Moje wielkie, bałkańskie wakacje

Autorka w Igalo

George Byron napisał: „Gdy rodziła się nasza planeta, najpiękniejsze spotkanie morza z lądem przypadło czarnogórskiemu wybrzeżu”. Gdy więc pojawiła się okazja wyjazdu w ten region, nie wahałam się ani chwili. Skorzystałam – nie po raz pierwszy – z oferty biura podróży Accessible Poland Tours prowadzonego przez Małgorzatę Tokarską, która sama będąc osobą z niepełnosprawnością wie, że podróżowanie w przypadku osób o ograniczonej sprawności to nie lada wyzwanie. Ale cóż warte byłoby życie bez możliwości pokonywania barier i –nomen omen -granic! Poza tym – marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. A więc w drogę!

Malownicze miasteczka Czarnogóry

Podróż zaczęliśmy na warszawskim lotnisku Okęcie. Część z nas korzystała z pomocy asystentów. Ich pomoc na wszystkich lotniskach świata jest nieoceniona, umożliwia sprawne i bezstresowe podróżowanie osobom z różnymi niepełnosprawnościami. Potrzebę skorzystania z takiego serwisu należy zgłosić wcześniej. W Dubrowniku czekał już na nas bus z rampą, którym dotarliśmy do Igalo w Czarnogórze. Duży hotel również spełniał wszelkie nasze oczekiwania, więc mogliśmy zacząć naszą bałkańską przygodę.

Igalo to niewielka miejscowość uzdrowiskowa położona malowniczo nad Zatoką Kotorską. Wzdłuż pięknej promenady znajduje się wiele restauracji, małych sklepików. Walutą Czarnogóry jest euro, choć kraj nie jest członkiem Unii Europejskiej. W Igalo leczy się głównie choroby reumatyczne. Turyści mogą więc łączyć wypoczynek z rehabilitacją; podobnie jak kiedyś Josip Broz Tito, prezydent Jugosławii, który również upodobał sobie to miejsce. Stał na czele partii socjalistycznej od 1945 roku aż do swojej śmierci w 1980 r. Wakacyjna willa Galeb, w której wypoczywał, pracował i spotykał się z różnymi osobistościami tego świata, jest obecnie jedną z atrakcji miasta. Z zewnątrz wygląda niepozornie, ale w środku znajduje się wiele różnych pokoi i pomieszczeń (również schrony). Niektóre umeblowano bardzo skromnie i funkcjonalnie, inne natomiast ze snobistycznym rozmachem (marmurowe łazienki). Willa jest otwarta dla zwiedzających kilka razy w tygodniu, oprowadzanie z przewodnikiem trwa ok. 60 minut.

Perast było pierwszym miastem, do którego udaliśmy się następnego dnia po przyjeździe. Dzień przywitał nas rzęsistym deszczem, który jednak łaskawie ustępował na czas zwiedzania urokliwych miasteczek. Perast to prawdziwa perła czarnogórskiego baroku. Najważniejszym zabytkiem jest XVII-wieczny kościół św. Mikołaja. Na placu obok znajdują się popiersia zasłużonych dla miasta mieszkańców. W pięknym krajobrazie zatoki wyróżniają się widoczne z nabrzeża dwie maleńkie wysepki: Sveti Dorde (św. Jerzego) oraz Gospa od Škrpjela (Matki Boskiej na Skale).

Kotor wyrasta z Morza Adriatyckiego na zachodnim wybrzeżu Czarnogóry. Mury, którymi otoczona jest starówka (wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO), są widoczne z daleka. Urok tego miasta polega na magicznym połączeniu dziedzictwa historycznego i natury. Przechodząc przez zabytkową, renesansową Bramę Morską znajdziemy się na placu Broni, z którego zwykle zaczyna się zwiedzanie. Znajduje się tu wieża zegarowa, średniowieczny pręgierz i Pałac Książęcy z niezwykłym balkonem długości 50 m.

Kotor przez kilka wieków był częścią Republiki Weneckiej, co ma swoje odzwierciedlenie w architekturze miasta. Jedną z najważniejszych budowli jest zabytkowa katedra św. Tryfona. W kościelnym skarbcu znajduje się srebrny relikwiarz z głową patrona kościoła i miasta oraz krucyfiks użyty do pobłogosławienia wojsk Jana III Sobieskiego podczas szturmu pod Wiedniem. Kręte, wąskie uliczki, które – co ciekawe – nie mają nazw – kryją wiele urokliwych zakątków, sklepików, kafejek, galerii sztuki. To również miasto… kotów. Jest nawet muzeum im poświęcone. Kotor bez wątpienia jest perłą w czarnogórskiej koronie.

Budva to jedno z najstarszych miast adriatyckich, którego początki sięgają V w. p.n.e. Po przekroczeniu głównej bramy Starego Miasta położonego na wysuniętym w głąb morza cyplu, można odnieść wrażenie, że czas stanął tu w miejscu wieki temu. Budynki z jasnego kamienia przywodzą na myśl średniowieczny klimat włoskich miasteczek, bo i tu Republika Wenecka odcisnęła swój ślad. Do najważniejszych zabytków należą: kościół św. Jana Chrzciciela (największy w mieście), kościół Santa Marija in Punta (najstarsza budowla Budvy), cerkiew św. Trójcy (zbudowana w stylu bizantyjskim). Budva to coraz popularniejszy wakacyjny kurort, ale i miasto o artystycznych ambicjach. Co roku od 1 lipca do 20 sierpnia odbywa się tutaj Międzynarodowy Festiwal Teatralny. Poświęcony jest on nie tylko teatrowi, ale i sztuce szeroko pojętej. Jako poetka z przyjemnością odkryłam, że w mieście jest Skwer Poetów (Trg Pjesnika) , gdzie artyści często prezentują swoją twórczość.

Dubrownik – najpiękniejsze miasto Chorwacji

Perła Adriatyku – jak często nazywany jest Dubrownik – zachwyca licznymi zabytkami oraz wspaniałą starówką, wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Burzliwe dzieje miasta miały wpływ na jego zróżnicowaną kulturę i architekturę. Stare miasto ma doskonale zachowany średniowieczny układ, a wśród imponujących murów obronnych znajduje się kilka pałaców, klasztorów, kościołów, wieża zegarowa, najstarsza apteka, zabytkowa fontanna – wiele obiektów o dużej wartości historycznej i kulturowej. Po głównej ulicy Dubrownika – Stradun – można się poruszać na wózku inwalidzkim w miarę swobodnie. Z uwagą słuchaliśmy przewodniczki, która ciekawie opowiadała o tym pięknym, ufortyfikowanym mieście, które nigdy nie było zdobyte w bezpośredniej walce. Na niektórych budynkach są jednak ślady bombardowania z 1991 i 1992 roku.

Stradun to reprezentacyjna ulica Dubrownika, zawsze pełna ludzi, tętniąca gwarem. Wąskie, małe uliczki odchodzące od niej kryją swoje tajemnice lub ciekawe historie. W sklepach można kupić (nie jest tanio) różne pamiątki, m.in. związane z filmem „Gra o tron”. Wiele kluczowych scen serialu kręcono właśnie tutaj. W Dubrowniku warto również spróbować pysznych lodów, na niewielkim targu można kupić kandyzowane owoce i woreczki z pachnącą lawendą, czyli coś, co po powrocie pozwoli nam przywołać wspomnienia.

W miejscowej galerii sztuki odbywała się właśnie wystawa prac Salvadora Dali. Nie mogłam odmówić sobie przyjemności obejrzenia prac tego znakomitego surrealisty. Oprócz obrazów, na wystawie zaprezentowano również złote myśli słynnego ekscentryka. Jedna z nich zapadła mi szczególnie w pamięci: „Inteligencja bez ambicji jest jak ptak bez skrzydeł”. Ładne, prawda?

Trebinje – miasto słońca i platanów w Bośni i Hercegowinie

To miasto urzeka od pierwszego wejrzenia i bez wątpienia jest inspiracją dla artystów. Nie dziwi więc fakt, że Jovan Dučic, urodzony tutaj bośniacko-serbski poeta i dyplomata bardzo ukochał swoje rodzinne miasto i choć zmarł w USA, to chciał ostatecznie spocząć w Trebinje. Jego grób znajduje się w przepięknej cerkwi położonej na wzgórzu, z którego roztacza się panoramiczny widok na okolicę. Hercegovačka Gračanica została zbudowana w 2000 roku i jest kopią klasztoru Gračanica w Kosowie. Stamtąd już niedaleko do niewielkiego, ale niezwykle urokliwego Trebinje.

Odkrywanie miasta zaczęliśmy na targu, który odbywa się na głównym placu pod wiekowymi platanami dwa razy w tygodniu. Można tu kupić domowe wyroby okolicznej ludności – oliwę, nalewki, miody, sery. Po przejściu przez zabytkową bramę znajdziemy się na starówce. Początki miasta sięgają IV wieku n.e., ale obecna zabudowa to pozostałości panowania osmańskiego. Niewątpliwą atrakcją jest również zabytkowy most Arslanagić z XVI wieku. Miejscowe knajpki kuszą zapachami, cenami i możliwością delektowania się urokiem miasta razem z jego mieszkańcami, którzy lubią w nich przesiadywać. Całą grupą zdecydowaliśmy się na wspólny posiłek w jednej z restauracji. Wybraliśmy bałkański przysmak ćevapi. To grillowane kiełbaski z siekanego mięsa wieprzowo-wołowego lub jagnięcego. Podano je z bułką i surową cebulą. Pycha!

W drodze powrotnej do hotelu zatrzymaliśmy się w klasztorze Tvrdos. Monastyr Zaśnięcia Matki Bożej warto odwiedzić nie tylko ze względu na jego piękno, ale również dla wyjątkowych produktów, które mnisi wytwarzają. A że wcześniej mieliśmy możliwość degustacji miejscowych win, to zakupy w klasztornym sklepie były nieuniknioną (ale jakże przyjemną!) konsekwencją pobytu w Tvrdos. Znakomite trunki, miody smakowe, naturalne kosmetyki, ikony – to tylko niektóre z produktów, które można tam kupić.

Zobacz galerię…

Lilla Latus, fot. z archiwum autorki

Data publikacji: 25.10.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również