Rehabilitacja u bratanków, czyli Węgry dla każdego

Budapeszt, widok na parlament

„Polak, Węgier dwa bratanki, i do szabli , i do szklanki"- mówi stare przysłowie. Obrazuje ono wzajemną sympatię naszych narodów.

Od lat Węgry cieszą się popularnością wśród turystów. Jest to kraj atrakcyjny zarówno dla miłośników zwiedzania, jak i dla poszukujących  wypoczynku i rehabilitacji.

Do Heviz pojechałam się z grupą przyjaciółek (babski wypad).Wybrałyśmy ofertę jednego z biur podróży i pewnego letniego wieczoru ruszyłyśmy autokarem z Katowic w kierunku Balatonu. Autobus nie był przystosowany, ale kierowcy pomogli mnie i koleżance (obie poruszamy się na wózkach inwalidzkich) i po kilku godzinach byłyśmy na miejscu. Pozostałe dziewczyny dojechały pociągiem z Warszawy. Heviz to najstarsze uzdrowisko na Węgrzech, działa od ok. 250 lat i znajduje się niedaleko słynnego Balatonu, ale znane jest przede wszystkim z największego jeziora termalnego w Europie.

Nasz hotel znajdował się przy ruchliwej ulicy niedaleko słynnego kompleksu termalnego, w pobliżu sklepików, kafejek. Zarezerwowałam dwuosobowy pokój przystosowany dla osób niepełnosprawnych..Po wejściu do niego przeżyłyśmy chwilę niepewności, gdyż łazienka usytuowana tuż przy drzwiach wejściowych była niewielka i nie wyglądała na adaptowaną do potrzeb gości z niepełnosprawnością. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że nasz dwupokojowy apartament ma jeszcze drugą łazienkę, wzorcowo i wygodnie przystosowaną. Miałyśmy więc dwa pokoje, dwie łazienki, a nawet dwa piloty do telewizora.

W cenę wykupionego pakietu wliczone było korzystanie z basenów w Centrum Leczniczym im. św. Andrzeja (połączonego z hotelem) i wstęp do kąpieliska termalnego. Wszędzie były zainstalowane podnośniki, więc bez problemu mogłyśmy zażywać kąpieli zarówno na krytym basenie, jak i w jeziorze termalnym.

Wśród kuracjuszy było sporo Niemców. Niemieccy emeryci otrzymują dofinansowanie do takich pobytów. W kierunku kąpieliska codziennie zmierzały tłumy ludzi, często z nadmuchanymi kołami pod pachą, ułatwiającymi utrzymywanie się na wodzie.

Dno jeziora pokryte jest kilkumetrową warstwą torfu. Zostało ono ukształtowane przez siły wulkaniczne, których moc jest odczuwalna po 2,5 milionach lat od wygaśnięcia wulkanów. Woda oraz muł mają właściwości lecznicze, pomocne zwłaszcza w schorzeniach reumatycznych i narządów ruchu. Wody tego unikalnego jeziora o powierzchni 4,4 ha i głębokości dochodzącej do 38,5 m, mają temperaturę 24°C zimą do 36°C latem. Wydajność źródła jest tak duża, że w ciągu 28-30 godzin następuje całkowita wymiana wody jeziora. Rosną tu jedyne w Europie różowe indyjskie lilie wodne, które nadają temu miejscu trochę  bajkowego charakteru.

Część jeziora jest zadaszona, co pozwala pławić się w wodzie nawet podczas złej pogody. Dla osób z niepełnosprawnością wydzielono specjalne molo, co dawało trochę prywatności i pozwalało odpocząć od tłumów, których zwykle tutaj nie brakuje. Któregoś dnia było jednak zamknięte, gdyż odbywała się tam sesja zdjęciowa popularnego na Węgrzech rosyjskiego piosenkarza – Dimy Bilana, który w 2008 roku wygrał festiwal Eurowizji.

Jeśli chodzi o muzykę, to najchętniej słuchaliśmy cygańskich rytmów, czardasza lub popularnej kiedyś i u nas piosenki pt. „Dziewczyna o perłowych włosach” zespołu Omega. Każde jej wykonanie budziło entuzjazm polskich słuchaczy. Zespół grający wieczorami w naszym hotelu musiał często bisować, tym bardziej, że wielu z gości umiało po kilku dniach całkiem nieźle zaśpiewać  prawie cały refren (Igen, élt egy gyöngyhajú lány Álmodtam, vagy igaz talán Gyöngyhaj azóta mély Kék tengerben él…).

Heviz to miasteczko wymarzone dla miłośników spacerów, kafejek, win i pikantnej kuchni. Przy promenadzie zdrojowej, która latem wygląda jak kwietny dywan, powstał „szoborpark” (park posągów), gdzie umieszczono pomniki sławnych węgierskich pisarzy i poetów, którzy utrwalili Heviz w swych utworach. Przepiękną oazą spokoju jest Park Leśny (Parkerdő) z dorodnymi świerkami, cennymi  gatunkami jodły, dzikimi kasztanowcami i wieloma gatunkami drzew liściastych. W Heviz jest też niezwykły sklep, w którym sprzedaje się tylko produkty z marcepana (likier, czekoladki, figurki). Niestety, do środka prowadzi kilka stopni.

Obok znajduje się siedziba lokalnego biura podróży. Zapytałam o wycieczkę do Budapesztu. Właścicielka zadzwoniła do syna, który często pracował jako kierowca biura, by zapytać, czy zechce nam pomóc w trakcie wycieczki. Zgodził się i kilka dni później pojechałyśmy do stolicy Węgier.

Jeden dzień to na pewno za mało, by zwiedzić miasto oferujące tak wiele atrakcji. Nie wszędzie łatwo dostać się wózkowiczom, ale nawet objazd autokarem jest dużą atrakcją, bo miasto jest malownicze i naprawdę niezwykłe. Z mostu Wolności podziwialiśmy zarówno Budę jak i Peszt. W pobliżu znajduje się Góra Gellerta i pomnik Wolności. To imponujący posag, przedstawiający kobietę trzymającą w podniesionych rękach gałązkę palmową, symbol zwycięstwa. Niezwykle piękna jest siedziba parlamentu, szczególnie od strony Dunaju.

W Budapeszcie jest wiele niezwykłych obiektów i pomników. Szczególnie zapadł mi w pamięć pomnik Małego Księcia przy naddunajskiej promenadzie. Charakterystyczna postać siedzi na balustradzie, spogląda w dal i przypomina przechodniom, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu…

Jednym z bardziej znanych obiektów Budapesztu jest bazylika św. Stefana. Tutaj jest przechowywana najważniejsza węgierska relikwia –  zmumifikowana dłoń św. Stefana, władcy, który poprzez chrzest ojczyzny w 1000 roku wprowadził ją do grona ówczesnych państw europejskich. Węgry przystąpiły do Unii Europejskiej, podobnie jak Polska, 1 maja 2004 roku.

W czasie kilkudniowego pobytu w Heviz wybrałam się również autobusem  na wycieczkę do pobliskiego Keszthely. Neobarokowy pałac otoczony jest przepięknym parkiem, uznanym za pomnik przyrody. Przypomina trochę nasz Wilanów. W miasteczku znajduje się m.in. Muzeum Marcepanu, który już chyba zawsze będzie mi się kojarzył z Węgrami.

Heviz okazało się doskonałym miejscem na regenerację sił fizycznych i duchowych. W kraju ostrych przypraw można liczyć na łagodny klimat, dobrą bazę turystyczną i wiele atrakcji dla najbardziej wymagających turystów o najróżniejszych oczekiwaniach.

Zobacz galerię…

Lilla Latus

fot.: archiwum Autorki

Data publikacji: 26.02.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również