Autorka w Phaselis
W maju br. spędziłam dziesięć dni w Turcji. Był to mój szósty pobyt w kraju, który darzę szczególną sympatią i sentymentem. Po raz pierwszy byłam tu w 2005 roku i już wtedy Turcja mnie urzekła i zaczarowała. Byłam w Stambule, Bodrum, Alanii, Marmaris, Turgutreis, zwiedzałam Efez, zachwycałam się plażami, górami, krajobrazami, bazarami, ale najbardziej urzekła mnie niezwykła życzliwość i bezinteresowna pomoc udzielana mnie – osobie na wózku inwalidzkim – w sposób umiejętny, bez zbędnych komentarzy, za to z humorem i z przekonaniem, że nie ma problemu, a jest tylko zadanie do wykonania.
Kierunek – Riwiera Turecka
Tym razem wybór padł na Kemer, nadmorską miejscowość położoną w prowincji Antalya, nad Morzem Śródziemnym. W ofertach biur podróży jest duży wybór hoteli i można wybrać odpowiedni obiekt według indywidualnych preferencji i oczekiwań, określając swoje wymagania, np. te dotyczące udogodnień dla niepełnosprawnych. Dostępność przystosowanego pokoju w wybranym terminie wymaga zwykle potwierdzenia.
Na lotniskach osoby z problemami w poruszaniu się mogą liczyć na specjalny serwis. Potrzebę i zakres takiej asysty należy również zgłosić wcześniej. Wózek inwalidzki przewożony jest bezpłatnie w luku bagażowym. Przyznam, że jestem pod wrażeniem profesjonalizmu i umiejętności, jakie reprezentują lotniskowi asystenci na całym świecie. Ich pomoc jest niezwykle przydatna i sprawia, że osoby z różnymi ograniczeniami mogą zwiedzać świat. Lotnisko w Antalyi, znane mi już z poprzednich wyjazdów, również spełnia wszelkie standardy i jest dobrze przygotowane do obsługi pasażerów o różnych potrzebach.
Kemer – kolorowy kurort u stóp gór Taurus
Pięciogwiazdkowy hotel położny przy nadmorskiej promenadzie i niedaleko centrum malowniczego Kemer okazał się obiektem nie tylko luksusowym, ale i dobrze przygotowanym do goszczenia turystów z niepełnosprawnością – dogodne podjazdy, specjalnie wyznaczone miejsca w restauracji, przy basenie, na plaży oraz – co najważniejsze – funkcjonalnie przystosowany pokój ze wszelkimi udogodnieniami.
Hotelowi goście stanowili prawdziwą mieszankę kulturową, co można było zauważyć np. przy basenie, gdzie nie brakowało pań w najmodniejszych kostiumach bikini, ale była też Turczynka, która pływała (zresztą świetnie!) w szczelnie okrywającym ciało burkini. Wśród gości przeważali Rosjanie, a język rosyjski można było usłyszeć niemal na każdym kroku. Sprzedawcy, pracownicy hotelu najwyraźniej ten język traktowali za najbardziej pomocny w komunikowaniu się z turystami. Również hotelwe animacje (karaoke, koncerty) wyraźnie faworyzowały rosyjskojęzycznych gości.
Miasto Kemer to gwarny, kolorowy kurort z pięknymi plażami, zatoczkami. Niedaleko centrum miasta znajduje się przepiękny park z ukwieconymi pergolami, alejkami prowadzącymi do Placu Republiki z charakterystyczną wieżą zegarową i pomnikiem Mustafy Kemala Atatürka, polityka i męża stanu, który przekształcił Imperium Osmańskie w nowoczesne i świeckie państwo. Obecnie niemal każde miasto ma ulicę lub pomnik upamiętniający „Ojca Narodu”.
W Kemer jest wiele sklepów, w których można się targować, ale coraz częściej są tam stałe ceny podawane również w euro. Turecka lira mocno straciła w ostatnich latach na wartości z powodu wysokiej inflacji ( w kwietniu br. ok. 68 proc.). Najpopularniejsze pamiątki przywożone z Turcji to: wyroby ceramiczne, skórzane, słodycze, wśród których króluje lokum (rodzaj słodkich galaretek z różnymi dodatkami obsypanych cukrem pudrem) oraz chałwa. Warto również zwrócić uwagę na wyroby lokalnego rękodzieła, choć na stoiskach nie brakuje też wszechobecnej chińszczyzny.
Phaselis i Olympos
Turcja to niezwykle fascynujący kraj, który oferuje różne formy wypoczynku. Piękne plaże, bajeczne krajobrazy zadowolą miłośników sportów wodnych lub relaksu w cieniu palm, ale jest też niezliczona liczba zabytków, które zachwycą poszukiwaczy śladów bogatej przeszłości tego regionu świata.
W pobliżu Kemer znajdują się pozostałości dwóch starożytnych miast – Phaselis i Olympos, które bardzo chciałam zobaczyć. Po uzgodnieniu ceny z taksówkarzem wybraliśmy się naszą trzyosobową grupką w kierunku Phaselis. Zapewniono nas, że pomoc i czekanie jest gratis. Kierowca Hakan okazał się bardzo pomocny, nie ograniczył się do biernego czekania na swoich klientów, ale z niezwykłą wprawą i cierpliwością pomagał mi poruszać się pośród starożytnych ruin. Po drodze zatrzymał się też na chwilę, gdy spostrzegł na poboczu dorodnego…żółwia. Przyniósł mi go do samochodu, bym mogła zobaczyć go z bliska (no i żeby mieć fajną fotkę!). Niezwykłe spotkania to w końcu nieoceniona wartość każdej podróży!
Ruiny Phaselis leżą między dwiema zatokami. Początki miasta sięgają VII w p.n.e. Znajdują się tu dość dobrze zachowane pozostałości akweduktu, teatru, agory, łaźni. Ślady dawnej świetności miasta pięknie prezentują się na tle majestatycznych gór i malowniczej zatoki.
Z Phaselis udaliśmy się do Olympos. Tutejsze ruiny są rozrzucone pośród istnej dżungli drzew i krzewów, co tworzy niezapomnianą atmosferę, pobudza wyobraźnię. Fundamenty miasta pochodzą z IV wieku p.n.e. Ruiny znajdują się w pobliżu plaży, tuż przy ujściu rzeki. Można tu zobaczyć pozostałości takich budowli jak: teatr, łaźnia, bazylika. W pobliżu niewielkiego stawu stoi propylon świątyni z inskrypcją Marka Aureliusza.
Bilet wstępu do Phaselis, jak i do Olympos kosztuje 10 euro. Dla osób z niepełnosprawnością wejście jest darmowe. Na terenie obu miejsc ciągle trwają prace archeologiczne i porządkowe. Ruiny tych miast są żywym świadectwem kunsztu, talentu, wyobraźni tych, którzy je zbudowali i zamieszkiwali. Spacer pośród pozostałości dawnych metropolii to niezwykła podróż w czasie pozwalająca na chwilę zanurzyć się w bezmiarze ówczesnego piękna…
Powrócisz tu?
Tak, mam nadzieję, że nie był to mój ostatni pobyt w Turcji, a nadzieja jest kapitałem życia – jak mówi tureckie przysłowie. Pisząc o tym kraju nie jestem obiektywna, bo moje relacje nacechowane są osobistą sympatią i wdzięcznością dla jego mieszkańców.
Wspominając o Turcji często przytaczam niezwykły w swojej wymowie fakt, iż było to jedyne państwo, która nie uznało rozbiorów Polski. A przecież mieliśmy za sobą trudne stulecia i wojny prowadzone ze zmiennym szczęściem. „Poseł z Lechistanu jeszcze nie przybył”- oznajmiano na tym dworze przez wiele lat w czasie przyjęć zagranicznych przedstawicieli. Prawda, że piękne? Dla innych państw Polska wtedy nie istniała.
W moich wspomnieniach jest również wiele niekończących się rozmów, najchętniej przy szklaneczce herbaty, o której też muszę wspomnieć, bo to w Turcji serwują najsmaczniejszą czarną herbatę na świecie. Podaje się ją w charakterystycznej szklaneczce w kształcie tulipana. Aromat, kolor nie do odtworzenia po powrocie, nawet przy zakupie najlepszego gatunku. Bo najwyraźniej trzeba odpowiedniego klimatu, wody i powietrza, wprawnej ręki i wysłużonego imbryka, by osiągnąć ten niepowtarzalny smak. Turcja smakuje, zadziwia, fascynuje. I zaprasza.
Lilla Latus, fot. z archiwum autorki
Data publikacji: 12.06.2024 r.