Turcja – raj dla miłośników słońca, zabytków i przygody

Autorka na promenadzie w Side

W maju br. spędziłam dziesięć dni w Turcji. Był to mój piąty pobyt w kraju, który darzę szczególną sympatią i sentymentem. Tym razem będzie również o tym, jak policja odwoziła mnie do hotelu, a Turcy nosili na rękach! Życzliwość, domyślność i niezwykła chęć niesienia pomocy na każdym kroku to cechy, które wyróżniają mieszkańców Turcji na tle innych nacji. Byłam w wielu krajach na kilku kontynentach, ale doświadczenie podróżnicze pod tym względem ciągle sytuuje Turków na pierwszym miejscu mojej subiektywnej listy. I nie chodzi mi o urzędową uprzejmość pracowników branży turystyczno-hotelowej, ale o tę spontaniczną pomoc i życzliwość zwyczajnych mieszkańców.

A do tego niekończące się rozmowy, najchętniej przy szklaneczce herbaty, o której też warto wspomnieć. W Turcji serwują najsmaczniejszą czarną herbatę na świecie. Podaje się ją w charakterystycznej szklaneczce w kształcie tulipana. Aromat, kolor nie do odtworzenia po powrocie, nawet przy zakupie najlepszego gatunku. Bo najwyraźniej trzeba odpowiedniego  klimatu, wody i powietrza, wprawnej ręki i wysłużonego imbryka, by osiągnąć ten niepowtarzalny smak.

W drogę
W czasie moich poprzednich pobytów w Turcji odwiedziłam m.in. Bodrum, Alanyę , Marmaris, Turgutreis, Didim, zwiedzałam Efez, Stambuł, zachwycałam się plażami, górami, krajobrazami, bazarami, za każdym razem odkrywając coś nowego, fascynującego. Tym razem wybór padł na Side – znany kurort na Riwierze Tureckiej. W ofertach biur podróży jest duży wybór hoteli i można wybrać odpowiedni obiekt według indywidualnych preferencji i oczekiwań, zaznaczając w wyszukiwarce opcje i udogodnienia, które ma posiadać miejsce naszego wypoczynku.

Możemy wybrać m.in. lokalizację, zakres cenowy, opcje wyżywienia, ale również  udogodnienia dla niepełnosprawnych. Dostępność przystosowanego pokoju w wybranym terminie wymaga potwierdzenia, gdyż nawet duże hotele mają zwykle tylko kilka takich pokoi (czasem nawet tylko 1-2).

Na lotniskach osoby z niepełnosprawnością mogą liczyć na specjalny serwis. Pomoc asystentów jest niezwykle przydatna i sprawia, że osoby z różnymi ograniczeniami w poruszaniu się  mogą zwiedzać świat. Potrzebę i zakres takiej asysty należy również zgłosić wcześniej. Osoby, które w ogóle nie mogą chodzić przewożone są na pokład samolotu  specjalnym wózkiem kabinowym. Wózek inwalidzki przewożony jest bezpłatnie w luku bagażowym.

Side – turystyczny kurort i antyczne miasto

Niezwykle urokliwy hotel położony kaskadowo na zboczu wzgórza mógł w pierwszej chwili wydać się niezbyt odpowiedni dla osób mających problemy z poruszaniem się. Niebawem okazało się jednak, że pomimo swojego ogromu i wielu poziomów jest niezwykle funkcjonalny i zaprojektowany tak, by osoba na wózku inwalidzkim mogła dostać się do każdego zakątka bez problemów – właściwie  wyprofilowane podjazdy, windy, a do tego dobrze  przystosowany pokój, czyli mogłam zacząć wypoczynek bez obaw.

W pobliżu znajdowała się przepiękna promenada i plaża z wydzielonym miejscem dla osób niepełnosprawnych oraz z drewnianymi podestami umożliwiającymi dojazd bezpośrednio do morza. Niedaleko były również liczne restauracje, sklepy. Po okresie pandemii Turcy z nadzieją i radością witają turystów, choć galopująca inflacja (w maju br. wynosiła ponad 70 proc.) znacznie osłabiła wartość liry – tureckiej waluty oraz pogorszyła sytuację gospodarczą kraju.

Pełne zabytków Side przyciąga wielu turystów. Chęć zobaczenia starożytnych pozostałości i dla mnie była powodem wyboru właśnie tej części Turcji. W hotelu zaoferowano mi pomoc w dotarciu do oddalonej o kilka kilometrów antycznej części Side. Taksówka zawiozła mnie tak blisko, jak tylko to było możliwe (miasto jest wyłączone z ruchu kołowego).

Jakież było moje zdumienie, gdy po wyjściu z samochodu okazało się, że czeka na mnie…policja! Kilkuosobowy, elektryczny meleks (opatrzony napisem „zabita”, co oznacza po turecku policję, straż miejską) to pojazd, jakim poruszają się służby sprawujące pieczę i kontrolę w tym niezwykłym mieście, w którym – pośród starożytnych ruin – funkcjonuje malownicze miasteczko. I tym pojazdem funkcjonariusze zawieźli mnie w pobliże portu, niedaleko  świątyni Apolla, gdzie mogłam w miarę swobodnie poruszać się w gąszczu urokliwych uliczek z przepiękną zabudową, z licznymi sklepikami, restauracjami.

Miasto na przestrzeni wieków trafiało pod panowanie różnych państw i władców, przeżywało swoje wzloty i upadki; było centrum handlu niewolnikami, bazą wypadową dla piratów, zostało również zdobyte przez Aleksandra Wielkiego. Doświadczyło także  trzęsienia ziemi.

Obecnie znajdują się tu pozostałości  rzymskiego teatru, agora, łaźnie, ruiny świątyń Apolla i Ateny. Monumentalne kolumny świątyni Apolla są często wybierane przez młode pary na sesje fotograficzne (bo też i są one niezwykle fotogeniczne!).Udało mi się podejrzeć taką parę, która wybrała to miejsce na uwiecznienie swojego ślubu. Bez wątpienia będę mieli piękną pamiątkę.

Policja nie zapomniała o mnie i po jakimś czasie policyjny meleks zjawił się, by tym razem zawieźć mnie już prosto do hotelu. Jazda promenadą w policyjnej obstawie była dużym przeżyciem i swoistym bonusem, a spojrzenia mijanych po drodze ludzi – bezcenne!

Antalya –metropolia pełna zabytków

Antalya to miasto, od którego często zaczynamy naszą przygodę z Turcją, To tutaj znajduje się duże lotnisko obsługujące pasażerów przybywających na Riwierę Turecką. Jest największym tureckim miastem na wybrzeżu Morza Śródziemnego (prawie 2 mln mieszkańców). Wycieczkę do Antalyi zarezerwowałam kilka dni przed planowanym przylotem w polskim biurze podróży działającym w całej Turcji, informując również o swoich ograniczeniach związanych z poruszaniem się na wózku inwalidzkim. Zapewniono mnie, że mogę wziąć udział w niej i otrzymam niezbędną pomoc. Okazało się jednak, że autobus wycieczkowy jest nieprzystosowany, z wąskim i wysokim wejściem po schodach. Turecki pilot i kierowca po prostu wnosili mnie na rękach i dzięki ich życzliwości (i sile mięśni!) mogłam cieszyć się atrakcjami Antalyi tak samo, jak inni uczestnicy tej wyprawy.

A miasto jest przepiękne. Zostało założone jako port morski w II wieku p.n.e. W 130 roku n.e. do Anatalyi zawitał cesarz Hadrian i to historyczne wydarzenie upamiętniono łukiem znanym jako brama Hadriana. To jeden z najważniejszych zabytków miasta. Jest całkiem nieźle zachowana i pięknie wkomponowuje się w otaczające ją, tętniące życiem  miasto. W pobliżu znajduje się duży bazar, po drodze można napić się tradycyjnie parzonej kawy lub zjeść pyszne lody dondurma. Najstarsza część miasta – Kaleici – pamięta czasy rzymskie; są tu tradycyjne osmańskie domostwa, wieża zegarowa, sklepiki, warsztaty. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Antalyi to Yivli  Minare – ozdobiony ceramicznymi płytkami, żłobiony minaret.

Po zwiedzaniu miasta udaliśmy się na jego obrzeża do kolejki Tünektepe Teleferik. Zarówno stacja jak i wagoniki są przystosowane do przewozu osób na wózkach inwalidzkich. Turecki pilot cały czas mi towarzyszył, pomagając dostać się do środka lub podjechać pod górkę na tarasie widokowym. A roztaczający się stamtąd widok naprawdę zapiera dech w piersiach. Kolejka jedzie kilka minut i z wysokości ok. 600 metrów można podziwiać Antalyę i góry Taurus rozpościerające się malowniczo u wybrzeży Morza Śródziemnego.

Ostatnim etapem wycieczki była wizyta nad wodospadem Düden, który wpada do morza z wysokości 40 m. Widok skalistych klifów i spienionej wody w otoczeniu bujnej zieleni daje chwilę wytchnienia od upałów i zgiełku, więc nic dziwnego, że jest popularnym miejscem wypoczynkowo-piknikowym.

Turcja po raz kolejny okazała się wspaniałym miejscem relaksu, które zapewnia nie tylko wypoczynek, ale również możliwość zanurzenia się w orientalnej egzotyce tego kraju. Oprócz wspaniałych zabytków ma również świetną infrastrukturę turystyczną, cudowny klimat no i niezwykle życzliwych ludzi, bez których korzystanie z wielu atrakcji nie byłoby możliwe.

Jednym  z moich ulubionych pisarzy jest Orhan Pamuk, urodzony w Stambule laureat nagrody Nobla z 2006 roku. W książce „Nazywam się Czerwień” napisał: „Kiedy nie marzysz, czas stoi w miejscu”. Wierzę, że nasze marzenia mają sprawczą moc, motywują, nakręcają zegar zdarzeń. A te podróżnicze na dodatek przenoszą nas w inny czas i miejsce.

Zobacz galerię…

Lila Latus, fot. archiwum autorki

Data publikacji: 23.06.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również