Zdobywcy Korony Gór Polski. Drużyna jak marzenie
Uczestnicy projektu „28 marzeń – niepełnosprawni w drodze na szczyt” zdobyli Koronę Gór Polski. W tym gronie znalazło się 7 młodych osób z niepełnosprawnością intelektualną z ośrodka w Działdowie (woj. warmińsko-mazurskie). Na szlakach towarzyszyli im m.in. Kinga Baranowska, Justyna Kowalczyk-Tekieli, Kacper Tekieli i Krzysztof Wielicki. Trwają rozmowy dot. dalszych działań.
28 najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich naszego kraju. Około 30 tys. metrów przewyższeń i ponad 200 km wędrówek. Prawie 30 dni na szlakach w trakcie czterech wypraw. Tak wyglądała droga do zdobycia Korony Gór Polski przez drużynę „28 marzeń”. Wyruszyła w nią 26 sierpnia 2019 r. od Biskupiej Kopy (889 m n.p.m.), a zakończyła – 16 września br. na Rysach (2499 m n.p.m.).
Ambitny cel osiągnęło 7 wychowanków i 7 opiekunów z Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego oraz Niepublicznej Szkoły Przysposabiającej do Pracy w Działdowie. Te placówki prowadzone są przez Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI) Koło w Działdowie. Drużynę wspierali ambasadorzy projektu, w tym m.in. Kinga Baranowska, Justyna Kowalczyk, Kacper Tekieli, Krzysztof Wielicki, Jerzy Płonka, Piotr Zelt, Jerzy Siłuch oraz Marcin Juszczyk.
– Na pewno jest duża satysfakcja, że mimo różnych trudności, projekt został zrealizowany. Jestem dumny z tego, że tak liczna grupa zdobyła Koronę Gór Polski. A przecież nie było pewności, czy młodzież wejdzie na Rysy. Zrobiła to dzięki pomocy TOPR-u i wychowawców, a także swojej determinacji. Do celu dotarli wszyscy i to naprawdę był wielki dzień – komentuje Grzegorz Mikuła, menedżer Justyny Kowalczyk-Tekieli, koordynator projektu.
Drużyna miała powody do dumy w styczniu br. podczas 85. Gali Mistrzów Sportu „Przeglądu Sportowego”. Wówczas odebrała Czempiona w kategorii Sport bez barier – Najlepszy Sportowiec Niepełnosprawny Intelektualnie (https://naszesprawy.eu/sport-i-turystyka/czempion-w-polowie-drogi-po-korone-gor-polski/).
– Ta młodzież stała się motywatorem dla osób, które nie mają niepełnosprawności. Widziałam na Facebooku komentarze pełne podziwu dla drużyny i zachęcające do działania. Skoro oni przezwyciężyli trudności, wspięli się na niesamowite Everesty, to zmobilizujmy się i wstańmy z kanapy – podkreśla Kinga Baranowska, zdobywczyni dziewięciu ośmiotysięczników.
Czas na koronację
19 września w Zakopanem została zorganizowana gala finałowa. W jej trakcie uczestnicy projektu oficjalnie dołączyli do grona zdobywców Korony Gór Polski. Ceremonię pasowania przeprowadził Jerzy Siłuch, dwudziestokrotny zdobywca KGP. Wśród gości, którzy odwiedzili Nosalowy Dwór Resort&Spa, nie zabrakło też innych ambasadorów projektu. Na uroczystość przybyła również Małgorzata Jarosińska-Jedynak, stojąca wówczas na czele resortu funduszy i polityki regionalnej.
– Panią minister poznaliśmy w trakcie trzeciej wyprawy. Kiedy schodziliśmy z Tarnicy w Bieszczadach, pokonała z nami krótki odcinek na szlaku. Okazała się osobą bardzo życzliwą, ciepłą i pełną empatii. Przygotowała też podarunki dla całej ekipy, a także zaprosiła nas do ministerstwa. I pojechaliśmy do Warszawy, kiedy wracaliśmy do Działdowa – mówi Roman Jankowski, pomysłodawca projektu oraz wychowawca, który uczestniczył we wszystkich wyprawach.
3 dni przed galą drużyna zmierzyła się z największym wyzwaniem. Aby zdobyć Rysy, ekipa dotarła na Słowację. Na parkingu przy stacji kolejowej Popradske Pleso była o godz. 5. Dzięki uprzejmości tamtejszych ratowników górskich, drużyna została podwieziona do schroniska nad Popradzkim Stawem. Stamtąd dojście na najwyższy szczyt Polski zajęło ok. 5,5 godziny. W gronie wędrujących było ponad 30 osób, w tym m.in. Kinga Baranowska, Justyna Kowalczyk-Tekieli oraz Kacper Tekieli. Powrót na wspomniany parking nastąpił ok. 19.
– Doświadczenie z wcześniejszych wypraw pomogło, ale liczyła się pokora. Nigdy wcześniej nie byliśmy w takich wymagających górach. Może to brzmi krnąbrnie, ale tak gdzieś podskórnie czuliśmy się pewnie. Szliśmy równym, spokojnym krokiem. Na szczycie większości z nas polały się łzy szczęścia. Była euforia, cieszyliśmy się, że daliśmy radę – opowiada Roman Jankowski.
Droga po Koronę
W ubiegłym roku drużyna zdobyła 16 szczytów. Wśród nich były m.in. Orlica (1084 m n.p.m.), Śnieżnik (1425 m n.p.m.), Rudawiec (1112 m n.p.m.), Wielka Sowa (1015 m n.p.m.), Śnieżka (1602 m n.p.m.) i Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.). Plan na ten rok zakładał skompletowanie KGP w trakcie dwóch ekspedycji. Pierwsza z nich miała odbyć się 15-24 kwietnia. Ze względu na pandemię przesunięto ją na 26 maja-5 czerwca ((https://naszesprawy.eu/aktualnosci/wirus-zaatakowal-kalendarze-odwolywanie-i-przekladanie-imprez/). Ostatecznie została zorganizowana 10-18 sierpnia.
– To był ostatni moment, żeby zrealizować najdłuższą wyprawę i już nie przekładać finału. Dużo się przemieszczaliśmy, a to mogło negatywnie wpływać na psychikę. Były obawy o kryzysy spowodowane zmęczeniem fizycznym, ale młodzież świetnie się spisała – zaznacza Roman Jankowski.
Wówczas celem drużyny były Łysica (612 m n.p.m.), Lubomir (904 m n.p.m.), Mogielnica (1171 m n.p.m.) i Wysoka (1050 m n.p.m.). Do tego jeszcze Turbacz (1310 m n.p.m.) i Radziejowa (1262 m n.p.m.), Lackowa (997 m n.p.m.) oraz Tarnica (1346 m n.p.m. ).
– W trakcie trzeciej wyprawy dołączył do nas Krzysztof Wielicki. Dla młodzieży to było niesamowite doświadczenie. Wędrowali razem ze zdobywcą Korony Himalajów i Karakorum, słuchali jego opowieści. My chcieliśmy coś dać osobom z niepełnosprawnością, a jednocześnie sami też czerpaliśmy masę pozytywnej energii i ciepła od nich – wspomina Marcin Juszczyk, członek zarządu Capital Park S.A (jeden ze sponsorów) i ambasador projektu.
Z kolei wspomniane Rysy były jednym z czterech szczytów finałowej wyprawy, która odbyła się 12-19 września. Jak wspomina Roman Jankowski, od soboty do poniedziałku drużyna zdobyła Skrzyczne (1257 m n.p.m.), Czupel (933 m n.p.m.) i Babią Górę (1725 m n.p.m.). Kolejnego dnia ekipa odpoczywała. Taka przerwa przydała się przed największym wyzwaniem w ramach „28 marzeń”.
Pokonywanie słabości
– W trakcie projektu poszłam z młodzieżą na co najmniej 7 czy 8 szczytów. Momentami było ciężko, np. na Turbaczu ze względu na wysokie temperatury. Musieliśmy uważać, żeby ludzie się nie odwodnili. Ale pod koniec dnia, mimo zmęczenia, zawsze wszyscy odczuwali radość i satysfakcję. Mieliśmy poczucie wspólnoty – opowiada Kinga Baranowska.
Z kolei Grzegorz Mikuła miał obawy, że osoby z niepełnosprawnością mogą stworzyć zamkniętą grupę. Jednak tak się nie stało. Chętnie rozmawiały z kolejnymi ludźmi dołączającymi do projektu, dzieliły się wrażeniami i emocjami. Ale to też ogromna zasługa kadry z ośrodka.
– Grupa była zróżnicowana. Np. Marcin niemal biegał przed wszystkimi, a część osób miała mniej sił. Zdarzały się chwile słabości na szlaku. Opiekunowie wiedzieli jak odpowiednio zareagować, żeby zmotywować do dalszej pracy. Zbyt duże narzucanie się ze wsparciem mogłoby tylko przynieść efekt odwrotny od zamierzonego – opisuje Marcin Juszczyk.
Jak podkreśla Roman Jankowski, latem 2019 r. drużyna wchodziła w coś nieznanego, nie była przyzwyczajona do takiego wysiłku fizycznego. Na początku bardzo bolało, ale z każdą wyprawą już mniej. Młodzież była przekonana, że zrealizuje swój plan. W ciągu roku poczyniła też progres społeczny. Dzięki udziałowi w przedsięwzięciu podniosła poczucie własnej wartości. Zrozumiała, że zdolna jest dokonywać wielkich rzeczy, przekraczać własne ograniczenia i słabości.
Ciąg dalszy nastąpi
Cel, jakim było zdobycie KGP, został osiągnięty. Ale organizatorzy projektu chcą, żeby inspirował osoby z niepełnosprawnościami. Niekoniecznie od razu do sięgnięcia po Koronę, ale np. do wyjścia na jeden ze szczytów czy zorganizowania kilkudniowej wyprawy.
– Warto wykorzystać pozytywną energię, która jest w tym przedsięwzięciu. Myślimy już o drugiej edycji. Nasi partnerzy w dużej mierze powiedzieli, że chcą dalej w tym uczestniczyć. Myślę, że część ambasadorów też, bo się bardzo związali się z młodzieżą. Zobaczymy, jaki kierunek obierzemy, może tym razem ruszymy nad Bałtyk – mówi Grzegorz Mikuła.
Jednak w tym momencie trudno powiedzieć, czy to będzie 28 czy np. 5 marzeń. Niekoniecznie nastąpi powrót w góry, bo w nich już sporo osiągnięto. Organizatorzy zamierzają pokazać, że osoba z niepełnosprawnością może być aktywna. Jednocześnie chcą, żeby to było osiągalne dla szerokiej grupy ludzi. Skupią się na działaniach w kraju.
W planach jest wystawa zdjęć przedstawiających „28 marzeń”. Miałaby zagościć w kilku miejscach w Polsce. Na ten temat przeprowadzono już wstępne rozmowy z organizatorami Krakowskiego Festiwalu Górskiego. Jego najbliższa edycja odbędzie się w formie online (12-13 grudnia). Nawiązano też kontakt z Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.
– 28 marzeń, które urosły do rangi pewnego symbolu. Jednak nie chcemy go łączyć tylko z górami. Ktoś powiedział w jednym wywiadzie, że każdy ma swój Everest. I to rzeczywiście może być szczyt górski. Ale również coś innego, np. pokonanie bariery architektonicznej, otwarcie się na drugiego człowieka i jego potrzeby, wyjście z domu czy pokonanie własnego lęku – podsumowuje Roman Jankowski.
Grzegorz Mikuła, menedżer Justyny Kowalczyk-Tekieli, koordynator projektu.
To wszystko rozpoczęło się od jednej wiadomości od Romana [Jankowskiego – przyp. red.]. Mogliśmy ją zignorować, wyrzucić, nie mieć czasu czy pomysłu na to przedsięwzięcie. Ale pomyśleliśmy, że warto się w to zaangażować. Bo jeśli tego nie zrobimy, to może nikt nie zechce pomóc ośrodkowi. Wierzę, że dzięki temu projektowi zmieniło się postrzeganie osób z niepełnosprawnością. Oczywiście, jest to kropla w morzu potrzeb, ale ważny krok został zrobiony.
Roman Jankowski, pomysłodawca projektu
Młodzież wciąż żyje tym projektem, choć trochę czasu już upłynęło do ostatniej wyprawy czy gali. Marcin, jeden z uczestników, ciągle przegląda zdjęcia z gór i się uśmiecha na ich widok. On nie komunikuje się, a ta aktywność świadczy, że dla niego były to bardzo pozytywne przeżycia. Mimo, że nie tylko jemu zdobywanie kolejnych szczytów przychodziło z trudem. Ale było takie przekonanie – dam radę, bo wszyscy dają radę. Byliśmy drużyną.
Kinga Baranowska, ambasador projektu
Od wielu lat jestem ambasadorem Olimpiad Specjalnych. Brałam udział w wielu zawodach osób z niepełnosprawnością intelektualną. Ale nigdy wcześniej nie chodziłam z nimi po górach. Stwierdziłam, że to może być ciekawe doświadczenie dla nich. Byłam ciekawa, jak sobie dadzą radę. I młodzież mnie zaskoczyła. W tym roku docierała do celu w tempie przewodnikowym. Goprowcy czy toprowcy, którzy zawsze nam towarzyszyli, spodziewali się, że wyjścia potrwają znacznie dłużej. Na zakończenie projektu miałam wrażenie, że rozstaję się ze starymi znajomymi. Dobrze, że w planach jest kontynuacja.
Marcin Juszczyk, ambasador projektu
Z takich wypraw wraca się mocno zainspirowanym. Młodzi ludzie, którzy z nami wędrowali, zmagali się z trudnościami, niejednokrotnie bólem. Ale jednocześnie były w nich olbrzymia determinacja i wola walki. Na każdym kroku widzieliśmy też dobre serce opiekunów. Człowiek może przewartościować swoje poglądy czy postepowanie.
Jestem pasjonatem gór, z zespołem angażujemy się w różne inicjatywy, które pomagają ludziom. Dla mnie zdobywanie kolejnych szczytów z drużyną „28 marzeń” było niesamowitym przeżyciem. Żal byłoby nie wykorzystać tej pozytywnej energii, która zgromadziła się przy okazji projektu. To naprawdę były ogromne emocje, każdy na tym skorzystał.
Marcin Gazda, fot. Rafał Masłow
Data publikacji: 28.10.2020 r.