Djerba – arabsko-francuski urok tunezyjskiej wyspy

Autorka przed ceramiczną mapą regionu Midoun

Po raz pierwszy byłam w Tunezji kilkanaście lat temu. Ten północnoafrykański kraj zapisał się w mojej pamięci niezwykłym kolorytem, egzotyką, całą feerią barw i smaków, a wyprawa na Saharę już na zawsze pozostanie jedną z najbardziej ekstremalnych przygód w moim życiu. Po latach postanowiłam ponownie odwiedzić Tunezję. Tym razem wybór padł na Djerbę – wyspę na Morzu Śródziemnym, którą w 2023 roku wpisano oficjalnie na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Afrykański klimat, orientalny koloryt
Rezerwując tygodniowy pobyt na Djerbie, skorzystałam z oferty popularnego portalu, który ma w swojej ofercie wiele propozycji różnych biur podróży. Sprawdzenie dostępności pokoju przystosowanego dla osób z niepełnosprawnością w wybranym hotelu zajęło kilka dni.

Lot na Djerbę trwa ok. trzech godzin. O przystosowaniu lotnisk i pomocy asystentów pisałam już nie raz. I tym razem mogłam liczyć na profesjonalny serwis, dzięki któremu moja podróż przebiegła sprawnie i bez problemów. Czterogwiazdkowy hotel w arabskim stylu okazał się nie tylko wygodnym miejscem wypoczynku, ale i fajną bazą wypadową.

Djerba ma powierzchnię 514 km kw., leży na Morzu Śródziemnym i jest połączona z kontynentem afrykańskim groblą, której początki sięgają czasów rzymskich. To mityczna wyspa Lotofagów, na którą trafił Odyseusz w czasie swoich wędrówek. Duch starożytnych opowieści jest tu obecny na każdym kroku, a architektoniczna różnorodność doskonale oddaje wpływy arabskie, berberyjskie, żydowskie.

Tunezja była wiele lat protektoratem Francji. Zależność ta trwała do 1954 roku. Francuski jest w praktyce drugim, po arabskim, językiem tego kraju, a turyści z Francji zdają się być najliczniejszą grupą wśród odwiedzających Tunezję. W hotelu częściej można było usłyszeć bonjour niż good morning. Djerba przyciąga klimatem, krajobrazami i pięknymi plażami oferującymi wiele atrakcji, wśród których jest m.in. bogata oferta sportów wodnych (świetna baza kitesurfingu!), przejażdżki na wielbłądach, jazda konna. Niektórzy uważają, że Djerba to Karaiby Morza Śródziemnego. Coś w tym jest.

Houmt Souk i Midoun
Houmt Souk, czyli dosłownie: „dzielnica targowa”, to główne miasto wyspy. Pojechaliśmy tam taksówką (tańsze niż w Polsce), która w pierwszej chwili wzbudziła nasz niepokój – popękane lusterka, pozrywane pasy bezpieczeństwa, rdza pokrywająca niemal wszystko – ale kierowca z niczym niezmąconym optymizmem zapewniał: „it’s good, it’s good”. I było naprawdę good. Szczęśliwie dotarliśmy do miasta, którego główną atrakcją, zgodnie z nazwą, jest lokalny bazar. Znajdziemy tam mnóstwo aromatycznych przypraw, chałwę, daktyle, tekstylia z berberyjskimi wzorami, wyroby ze skóry, produkty z drzewa oliwnego, bogato zdobioną ceramikę.

Stoiska zlokalizowane są wśród malowniczych zaułków, niektóre ściany zdobią ciekawe murale, a sprzedawcy zachęcają do zakupów, częstują mocną, słodką miętową herbatą i zapewniają, że tylko u nich „good price”. Każdy zakup wiąże się z całym ceremoniałem targowania, co bywa męczące, ale też jest nieodłącznym elementem miejscowego kolorytu.

Tuż obok znajduje się niewielka, ale niezwykle klimatyczna starówka. Spacer po jej zakamarkach, pośród biało-niebieskich domów daje pewne wyobrażenie o tym, jak wyglądały stare, tunezyjskie mediny. W Houmt Souk jest też niewielki port i zabytkowa forteca z XV wieku.

Midoun to drugie co do wielkości miasto na Djerbie. Leży we wschodniej części wyspy i główną jego częścią jest stara medina z placem, wokół którego rozmieszczone są sklepiki, stragany. Raz w tygodniu odbywa się tu przedstawienie folklorystyczne, podczas którego można zobaczyć, jak wygląda tradycyjny, berberyjski ślub. Midoun słynie również z porastających całą okolicę drzew oliwnych, z których w podziemiach miasta tłoczy się doskonałą oliwę.

Bo Tunezja to także ciekawe smaki. W hotelowej restauracji było specjalnie wydzielone miejsce z daniami miejscowej kuchni i – przyznam – zaglądałam tam niezwykle chętnie. Oferowano m.in.: różne dania z kaszą kuskus i z harissą (ostra pasta wytwarzana z papryczek chili z różnymi przyprawami), owoce morza, brik (pieróg z cienkiego, chrupiącego ciasta, wypełniony farszem), a do tego pyszne daktyle, chałwa i inne słodkości, czyli raj dla podniebienia!

Wspominając
Przed kilkunastu laty spędziłam w Tunezji dwa tygodnie. Malowniczy Hammamet pachniał jaśminem i zachwycał ciekawą architekturą. Egzotyczny kurort był świetną bazą wypadową i podczas tamtego pobytu udało mi się zobaczyć najciekawsze atrakcje Tunezji. Bez wątpienia najbardziej ekscytującą wyprawą była dwudniowa wycieczka na Saharę. Zaopatrzeni w mapy i przewodniki ( nie było jeszcze wtedy nawigacji samochodowej), wynajętym samochodem wybraliśmy się czteroosobową grupką na południe kraju. Pierwszy przystanek zrobiliśmy sobie w Sousse – mieście określanym mianem „perły Sahelu”. Stara część miasta to medina otoczona murami z IX wieku. Miejscowe Muzeum Archeologiczne ma bogatą kolekcję mozaik z rzymskich domów i przedmiotów z punickiego grobu odkrytego pod muzeum. Ciekawostką są katakumby chrześcijan z IV i V w. Ludzkie kości widoczne pod szklaną pokrywą sprawiały, że to miejsce przypominało bardziej nekropolię niż muzeum.

Następnie udaliśmy się do El Jem, gdzie znajduje koloseum wzniesione za czasów cesarza Gordiana. W czasach swojej świetności mieściło do 30 tys. widzów. To trzeci co do wielkości taki amfiteatr na świecie. Z El Jem pojechaliśmy do Douz – miasta zwanego „Wrotami Sahary”. Dotarliśmy tam około południa, żar lał się z nieba. O tej porze zwykle jeszcze nie ma tu turystów.

Saharę zapamiętałam jako morze piasku o konsystencji mąki. Aż trudno uwierzyć, że ta pustynia była kiedyś kwitnącą, zieloną krainą. Na nocleg wybraliśmy hotel w Matmacie i był to chyba najniezwyklejszy obiekt, w jakim nocowałam! Składał się z wielu jaskiń i korytarzy wydrążonych w skałach. Odważni mogą wybrać pokoje na piętrze, do których można się było dostać tylko za pomocą sznura i kilku wyżłobień na stopy w pionowej skale. Panował tam miły chłód, w pokojach zamykanych na kłódkę nie było okien, a za miejsce do spania służył materac umieszczony w skalnej wnęce. Hotel przypominał typowe domostwa troglodytów – centrum domu to patio otoczone wydrążonymi w skale pokojami – pieczarami. Te niezwykłe krajobrazy inspirowały filmowców. Tutaj kręcono m.in. „Gwiezdne wojny” i „Angielskiego pacjenta”.

W drodze powrotnej skierowaliśmy się najpierw do Szot EI Jerid , które jest największym słonym jeziorem w Afryce Północnej. W przydrożnych kanałach napełnionych wodą kryształki soli mieniły się najróżniejszymi kolorami.

Stolica to serce kraju, a Tunis to miasto, które jest jak wielokulturowa mozaika i to nie tylko ze względu na słynne mozaiki z Muzeum Bardo, ale również dzięki architektonicznej, kulturowej i religijnej różnorodności. Typowe arabskie dzielnice sąsiadują z bulwarami wzorowanymi na paryskich Polach Elizejskich.

Z Tunisu niedaleko już do Kartaginy, o której Marek Porcjusz Katon z uporem w senacie mówił: Ceterum censeo Karthaginem delendam ess (łac. Poza tym uważam, iż Kartagina powinna zostać zburzona). I Kartagina została ostatecznie zburzona w wyniku wojen punickich, ale przez wieki była ważnym ośrodkiem kulturalnym i ekonomicznym starożytnego świata. To rodzinne miasto Hannibala oraz miejsce tragicznego romansu Dydony i Eneasza opisanego przez Wergiliusza w „Eneidzie”. Najstarsze odnalezione ślady minionych epok pochodzą z połowy VIII wieku p.n.e. Założyciele miasta – Fenicjanie – byli ludem nieprzeciętnie inteligentnym; to oni najprawdopodobniej wynaleźli pieniądze i pismo alfabetyczne. Poruszając się (nie bez trudności) wśród ruin, czułam oddech przeszłości. Rzymski teatr, amfiteatr, wille, imponujące termy Antoniusza…I szkoda mi było, że Kartagina została zburzona…

Tunezja to niezwykle atrakcyjny kierunek turystyczny, a panująca tu pogoda gwarantująca 300 dni słonecznych w roku sprawia, że trzy podstawowe warunki udanego urlopu, czyli sun, sea&sand, są tutaj na pewno spełnione. Dodajmy do tego soczyste kolory, malownicze zabytki przechowujące pamięć o burzliwej przeszłości, egzotyczne krajobrazy i mamy wszystko, czego potrzebuje nawet najbardziej wymagający turysta.

Zobacz galerię…

Lilla Latus, fot. archiwum autorki

Data publikacji: 27.07.2024 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również