10. Festiwal Filmowy Integracja Ty i Ja w Koszalinie. Bomba pozytywnych emocji

Festiwal przyciągnął wielu widzów również za sprawą dobrej promocji.

Zorganizowany na początku września 10. Festiwal Filmowy Integracja Ty i Ja pokazał jaki potencjał drzemie w osobach z niepełnosprawnością, jak ochoczo włączają się one w przeróżne przedsięwzięcia oraz jak ważną rolę może odgrywać w ich życiu sztuka.

Ale nie tylko ona była bohaterką 5-dniowej imprezy, która ściągnęła do Koszalina wiele znanych osób, a wraz z nimi zapał i motywację. Towarzyszył jej również sport oraz dużo dobrej zabawy.

Znany sprawozdawca sportowy Krzysztof Głombowicz, który po raz kolejny mocno zaangażował się w organizację festiwalu „Ty i ja”, zdołał zgromadzić liczną rzeszę paraolimpijczyków i osób związanych ze sportem, które podzieliły się z publicznością swoimi spostrzeżeniami i odpowiadały na jej pytania.

– Nie zamykajmy się w domu! Pokażmy się, wyjdźmy – zachęcała innych mistrzyni sztangi Justyna Kozdryk. – Nieważne czy jeździmy na wózku, czy jesteśmy niskiego wzrostu, tak jak ja. To nas nie przekreśla. Moi rodzice cały czas mi powtarzali, że muszę wyjść do społeczeństwa, bo społeczeństwo nie przyjdzie do mnie. Dlatego puścili mnie do normalnej szkoły. Potem ukończyłam liceum i studia. A 13 lat temu siostra wyciągnęła mnie na siłownię. I ciężką pracą, dzięki pomocy trenerów, zdobyłam nie tylko medal paraolimpiady, ale i medale mistrzostw świata i Europy w rywalizacji ze zdrowymi osobami.

Duże wrażenie na uczestnikach zdobył potężnej postury Karol Kozuń, medalista paraolimpijski i mistrzostw świata w pchnięciu kulą. Dawniej trenował boks, zapasy i brazylijskie jujistsu. Możliwość chodzenia stracił w wyniku wypadku samochodowego. Jak sam przyznał, na własną prośbę, bo świadomie wracał jako pasażer z kierowcą, który był pod wpływem alkoholu. Kolega zginął, a on został skazany na wózek. Po niemal dwóch latach rozgoryczenia przełamał się, wrócił do sportu i zaczął zdobywać medale. Udział w zawodach dla niepełnosprawnych pozwolił zwiedzić mu wiele egzotycznych krajów.

– Po wypadku byłem zgnuśniały, niemiły, nie miałem celu – wspominał na festiwalu paraolimpijczyk. – Jednak po poraolimpiadzie w Pekinie, gdzie zobaczyłem mnóstwo innych niepełnosprawnych ludzi, oswoiłem się z tym. Pomyślałem, że niektórzy mają znacznie gorzej i nie mam co narzekać, bo przecież ten wypadek przeżyłem.

Za serce mogła również chwycić historia Łukasza Krasonia, chorego na dystrofię mięśniową 25-latka, mieszkającego obecnie we Wrocławiu. – Wszyscy mówili mi, że to niemożliwe, żebym miał dziewczynę. Ale ja wiedziałem, że mi się uda – wspominał niepełnosprawny organizator wypraw rowerowych „Wstań i jedź”, o której pisaliśmy na naszych łamach. – Cały czas wierzyłem, że w końcu zjawi się taka kobieta, która powie „tak”. Zjawiła się i 18 sierpnia 2012 r. uczyniła to w urzędzie stanu cywilnego.

Gosia, małżonka Łukasza, jest w pełni zdrową i pogodną osobą. Wspólnie z mężem jeżdżą teraz po kraju i motywują nie tylko niepełnosprawnych, ale i zdrowych, do przełamania lęków i wiary we własne siły. W Koszalinie byli niemal wszędzie. Zawsze z uśmiechem na ustach.

Przemawiali obrazem i dźwiękiem

Na festiwalu rządziło oczywiście kino, i to zarówno w fabule, jak i dokumencie. Wyświetlony ostatniego dnia „Imagine” o osobach niewidomych sprawił, że sala kinowa pękała w szwach. Ale o tym, jak ważna w tych dnia była X muza, niech świadczy samo to, że w kategoriach konkursowych o laury walczyło aż 40 produkcji z 13. krajów świata. Poziom był wysoki nawet w konkursie filmów amatorskich, w którym autorzy prezentowali przeróżne techniki i formy przekazu. Od lekkiej i zabawnej, bo taką była podróż… ananasa przez miasto w „Ananasie”, poprzez animowany teledysk „Chowam się”, prawdziwy do bólu „Ja to on” o codziennych problemach osoby na wózku i melancholijne „Koraliki” z doskonałymi ujęciami, aż po ambitny w przekazie, ale też twardy i bezpośredni film „Mam takie marzenie”, gdzie poprzez wytknięcie luk w polskim systemie prawnym zaprezentowano pragnienia bohaterów.

Ten ostatni obraz wygrał w swojej kategorii. Jednak już po seansach był wśród faworytów publiczności. – To bardzo ciekawe zestawienie rzeczywistości z konwencjami – mówiła po zakończeniu prezentacji amatorskich filmów jeżdżąca na wózku Violetta Zapalska. – Nie wszystkie filmy mi się podobały, nie wszystkie zrozumiałam, ale ogólnie były ciekawe. Ja uwielbiam zaszywać się w kinie na filmach podczas tego festiwalu. W telewizji są same powtórki, a tu zawsze mamy coś niezwykłego, coś o nas.

– Ten film powstał, bo zależy mi na tym, żeby osoby niepełnosprawne wychodziły na zewnątrz i zaistniały w społeczeństwie – zdradziła „Naszym Sprawom” po odebraniu nagrody Małgorzata Święcichowska, która wspólnie z mężem Kajetanem jest autorką obrazu „Mam takie marzenie”. – To są dorosłe, pełnoprawne osoby, które powinny być normalnie traktowane. Jestem psychologiem w domu samopomocy „Tęcza” w Gnieźnie, gdzie przebywają bohaterowie filmu. Pracuję z nimi, ale cały czas mam w sobie bunt i zależało mi też na tym, żeby go pokazać. Mam już pomysł na kolejny obraz. Skoro ten się spodobał, spróbuję zrobić następny.

Integracja na całego. Wszystkich

Festiwal rokrocznie łamie bariery nie tylko dla niepełnosprawnych. Ponieważ wstęp był wolny, uczestniczyło w nim również wiele pełnosprawnych osób, zachwyconych zarówno poziomem artystycznym, sportowym, jak i postawą oraz przyjaznym nastawieniem do świata głównych bohaterów wydarzeń. Było też wsparcie dla osób chorych na cukrzycę, kiedy na zwieńczenie akcji „Zjeżdżaj cukrzyco – witaj Integracjo!” każdy mógł założyć symboliczne niebieskie okulary i obserwować wypuszczone w niebo niebieskie balony.

– Pojechałem razem z nimi, żeby grupa była duża i żeby wszyscy nas widzieli – mówił Waldemar Kozłowiecki. – Ja nie jestem diabetykiem, ale stwierdziłem, że choć w ten sposób ich wesprę. W ogóle pierwszy raz biorę udział w tym festiwalu i jestem pod ogromnym wrażeniem.Natomiast wsparciem organizacyjnym służyła grupa dziewięciu więźniów z półotwartego zakładu karnego. Paweł, jeden z nich, chwycił nawet za gitarę i zaśpiewał na scenie „Na miły Bóg” oraz „Whisky”.

– Podobnie jak moi koledzy czerpię radość z tego, że mogę pomagać ludziom, którzy wymagają tej pomocy. Mógłbym to robić codziennie. Poznałem tu wspaniałych ludzi i chcę z nimi dalej utrzymywać kontakt – nie ukrywał Paweł. I dodał, że za dwa lata, kiedy wyjdzie na wolność, dalej będzie chciał pomagać. Tym razem jako pełnoprawny wolontariusz.

O tym, że pełno i niepełnosprawni potrafią wspólnie się bawić, można było przekonać się choćby podczas turnieju bowlingu, w którym wziął udział nawet Krzysztof Kosiński, zastępca dyrektora Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Tam zwycięski okazał się zespół osób na wózkach ze Słupska.

– Piąty raz braliśmy udział w koszalińskich zawodach i czwarty raz wygraliśmy – cieszył się Mirosław Piszko, niepełnosprawny od 34. lat. Jego zdaniem trzeba brać udział w podobnych inicjatywach, bo siedzenie w domu może tylko doprowadzić do depresji.

Tajniki filmu dokumentalnego przed publicznością odkrywał reżyser Andrzej Fidyk, aktorstwa – Wojciech Malajkat, zaś reportażu dziennikarz Michał Olszański. Ten ostatni, wspólnie z Joanną Frydrych skupił się na dokumencie poświęconym Tomaszowi Leleniowi, choremu na zespół Aspergera bezrobotnemu. Podczas dyskusji można było przekonać się, że warto czasem zostać bohaterem reportażu, by choć trochę zmienić swój los.

„Chciałbym tu wracać”

W ramach festiwalu odbywały się też m.in. warsztaty szermierki, wykłady filmowe, wystawy fotografii, koncerty i pokazy rehabilitacji. Aż dziw bierze, że organizatorom udało się upchnąć tyle ciekawych wydarzeń w 5-dniowy grafik. Kilka koszalińskich miejsc, wiele radości, aż 40 miast partnerskich w reszcie kraju i kilka tysięcy uczestników, którzy łącznie przewinęli się przez festiwalowe lokalizacje, to niezbity dowód na to, że „Ty i ja”, którego jednym z patronów medialnych był magazyn „Nasze Sprawy”, nie bez powodu nosi nazwę „Europejski”.

– Tegoroczny festiwal pokazał rzeczywistość. Tu nie było zakłamania, sztuczności. Była za to naturalność – podsumowała koszalinianka Irena Moskalik, która w festiwalu bierze udział już od kilku lat. – Poza tym to też niebywała okazja do tego, żeby osoby niepełnosprawne wreszcie się pokazały. Nie tylko filmowcy, ale też sportowcy, inni ludzie sztuki i ci zwykli, ale równie niesamowici.

– Tu powinno być znacznie więcej niepełnosprawnych, tu jest niesamowicie – nie ukrywał entuzjazmu Waldemar Woźniak, który przyjechał do Koszalina z Włocławka. – Bywam czasem na różnych szkoleniach, kursach lub imprezach dla niepełnosprawnych, jednak z czymś takim spotkałem się pierwszy raz. Tu jest różnorodność, masa pomysłów. Chciałbym tu wracać za każdym razem. Mam nadzieję, że mi się to uda.

Zobacz galerię…

Tekst i fot.: Mikołaj Podolski

 

Nagrody dla filmów:

„Motyl 2013″ za najlepszy film amatorski – „Mam takie marzenie” w reżyserii Kajetana Święcichowskiego oraz Małgorzaty Święcichowskiej.

„Motyl 2013″ za najlepszy film dokumentalny – „Zespół punka” (The punk syndrome) w reżyserii Jukki Kärkkäinena oraz Jani-Petteri Passi (Finlandia)

„Motyl 2013″ za najlepszy film fabularny – „Dziewczyna z szafy” w reżyserii Bodo Koxa (Polska)

Nagroda specjalna Jury w kategorii film fabularny – „Cień błękitu” w reżyserii Carlosa Lascano (Hiszpania, Francja) za poezję, wzruszenie i magię

Nagroda specjalna jury w kategorii film fabularny – „Vincent chce nad morze” w reżyserii Ralfa Huettnera (Niemcy) za nieoczekiwany rozwój wydarzeń

Nagroda specjalna jury w kategorii film dokumentalny – „Drewniany” w reżyserii Izoldy Czmok-Nowak (Polska) za poczucie humoru

Nagroda specjalna jury w kategorii film dokumentalny – „Podwójne życie Piotra S.” w reżyserii Aliny Mrowińskiej (Polska) za wielką miłość

Nagroda specjalna jury w kategorii film dokumentalny – „Prawo do miłości” w reżyserii Małgorzaty Frydrych (Polska) za determinację i skuteczność reżyserską

Nagroda publiczności – „Dziewczyna z szafy” w reżyserii Bodo Koxa

Data publikacji: 11.09.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również