Mobilność: owszem tak, ale…

Tomasz Matuszewski

W końcu października br. odbyła się w Warszawie konferencja naukowo-szkoleniowa „Mobilność osób o szczególnych potrzebach”. Zorganizowały ją wspólnie: Wojskowa Akademia Techniczna, Instytut Psychologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytut Transportu Samochodowego oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Konferencja była wynikiem realizowanego od 2020 roku przez WAT projektu pt. „Centrum wiedzy o dostępności do transportu i mobilności osób o szczególnych potrzebach” dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Wiedza-Edukacja-Rozwój.

W trakcie dwudniowych obrad przedstawiono kilkadziesiąt referatów, których tematyka koncentrowała się wokół dwóch głównych zagadnień: zwiększania mobilności i bezpieczeństwa osób z niepełnosprawnością w ruchu drogowym oraz doskonalenia pojazdów dla nich przeznaczonych.

Dla wielu osób z niepełnosprawnością, szczególnie ruchową, posiadanie własnego dostosowanego samochodu ułatwia a czasem wręcz warunkuje normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, podjęcie pracy zawodowej (innej niż zdalna), korzystanie z rehabilitacji leczniczej, dostęp do instytucji kultury itp. Dotyczy to osób mieszkających w dużych miastach, ale przede wszystkim mieszkańców mniejszych miejscowości, w których nawet ludzie sprawni zmagają się z narastającym zjawiskiem wykluczenia transportowego. Przywrócony niedawno program samochodowy PFRON umożliwia zakup samochodu osobom ze znacznym stopniem niepełnosprawności.

Aby jednak poruszać się własnym samochodem trzeba najpierw uzyskać prawo jazdy. I tu zaczyna się problem – otóż osoby z niepełnosprawnością stanowią mniej niż 0,1 procent zdających egzamin we wszystkich ośrodków nauki jazdy w kraju. I dzieje się to w XXI wieku, kiedy samochody z automatyczną skrzynią biegów są już powszechnie dostępne, a naukowcy i praktycy wielu specjalności pracują nad nowymi możliwościami profesjonalnego dostosowania pojazdów do różnych rodzajów niepełnosprawności.

O to, czy i jak można zmienić tę sytuację zapytaliśmy Tomasza Matuszewskiego, zastępcę dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie.
Co zrobić by za kilka lat osoby z niepełnosprawnością stanowiły co najmniej 1 procent kursantów i zdających egzamin na prawo jazdy?
– Aby to osiągnąć trzeba już dzisiaj zacząć pracować z kilkoma grupami osób, które najpierw przekażą informacje praktyczne a potem będą w stanie przygotować osobę z niepełnosprawnością do samodzielnej jazdy. Problemem jest już sam brak informacji o możliwości rozpoczęcia kursu na prawo jazdy. Generalnie brakuje jej już w powiatowych centrach pomocy rodzinie. Owszem, osoba zainteresowana dowie się w tej instytucji o możliwym dofinansowaniu, ale o tym, gdzie może skorzystać z kursu – już raczej nie.
Kolejną grupą są instruktorzy – w procesie ich przygotowania do prowadzenia zajęć nie ma tematu pracy z osobami z niepełnosprawnością. Trzeba by o to zadbać dołączając do programu szkolenia instruktorów moduł obejmujący tę tematykę. Chodzi o to, by każdy instruktor miał przynajmniej podstawową wiedzę w tym zakresie. Instruktorzy, którzy obecnie pracują z osobami z niepełnosprawnością mają intuicję i wrażliwość. I nawet jeśli nie o wszystkim wiedzą, to często, w czasie wolnym, sami uzupełniają wiedzę o tym jak specyficzną sprawą jest przygotowanie do samodzielnej jazdy osoby z niepełnosprawnością. Przecież każda z tych osób, właśnie ze względu na rodzaj dysfunkcji, wymaga bardzo indywidualnego podejścia. Teraz jest dobry moment, by te elementy wprowadzić – konferencja „Mobilność osób o szczególnych potrzebach” zwróciła uwagę na wiele zagadnień, wśród nich także na kwestię przygotowania instruktorów nauki jazdy na organizowanych dla nich szkoleniach. I to zarówno w części psychologicznej, jak i technicznej.
Nie mam zbyt wielu doświadczeń z nauczaniem osób z niepełnosprawnością, ale szkoliłem też takich kursantów. W trakcie pracy z nimi zorientowałem się np., że osoba z poważnym uszkodzeniem słuchu potrafi czuć i reagować na dźwięki silnika w zależności od sytuacji. Z kolei ucząc w latach 90. kursantów z dysfunkcją kończyn dolnych, dowiedziałem się np., że przekonanie o tym, iż tylko jedna noga jest przypisana wyłącznie do jednego pedału mija się z prawdą.

A co ułatwiłoby instruktorom i egzaminatorom pracę z kursantem jeśli chodzi o współpracę z lekarzami, którzy przecież o schorzeniu będącym przyczyną niepełnosprawności wiedzą najwięcej?
– W ramach szkoleń dla lekarzy uprawnionych do badań kierowców bardzo wskazane byłoby szczegółowe zapoznanie ich z tzw. kodami ograniczenia. Pamiętajmy, że samo wystąpienie niepełnosprawności nie przekreśla szansy na zdobycie prawa jazdy. Natomiast lekarz, znając dysfunkcje fizyczne kandydata i możliwości ich kompensowania, powinien wymienić w zaświadczeniu kody ograniczenia, odnoszące się zarówno do osoby z niepełnosprawnością, jak i pojazdu, który w przyszłości będzie ona użytkowała. Te kody i subkody w przypadku przyszłego kierowcy dotyczą np. niezbędnej korekcji wzroku i słuchu, oprotezowania kończyn, ograniczenia w użytkowaniu pojazdu, np. jazdy w godzinach dziennych. Osobne kody i subkody określają konieczne zmiany w pojeździe, np. zmodyfikowanie przekładni, układu hamulcowego i kierowniczego, systemu przyspieszenia, pulpitu sterowniczego a nawet lusterek wewnętrznych. Tych zmian jest bardzo wiele – są one wymienione w Dyrektywie 2006/126/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 grudnia 2006 r. w sprawie praw jazdy. Przyjmując tę dyrektywę, przejęliśmy kody, które lekarz, uwzględniając deficyty badanego, powinien zawrzeć w orzeczeniu. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jest to duże wyzwanie, wymaga bowiem zapoznania lekarzy, którzy kwalifikują kandydatów na prawo jazdy, z możliwościami technicznymi dostosowania pojazdów.
Wpisanie odpowiedniego kodu wraz z subkodem ułatwi pracę przede wszystkim samemu instruktorowi, bo od niego ta nauka jazdy się zaczyna, dostarczy też wiedzy egzaminatorowi, w przypadku zaś kontroli drogowej – policjantowi. Brak kodów i subkodów będzie natomiast źródłem problemów, bo jeśli nawet instruktor i egzaminator sobie jakoś poradzą, to niestety policjant na drodze może zachować się bardzo restrykcyjnie. Nie będzie on bowiem wiedział, że osoba niepełnosprawna jeździ pod pewnym warunkiem, którego on nie zna, bo nie ma kodu.
I tu jeszcze jedna uwaga: w unijnej dyrektywie znalazł się zapis, że kody 100 i powyżej to kody krajowe, ważne jedynie w odniesieniu do ruchu na terytorium Państwa Członkowskiego, które wydało prawo jazdy. Stąd wpisywany do polskich orzeczeń kod 107, bez uzupełnienia kodem i subkodem unijnym, może zostać w innym państwie zakwestionowany jako niewystarczający.

Od wielu lat nie tylko uczy Pan kursantów, ale także przeprowadza egzaminy. Czy w przypadku osoby z niepełnosprawnością różni się on od zwykłego egzaminu, chociażby sposobem jej traktowania?
– Na początku sam miałem do tych osób pobożno-miłosierny stosunek. Wydawało mi się bowiem właśnie, że wymagają specjalnego podejścia. Na szczęście na jednym z egzaminów kursant z niepełnosprawnością wyraźnie powiedział mi, że nie potrzebuje nadopiekuńczości, chce być traktowany jak każdy inny człowiek zdający egzamin na prawo jazdy.
Mamy już w Warszawie pewne doświadczenia w nauczaniu osób z niepełnosprawnością, ale wspomniana wcześniej konferencja uświadomiła mi, że podczas naszych corocznych warsztatów należy dążyć do pewnej profesjonalizacji pod kątem właśnie egzaminowania tych osób. Tym bardziej, że taki egzamin zawsze będzie się trochę różnił, choćby pod względem czasu, jeśli np. ktoś jest na wózku i trudniej jest mu przesiąść się do samochodu. Już niedługo, bo od 5 grudnia zostanie zwiększony czas egzaminu teoretycznego dla osób mających trudności w porozumiewaniu się.

Zatrzymajmy się jeszcze na moment przy egzaminie na prawo jazdy – nie wszyscy wiedzą, że osoba z niepełnosprawnością może korzystać podczas niego z własnego samochodu.
– Tak i to jest bardzo ważna informacja. Niestety bywa z tym różnie – dlatego zaapelowałem do marszałków województw, którzy mają nadzór nad ośrodkami egzaminacyjnymi, żeby o to zadbano. Drugi bardzo ważny element, na który należy zwrócić uwagę, to brak opłaty za egzamin praktyczny na prawo jazdy w przypadku osoby z niepełnosprawnością. Warto również wiedzieć, że istnieje ogólnopolska baza pojazdów przystosowanych, które mogą być wykorzystywane przez te osoby podczas egzaminów. Udostępnia je Sieć Badawcza Łukasiewicz. Przepisy są, natomiast z korzystaniem z nich bywa bardzo różnie, co zamiast sprzyjać dostępności stwarza niepotrzebnie bariery.

Powiedzmy na zakończenie jakimi kursantami są osoby z niepełnosprawnościami?
– Z dotychczasowych naszych doświadczeń jednoznacznie wynika, że w tej grupie są o wiele wyższe wyniki zdawalności niż wśród sprawnych kursantów. I błąd robi ten, kto myśli, że to się bierze stąd, że egzaminatorzy przymykają oczy. Jest to nieprawda. Po prostu – te osoby są lepiej przygotowane, bo mają większą motywację. One chcą się nauczyć dobrze jeździć, bo wiedzą, że prawo jazdy jest dla nich rzeczywiście elementem szansy na inne życie, gwarantem mobilności. Życzyłbym osobom sprawnym choćby połowy tej motywacji.
Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała dr Halina Guzowska, fot. archiwum prywatne Tomasza Matuszewskiego

Data publikacji: 15.12.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również