Skupień liderem Pucharu Świata w biegach narciarskich

Skupień liderem Pucharu Świata w biegach narciarskich

Witold Skupień (KS Obidowiec Obidowa) jest liderem Pucharu Świata w narciarstwie biegowym. Iweta Faron (ten sam klub) po raz pierwszy była trzecia podczas zawodów Pucharu Świata w fińskim Vuokatti w biegu biathlonowym na 10 km. Pod okiem nowych trenerów Wiesława Cempy i jego asystentki Eweliny Marcisz zawodnicy nabierają apetytu na podium.

Apetyt to jedno, a możliwości drugie. W tym przypadku można jednak śmiało powiedzieć, że apetyt i rosnące możliwości idą w parze. Kto śledzi karierę Witolda Skupienia (grupa LW5/7) ten wie, jaką drogę przeszedł i ile kosztowało go zdobycie 5 miejsca na igrzyskach w Pjongczangu – miejsca, z którego wcale nie był zadowolony, choć to świetny wynik. Ale nie dla takiego zawodnika, który jechał do Korei po krążek. Sportowa złość przełożyła się na pracę, a jak sam Skupień przyznaje podkreślając, że jego życiowe motto brzmi: Ciężka praca popłaca, zaledwie 9 miesięcy po zakończeniu koreańskich igrzysk zaczął zimowy sezon „z wysokiego C”. I nie kryje radości.

– Jestem zadowolony z całego Pucharu Świata, nie tylko z wygranej w sprincie. Wszystko ułożyło się dla mnie bardzo dobrze. Teraz jestem skoncentrowany na odbudowie i przygotowaniach do kolejnego Pucharu Świata w Szwecji, który odbędzie się już w połowie stycznia.

Tegoroczny pucharowy sezon poszedł po myśli naszego zawodnika. Było 4 miejsce w biegu na 10 km, srebro w biegu na 5 km i wreszcie złoto w sprincie na 1,2 km. Doskonałe starty w Finlandii to świetny prognostyk na początek 2019 roku. Choć Skupień do przyszłych wyników podchodzi z dojrzałym dystansem.

– Co do klasyfikacji Pucharu Świata staram się nie zaprzątać tym głowy, choć zapowiadałem przed sezonem, że będę walczył o jak najwyższe miejsce. Czwarty i piąty już byłem – czas na poprawę. Przede wszystkim liczę na utrzymanie dobrej, satysfakcjonującej mnie i sztab dyspozycji przez cały sezon szczytu formy w lutym na mistrzostwach świata w Kanadzie.

Nie bez znaczenia jest z pewnością fakt, że Skupień, zresztą podobnie jak inni zawodnicy trenuje pod okiem nowych trenerów. Wiesław Cempa jest znaną postacią w środowisku biegaczy. Reprezentant Polski w biegach narciarskich, uczestnik zimowych igrzysk olimpijskich w Albertville z 1992 ma już na swoim koncie współpracę z zawodnikami z niepełnosprawnościami (był trenerem kadry w sezonach 2003, 2005 i 2006). Do 2017 roku był także trenerem Kadry Polski Młodzieżowej i Kadry A w Polskim Związku Narciarskim. Teraz trenerem kadry niepełnosprawnych ma być do igrzysk w Pekinie, czyli do 2022 roku. Początek sezonu, bardzo zresztą udany, to dla wszystkich pierwszy sprawdzian.

– Dla nas był to test, w którym miejscu są zawodnicy. Przede wszystkim koncentrujemy się na lutowych mistrzostwach świata. Puchary świata są „po drodze” i to jest forma przygotowań. Teraz wiemy, jaką politykę startową zastosować. Szczyt formy ma przyjść później.

Cempa nie szczędził słów pochwały zarówno dla Skupienia jak i dla Iwety Faron (grupa LW8), która podczas zawodów pucharu świata w Finlandii po raz pierwszy sięgnęła po medal w biathlonie na 10 km.

– Ta dwójka pracowała bardzo solidnie. Iweta dodatkowo skutecznie pracuje z dietetykiem. Jeśli jeszcze zrzuci na wadze, to z marszu może poprawić wynik nawet o 2 minuty. Jej mocny punkt to dobre strzelanie. Biegowo trzeba ją „podciągnąć” do góry, ale trzeba to rozłożyćw czasie. Na zawodach i treningach widać, że ma pazur, sportową zaciętość i waleczność. To mi się podoba. Potrafi odnaleźć się w rywalizacji, rozwija się w dobrym kierunku. Zamykamy to, co było do tej pory i interesuje nas już tylko to, co będzie.

Dla Iwety Faron igrzyska w Pjongczangu było paraolimpijskim debiutem. Fakt, że wróciła z nich bez medalu nie był zaskoczeniem. Najważniejsze, że doświadczenie wyniesione z Korei przełożyło się na rozwój, rosnącą, sportową dojrzałość i pierwszy sukces tym sezonie.

– Udało się po raz pierwszy stanąć na podium. To mnie zmotywowało do dalszej pracy. Pierwsze starty klasykiem też zaliczam do udanych, choć szkoda półfinału sprintu, w którym zaliczyłam upadek. Może udałoby się podskoczyć „oczko wyżej”. Na ten moment najsilniej czuję się w strzelaniu. Zmiana pozycji przyniosła pożądane efekty.

W sztabie trenerskim pojawiła się także Ewelina Marcisz, która jeszcze w marcu w Pjongczangu reprezentowała Polskę na igrzyskach olimpijskich. W kadrze niepełnosprawnych występuje w podwójnej roli: asystentki trenera i przewodniczki paraolimpijczyka z Pjongczangu Łukasza Kubicy (w Korei startował z Wojciechem Suchwałko). Dla Marcisz rola przewodnika to zupełnie nowe wyzwanie, jednak z początków wspólnej pracy jest zadowolona.

– Współpraca przebiega pomyślnie. Widzę, że Łukasz się stara i wie, czego chce. Ma swoje cele, do których dąży i zawsze korzysta z moich rad, podpowiedzi oraz pomocy. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy, ale przecież „nie od razu Rzym zbudowano”. Dołożę wszelkich starań, by go jak najlepiej poprowadzić i doprowadzić na szczyt.

Jak twierdzi trener Cempa ten szczyt jest możliwy do osiągnięcia, zwłaszcza, że Marcisz ma duży zapas przed Kubicą, który musi jeszcze popracować, by ją dogonić. Trener widzi też ogromną potrzebę pracy nad psychiką, która w wydaniu wyczynowym ma ogromne znaczenie.

– Łukasz na treningach jest dużo szybszy. Podczas zawodów przychodzi stres, który go hamuje. Nad tym trzeba się skupić – tłumaczy Cempa.

Zawodnicy mają obecnie bardzo dobre warunki rozwoju. Marcisz przyznaje, że odpowiednia opieka ze strony sztabu i związku przełożyła się na dobre wyniki w Vuokatti.

– Dobre przygotowanie to współpraca na każdej płaszczyźnie i światowym poziomie, co dowodzi podjęcie współpracy z fizjoterapeutą, dietetykiem oraz psychologiem. W takim sztabie czujemy, że niczego nam nie brakuje.
A jeśli czegokolwiek, to być może jeszcze większego zaplecza finansowego na sprzęt
i obsługę techniczną, która w narciarstwie biegowym jest równie istotna. Jak podkreśla Cempa „dobre smarowanie” może „dać” nawet minutę, bez niego nawet świetny zawodnik zamiast na podium, znajdzie się na 5-6 pozycji. I tego szkoda.

Żeby wszystko dobrze grało zawodnik nie może być kontuzjowany, a właśnie to już od igrzysk w Pjongczangu przeszkadza Kamilowi Rośkowi (ZSON „Start” Nowy Sącz, grupa LW 12) w nawiązaniu rywalizacji z czołówką. Problemy z ręką, które ciągną się już od Korei nie pozwoliły naszemu czterokrotnemu uczestnikowi igrzysk na odpowiednie przygotowanie. Rehabilitacja nie była dostatecznie skuteczna, dodatkowo Rosiek był obciążony przygotowaniami do Mistrzostw Świata w Ampfutbolu, które odbyły się na jesieni w Meksyku i dopiero teraz będzie mógł skupić się na systematycznej pracy pod kątem narciarstwa biegowego. Co cieszy, Rosiek ma jasno nakreślony plan działania.

– W tym sezonie mamy kilka startów w Pucharach Świata. Teraz była Finlandia, w styczniu startujemy w Szwecji, a w marcu są finałowe zawody Pucharu Świata w Japonii, choć jeszcze nie wiem, czy na pewno na nie polecimy. Najważniejsze są lutowe mistrzostwa świata w Kanadzie i na nie się przede wszystkim nastawiamy.

W dotychczasowych startach Rosiek był poza pierwszą ósemką. Podobnie zresztą jak Paweł Gil (B3) wraz z Michałem Lańdą. Do biegów półfinałowych podczas ostatnich startów nie awansowali także Piotr Garbowski (Przemyski Klub „Podkarpacie”, grupa B3) z przewodnikiem Jakubem Twardowskim.

Jednak to dopiero początek współpracy z nowym duetem trenerskim Cempa-Marcisz, który uważnie przygląda się wszystkim zawodnikiem. Jak podkreśla ta ostatnia, każdy zawodnik potrzebuje innych bodźców oraz innego spojrzenia. Najważniejsze jest jednak stworzenie jednej, wielkiej i silnej drużyny.
-Mam nadzieję, że to przyniesie owocne efekty w przyszłości i wspólnie będziemy się cieszyć sukcesem – konstatuje Marcisz.

Paulina Malinowska-Kowalczyk

fot. fanpage Paraolipmijski Biathlon i Narciarstwo biegowe oraz Bartłomiej Zborowski / PKPar

Data publikacji: 21.12.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również