Rafał Mikołajczyk - sportowiec mimo wszystko
Mężczyzna dla którego sport to życiowa energia. Młody, ambitny, pełen pasji, osiągnął już bardzo wiele. Specjalnie dla portalu Zrobmy-to-Razem zgodził się zdradzić nam parę swoich przepisów na szybki sukces- Rafal Mikołajczyk.
Czym zajmujesz się poza sportem?
Każdy dzień rozpoczynam od treningu. Po czym udaję się na zajęcia. Studiuję prawo na Uniwersytecie Wrocławskim.
Przyszłość to sport czy prawo?
Sport kocham najbardziej. Niestety w Polsce nie jest łatwo utrzymać się z kariery sportowca. Często więcej do tego dokładamy niż na tym zarabiamy. Chcę osiągnąć sukcesy w sporcie, ale zależy mi też na dobrej pracy. Dlatego wybrałem prawo. Łatwo przyswajam wiedzę, lubię kontakt z ludźmi, lubię im pomagać, to mi się podoba.
W sporcie jesteś bardzo ambitny i pilny, czy tak jest też na studiach?
Nie…wcale nie jestem pilnym studentem. Oczywiście podchodzę poważnie do studiowania, ale jak większość studentów czasami zdarzają mi się małe przewinienia.
Jesteś bardzo pogodną i racjonalnie myślącą osobą. Jak poradziłeś sobie z informacją, że już nigdy nie będziesz chodzić?
Pierwszej nocy po wypadku w szpitalu po serii długich badań pomyślałem sobie leżąc na brzuchu – no dobra coś się stało, dwa tygodnie w łóżku i wracam do biegania. Mijały jednak dni, nie mogłem się ruszać, więc po trzech tygodniach poprosiłem o rozmowę z lekarzami. Chciałem wiedzieć jakie są rokowania, nie chciałem żeby przede mną coś ukrywali. Dopytywałem o wszystko, to czego nie chcieli mi powiedzieć, sam doczytałem. Miesiąc po wypadku byłem już świadomy tego jak będzie wyglądać moje przyszłe życia. Dzięki temu mogłem od początku określić sobie realne cele. Wiedziałem, że nie będę chodził, więc muszę planować wszystko tak by nogi nie były mi potrzebne. Nie tworzyłem sobie nadziei, które i tak by się nie urzeczywistniły. I myślę, że to właśnie pozwoliło mi osiągnąć to co mam teraz, taką sprawność i siłę woli.
Ale były chwile załamania?
Pewnie, że były. Największe zderzenie z rzeczywistością dosięgnęło mnie kilka lat później. Po wypadku byłem bardzo zaangażowany w swoją rehabilitację. Największe załamanie nastąpiło po 4-5 latach. Byłem zmęczony tymi ostatnimi latami walki. Wtedy bardzo potrzebowałem spokoju.
A jak Twoja najbliższa rodzina poradziła sobie z tą trudną sytuacją?
Moja mama bardzo się załamała. Tato zaangażował się w znalezienie mi jak najlepszej drogi leczenia. Najgorsze było to, że oni wszyscy bardzo chcieli mi pomagać, a ja właśnie tego najbardziej nie chciałem. Chciałem być samodzielny. I tak jest do dziś.
Kiedy nastąpiła ta największa próba samodzielności?
Kiedy przyjechałem do Wrocławia do liceum. Zamieszkałem wtedy w internacie. Zaczęła się u mnie kreować wtedy prawdziwa odpowiedzialność. Musiałem sam poradzić sobie z codziennymi obowiązkami. Każdego dnia musiałem wstać do szkoły. Musiałem wstać dużo wcześniej niż koledzy, bo dłużej zajmowało mi ubieranie się. Musiałem wszystko planować. Teraz z perspektywy czasu patrzę na to z uśmiechem. Dziś ubranie się zajmuje mi 5 minut wtedy nawet dwie godziny. Mogę więc powiedzieć, że była to udana próba samodzielności.
Kiedy więc powstał pomysł żeby trenować rugby?
Podczas wakacji w 2006 roku miałem okazję poznać wspaniałego rugbistę. Już wcześniej pociągał mnie ten sport, ale spotkanie tego wybitnego sportowca było dla mnie wielkim bodźcem. Po powrocie zacząłem szukać informacji o tym sporcie. Wertowałem Internet, książki. Poszukiwałem ludzi chętnych do gry, co zakończyło się sukcesem. Znalazłem stare wózki, które naprawialiśmy przez całą zimę. W kwietniu wystąpiliśmy pierwszy raz w lidze i zaczęliśmy grać i gram aż do dziś.
Handbike – kiedy zrodził się ten pomysł? Rugby już nie wystarczyło?
Mam bardzo dużą ambicję do tego żeby wygrać coś sam. Rugby jest fajne, jest zespołowe. Właściwie teraz to rugby ja już nie traktuje jako sport, a jako styl życia. O handbiku myślałem już dwa lata temu, tylko, że nie jest to tanie urządzenie. Jest też bardzo ciężka indywidualna praca. Pomyślałem sobie jednak kiedy ja czuje się dojrzały sportowo żeby zacząć coś profesjonalnie i zbierać z tego sukcesy. Zacząłem szukać sponsorów i w kwietniu tego roku kupiłem handbike.
Ktoś Ci pomaga?
Nie, działam sam. Sam ogarniam się sportowo i marketingowo.
Jesteś bardzo otwartą osobą, pewnie nie masz problemów w kontaktach społecznych?
Nigdy nie miałem problemu z relacjami społecznymi, nawet mnie to bardzo interesuje. Nie mam problemu z tym by pytać o to czy ktoś mi pomoże, jeśli wystąpi bariera, której sam nie mogę pokonać. Jeśli podoba mi się dziewczyna to nie zastanawiam się nad tym że jestem na wózku, po prostu próbuję ją podrywać.
A czy zdarzyło się, że przez niepełnosprawność zostałeś odrzucony?
Takich sytuacji doświadczałem najczęściej w komunikacji miejskiej. Słyszałem nieraz słowa od motorniczych, kierowców, że powinienem po mieście poruszać się z opiekunem itp. Poza tym nigdy.
A co Ci w życiu najbardziej przeszkadza?
Hmmm… chyba to stereotypowe patrzenie ludzi, brak zrozumienia. Brakuje mi równości wśród ludzi. Ludzie często patrzą na siebie z góry, zamiast zająć się sobą, interesują się innymi.
A jak oceniają Ciebie ludzie?
Na to pytanie będzie mi trudno odpowiedzieć, ale postaram się… Wielokrotnie zdarzyło mi się słyszeć od ludzi, że mnie cenią, że szanują mój uśmiech optymizm i energię, pytają skąd mam na to siły. Mówią, że ich motywuję. Cieszę się, że dzięki mojej postawie ludzie więcej osiągają.
A Ty jak się oceniasz?
Wiem co potrafię, ale jestem skromnym człowiekiem.
Jesteś spokojnym człowiekiem czy potrzebujesz wielu bodźców?
Spokojnym i cierpliwym człowiek jestem na co dzień. Muszę jednak cały czas stawiać sobie ambitne cele. Myślę pozytywnie, to daje mi powera i mogę realizować cele. Bodźców potrzebuję. Wtedy czuję, że żyję.
A o czym marzysz?
Mam dwa bliskie sercu marzenia. Najbardziej marzę o tym, żeby się ożenić i mieć gromadkę dzieci. Drugie marzenie to sięgnąć po medal olimpijski i na tej arenie popłakać się ze szczęścia.
Myślę, że w Twoim przypadku jest to do osiągnięcia i to w bardzo krótkim czasie, czego Ci bardzo serdecznie życzę! Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Patrycja Starosta (Portal Zróbmy to Razem)
Data publikacji: 14.11.2013 r.