Samotna podróż przez Amerykę Pd. m.in. dla hospicjum

Samotna podróż przez Amerykę Pd. m.in. dla hospicjum

Podróżnik Marcin Gienieczko zamierza samotnie pokonać 7 tys. km w Ameryce Południowej, przejechać rowerem Andy i przepłynąć w canoe najdłuższą rzekę świata Amazonkę. Celem jest zebranie pieniędzy na pomoc dla Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci i pobicie rekordu Guinnessa.

10 maja rano, 37-letni podróżnik mieszkający niedaleko Gdyni, wyleciał z Warszawy do Limy, skąd 17 maja planuje rozpocząć wyprawę pod nazwą „Energa Solo Amazon Expedition”. W rozmowie z PAP powiedział, że daje sobie 60 procent szans na zakończenie jej z pełnym sukcesem. – Wyprawa jest trudna bo nie wiadomo, na jakiego trafi się człowieka. Przyznaje, że „nie obawia się przyrody i o swoją kondycję natomiast najbardziej obawia się tego, co będzie się działo na brzegu, kogo spotka na drodze””

Marcin Gienieczko powiedział, że najpierw rowerem przejedzie w Andach 750 km, z podjazdami na wysokość 4700 m, później Amazonką na swoim canoe spłynie 6130 km i na koniec czeka go ok. 100 km bieg na brzeg Atlantyku.
Spływ canoe rozpocznie w miejscowości San Francisco i spłynie rzeką Ene i Tambo. – To jest bardzo niebezpieczny region, z którego na cały świat wyruszają przemytnicy z ubitymi liśćmi koki, gdzie rząd peruwiański nie ma w zasadzie władzy” – dodał.

Kolejny etap to rzeka Ukajali, nad którą mieszkają m.in. plemiona Indian nieprzychylne białemu człowiekowi; to podczas spływu Ukajali w 2011 r. zamordowana została przez miejscowych Indian para podróżników z Trójmiasta.
– Następnie wpłynę na właściwą Amazonkę, gdzie jest duży ruch i grasują piraci”– powiedział Gienieczko.
Dodał, że Amazonki nikt nie przepłynął na canoe; zazwyczaj były wyprawy szybszym niż canoe kajakiem. Przewagą canoe jest to, że można do niego zapakować dużo bagażu i być samowystarczalnym nawet przez miesiąc, bez wpływania do wiosek – dodał.
Na zakończenie czeka go ok. 100 km bieg z polską flagą do Atlantyku.

Jak powiedział, „jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to podróż potrwa do października”. Wyprawę można śledzić na stronie www.soloamazon.info poświęconej projektowi, na której co 15 minut będzie aktualizowana pozycja podróżnika, podana informacja, ile km przejechał, przepłynął.
Dodał, że najważniejszym aspektem podróży jest chęć odwdzięczenia się ludziom, którzy pomagali mu podczas wielu podróży na całym świecie. – Teraz ja chce się odwdzięczyć wspierając Pomorskie Hospicjum dla dzieci – tłumaczy. – Chcę też pokazać, że czasami, pomimo tych wszystkich trudności, można pokonać wszelkie bariery, które są z pozoru skazane np. na 60 procent powodzenia- powiedział.

Hospicjum można wspierać finansowo korzystając ze strony www.soloamazon.info (zakładka wspieram dzieci). Każdy zainteresowany może wpłacić pieniądze za przepłynięte 10 km Amazonki. – Wpłata każdej złotówki będzie automatycznie przedstawiona na głównej stronie z podziękowaniem – zapewnia Gienieczko. Powiedział, że po przepłynięciu chce przeznaczyć na licytację także swoje canoe, a pieniądze przekazać hospicjum.

Prezes Fundacji Pomorskie Hospicjum dla dzieci, Małgorzata Bałkowska powiedziała PAP, że pieniądze są potrzebne na zakup specjalnego samochodu do przewozu chorych dzieci np. na badania, do szpitala oraz na zorganizowanie turnusów rehabilitacyjnych dla podopiecznych czy ich rodzeństwa. Hospicjum ma charakter domowego i opiekuje się dziećmi w Trójmieście i w promieniu ok. 100 km od aglomeracji. Szacuje, że samochód może kosztować ok. 80 tys. zł. Koszt turnusu dla jednego dziecka to ok. 2 tys. zł.
Podała, że podróżnik od kilku lat jest ambasadorem Pomorskiego Hospicjum dla dzieci i wspiera podopiecznych podczas swoich podróży. NFZ finansuje działalność w 35 proc., resztę pokrywają darczyńcy.

Wyprawa ma też charakter sportowy i ma na celu ustanowienie rekordu Guinnessa w dwóch kategoriach. Do Księgi Rekordów Guinnessa zostały zgłoszone projekty w kategoriach: „najdłuższa samotna podróż canoe” oraz „najdłuższy odcinek pokonany w canoe w ciągu 24 godzin”.

Marcin Gienieczko ma na swoim koncie wiele ekstremalnych dokonań, m.in. przeszedł 600 km po zamarzniętej rzece Kołymie (przy temp. minus 50 stopni), pokonał pieszo i na wielbłądach Saharę Zachodnią (750 km w 18 dni), przejechał Australię rowerem, przepłynął pontonem największą rzekę Alaski Jukon (3,1 tys.km), a w canoe cały system rzeczny Mackenzie (4 tys. km) oraz syberyjską rzekę Lenę (ponad 4,3 tys. km).(PAP)

bls/ dym/

Data publikacji: 11.05.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również