Feifer Gertruda z mężem Augustem oraz dziećmi Lucyną i Janem
Pani Gertruda Feifer to najstarsza mieszkanka miasta Katowice. Całe życie pracowała i zawsze sobie „jakoś radziła”. Zatrudniona była w Domu Kultury Huty Baildon w Katowicach, w magazynie strojów i w szatni. Obecnie jest pod opieką syna, Jana. Przez całe swoje życie mieszkała w dzielnicy Załęże, w tym samym bloku od urodzenia. Zmieniła tylko piętro: z parteru na trzecie.
Oprócz pracy zawodowej zawsze szyła. – Mama szyła ubrania dla mnie i dla mojej siostry, dla ojca i całej rodziny, a także dorabiała szyjąc dla sąsiadów i znajomych – opowiada syn Jan. W domu rodziców pani Gertrudy było ich siedmioro; miała jedną siostrę i pięciu braci. Żyje już tylko pani Gertruda. Zawsze była bardzo aktywna, do dzisiaj mieszka samodzielnie i dobrze sobie radzi.
Niestety, mieszka na wysokim trzecim piętrze bez windy i trudno jej już wychodzić. Mąż, August, zmarł 31 lat temu i odtąd pani Gertruda mieszka sama. Zakupy i ciepłe posiłki dostarcza jej rodzina, ale w domu jest całkowicie samodzielna. Od dwóch lat tryb jej życia nie uległ zmianie. Nadal dużo się wysypia, często ogląda telewizję, czyta gazety, najbardziej lubi jeść żur, a czasami wypije kielicha po obiedzie. Nie lubiła dalekich wyjazdów i nie była nigdy nad morzem, ale niedalekie wycieczki w góry bardzo jej się podobały.
Wychowała dwoje dzieci, córkę i syna; ma czwórkę wnuczek i czwórkę prawnuków. Podczas świąt cała rodzina spotyka się w domu jednorodzinnym syna Jana, bo w dwupokojowym domu rodzinnym nie byłoby wystarczająco miejsca.
Zapytana jak to jest mieszkać tak długo w jednym miejscu, powiedziała, że bardzo dobrze, bo wszystko i wszystkich się zna i zawsze czuła się bezpiecznie. Jedyny jej dłuższy pobyt poza domem to dwa lata „na robotach” w czasie wojny, kiedy miała osiemnaście lat. Trafiła do dobrego gospodarza, było tam pięć dziewczyn i nawet dobrze wspomina ten okres.
Wyszła za mąż w 1947 roku za chłopaka z sąsiedniego bloku i od tej pory już nie opuszczała Załęża. Powoli dorabiali się sprzętów, jedni z pierwszych na osiedlu mieli telewizor, byli bardzo pracowici i oszczędni. Całe życie cechowała ją pogoda ducha i zaradność:
– Zawsze sobie jakoś radziłam w życiu. Lubiłam pracować i zarabiałam na wszystko. Moje dzieci miały wszystko co im było potrzebne.
W lutym pani Gertruda skończyła 101 lat, jest w świetnej formie i jedynie dokucza jej niedosłuch.
Ewa Maj, fot. archiwum prywatne Gertrudy Feifer
Data publikacji: 29.08.2023 r.