Nowe prawa pasażerów kolei - rewolucja na europejskim rynku?
W Parlamencie Europejskim trwają prace nad rozszerzeniem praw pasażerów kolei. Ważną rolę w tworzeniu nowych przepisów odgrywa polski europoseł prof. Bogusław Liberadzki, który jest wiceprzewodniczącym Europarlamentu, członkiem komisji Transportu i Turystki i posłem sprawozdawcą nowych przepisów.
Prace nad nimi nie są łatwe, bo trzeba pogodzić interesy pasażerów i przewoźników kolejowych w różnych państwach, które mają różne możliwości i poziom realizacji usług transportowych.
– Pasażerowie oczekują poprawy sytuacji. Polska kolej dramatycznie straciła rynek przewozowy – w ciągu dwudziestu lat przewozy spadły o 40 procent. Pora, żeby koleje zaczęły odzyskiwać pasażerów, a do tego trzeba świadczyć usługi przyzwoitej jakości – mówi Liberadzki, dodając, że ceny biletów nie mogłyby wzrosnąć.
Nowe propozycje obejmują wprowadzenie odszkodowania za opóźnienie wyjazdu lub niewykonanego przewozu. Obecnie dotyczy to tylko pociągów międzynarodowych. Za opóźnienie powyżej godziny pasażerom będzie przysługiwać zwrot w wysokości 50 proc. ceny biletu. Trwają jeszcze negocjacje między poszczególnymi grupami europarlamentarnymi o wysokość odszkodowania za większe opóźnienie.
Kontrowersyjna jest także klauzula tzw. siły wyższej (np. trzęsienia ziemi, huraganu), która pozwoliłaby kolejom nie wypłacać odszkodowań. Mogłaby być ona nadużywana gdyż np. opady śniegu w Polsce nie są kataklizmem, a na południu Europy już tak.
Bardzo ciekawą ideą jest też wspólny europejski formularz reklamacyjny – niezależnie od państwa i języka, w każdym punkcie formularza treść danego paragrafu ma być identyczna.
Ciągle niewystarczające jest dostosowanie kolei do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Warunek, w którym osoba taka będzie mogła skorzystać z podróży pociągiem o ile poinformuje o tym co najmniej 48 godzin przed wyjazdem jest nie do przyjęcia – podkreśla europoseł. Są sytuacje wymagające pilnej podróży koleją.
Z przedstawicielami stowarzyszeń europejskich osób niepełnosprawnych uzgodniono, że dworce kolejowe obsługujące powyżej 10 tys. pasażerów dziennie powinny być gotowe na obsługę osób z niepełnosprawnością w każdej chwili. Dworce obsługujące 5–10 tys. osób dziennie powinny umożliwić podróż z 3-godzinnym wyprzedzeniem, a pozostałe – z 12-godzinnym wyprzedzeniem.
Ugrupowanie Zielonych zgłosiło propozycję zapewnienia w każdym pociągu wydzielonego przedziału, w którym można by przewieźć do ośmiu rowerów.
Ważnym punktem w opracowaniu nowych przepisów jest sprzedaż biletów łączonych tzw. through-ticketing. Wokół tego pomysłu toczony jest jednak bardzo poważny spór, kto ma odpowiadać za przebieg podróży – przewoźnik czy niezależni pośrednicy sprzedający bilety.
Prof. Liberadzki podkreślał, że idea „wspólnego biletu” kolejowego jest nieporównywalna z biletem lotniczym, bo przecież nie można kupić np. biletu z przesiadką z samolotu Lufthansy na Ryanair.
Pytań jest znacznie więcej, dotyczą m.in. odpowiedzialności sprzedającego bilet za wszelkie opóźnienia, nieudane przesiadki. Należy rzetelnie poinformować pasażera o ryzyku utraty skomunikowania – w wyniku spóźnienia przewoźnika. Następny postulat był uzupełnieniem takiej właśnie hipotetycznej sytuacji i proponował przepis, by pasażerom przysługiwało wówczas prawo wejścia do następnego pociągu danej relacji dowolnego operatora.
Kontrowersje budzi także sama wzajemna sprzedaż biletów, obecnie opiera się ona na porozumieniu przewoźników. Żadna narodowa spółka kolejowa w Europie nie podpisała dobrowolnie porozumienia o wzajemnej sprzedaży, nie chcąc wzmacniać konkurencji.
Obowiązek wzajemnej sprzedaży biletów kolejowych wszystkich przewoźników kolejowych – czyli w praktyce zrealizowanie najważniejszego z postulatów promowanego przez polskie Ministerstwo Infrastruktury „Wspólnego Biletu” – jest przedmiotem intensywnej debaty w europarlamencie.
Prace nad przepisami trwają, głosowanie odbędzie się nie wcześniej niż w październiku tego roku.
Nowe przepisy mogłyby wejść w życie najwcześniej w 2020 r. Po ich uchwaleniu muszą je wprowadzić do swoich systemów prawnych państwa członkowskie. Termin ten – zdaniem prof. Liberadzkiego – nie jest korzystny dla Polskich Kolei Państwowych, które będą w trakcie realizacji inwestycji w ramach Krajowego Programu Kolejowego. Jego zakończenie planuje się na 2023 r. W trakcie prac infrastrukturalnych trudno jest zapewnić płynny i terminowy ruch pociągów. Szacuje się, ze wprowadzenie nowych przepisów przed 2023 r. kosztowałoby polskich przewoźników około 200 mln rocznie tytułem odszkodowań.
Oprac. kat, fot.pixabay.com
Data publikacji: 27.07.2018 r.