Światowy Dzień Lekarza Rodzinnego; w Polsce POZ to fundament systemu

Lekarz rodzinny powinien być przewodnikiem pacjenta po zdrowiu i koordynatorem jego leczenia w chorobie przewlekłej – powiedziała PAP prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowy medycyny rodzinnej. Ta specjalizacja należy dziś do najpopularniejszych, ale cały czas są w Polsce miejsca, w których brakuje lekarzy pierwszego kontaktu.

19 maja obchodzony jest Światowy Dzień Lekarza Rodzinnego. Za początek medycyny rodzinnej w Polsce uznaje się 1992 r., kiedy została wprowadzona specjalizacja z medycyny rodzinnej.

Według założeń lekarz rodzinny miał być fundamentem całego systemu, pierwszym lekarskim kontaktem i przewodnikiem pacjenta na kolejnych etapach jego życia i zmieniających się potrzeb zdrowotnych. Przez lata tak jednak nie było, wiele decyzji kolejnych ministrów zdrowia raczej ograniczało, niż zwiększało rolę lekarza rodzinnego w systemie ochrony zdrowia.

Na podstawową opiekę zdrowotną Fundusz przeznacza obecnie ok. 20 mld zł rocznie. Zgodnie z przepisami pod opieką jednego lekarza POZ nie powinno być więcej niż 2,5 tys. osób. Pacjent ma prawo wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej i do bezpłatnej zmiany tego wyboru dwa razy w ciągu roku kalendarzowego.

W podstawowej opiece zdrowotnej działa ok. sześciu tysięcy podmiotów różnej wielkości. Są przychodnie, które swoją opieką obejmują np. tysiąc pacjentów, jak i ogromne placówki w dużych miastach, do których zapisanych są dziesiątki tysięcy osób.

„Organizacja udzielania świadczeń jest bardzo różna. W mniejszych podmiotach lekarz ma stałych pacjentów, którzy wybrali go poprzez złożenie deklaracji. W większych podmiotach realizowane są świadczenia POZ, jednak pacjent nie zawsze trafia do lekarza swojego wyboru, a do tego, który akurat jest dostępny” – podkreśliła w rozmowie z PAP prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowy w medycynie rodzinnej.

W POZ pracuje ok. 12 tys. lekarzy rodzinnych, kilkanaście tysięcy pediatrów i internistów, a także wielu lekarzy bez specjalizacji. W sumie, jak szacuje rozmówczyni PAP, to 30-35 tys. osób. Przy czym nie każdy lekarz, który przyjmuje w podstawowej opiece, jest z nią związany na stałe. Niektórzy pojawiają się tylko w pojedyncze dni, by pomóc placówce wypełnić grafik.

Specjalizacja z medycyny rodzinnej należy dziś do najchętniej wybieranych przez młodych lekarzy. To wielka zmiana, ponieważ jeszcze dekadę wcześniej specjalizacja nie cieszyła się większym uznaniem wchodzących w zawód medyków. Obecnie jest jedną z dziedzin priorytetowych, czyli takich, w których specjaliści są najbardziej potrzebni. W związku z tym tworzonych jest więcej miejsc rezydenckich w stosunku do pozostałych dziedzin, a kształcący się w niej lekarze otrzymują wyższe wynagrodzenie.

Prof. Agnieszka Mastalerz-Migas oceniła w rozmowie z PAP, że specjalizacja ta przeżywa obecnie rozkwit z kilku powodów.

„Lekarze w podstawowej opiece zdrowotnej dzięki wprowadzonym ostatnio zmianom systemowym mają szersze pole działania niż kilka i kilkanaście lat temu, mogą być przewodnikiem pacjenta po zdrowiu i koordynatorem jego leczenia w chorobie przewlekłej” – powiedziała prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.

Według rozmówczyni PAP na popularność medycyny rodzinnej wpływa prawdopodobnie również to, że młodzi obecnie są bardziej skłonni wybierać specjalizacje, które postrzegają jako mniej obciążającą psychicznie. A tak ocenią medycynę rodzinną, w porównaniu np. z onkologią albo chirurgią. Choć medycyna rodzinna specjalizacją łatwą wcale nie jest.

Zainteresowanie nią rosło wraz z poszerzaniem zakresu świadczeń udzielanych przez POZ.

„Krytycznym czasem dla POZ-u, także wizerunkowo, była pandemia, kiedy z powodu braku środków ochrony przed zakażeniem dla personelu przychodnie zostały zamknięte i udzielały porad wyłącznie zdalnie. O ile było to uzasadnione i powszechnie rozumiane w pierwszej fazie pandemii, z czasem pacjenci zaczęli tracić cierpliwość, nie mogąc realizować osobistych wizyt u swoich lekarzy rodzinnych” – powiedziała rozmówczyni PAP.

Ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski postawił prof. Mastalerz-Migas na czele zespołu, którego zadaniem było przygotowanie wdrożenia reformy POZ w oparciu o przeprowadzony wcześniej pilotaż opieki koordynowanej POZ PLUS. Chodziło o to, by lekarz podstawowej opieki, zamiast koncentrowania się tylko na leczeniu konkretnych chorób, skupiał się na holistycznej opiece nad pacjentem, monitorując jego stan zdrowia i koordynując działania różnych specjalistów.

„Postawiono przy tym raczej na fakultatywność i powolne wdrożenie, ponieważ opieka koordynowana wymaga sporej reorganizacji. Reforma trwa, przystępują do niej kolejne placówki, a pacjenci pozytywnie oceniają zmiany” – oceniła ekspertka.

Zdaniem prof. Mastalerz-Migas reforma była punktem zwrotnym. „Przestaliśmy mówić tylko o tym, co w POZ szwankuje, z cienia wyszły placówki bardziej aktywne, które umiały wykorzystać swój potencjał w opiece koordynowanej” – wyjaśniła.

Problemem pozostają jednak braki kadrowe w POZ. „Mamy bardzo nierówną dystrybucję kadr. W dużych ośrodkach nie brak zainteresowania pracą w medycynie rodzinnej, ale w mniejszych miejscowościach, mniej zaludnionych obszarach – już tak” – powiedziała prof. Mastalerz-Migas.

W 2022 r. NFZ przedstawił dane, z których wynikało, że w 56 gminach w Polsce nie działa żadna przychodnia podstawowej opieki. Zachętą dla medyków nie zawsze są nawet wyższe stawki za pracę proponowane przez samorząd, bo lekarze nie chcą pracować z dala od dużych miast, w których dostrzegają większe szanse rozwoju zawodowego.

Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Ochrona zdrowia w gospodarstwach domowych w 2023 roku” ponad 86 proc. pacjentów oceniło, że lekarze POZ traktują ich uprzejmie i z szacunkiem. Równie wysoko oceniono znajomość historii leczenia pacjenta przez lekarza: zostało to potwierdzone przez 81,1 proc. respondentów.

Najnowszym testem na jakość podstawowej opieki diagnostycznej będzie rozpoczęty w maju program profilaktyczny „Moje zdrowie”. Umożliwia on pacjentom od 20 roku życia wykonanie bilansu zdrowia w poradni, do której jest zapisany. Jest to świadczenie gwarantowane, czyli jest dostępny w każdej placówce podstawowej opieki zdrowotnej.

Bilans ma poprawić wczesną wykrywalność chorób układu krążenia i cukrzycy, chorób nerek, zaburzeń funkcji tarczycy, wybranych chorób onkologicznych, wybranych chorób infekcyjnych (HCV – wirus zapalenia wątroby typu C), zaburzeń psychicznych i poznawczych. Celem jest też zwiększenie odsetka osób zaszczepionych (szczepienia zalecane).

W pierwszych dniach działania programu „Moje zdrowie” ankietę wypełniło ponad sto tysięcy pacjentów. (PAP)

Anita Karwowska, fot. freeimages.com

Data publikacji: 19.05.2025 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również