Świat mody na dłoni

Świat mody na dłoni

Długo żył w przekonaniu, że fryzjerstwo dla jednorękiej osoby jest niemożliwe. Dziś zna swoją wartość, ma wyrobioną markę w tej branży, a z jego usług skorzystał m.in. Andrea Bocelli. Tomasz Karcz jest też ceniony jako projektant mody.

Rano wizyta w szwalni, rozmowa z krawcową, wspólne wymyślanie nowych fasonów i krojów. Później przyjmowanie klientów. To założenie z dzieciństwa, które Tomasz Karcz przeniósł do dorosłego życia. – Urodziłem się z niepełnosprawnością, ale jako dziecko nie wiedziałem, że jestem niepełnosprawny. Po prostu byłem zwykłym chłopakiem, który nie ma dłoni. Nie traktowałem tego jako niepełnosprawności. Od wczesnego dzieciństwa widziałem ludzi, którzy nie chodzą, nie mówią, nie mają kontaktu z rzeczywistością czy wymagają permanentnej opieki – opowiada 33-latek.

Na jego wrażliwość i empatię wpływ miały pierwsze wyjazdy wakacyjne. Obozy i kolonie spędzał z podopiecznymi Stowarzyszenia Na Rzecz Dzieci i Osób Niepełnosprawnych z Ostrowca Świętokrzyskiego, skąd pochodzi. Pomagał innym, została w nim zakorzeniona potrzeba działania. Angażuje się w różne akcje, swoją postawą potrafi inspirować. Nie bez powodu został jednym z bohaterów publikacji „Lista Mocy. 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością”.

– Traktuję to raczej jako zachętę i mobilizację do kolejnych działań oraz wyzwań niż jako nagrodę za jakiś okres. Piszą do mnie m.in. matki małych dzieci niepełnosprawnych. Najczęściej są to maile z podziękowaniami, że pokazałem im inne spojrzenie na życie. One wcześniej miały poczucie, że niepełnosprawność to jest smutek, cierpienie, coś, co zamyka, a nie otwiera. Jednak tak nie musi tak być – mówi.

Od lalek do VIP-ów

Z usług fryzjerskich Tomasza Karcza skorzystał m.in. Andrea Bocelli. – Mam świadomość, że po prostu jestem dobry w tym fachu i nie przemawia przeze mnie nieskromność. Długo pracowałem, żeby duże, warszawskie agencje zwracały się do mnie z takimi zleceniami. Doświadczenie było bardzo ciekawe. Dla mnie ważne, że jako osoba niepełnosprawna czesałem artystę, który też jest osobą niepełnosprawną – opisuje.

Budowę swojej marki rozpoczął na korytarzu akademika. Tam strzygł koleżanki, których rekomendacje pomogły w zdobyciu zróżnicowanej klienteli. Wówczas ostatecznie postawił na fryzjerstwo. Oznaczało to rezygnację z dalszej nauki w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Decyzję podjął kilka miesięcy przed zakończeniem dwuipółletniego kształcenia.

Fryzjerstwem zainteresował się w dzieciństwie. Jako niespełna pięciolatek brał nożyczki do papieru, aby lalkom podcinać włosy. Już wtedy analizował linie cięcia. – Od zawsze wykazywałem się pewną intuicją i wyczuciem rzeczy, które robię zawodowo. Pod tym względem miałem bardzo lekką drogę. Jednak urodziłem się i wychowałem w ograniczonym środowisku, wszyscy mieliśmy podcięte skrzydła – opowiada.
Dla niego oczywiste było, że nie nadaje się do fryzjerstwa. Wtedy nawet nie myślał o złożeniu dokumentów do szkoły zawodowej. Edukacji w niej nigdy nie podjął, ale za jednym razem zdał egzamin czeladniczy i mistrzowski. Dokonał tego w czerwcu 2016 r. w Tarnowie.

Kierunek moda

Do Warszawy wyjechał po ukończeniu liceum w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dołączył do studentów resocjalizacji Akademii Pedagogiki Specjalnej. Początkowo chciał dostać się do Międzynarodowej Szkoły Charakteryzacji Marii Ewy Dziewulskiej. Jednak w sekretariacie usłyszał, że nie ma szans na rozpoczęcie nauki ze względu na niepełnosprawność. – To była opinia pani od przyjmowania wniosków, a nie od podejmowania ostatecznych decyzji. Na tamten moment stanowiła dla mnie autorytet, ale życie jest bardzo cudowne. Później współpracowałem z nimi, bez tego wyksztalcenia uzyskanego u nich – opowiada.

Do spotkania doszło na planie filmu „Katyń” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Produkcja zbiegła się z jednym z najbardziej intensywnych okresów w życiu zawodowym Tomasza Karcza. Wówczas poszukiwał odpowiedniego zajęcia dla siebie, pracując po kilkanaście godzin na dobę. Zajmował się makijażami, charakteryzacją, usługami fryzjerskimi, projektowaniem, stylizowaniem ubrań oraz scenografią do sesji zdjęciowych. Ponadto uczestniczył w pokazach jako model i pozował w sesjach zdjęciowych. Do tych ostatnich trafił dzięki propozycji, którą otrzymał od nieznajomej kobiety na ulicy Marszałkowskiej. Początkowo nie chciał skorzystać z oferty, zasłaniając się niepełnosprawnością. Już w środowisku modowym dowiedział się o Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie.

– Pomyślałem, że może to jest właśnie miejsce dla mnie. Po niespełna roku zrezygnowałem ze studiów w Warszawie, a 15 lat temu moda nie była traktowana poważnie. Warto odrzucić stereotypy, zajrzeć w głąb siebie i naprawdę poszukać tego, czego się chce. Im bardziej to będzie dziwaczne, freakowe, pokręcone, tym większe są szanse na osiągniecie sukcesu – mówi.

Widoki na przyjaźń

Krakowska pracownia Tomasza Karcza nie należy do typowych. Znajduje się w nowym bloku przy ul. Dworskiej. Nie ma żadnego szyldu, ani nawet informacji na domofonie. Chętni muszą się dostać na ostatnie, siódme piętro. Z pokoju, w którym wykonywane są usługi fryzjerskie, rozpościera się wspaniały widok na miasto.

– Cała moja praca wygląda inaczej, chcę budować na innych poziomach relacje z moimi klientami. Ja się z nimi zaprzyjaźniam i związuję na dłużej. Bardzo często nie podejmujemy tematu, co dziś robimy. Po prostu patrzę i zaczynam pracować, to jest kwestia zaufania. Chyba że ktoś sobie życzy coś szczególnego – mówi. Dodaje, że ma klientki m.in. w Szwecji.

Jeszcze w lutym do krakowskiej pracowni zawita ekipa telewizyjna, aby nakręcić odcinek programu „SuperLudzie”. Twórcy zaakcentują zamiłowanie głównego bohatera do mody.

Tomasz Karcz przygotowuje się do uruchomienia swojego pierwszego sklepu internetowego. Jednocześnie pracuje nad nową kolekcją. Będzie ona dużo bardziej stonowana kolorystycznie, ale nie do końca spokojna. Kolor ustąpi miejsca formie, pojawią się bardziej skomplikowane kształty i formy geometryczne. Daty premiery nie podaje, żeby uniknąć dodatkowego stresu i pośpiechu.

– Nie dam się stłamsić, że coś muszę. Jeżeli chcesz być najbardziej popularnym, to możesz nawet nie umieć tego robić, po prostu musisz być świetnym biznesmenem. Moim celem pozostaje samorozwój, przede wszystkim projektowanie, czyli robienie rzeczy, których nie było. W popularnej modzie nie ma na to miejsca, tam jest odtwórczość – podsumowuje Tomasz Karcz.

Tekst i fot. Marcin Gazda

Data publikacji: 08.02.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również