X Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”

X Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko"

Z notatnika reportera

W niedzielę, 9 czerwca, krakowski Rynek gościł sportowców z niepełnosprawnością z różnych dyscyplin: koszykarzy, siatkarzy, rugbystów, tenisistów stołowych, ciężarowców, szermierzy i ampfutbolowców. Nie trzeba dodawać, że mistrzów.

Już od godz. 9.00 każdy mógł wziąć udział w sportowym poranku „Przywitaj dzień z Fitness Platinium”. O godz. 11.00 rozpoczęły się pokazy sportowe, które uroczyście zakończyła Anna Dymna o godz. 15.00. Niepełnosprawnych wspierali ich goście specjalni: mistrzyni paraolimpijska Natalia Partyka i były mistrz świata Dariusz Michalczewski,  którego pełno było wszędzie; od samego początku: rozmawiał ze sportowcami, podnosił ciężary, grał w siatkówkę, rozegrał partyjkę z Justyną Partyką, fotografował się z każdym, kto o to prosił, pozował z uśmiechem, udzielał wywiadów i rozdawał autografy. Pełen pokory i podziwu dla wyczynów sportowców z niepełnosprawnością , stale pomocny i stale uśmiechnięty.

Swoich sił w poszczególnych konkurencjach mogła próbować również publiczność.

Koszykówka na wózkach

Mecz pokazowy. Na moje pytanie: kto z kim? Prowadzący imprezę Krzysztof Głombowicz odpowiedział z przymrużeniem oka: Powiedzmy, że Kraków – Śląsk. Przy każdym pokazie czy meczu przeprowadzał krótką rozmowę z którymś ze sportowców na temat danej dyscypliny, co przybliżało ją widowni dając niezbędne minimum wiedzy; opowiadał też różne ciekawostki. Sporo było humoru i śmiechu. Przy rzutach do kosza – sam próbował, siadając na wózku, potem rzucała dziewczyna z widowni, za nią mistrz Polski Krzysztof Zieliński (ksywa „Zioło” lub „Ziółko”), ale na pięć prób wrzucił tylko jednego kosza… Od Zielińskiego dowiedzieliśmy się między innymi, że mistrzem olimpijskim w koszu na wózkach jest Kanada, a w Polsce Warszawa.

Ciężary

W centrum zainteresowania – Justyna Kozdryk, ważąca 40 kg i mierząca 116 cm wzrostu paraolimpijka, świeżo po zdobyciu tytułu mistrzyni Europy na zawodach w Rosji. Popodnosiła kilka razy 70 kg bez widocznego wysiłku, zeskoczyła z ławki i ustawiła 110 kg dla kolegi Piotra Szymeczka. Ten krakowianin jest również złotym medalistą w podnoszeniu ciężarów na mistrzostwach rozegranych 22-28 maja br. w Aleksinie (Rosja), jest też rekordzistą świata i Europy.

Potem za sztangę złapał Krzysztof Głombowicz, niegdyś mistrz i reprezentant Polski w podnoszeniu ciężarów. Na krakowskim Rynku sztangę z 70 kg, przy głośnym odliczaniu kibiców, podniósł 10 razy. Przyznał się, że sztangę trzyma po raz pierwszy od dziesięciu lat. „Tiger” Michalczewski – to samo. 70 kg podniósł 10 razy, przy liczeniu i oklaskach widowni. Zaraz, na gorąco, krótko mówi o wrażeniach: – Ja ważę cztery razy tyle, co Justyna i wyciskam tyle co ona. Ale myślę, że Justyna pobiłaby wielu facetów jeszcze cięższych niż ja. Dla mnie to jest bajka… Ja dopiero od niedawna zrozumiałem, co znaczy rzeczywiście łamanie barier. Łamałem te bariery, ale dopiero niedawno zrozumiałem, co to rzeczywiście znaczy.

Na pytanie dlaczego uczestniczy w imprezie, mistrz odpowiada: – Wszyscy jesteśmy tacy sami. Dlatego tu jestem. Chcę, żeby tych ludzi Polacy traktowali wreszcie normalnie. Zresztą – czy na wózku, czy czarny; czy gej, czy lesbijka – nieważne, człowiek się liczy.

Współprowadzący pokazy redaktor Michał Olszański z radiowej Trójki też się położył i wprawdzie sztangi nie podniósł, ale śmiechu było co niemiara. Potem stanął za sztangą, ponownie nie podniósł i skomentował, że sportowcy to nazywają „martwym podnoszeniem”

Szermierka

W pokazówkach – wielokrotny mistrz Dariusz Pender i Grzegorz Pluta, zdobywca złota w Londynie, który opowiedział o zasadach szermierki na wózkach, o drodze do złotego medalu, o sprzęcie. Dariusz Pender wyjaśniał, kto może uprawiać tę dyscyplinę. Indagowany jest przez Krzysztofa Głombowicza, który zaskakuje pytaniem: – Przyznaj Darku, że stanie się osobą niepełnosprawną jest często szansą na lepsze, ciekawsze życie. Utytułowany szermierz nie do końca podzielił tę opinię, ale zachwalając sport, stwierdził, że treningi i starty dają się nawet pogodzić z życiem rodzinnym (czego sam jest przykładem – przyp. red.). Jak zachęcić do uprawiania sportu? Dariusz Pender ma prostą odpowiedź: TRZEBA SPRÓBOWAĆ!

Obok, w międzyczasie, Darek Michalczewski grał w tenisa stołowego z Chinką.

Siatkówka

Kolejna wielka atrakcja – mecz siatkówki pomiędzy zawodnikami po przeszczepach serca i gwiazdami. Znowu wielka zabawa – po rozegraniu dwóch setów na serio, zawodnicy obu drużyn zaczęli zwyczajnie się bawić. W którymś momencie wszyscy się „zintegrowali” i przeszli na jedną stronę boiska, wybijając piłkę na puste pole. Widzowie ją odbijali z powrotem. Sędzia ukarał zawodnika za… deptanie cienia innych grających, wybijano piłki do publiczności. Na koniec wszyscy pozowali do wspólnego zdjęcia – jedni zawodnicy kładli się na drugich, dla „pełnej integracji” – taki pomysł rzucił Michalczewski. Ci, którzy byli na dole, wołali że – owszem – są za integracją, ale dlaczego odbywa się ona na nich?

Przemek Kowalik

W żółtej koszulce, na wózku elektrycznym. Przemek dziesięć lat temu miał wypadek samochodowy, od tego czasu jest sparaliżowany. Mimo niepełnosprawności znalazł swoją drogę – podróżuje na wózku elektrycznym. Przejechał już Polskę i wiele krajów Europy.  Kiedy ogłoszono, że Euro 2012 odbędzie się w Polsce, wpadł na pomysł, że przejedzie na wózku Polskę od zachodniej do wschodniej granicy – 1 000 km. Chciał w ten sposób udowodnić, że Polska jest pozbawiona barier i przyjazna dla wszystkich. Próba udała się za drugim razem . Następna  podróż – z północy na południe kraju – z Jastrzębiej Góry na Kasprowy Wierch. Potem była Wielka Brytania, jeszcze później misja „Światło we mgle”, trasa, której celem była latarnia Phare du Créac’h we Francji, prawie 2.500 km. Światło latarni symbolizuje światło nadziei. Przemek uwierzył w siebie i zaakceptował swój wózek, który daje mu poczucie wolności. W sumie przejechał 15 tysięcy kilometrów, „zajechał” – jak mówi – kilka akumulatorów.

Tenis stołowy

Złota medalistka Igrzysk Paraolimpijskich Londyn 2012 w singlu i brązowa w turnieju drużynowym, Natalia Partyka opowiadała o swoich osiągnięciach sportowych a potem rozegrała pojedynek z Małgosią… z Chin. Refleksja Natalii: – Za granicą dziennikarzy interesują wyłącznie moje sukcesy; w Polsce wciąż pytają głównie o to, w jaki sposób godzę swoją niepełnosprawność z uprawianiem sportu.

Natalia stwierdziła potem: – Dużo się działo od samego rana na krakowskim Rynku! Było sporo sportu. Impreza na krakowskim Rynku jak zawsze była magiczna! Za każdym razem dzieją się tam niesamowite rzeczy, a ja opuszczam Kraków z uśmiechem od ucha do ucha i wielką dawką pozytywnej energii!

Rugby na wózkach

To kolejna, zawsze oczekiwana przez widzów atrakcja, bo nieczęsto można tę dyscyplinę zobaczyć. W Krakowie rugbiści są chyba co roku, na zaproszenie Anny Dymnej melduje się wyśmienity, pokazowy skład. Michał Olszański i Krzysztof Głombowicz przedstawili zasady gry – od długości boiska i wymiarów bramki poczynając, przez zasady przyznawania punktów zawodnikom, w zależności od ich sprawności. 3-punktowych  zawodników (są inaczej ubrani, mają nawet inne rękawiczki) mamy najlepszych na świecie. Spikerzy mówili zajmująco o wózkach defensywnych i ofensywnych, o tym, kto może uprawiać ten sport i jak długo trwają spotkania a mecz się toczył, przerywany oklaskami.

Michał Olszański: – Wzruszające, niesamowite wrażenia. Zadziwia fakt, jak ogromna jest wewnętrzna siła człowieka. Ci ludzie ją demonstrują. Wiem jednak, że promowanie sportu osób niepełnosprawnych nie jest sprawą prostą. Należy to robić krok po kroku, bardzo systematycznie. Anna Dymna jest jedną z tych, którzy mają niezwykły dar i charyzmę, by edukować Polaków w tej dziedzinie.

Ampfutbol

Co roku na Dniach Integracji u Dymnej w Krakowie odkrywam coś dla siebie. W tym roku to był ampfutbol. Dziwna nazwa; widziałam tę dyscyplinę po raz pierwszy i oniemiałam –

piłka nożna dla osób po amputacjach, właściwiej – dla osób o jednej nodze! Parę lat temu miałam skręconą kostkę i kilka tygodni chodziłam o kulach. Miałam na dłoniach bolesne odciski i bardzo, bardzo bolały mnie ramiona i obojczyki. Kiedy patrzyłam na ampfutbolistów, rósł mój podziw dla nich. Rósł i rósł. Jak zachowują równowagę przy tych wszystkich dynamicznych wykopach, to już nie mam pojęcia. Zawodnicy grają o kulach z niesłychaną szybkością, przestrzegając zasad gry, które między innymi mówią, że kulą nie wolno dotykać piłki, bo kula jest traktowana jako przedłużenie ręki. Do bramki strzela się „tą nogą, którą się ma”, jak powiedział dowcipnie jeden z zawodników. Zawodnicy najpierw się rozgrzewali, potem rozegrali mecz między sobą, aby w finale zagrać mecz z taksówkarzami krakowskiej korporacji „Barbakan”.

Kapitan tej drużyny, Robert: – Od kilku lat wozimy osoby niepełnosprawne na różne imprezy plenerowe, a teraz chcemy z nimi zagrać, bo uważamy ich za bardzo dobrych piłkarzy. Mamy niezłą kondycję, bo siedzimy za kółkiem i oszczędzamy się, żeby tutaj dobrze zagrać – dodał żartobliwie.

Korporacja Barbakan to pierwszy sponsor Fundacji Anny Dymnej„Mimo wszystko”. Od każdego kursu w odprowadzają jeden grosz na fundacyjne cele. W rozegranym spotkaniu taksówkarze pokonali ampfutbolistów 3:0. Po meczu dla publiczności zawodnicy wykonali serię widowiskowych rzutów karnych.

Część sportową 10. Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” zakończył strzał Krzysztofa Głombowicza do bramki, w której stanęła Anna Dymna. Obroniła.

Zobacz galerię…

Tekst i fot.: Ilona Raczyńska

Data publikacji: 17.06.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również