Najstarszy lekkoatleta Europy mieszka w Świdnicy

Stanisław Kowalski obchodził 14 kwietnia br. 111. urodziny. Jest rekordzistą świata i Europy weteranów w kilku konkurencjach lekkoatletycznych. Urodził się 14 kwietnia 1910 r. w Rogówku niedaleko Końskich (obecnie województwo świętokrzyskie). Co ciekawe, lekkoatletykę zaczął uprawiać amatorsko, gdy miał już ponad 100 lat.

Pracował zawodowo jako rolnik, kolejarz i odlewnik. Nie uprawiał żadnej dyscypliny sportu, jego podstawową aktywnością były codzienne dojazdy rowerem do pracy. Zaczął biegać w wieku 104 lat.

Stanisław Kowalski ma na swoim koncie imponującą listę sportowych osiągnięć. 10 maja 2014 r. ustanowił rekord Europy w biegu na 100 m w swojej kategorii wiekowej z czasem 32,79 sekundy. Jest najstarszą osobą w Europie, która ukończyła bieg na 100 metrów. Na Drużynowych Halowych Mistrzostwach Polski Weteranów w Toruniu w grudniu 2014 r. ustanowił w kategorii wiekowej powyżej 100 lat rekordy świata w biegu na 60 m (19,72 sek.) i w pchnięciu kulą (5,08 m).

Rekordy w wykonaniu Stanisława Kowalskiego nie byłby możliwy, gdyby nie Zygmunt Worsa, który jako szef Dolnośląskiego Związku Lekkoatletycznego przyczynił się do zorganizowania specjalnego biegu dla ówczesnego 104-latka na stadionie we Wrocławiu. Kowalski mógł wtedy poczuć się młodo, bo jego bieg odbył się przy okazji olimpiady lekkoatletycznej dla dzieci i młodzieży.

– Jego widok na mecie wywołał ogromny aplauz na stadionie – powiedział Worsa. Okoliczności bicia rekordu były jednak wyjątkowe, ponieważ chwilę po starcie rozwiązały się sznurówki w bucie, co dostrzegło kilka osób. Wszyscy bali się, że mężczyzna się wywróci. Do tego jednak nie doszło, ale towarzyszące mu osoby były przerażone. Gdy w 2015 roku rozgrywano mistrzostwa Europy, upływ czasu zrobił swoje. Wynik biegu na 60 metrów był już nieco gorszy – 20,27 s. Nie udało się też poprawić rezultatu w pchnięciu kulą – 5,07 m. Mimo to, Stanisław Kowalski wywalczył wtedy dla Polski dwa złote medale. Po raz ostatni wystartował 12 marca 2016 roku w czasie XXV Halowych Mistrzostw Polski Weteranów w Lekkiej Atletyce w Toruniu.

Początkowo członkowie rodziny pana Stanisława nie byli entuzjastycznie nastawieni do tego, by rywalizował on w zawodach dla weteranów. Bali się jednak, że w ich trakcie może mu się coś stać. Jego córka zapewniła, że nie jest w stanie czegokolwiek mu zabronić, bo byłaby ogromna awantura, bo on jest sprawny, i sam podejmuje decyzje.

Mieszkaniec Świdnicy kilkanaście lat temu stracił żonę, więc  codziennie zaczął pokonywać pieszo kilka kilometrów, aby odwiedzać jej grób na cmentarzu. – Jak idę na cmentarz, to po drodze są ustawione słupy elektryczne. – Liczę je i biegnę od słupa do słupa. Patrzę wtedy na zegarek  ile mi czasu to zajęło – mówi Kowalski.

Sportem interesował się od dzieciństwa, ale nigdy nie było mu dane uprawiać go w sposób profesjonalny. Najpierw nadeszła pierwsza wojna światowa, potem kolejna. Po 1945 roku zajął się ciężką pracą na roli. Wtedy było już za późno na to, by próbować swoich sił w jakichkolwiek zawodach. Jak sam przyznaje, w życiu nie zapalił papierosa, co bez wątpienia pomogło mu zbudować kondycję i zdrowie.

Kowalski pracował też na kolei jako dróżnik przez ponad 20 lat. Do stacji kolejowej, gdzie pełnił dyżury, miał ponad 10 kilometrów drogi. Codziennie pokonywał ją rowerem, niezależnie od warunków pogodowych.

Gdy w roku 2014 medycy badali pana Stanisława, określili jego wiek biologiczny na 60 lat. To tylko potwierdzenie tego, że otrzymał on świetne geny. Jego matka dożyła 99 lat. Sportowiec-amator doczekał się 4 dzieci, 8 wnucząt, 9 prawnucząt i 5 praprawnucząt.

Dziś już nie startuje, choć jak twierdzą ci, którzy go dobrze znają, senior ma w sobie wciąż dużo energii i pogody ducha. – Nie wolno siedzieć w domu, bo tam ludzie umierają – powiedział Stanisław Kowalski, gdy przed sześcioma laty odbierał Złoty Krzyż Zasługi za popularyzację sportu i zdrowego trybu życia. 111-latek nadal stara się być aktywny fizycznie, ciągnie go do ruchu na świeżym powietrzu. Największą przeszkodą ku temu jest w tym momencie… trwająca pandemia koronawirusa.

111-letni Stanisław Kowalski przyjął szczepionkę przeciwko COVID-19. Mężczyzna zaszczepił się 26 stycznia, w jednej z przychodni w Świdnicy. Informację o szczepieniu najstarszego mężczyzny w Polsce przekazała na Twitterze prezydent miasta, Beata Moskal-Słaniewska. – Teraz już zbytnio nie biega, bo ma problem z nogami, jednak stara się wspierać wnuczkę, gdy startuje w zawodach. Dopinguje ją, dodaje otuchy.

Stanisław Kowalski mieszka obecnie ze swoją 79-letnią córką Reginą Baszak, która podkreśla, że jej ojciec zawsze z humorem i dystansem podchodził do tego, co przynosi los. Co ciekawe, pan Stanisław przed zawodami nie stosował żadnej diety.

– Je wszystko. Pije kawę, od święta wypije wódeczkę – dodaje pani Regina. Zapytana, jaka jest recepta pana Stanisława na długowieczność, odpowiedziała nam, że pogodny charakter i – w gruncie rzeczy – brak trosk. – Domem głównie zajmowała się mama. Tata niespecjalnie przykładał do tego wagę, co nie oznacza, że o nas nie dbał – dodaje. – Dietę ma dokładnie taką, jak każdy z domowników, ale jego osobistym atrybutem jest aktywny tryb życia. Biegać mu zabroniłam, ale w drodze na cmentarz, w ukryciu przede mną, ponoć biega – mówi córka.

– Przykład pana Stanisława pokazuje, że emerytura nie jest jednoznaczna z zawieszeniem wszelkiej aktywności – mówi Zygmund Worsa, opiekun sportowy pana Stanisława. – Jesień życia to także doskonały czas do rozwijania swoich pasji, tych, o których marzyliśmy zawsze, lub tych nowych, których jeszcze nie próbowaliśmy.

Trwająca pandemia po raz kolejny uniemożliwiła zorganizowanie hucznych urodzin, jakie rodzina Stanisława Kowalskiego planowała wyprawić jubilatowi. – Niestety, drugi rok z rzędu się nie udało – mówi Marek Baszak, wnuk 111-latka. – Na pewno nie jest tak, jak wtedy, gdy miał 104 lata, ale jest dobrze. Spokojnie sobie żyje i w dalszym ciągu – codziennie – gra w totolotka. Temat jego sportowej kariery jest już jednak zamknięty – dodaje Baszak.

Senior na razie na nic poważnego się nie uskarża i może się pochwalić doskonałą kondycją. Jak sam mówi, lekarzom głowy nie zawraca i do apteki nie chodzi, bo żadnych tabletek nie bierze. – U lekarzy często bywam z jednego powodu. Moi wnukowie są lekarzami, więc odwiedzam ich, ale tylko po to aby zapytać, co u nich słychać – śmieje się pan Stanisław.

Wielu powątpiewało, czy Stanisław Kowalski faktycznie ma tyle lat. Ale Zygmunt Worsa odszukał oryginalny dokument jego aktu chrztu, jeszcze w języku niemieckim. – Zajęło mi to pół roku, ale jest! Udało się dotrzeć do aktu ślubu z 1937 i dzięki przychylności proboszcza parafii w Gowarczowie, do najstarszego, pochodzącego z kwietnia 1910 roku zapisu w księdze parafialnej.

Jest najstarszym mieszkańcem powiatu świdnickiego i najstarszym lekkoatletą Europy. Z okazji jubileuszu mieszkaniec Świdnicy otrzymał życzenia m.in. od polskiego korespondenta amerykańskiej organizacji naukowo-badawczej Gerontology Research Group, który potwierdził, że 111-latek jest w świetle aktualnej wiedzy najstarszym mieszkańcem województwa dolnośląskiego, najstarszym żyjącym mężczyzną w Polsce, 3. najstarszym mieszkańcem Polski, 4. najstarszym żyjącym mężczyzną w Europie i 13. najstarszym mężczyzną na świecie!

Zobacz galerię…

Ewa Maj, fot. archiwum rodzinne Stanisława Kowalskiego

Data publikacji: 19.04.2021 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również