Oswoić lęk

Wojny i jej konsekwencji najbardziej boją się osoby starsze. Pokolenie dzisiejszych seniorów dobrze pamięta, jak bardzo trudno żyło się po II wojnie światowej. Nie tylko w wymiarze materialnym. Ludzie bali się języka niemieckiego, na Śląsku był zakazany. Nie wolno było się go uczyć. Samą wojnę pamięta dziś niewielu, ale jej skutki i obecne w rozmowach wspomnienia, pokolenie dzisiejszych seniorów pamięta bardzo dobrze. To są doświadczenia, które zostały im przekazane przez rodziców, wychowawców i opiekunów. To był bardzo mocny, jasny i klarowny przekaz.

Można powiedzieć, że dzisiejsi 70- i 80-latkowie dostali wrażenia wojenne w spadku.
To, co się dzieje na naszych oczach, odnawia u seniorów „przekazane doświadczenia wojenne”. W odpowiedzi na agresję Putina, powstała koalicja antywojenna, którą można przyrównać do koalicji aliantów w czasie II wojny światowej. Dobrze, że jest i działa, bo to daje nadzieję na powstrzymanie tego szaleńca, ale dla osób starszych jest to ewidentna powtórka pewnych zjawisk.

Część seniorów, jak i osób młodszych, angażuje się w pomoc, inni koncentrują się na robieniu zapasów. Lęk prowadzi do różnych zachowań. Jedni koncentrują się na tym, żeby chronić ludzi, którzy są objęci wojną. Pomagać, wspierać i starać się zabezpieczyć ich najpilniejsze potrzeby. Wysyłać, przesyłać, proponować nocleg czy – przez pewien czas – możliwość utrzymania. Biorą aktywny udział w ruchu pomocowym.

U innych lęk może powodować potrzebę robienia zapasów, co obserwowaliśmy dwa lata temu, gdy rozpoczynała się pandemia. Wtedy z półek sklepowych znikały produkty spożywcze z długą datą przydatności do spożycia i papier toaletowy. Lęk może skłaniać do budowania zasobów, które pomogą przetrwać. Te dwie postawy są najbardziej widoczne, ale jest jeszcze trzecia.

Lęk skłania czasem do schowania się, zamknięcia w sobie. Trochę jak dziecko, które chowa się pod kołdrę, bo nie chce nic widzieć ani słyszeć. Schować się, przeczekać, przetrwać. To najgroźniejsze, bo taka osoba zostaje ze swoim lękiem całkowicie sama. Dlatego wszyscy powinniśmy, tak jak w czasie pandemii, zwrócić się ku seniorom. Rozmawiać z nimi i uspokajać ich. Na razie, przy ogromnym bólu, jaki wywołuje cierpienie obywateli Ukrainy i podziwie dla ich bohaterstwo, możemy egoistycznie powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni.

Rozmowa uspokaja. Mówiąc o swoim lęku, wyrzucamy go na zewnątrz. Przestaje nas zjadać, jak wtedy, gdy jest niewyznany. Lęk, który znajduje zrozumienie otoczenia, słabnie. Czasem wystarczy krótka wymiana zdań, na przykład: „wiesz, ja się boję”,  „wiesz, ja też się boję, ale z drugiej strony sobie myślę, że…”, dzięki której coś mglistego zamienia się w łatwiejszy do opanowania konkret. To pozwala zmniejszyć poczucie zagrożenia i, w pewnym sensie, je oswoić.

Mamy prawo odczuwać lęk, ale racjonalne przesłanki są takie, że możemy pracować nad oswajaniem go, aby pomyśleć: „przyszłość zawsze jest pełna niepokoju, ale w końcu nadchodzi i jakoś sobie w niej radzimy”. Rozmowa pozwala ujawnić to, że się boję i, dzięki stopniowemu rozładowywaniu zgromadzonego napięcia, w obecności osoby, która wspiera, pójść dalej. To wyjątkowo fatalna kumulacja trudnych wydarzeń i towarzyszących im trudnych emocji. Pandemia, niedawne wichury, które też wyrządziły wiele szkód w naszym kraju, rosnąca inflacja, a teraz wojna. I to tuż za naszą wschodnią granicą.

Można się jedynie pocieszać tym, że człowiek ma ogromne możliwości przystosowawcze, ale tylko wtedy, gdy korzysta ze wsparcia innych ludzi. Ono buduje wewnętrzną siłę, jest jak zastrzyk, który przyjmujemy, by uzupełnić poziom witamin i wzmocnić się fizycznie. Wsparcie drugiego człowieka jest „zastrzykiem”, który pozwala podbudować naszą psychikę. Łatwiej nam wówczas radzić sobie z najtrudniejszymi wyzwaniami. To, co było powodem lęku, dzięki wsparciu, staje się trudnością, którą musimy stopniowo pokonywać.

Ewa Maj, fot. pexels.com

Data publikacji: 07.03.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również