłby na marne. Start w naszym turnieju ma ogromne znaczenie dla zdobycia kwalifikacji do Igrzysk Paraolimpijskich i punktacji Pucharu Świata. Nie mówiąc już o tym, że byłby to ogromny wstyd dla naszego kraju. Do tej pory nasz turniej cieszył się najwyższą renomą w świecie. Potrafimy przyjąć 130 szermierzy na wózkach we wspaniałym hotelu, robimy widowisko sportowe, z którego zawodnicy mogą być dumni. Nie do końca to wszystko rozumiem, skoro ważniejsze od naszego turnieju okazują się być lokalne zawody spławikowe dla wędkarzy…
Perfekcyjnie zorganizowana dziesiąta edycja Szabli Kilińskiego zakończyła się, pozostawiając w pamięci zawodników i gości w jak najlepsze wspomnienia. Oby wysiłek organizatorów i najwyższą ocenę turnieju jaką wystawili mu uczestnicy oceniły i doceniły instytucje odpowiedzialne za finansowanie sportu osób z niepełnosprawnością.
Tekst i fot.: Marek Ciszak
Wyniki:
KOBIETY
szpada kat. A
1. Ałła Gorlina, Ukraina
2. Chui Chee Yu, Hongkong
3. Aliona Halkina, Białoruś
Justine Charissa Ng, Hongkong
szpada kat. B:
1. Jana Saysunee, Tajlandia
2. Tatiana Pozniak, Ukraina
3. Pauline D’Autefeuille, Francja
Ludmiła Lemiaszkiewicz, Białoruś
floret kat. A
1. Chui Yee Yu, Hongkong
2. Justine Charissa Ng, Hongkong
3. Pui Shan Fan, Hongkong
Ewgenia Syczewa, Rosja
floret kat. B:
1. Jana Saysunee, Tajlandia
2. Pauline D’Autefeuille, Francja
3. Cecile Demaude, Francja
Marta Makowska, Polska
szabla open
1. Anastazja Pawłowa, Rosja
2. Albina Kuramszina, Rosja
3. Renata Burdon, Polska
Irina Widraszko, Rosja
floretowy turniej drużynowy
1. Hongkong
2. Rosja
3. Tajlandia
MĘŻCZYŹNI
szpada kat. A
1. Dariusz Pender, Polska
2. Romain Noble, Francja
3. Matteo Betti, Włochy
Martyn Kawalenia, Białoruś
szpada kat. B
1. Mikalaj Bezjazyczny, Białoruś
2. Serhij Szenkewycz, Ukraina
3. Oleksandr Choba, Ukraina
Chik Sum Tam, Hongkkong
szpada kat. C
1. William Russo, Włochy
2. Oleksij Sundijew, Ukraina
3. Sergiej Barinow, Rosja
Nikolaj Lukianow, Rosja
floret kat. A
1. Matteo Betti, Włochy
2. Dariusz Pender, Polska
3. Iwan Andrejew, Rosja
Ludovic Lemoine, Francja
floret kat. B
1. Oleksandr Choba, Ukraina
2. Anton Datsko, Ukraina
3. David Doisy, Francja
Marat Jusupow, Rosja
floret kat. C
1. Sergiej Barinow, Rosja
2. Oleksij Sundijew, Ukraina
3. Nikolaj Lukianow, Rosja
William Russo, Włochy
szabla kat. A
1. Romaine Noble, Francja
2. Moez El Assine, Francja
3. Ludovic Lemoine, Francja
Gerasimos Pylarinos, Grecja
szabla kat. B
1. Laurent Francois, Francja
2. Anton Datsko, Ukraina
3. Aleksander Kurzin, Rosja
Alessio Sari, Włochy
szablowy turniej drużynowy
1. Francja
2. Rosja
3. Polska