Milczenie, które nie będzie złotem

W upalne lato łatwiej usłyszeć krzyk – okna większości mieszkań są otwarte albo przynajmniej uchylone. Niektórzy sprawcy przemocy opracowali na to „patent”. Wystarczy związać ofierze ręce, a następnie zamknąć jej czymś lub zakleić usta, aby nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Za drzwiami wielu polskich domów kryje się dramat, którego w codziennym zabieganiu nie widzimy albo nie chcemy widzieć. Przemoc w Polsce w ciągu kilku ostatnich lat zebrała okrutne żniwo. Statystycznie w 80 proc. doświadczają jej kobiety. Jednak nie tylko one są ofiarami.

Zaczyna się niepozornie, od pytań dotyczących celu wychodzenia z domu, potem prób wywierania nacisku, aby bliska osoba podjęła taką, a nie inną decyzję. Ofiara nieświadomie poddaje się presji sprawcy, a ten wykorzystuje jej niewiedzę i emocjonalną słabość. Przemoc, wbrew powszechnie panującym stereotypom, nie występuje wyłącznie w rodzinach dysfunkcyjnych. W wielu przypadkach są to rodziny wykształcone, dobrze sytuowane, cieszące się autorytetem i uznaniem w swoich środowiskach zawodowych.

Słowo „przemoc” samo w sobie nasuwa skojarzenie, czym jest: czyni ją ktoś, kto ma przewagę nad (nie)mocą drugiego człowieka. Nie sprowadza się wyłącznie do zadawania ciosów ofierze (przemoc fizyczna), ale może przejawiać się również w innych formach. Policyjne dane na temat przemocy w Polsce – podobnie jak w przypadku samobójstw – nie odzwierciedlają danych rzeczywistych. Do policyjnych statystyk trafiają bowiem tylko rodziny, w których ktoś zdecydował się na założenie niebieskiej karty. Ile jest ofiar tak zwanej „cichej przemocy” dziejącej się latami w ukryciu przed kimkolwiek – nikt nie wie.

Naruszanie nietykalności cielesnej, obrażanie, wyzywanie, poniżanie, krytykowanie, zastraszanie, niszczenie rzeczy osobistych lub zabieranie ofierze ważnych dla niej przedmiotów, pozbawianie jedzenia i należytego wsparcia w chorobie, kradzież pieniędzy, zmuszanie do zaciągnięcia pożyczki albo kredytu, przeglądanie osobistych dokumentów i korespondencji ofiary, zmuszanie do niechcianych praktyk seksualnych, wypowiadanie krzywdzących komentarzy na temat wyglądu zewnętrznego – to tylko niektóre znamiona przemocy. Ofiary czują się samotne ze swoim problemem, nie mają sił, by się bronić. Przemoc coraz częściej dotyka osoby w podeszłym wieku oraz nieporadne życiowo z powodu niepełnosprawności.

58-letnia Jadwiga, od trzydziestu lat mężatka, ma troje dzieci. Są już pełnoletnie, mają własne rodziny. Kobieta jest sprawna, zaradna i silna, ale nie na tyle, by sprzeciwić się przemocy psychicznej ze strony męża. Jest prezesem dużej firmy, zarządza zespołem projektowym, świetnie zarabia, ona pracuje jedynie dorywczo. W pięknym, gustownie urządzonym, domu na odludziu jest tylko przedmiotem, na którym mężczyzna może wyładować emocje po całym dniu harówki. Wieczorami cierpliwie słucha wyzwisk i obelg pod swoim adresem. Mąż wydziela jej pieniądze ze wspólnego rachunku bankowego, żąda paragonów za zrobione zakupy i ciągle przypomina, że jest nikim, że nie osiągnęła tego, co on, że mógł lepiej trafić. A może to ona mogła lepiej trafić? Tego nie ma odwagi mu powiedzieć.

Na początku listopada tego roku ruszył proces oprawców, mieszkańców jednego z wielkopolskich miast, którzy znęcali się nad osobą nieporadną – kobietą z niepełnosprawnością intelektualną. Wielokrotnie ją bito, poniżano, wydzielano pożywienie, ograniczano korzystanie z toalety, zmuszano do jedzenia wymiocin. Schorowaną seniorkę zmuszano też do spania w brudnej pościeli, w nieogrzewanym pomieszczeniu, chodziła w odzieży zabrudzonej fekaliami. Sąsiedzi twierdzą, że przez lata nie byli świadomi, jaka gehenna dzieje się w znajdującym się nieopodal ich mieszkań domu. Sprawa najprawdopodobniej nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie zeznania osoby, która odwiedziła to miejsce. Kobieta jest już bezpieczna – trafiła do domu pomocy społecznej. Niektóre rany na ciele już się zagoiły. Blizny wewnętrzne po traumatycznych doświadczeniach zostaną z nią do końca życia.

Do rzadkości nie należy przemoc w miejscu pracy – psychiczna lub na tle seksualnym. Nie trudno się domyślić, że ta ostatnia dotyczy kobiet. Według danych, co piąta Polka doświadczyła gwałtu, a co trzecia kobieta po 15 roku życia w UE – przemocy fizycznej. Aż 62 miliony kobiet w całej UE padło ofiarami przemocy. Przemoc seksualna to nie tylko gwałt, ale również każde działanie zmierzające w stronę przekroczenia granicy właściwego dystansu – wpatrywanie się, dotykanie różnych części ciała – „niby przypadkiem”, zbliżanie się do ofiary w celu doprowadzenia do pocałunku lub uścisku, wypowiadanie aluzji na temat jej wyglądu zewnętrznego. Sprawcy przemocy czynią to z premedytacją, mając nadzieję, że ofiara będzie milczała, bo przecież przerwanie milczenia może ją słono kosztować (np. utratę pracy). Stopniowo posuwają się krok do przodu, a gwałt może być ostatnim na drodze do „celu”.

Że skala zjawiska przemocy seksualnej wobec kobiet jest porażająca, pokazała zainicjowana w 2017 roku przez amerykańską aktorkę Alyssę Milano akcja społeczna #MeToo (#JaTeż). Zachęcone przez aktorkę kobiety dzieliły się w internecie swoimi doświadczeniami. Hasztagu #MeToo na Facebooku w ciągu pierwszych 24 godzin od upowszechnienia akcji użyło 4,7 mln osób. Co jakiś czas na tym portalu społecznościowym udostępniane są historie kobiet będących ofiarami przemocy domowej.

Dużo do myślenia dała opisana tam przez jedną z użytkowniczek historia 35-letniej Agnieszki, która zginęła z rąk oprawcy – swojego męża. Przez lata przemocy milczała mając nadzieję, że sytuacja się zmieni. „33 lata, SOR, 12 szwów. Mówiłam, że spadłam z drabiny” – czytamy w jednym z licznych komentarzy pod postem. Takich historii jest mnóstwo.

Dzieci doświadczające przemocy seksualnej często słyszą od swoich dorosłych oprawców: „To będzie nasza tajemnica, nie mów nikomu”. Jeśli osoba dorosła nie ma siły, by się przeciwstawić, czy silniejsze w zetknięciu z przemocą może być dziecko? Nieletnie ofiary także milczą, biorąc na swoje barki traumę przestępczego procederu. To milczenie – wbrew powiedzeniu – nigdy nie przekształci się w złoto ani w żadną korzyść, a zostawi trwałe, niezwykle trudne do udźwignięcia, ślady w psychice. Tylko zdecydowany sprzeciw i stanowcza reakcja kogoś z zewnątrz – bliskiego, współpracownika, sąsiada – może je przerwać, a tym samym ocalić zdrowie i życie ofiary przemocy.

Karolina Anna Kasprzak, fot. pixabay.com

Data publikacji: 18.12.2021 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również