We wtorek 24 stycznia pożegnaliśmy senatora Marka Plurę. Miał zaledwie 52 lata. Znany był m.in. z działalności na rzecz środowiska osób z niepełnosprawnością, walczył także o objęcie ochroną prawną śląskiej mowy i etniczności. Zmarł nagle w szpitalu, 21 stycznia br.
Został pochowany z państwowymi honorami na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach. „Za wybitne zasługi w działalności na rzecz osób niepełnosprawnych” oraz „za podejmowaną z pożytkiem dla kraju działalność publiczną i społeczną” prezydent RP Andrzej Duda odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, który jego żonie Ewie przekazała Paulina Malinowska-Kowalczyk, doradczyni prezydenta.
W ceremonii pogrzebowej w katowickiej Archikatedrze Chrystusa Króla, wśród ogromnej rzeszy żegnających, uczestniczyli przedstawiciele władz miasta i regionu, parlamentarzyści w tym senatorowie i posłowie ze Śląska, różnych opcji politycznych. Nie zabrakło pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych Pawła Wdówika, również parlamentarzystów poruszających się na wózkach, Filipa Libickiego oraz Sławomira Piechoty, który w pięknym wspomnieniu pożegnał zmarłego senatora w imieniu swoim i kolegów parlamentarzystów.
Obecny również marszałek Senatu Tomasz Grodzki powiedział: – Przychodzi mi żegnać wielkiego Polaka, wielkiego Ślązaka, wielkiego patriotę – i senatora Rzeczypospolitej. Senat bez Marka Plury będzie pusty, będzie smutniejszy, bo to on zarażał nas optymizmem, dla każdego z nas miał czas, uśmiech i dobre słowo – podkreślił. – Marek Plura był senatorem, posłem, eurodeputowanym, ale przede wszystkim był dobrym, mądrym, ciepłym człowiekiem, dla którego najważniejsza była rodzina: żona, dzieci, rodzice, najbliżsi, ukochani przez niego nade wszystko – zaznaczył marszałek. – Kochał też Śląsk – dodał – swoją małą ojczyznę, z jej tradycjami, dziedzictwem, które kultywował, o których należne miejsce zabiegał.
Marszałek Grodzki podkreślił, że w centrum uwagi Marka Plury zawsze był drugi człowiek, zwłaszcza ten słabszy, z ograniczeniami, ten, który potrzebuje pomocy
– Panie senatorze, Marku roztomiły – używam tego jego śląskiego ulubionego słowa, które nam często powtarzał przy różnych okazjach – pragnę ci obiecać w imieniu nas wszystkich, że to, co rozpocząłeś, my, obecni, poniesiemy dalej jako Twój testament i zobowiązanie, żywy pomnik naszej wdzięcznej pamięci o Tobie – zadeklarował marszałek.
– Marku, Przyjacielu – rozpoczął mowę pożegnalną poseł Sławomir Piechota.
– Stoimy tu dziś z bólem i w poczuciu bezsilności, ale jesteśmy tu dziś przede wszystkim z wdzięczności dla Ciebie i za Ciebie. Jesteśmy wdzięczni za Twoją, Marku, obecność, za Twoją hojną serdeczność, wdzięczni za Twoją wrażliwość, za Twoje wytrwałe, nie znające zmęczenia zaangażowanie, a najbardziej jesteśmy wdzięczni Marku za Twoją przyjaźń.
Najlepiej, bo swoim własnym przykładem, pokazywałeś, jak wiele zależy od każdego z nas, jak wiele można pomóc w najbardziej nawet beznadziejnych sprawach, jak konkretnie możemy dzień po dniu czynić nasz świat lepszym. I że na pewno nie są w tym przeszkodą nasze własne słabości, różne ograniczenia, nasze niepełnosprawności /../
O sprawach najważniejszych mówiłeś prostymi słowami, a równie ważne jak same słowa, były w takich chwilach Twoje oczy, patrzące z zaciekawieniem, ze zrozumieniem i z sympatią. Ale też nie pozostawiające wątpliwości, iż masz jasne wartości i służące im proste, a niewzruszalne zasady – podkreślał poseł.
– Z miłością i z dumą mówiłeś o Śląsku, o rodzicach i dziadkach, o głębokich korzeniach wiary. Uczyłeś nas zrozumienia dla Śląska, śląskiej wrażliwości, powikłanej historii, bogatej tradycji. I o twym umiłowanym języku śląskim, tak ważnym dla scalania wspólnoty /…/.
Na co dzień cierpliwie, a nawet uparcie, budowałeś mosty, cierpliwie wysłuchiwałeś nawet najbardziej odległych od Twoich poglądów. Szukałeś porozumienia, pracowałeś i pomagałeś, nigdy nie pozwalałeś sobie na jakąkolwiek taryfę ulgową, cały czas dawałeś prosty, jednoznaczny przykład – wspominał S. Piechota.
– Jechałeś na pełnym gazie. Przez kolejne dni, tygodnie, płonąłeś pełnym ogniem. Ze zdumieniem przecieraliśmy oczy i nie dowierzaliśmy uszom słuchając, skąd wracasz. Z Poznania, z pogrzebu z Olsztyna, wielokrotnie z Wrocławia.
Byłeś wszędzie tam, gdzie Cię ktoś potrzebował, gdzie mogłeś pomóc, gdzie trzeba było za kimś się wstawić. A siły wydawały się niewyczerpane./…/
Taki Marku pozostaniesz w naszych sercach i w naszej pamięci. Serdeczny i otwarty. Zarazem trzymający się jasnych zasad i konsekwentny w ich stosowaniu. /…/
To wielki przywilej Marku, ten czas Twojej obecności, Twoja bliskość, Twoja przyjaźń, Twoje Marku miejsce w naszych sercach i w naszych myślach.
Spoczywaj w pokoju, Przyjacielu – zakończył poseł Piechota.
Podczas mszy w katowickiej Archikatedrze homilię pożegnalną wygłosił ks. prałat Krzysztof Bąk, emerytowany dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, Diecezjalny Duszpasterz Niepełnosprawnych oraz twórca i organizator Ośrodka dla Niepełnosprawnych „Miłosierdzie Boże” w Borowej Wsi, w którym mieszkał przez wiele lat śp. Marek Plura. Łączyła ich prawdziwa przyjaźń i obopólny szacunek i uznanie.
Ks. prałat wspomniał Marka Plurę jako niezwykłego człowieka, pełnego pasji i codziennego ukochania życia i miłości z ogromną estymą i wyraźnym wzruszeniem. Jak mówił ksiądz „Jego apetyt na życie był ogromny!” Zaznaczył, że to właśnie miłość pozwoliła Markowi, mimo ciężkiej nieuleczalnej choroby – od urodzenia chorował na postępujący zanik mięśni, poruszał się wyłącznie na wózku elektrycznym – żyć znacznie dłużej, niż zakładała wiedza medyczna. I chociaż mógł odejść niemal w każdej chwili i każdego jutra, to Jego jutro było wciąż przed nim…
– Wprawdzie Marek z Małżonką dali życie swoim dzieciom, to jednak potem żona i dzieci dali życie Markowi. On żył dla nich i dzięki nim – powiedział ks. Bąk, dziękując bliskim Marka Plury za jego życie. – Dzięki wam Marek mógł dla nas wszystkich uczynić tak wiele.
– Ludzie mieli do niego zaufanie, bo był wrażliwy, delikatny. Chciał ulżyć, chciał pomóc. Umiał słuchać. Przybliżał Śląsk i Polsce, i Europie – zaznaczył celebrujący mszę św. ks. biskup Adam Wodarczyk.
– Szanowany był bardzo./…/ I każdy dzień i każda obecność Marka przy nas to był dzień jasności i piękna w trudnych, najtrudniejszych okresach – ocenił senator Jerzy Fedorowicz. – Jeżeli polityka naprawdę ma sens, to politycy powinni naprawdę uczyć się od Marka Plury, jak się zachowywać w różnych politycznych sytuacjach – zakończył, dodając, że jest pewien, że nagle się okaże, iż Marek jest absolutnym wzorem, bo jest „po prostu symbolem cudownego człowieka i polityka”.
Podczas pożegnania na cmentarzu wielu jego uczestników miało ze sobą śląskie flagi lub wstążeczki w śląskich barwach przypięte na ubraniach, podkreślając w ten sposób swój szacunek i uznanie dla dokonań zmarłego senatora, śp. Marka Plury – Syna Śląskiej Ziemi.
Marku, Sit Tibi Terra Levis.
Redaktorzy „Naszych Spraw”, fot. Iwona Kucharska / Nasze Sprawy, Hubert Pielas / Kancelaria Senatu
Data publikacji: 25.01.2023 r.