Michał Gołaś zdobył brązowy medal Mistrzostw Świata w Paranarciarstwie Alpejskim!
- 10.02.2025
![](https://naszesprawy.eu/wp-content/uploads/2025/02/Michal_Golas_fot_PKPar.jpg)
Michał Gołaś
Michał Gołaś (Start Bielsko-Biała), w parze z przewodnikiem, Kacprem Walasem, zdobył brązowy medal w slalomie gigancie podczas Mistrzostw Świata w Paranarciarstwie Alpejskim, które w dniach 2-11 lutego 2025 r. odbywają się w słoweńskim Mariborze.
Po początkowych kłopotach ze śniegiem, przez co odwołano konkurencje szybkie, 8 lutego mistrzostwa rozkręciły się na dobre. W niedzielę, 9 lutego, do rywalizacji stanął Michał Gołaś, który jako zawodnik słabowidzący (klasa AS3) jeździ z przewodnikiem, Kacprem Walasem. Nadmienić trzeba, że zawodnicy z niepełnosprawnością wzroku ze wszystkich czterech klas (od AS1, czyli osób niewidomych, do AS4, czyli osób o najmniejszej dysfunkcji wzroku) rywalizują o jeden komplet medali, przyznawany po przeliczeniu czasów rzeczywistych przez współczynnik przypisany do danej klasy startowej i konkurencji.
Pierwszy przejazd: zbyt zachowawczo
Po pierwszym przejeździe Gołaś zajmował czwarte miejsce, z niewielką stratą do trzeciego w klasyfikacji Austriaka Johannesa Aignera.
– Pierwszy przejazd zbyt zachowawczo. Pierwszy odcinek, u góry, w porządku, trochę błędów, ale była walka, było ryzyko, a druga część kompletnie zawalona – nie owija w bawełnę Michał Kłusak, trener kadry paranarciarzy alpejskich. – Bez ryzyka, szeroką linią, zachowawczo i uzyskany czas pokazał, że było za spokojnie.
Także sam zawodnik przyznaje, że nie był to najlepszy ze startów.
– Im jadę bliżej przewodnika, tym ta jazda wygląda lepiej, a w pewnym momencie troszkę oddaliliśmy się od siebie, więc zacząłem jechać nie taką linią, która jest optymalna, najszybsza, i straciliśmy trochę czasu – tłumaczy Michał Gołaś. – Myślę, że po prostu nie pojechałem tak ryzykownie i agresywnie, jak mógłbym, jak pojechał Kacper, no i później „nie złapaliśmy się”, żeby jechać blisko siebie. Regulacja odległości w czasie jazdy jest kluczowa i pomimo łączności radiowej czasami różnie to wychodzi w praktyce.
Trzeba jednak przyznać, że wyprzedzający naszych zawodników Johannes Aigner to nie byle kto. Ten pochodzący z narciarskiej rodziny zawodnik (jego bliźniaczka Barbara i starsza siostra Veronika również zdobywają medale w rywalizacji osób z niepełnosprawnością wzroku – ta druga wygrała slalom gigant dzień wcześniej) to multimedalista igrzysk paralimpijskich w 2022 roku oraz mistrzostw świata 2021 i 2023. Trzy lata temu w Pekinie wygrał m.in. slalom gigant.
Jednak i Michał Gołaś parę lat temu rozgościł się w światowej czołówce. Choć to rocznik 2004, od 2020 roku jest w narodowej kadrze paraalpejczyków. Razem z Kacprem Walasem zdobyli m.in. brąz poprzednich mistrzostw świata w kombinacji alpejskiej, w tym samym 2023 roku odnieśli pierwsze zwycięstwo w zawodach pucharu świata w slalomie gigancie, wielokrotnie stawali też na niższych stopniach podium.
– Trzeba było w drugim przejeździe zaatakować, żeby zdobyć medal, nie było innej opcji – mówi nasz reprezentant.
Drugi przejazd: dynamit
W drugim przejeździe tuż przed Polakami znakomity czas (1.02,14) osiągnął Brytyjczyk Neil Simpson. Jasne więc było, że aby myśleć o medalu, trzeba było zejść poniżej 1.02,00 sek. I Michał Gołaś z Kacprem Walasem zrobili to! Dynamiczną jazdę zakończyli wynikiem 1.01,72 – jak się miało wkrótce okazać, drugim w całej stawce w rundzie finałowej.
– W drugim przejeździe nie mieli nic do stracenia, bo tam było pięciu chłopaków chętnych na medal, no i pojechali w końcu swoje – chwali trener Kłusak. – Michał powalczył tak, jak miał to robić dzisiaj i w pierwszym, i w drugim przejeździe. Była walka, było ryzyko. Bez tego medali nie ma.
Zadowolenia nie ukrywa także sam zawodnik.
– Ten drugi przejazd był taki, na jaki nas stać, na miarę naszych umiejętności i wypracowanego sposobu jazdy – podkreśla Michał Gołaś. – Rzecz w tym, żeby umieć to pokazać na zawodach. To się jeszcze nie zawsze udaje, ale myślę, że z czasem osiągniemy regularność dobrych występów i wtedy będzie sukces za sukcesem.
Michałowi nie przeszkodził nawet drobny błąd, gdy lekko odjechała mu prawa narta.
– Jak jest jazda szybka, dynamiczna, to pojawiają się często różne błędy, wynikające też z prędkości, ale w sumie i tak taka jazda wychodzi szybciej niż ta spokojna, pod kontrolą – mówi zawodnik. – Raz też zahaczyłem o tyczkę, ręka mi została. Takie rzeczy się zdarzają, ale trzeba się starać nie zważać na to, tylko „cisnąć” dalej.
Aigner, który po pierwszym przejeździe prowadził z Polakami o pół sekundy, nie znalazł odpowiedzi na tak znakomity wynik naszych reprezentantów. Uzyskany przez niego czas 1.02,54 był dopiero piątym w całej stawce i ostatecznie Austriak przegrał z Gołasiem o 0,33 sek. Wygrał Włoch Giacomo Bertagnolli (z przewodnikiem Andreą Ravellim) przed Kanadyjczykiem Kallem Ericssonem (z przewodniczką Sierrą Smith).
10 lutego kolejna medalowa szansa
Medal w gigancie to doskonały prognostyk przed slalomem, w którym zawodnicy rywalizować będą już w poniedziałek, 10 lutego. To koronna konkurencja Michała Gołasia.
– Na pewno damy z siebie wszystko, natomiast slalom jest taką „tricky” konkurencją, bo tam jeden błąd, jedna sekunda, można spóźnić skręt i wypaść albo wziąć tyczkę między nogi, to są czasami milimetry – podkreśla zawodnik. – Można więc powiedzieć, że tam dużą rolę odgrywa czynnik losowy, czasem trzeba mieć trochę szczęścia. Natomiast my jesteśmy dobrze przygotowani, na pewno możemy jutro też pokazać dobrą jazdę.
Brąz wywalczony w slalomie gigancie dodaje pewności siebie.
– Wiadomo, że na psychikę dobrze działa to, że wyszło i ten medal jest, ale jutro jest nowy dzień i wszystko w nogach i głowie Michała – dodaje trener Kłusak. – Szansa na medal jest, a ja wierzę w to, że może być i złoto. Jeżeli Michał pojedzie to, co umie, jeżeli będzie to jego szczęśliwy dzień, nie popełni błędów i uskrzydli go dzisiejszy wynik, to myślę, że ma szansę na złoto spokojnie.
Info i fot. PKPar
Data publikacji: 10.02.2025 r.
![](image/sprawa.png)