Przeciwko pneumokokom mamy broń nowej generacji, której nie używamy
- 16.12.2025
Penumokoki to bakterie, przeciwko którym mamy bardzo skuteczną ochronę – szczepienia. Sęk w tym, że przeciwko najgroźniejszym serotypom, które są wielolekooporne, nie uodparniamy najmłodszych w ramach obowiązkowych szczepień. Dlaczego? – wyjaśnia dr n. med. August Wrotek, specjalista pediatrii, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.
– Pneumokoki mogą zabić. Kto jest najbardziej narażony na takie ryzyko?
Niestety mogą zabić i zabijają w Polsce. Największe ryzyko dotyczy najmłodszych i najstarszych pacjentów. Jestem pediatrą, więc wypowiadam się na temat tej pierwszej grupy – największe ryzyko istnieje u dzieci w pierwszych pięciu latach życia. Ale to ryzyko to trochę kwestia losowa, bo nie wiemy, na jaki serotyp pneumokoka trafimy. Na ile oporny okaże się na leki.
– Ile jest serotypów?
Nieco ponad 90, z czego spośród nich około 2/3 jest patogennych dla człowieka. A tych które najczęściej powodują najgroźniejsze dla człowieka zakażenia jest ponad 20. Mamy szczepionki. Na początku mieliśmy szczepionki 7-waletne, teraz 10-, 13-, 15- i 20-walentne. Im szersza ochrona, tym lepiej.
– Są szczepionki, ale…
W programie obowiązkowych szczepień mamy do dyspozycji tylko 10-walentną szczepionkę, która jest refundowana. Szczepimy nią w cyklu: dwa podstawowe szczepienia plus jedno przypominające. Dostępna jest od 2017 roku i zrobiła fantastyczną robotę od czasu, gdy była wprowadzona, nie przeczę. Teraz jednak uodparnia, jak pokazują badania, przeciw około 2 proc. serotypów, które wywołują inwazyjne choroby pneumokokowe (IChP) u najmłodszych dzieci. Nie uodparnia np. na ten najniebezpieczniejszy serotyp 19A, który często jest wielolekooporny i w tym sęk.
– Co oznacza, że może nie poddać się leczeniu?
60-80 proc. pneumokoków serotypu 19A odpowiedzialnych za IChP jest wielolekoopornych, więc antybiotyki, które standardowo powinny działać mogą nie pomóc. W związku z tym śmiertelność związana z IChP fluktuuje – w jednym roku żadne dziecko może nie umrzeć z powodu zakażenia pneumokokami, w innym śmiertelność w grupach wiekowych może wynosić 40 proc. To loteria, bo nie wiemy, który to serotyp pneumokoka.
Liczy się czas. Pacjent musi dotrzeć jak najszybciej do lekarza i otrzymać skuteczne leczenie. Według oficjalnych statystyk mamy około 2 tys. zachorowań wywołanych pneumokokami rocznie w skali kraju wśród dorosłych i dzieci, ale niedoszacowanie jest ogromne. Istnieje problem diagnostyczny, bo nie mamy powszechnych badań molekularnych, czyli nie dość, że nie możemy stwierdzić, jaki konkretnie serotyp zaatakował, to jeszcze często w ogóle nie jesteśmy w stanie potwierdzić etiologii pneumokokowej. A pneumokoki, o czym rzadko się mówi, to nie tylko inwazyjne zapalenia płuc i opon mózgowych, ale też najczęstsza przyczyna bakteryjnych zapaleń uszu. Są na porządku dziennym w przychodniach POZ. Mimo że mamy skuteczną broń – szczepienia, to czynnikiem decydującym jest kryterium cenowe, a nie np. ochrona przeciwko najważniejszym z punktu widzenia polskich danych epidemiologicznych serotypom. Za chwilę będzie już rok 2026 i zagrożenie pneumokokami jest wciąż realne.
Klaudia Torchała, fot. freepik.com
Data publikacji: 16.12.2025 r.




