Ten turniej mieliśmy szansę wygrać…

Ten turniej mieliśmy szansę wygrać...

W dniach 10-11 maja w Katowicach odbywał się turniej rugby na wózkach CHAMPIONS LEAGUE 2014. Pierwszy w tym roku w Polsce, a dwa kolejne będą miały miejsce w Niemczech (Karlsruhe i Rostocku).

Turniej rozgrywany był w Ośrodku Sportowym „Szopienice” . Wzięły w nim udział drużyny z Polski, Danii, Szwajcarii, Belgii oraz dwie z Niemiec.

Mecze były  szybkie i  dynamiczne. Zawodnicy przemieszczali się z jednego końca boiska na drugi w pełnym biegu, tak że sędziowie ledwie nadążali za tempem walki. – Jesteśmy specjalnie szkoleni żeby unikać kontuzji, ale czasami się zdarzają. W emocjach nie zawsze uda się uniknąć zderzenia. Nie mogę zdradzić, oczywiście jako sędzia, komu kibicuję, ale sędzia patrzy inaczej na rozgrywki. My szukamy błędów, patrzymy jak zawodnicy się ustawiają, jak są zgrani. Widz tego nie dostrzega patrząc na walkę, a sędzia musi wszystko wyłapać i czuwać, żeby mecz przebiegał zgodnie ze wszystkimi regułami. Jest to trudne, ale i pasjonujące  – powiedziała Monika Dziedzic, sędzia klasy A.

Rugby na wózkach to sport dosyć nietypowy. Drużyna składa się z 8-12 zawodników, podzielonych na formacje ofensywną i defensywną. Różnią się one budową wózków. Te, którymi jeżdżą obrońcy są bardziej wydłużone i służą do blokowania napastników. Atak ma specjalne metalowe zderzaki. Na boisku przebywa jednocześnie czterech zawodników z każdej z drużyn. Mecz trwa 32 minuty i jest podzielony na cztery kwarty. Jednak z racji tego, że czas jest zatrzymywany podczas każdej przerwy w grze, całe spotkanie trwa ok. półtorej godziny. Piłka do gry w rugby na wózkach jest okrągła, dzięki czemu można ją łatwiej łapać, ponadto przepisy nakazują zawodnikom kozłowanie albo podanie piłki, co 10 sekund.

Trzask wózków zderzających się ze sobą towarzyszy blokowaniu zawodnika przeciwnej drużyny, aby uniemozliwić mu wjazd na pole, gdzie zalicza punkty. Tu nie ma czasu na zastanowienie się, ale jednak walka rozgrywa się zgodnie z taktyką przemyślaną i omówioną z trenerem. W przerwach trener Christoph Werner, udzielał wskazówek na gorąco i miał wiele zastrzerzeń do tego, co działo się na parkiecie. Często nawet krzyczał na zawodników: – Nie robicie tego co mówiliśmy! Nie komunikujecie się ze sobą! Patrzcie co robią inni – podawajcie sobie piłkę!

W przerwie meczu trener powiedział „Naszym Sprawom”: – Pochodzę z Niemiec, ale trenuję polską drużynę. Jestem bardzo zadowolony z postępów zawodników, szczególnie tych młodszych. Sądzę, że dużo z nimi osiągniemy w dalszych rogrywkach.

W sobotę, w pierwszym meczu Polska – Belgia, mimo wielkiego zaangażowania naszych zawodników, polska reprezentacja przegrała mecz: 39:55. Na początku walka była bardzo wyrównana, ale doświadczenie zwyciężyło.
– Nasza reprezentacja nie występowała w najsilniejszym składzie. Przemieszaliśmy zawodników bardziej doświadczonych z młodszymi. Chcieliśmy, żeby nauczyli się walczyć w turniejach na najwyższym poziomie, żeby poćwiczyli i zgrali się w takich warunkach. Tutaj nie ma słabszych i silniejszych. To poziom europejski, tu są sami najlepsi z najlepszych, więc walka jest bardzo zacięta i wyrównana – powiedział Tomasz Szkwara, prezes Stowarzyszenia Sportu Osób Niepełnosprawnych z Raciborza.

Kolejne drużyny walczyły na bardzo równym poziomie. Nie brakło emocji, bo wielokrotnie wózki się wywracały i zawodnikom groziły urazy, ale nic na szczęście się nie stało i nikt poważnie nie ucierpiał. Emocje towarzyszyły szczególnie rozmowom na trybunach, ponieważ drużyny nie grające w danej chwili na parkiecie, dopingowały głośno swoich kolegów. Krzyczeli także członkowie towarzyszących drużynom ekip, tak że w hali MOSiR-u w Szopienicach panowała naprawdę gorąca atmosfera. – Jestem pod wrażeniem, że niepełnosprawni potrafią tak ćwiczyć, jak bardzo są dynamiczni i waleczni, a często ludzie sprawni nic nie robią, tylko narzekają, że im ciężko – powiedziała jedna z osób na widowni

Po pierwszym dniu najlepiej wypadły drużyny Danii i niemiecka Rebels. W niedzielę mecz między Belgią a Danią był niezwykle zacięty, o czym świadczy bardzo wyrównany wynik: 50 do 56. Kolejne mecze pomiędzy niemiecką Rebels  a reprezentacją Szwajcarii to wynik 48:43 oraz Polską i niemiecką drużyna  Greiswalder 45:46.
Jedyna wśród zawodników dziewczyna, Tanja Fecke, powiedziała: – Nie jestem ani tak wysoka, ani silna jak większość zawodników, więc muszę wkładać dużo więcej wysiłku w grę. Moi rodzice nie są zadowoleni z tego, że gram w rugby, bo boją się kontuzji. To jest jednak bardzo ostra walka, w której mogą się zdarzyć urazy. Ale my uważamy na siebie i nie staramy się specjalnie kogoś uderzyć. Tu chodzi o sport i rywalizację, a nie o zranienie przeciwnika – stwierdziła Tanja.

Trzeba przyznać, że młodzi  polscy zawodnicy coraz lepiej radzili sobie na parkiecie, dorównując bardziej doświadczonym kolegom z drużyny i reprezentacji  innych krajów. Mimo widocznego już zmęczenia walka nadal była bardzo dynamiczna i zacięta.

– Walczymy o wszystko. Nie dajemy za wygraną, na tym polega walka i sport. Jesteśmy zawodnikami i będziemy walczyć do ostatniej piłki. Ten turniej mieliśmy szansę wygrać, ale jak się okazało troszkę nam jeszcze brakuje…Tutaj zdobywamy przede wszystkim doświadczenie, zgrywamy zespół i chcemy się rozwijać dalej. Najmocniejsza jest Dania, najlepiej grali – przyznał Arkadiusz Henicz, reprentant Poslki.

W ostatnim meczu trunieju Polska przegrała jednym punktem ze Szwajcarią (57:58). Turniej zakończył się zwycięstwem Danii, a Polska zajęła ostatnie, szóste miejsce.

– Najważniejsze w tej grze jest sport i wytrwałość. Nie ma taryfy ulgowej dla nikogo. Albo dajesz z siebie wszystko, albo schodzisz z parkietu – stwierdził ekspert od psychologii sportu, Grzegorz Więcław. – Od jakiegoś czasu współpracuję z kadrą narodową. Oni są niesamowicie zmotywowani do walki, to są najlepsi zawodnicy w kraju. Mamy bardzo dużo zawodników w lidze, około 20 zespołów, a to jest ośmiu najlepszych. Moja praca jest potrzebna głównie na zgrupowaniach, a tutaj jestem raczej jako osoba towarzysząca, pomagam im przygotować się do gry. Patrząc na nich czuję wielką dumę, że chłopcy dają z siebie wszystko.

– To była jedna  z serii imprez, które przeprowadzamy w całej Europie, konkretnie w Polsce i w Niemczech. Cykl czterech turniejów  nazywa się Champions Leauge – grają najlepsze grupy w Europie w czterech turniejach, które wyłonią najlepsze drużyny. Rywalizacja na parkiecie jest bardzo ostra. W przyszłym roku mamy dwa ważne turnieje mistrzowskie: Mistrzostwa Europy 8/12 i potem Mistrzostwa Europy 8/1. Musimy się na nich zakwalifikować na Mistrzostwa Świata  i taki jest nasz cel. Obiekt, w którym odbywa się katowicki turniej jest wzorcowo przystosowany i przygotowany. Niestety było mało publiczności i to jest nasza „pięta achillesowa”, bo ludzie nie oglądają sportów osób z niepełnosprawnością. Nie bardzo rozumiem dlaczego, bo rugby to jeden z najbardziej widowiskowych sportów na świecie. To jest gra zespołowa, cały czas coś się dzieje, jest dynamicznie, a jednak ciężko jest zachęcić ludzi do kibicowania. Tutaj nie ma niepełnosprawności – tu jest walka sportowa od pierwszej do ostatniej sekundy- podsumował turniej prezes  Szkwara.
Wydarzenie odbyło się dzięki staraniom Stowarzyszenia Sportu Osób Niepełnosprawnych z Raciborza, a współorganizatorem było Stowarzyszenie Aktywne Życie z Katowic. Turniej ten był jednym z trzech imprez programu Stowarzyszenia Aktywne Życie – „Katowice Rugby Atak 2014″, a kolejne zawody – Piąty Katowicki Turniej Rugby na Wózkach odbędą się 6-7 czerwca, następnie w dniach 4-5 października zostanie rozegrany „Riders Cup” współorganizowany, przez Integracyjny Klub Sportowy „Jeźdźcy” z Mikołowa.

Zobacz galerię…

Ewa Maj

fot. autorka, Aleksandra Kozik

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również