Wywiad z Katarzyną Muchą, tworzącą zabawki terapeutyczne, właścicielką Atelier Kolorowy Świat Katarzyny w Tychach.
– Kasiu, robisz fantastyczne zabawki sensoryczne. Skierowane są dla dzieci, z autyzmem lub padaczką, ale i osób dorosłych np. z chorobą Alzheimera… Książki z materiału zaczęłaś robić w 2015 roku, podejmując się wyzwanie na Facebooku…
– Dokładnie tak. Na początku wzbraniałam się przed szyciem takich książek. Ale po zrobieniu pierwszej od razu dostałam kolejne zamówienia. Jedną przygotowałam dla przedszkola, drugą dla małej Dorotki.
– Praktycznie wszystko w nich robisz sama. Dodajmy, że każda strona jest inna – zarówno pod względem materiału, jak i zawartości. Znajdziemy na nich np. niewielkie figury geometryczne, buty, ubrania… Jak długo trwa przygotowanie takiej książki?
– Po pierwszych 50 godzinach przestaję liczyć czas. Nie da się nad książką siedzieć tak non stop. Natomiast pierwsze dwie komponowałam miesiąc. Wynikało to z faktu, że jedna z nich miała być logiczną opowieścią. Od początku chciałam, by były to książki terapeutyczne, wspomagające naukę codziennych czynności, np. mycia zębów, zawiązywania butów itp. Wymyślone elementy mają ciekawe wypełniacze: piasek, groch itp. Aby szeleściło stosuję folię. Materiały mają różne faktury. Rękę można ćwiczyć np. zawiązując sznurówki lub wyplatając z nich warkocze, przesuwając koraliki czy zapinając guziki lub zamek albo przepinając klamerki. Tworząc książki nie chciałam ograniczać się do jednego odbiorcy – dziecka. Kieruję je też dla osoby z niepełnosprawnością, takiej jak ja.
– Twój produkt wpływa na koordynację: oko-ręka, pobudza wzrok oraz dotyk. Służy również poprawie komunikacji z dzieckiem. W jaki sposób
– Przez wybór różnych elementów ubrania: sukienki, spodni, butów – mały człowiek może wskazać, co chce ubrać. Wykorzystując symbole związane z pogodą maluch pokazuje nam swój nastrój. Wiele osób dorosłych ma problemy z okazywaniem emocji. Czasem trudno jest coś powiedzieć, a prościej to pokazać obrazkiem. Bardzo mi się sprawdza ten motyw. Zabawki są ciche, nie oddziałują na słuch. Mają też za zadanie zrelaksować. Wiem, że rodzice bawiąc się z dziećmi wykorzystują moje książki dwa nawet trzy razy w tygodniu, właśnie w celu wyciszenia maluchów przed snem. Nie postrzegam pracy z książką jako ćwiczenie, ale jako zabawę i sposób na odstresowanie. Wtedy mózg zupełnie inaczej postrzega nasze działanie. To też metoda na ćwiczenie wyobraźni.
– To znaczy?
– Wszystkie elementy są na rzepach. Możesz je odczepić i stworzyć własną historię, przekładając elementy w inne miejsca. W książkach nie ma dużej ich liczby, przez co odbiorca może skoncentrować się na zadaniu. To pobudza wyobraźnię. Dziecko może też uczyć się kolorów. Prosimy, by pokazało nam np. czerwony, zielony lub powiedziało, jakie barwy widzi na danej stronie.
– Kasiu, czy każda z tych książek jest spersonalizowana?
– Tak, zawsze jest podpisana imieniem dziecka. Ma też motyw, jaki maluch lubi, np. koniki, pieski, kosmos i kosmitów itp. W większości są to rzeczy szyte ręcznie lub na maszynie. Czasem na wzorniku ktoś wycina mi kształty z filcu.
– Każdą ze stron można wyciągnąć, przestawić w inne miejsce.
– Tak, ale pierwsze egzemplarze były zszyte. Potem doszłam do wniosku, że to bardzo ogranicza wyobraźnię. Dlatego dziś książki są bardziej funkcjonalne. Dziecko może bawić się z rodzicami lub swoimi kolegami i koleżankami.
– Można je też prać?
– Zdecydowanie tak. To wyróżnia je od książek filcowych. Każdemu klientowi wyjaśniam, w jaki sposób należy je konserwować.
– Dla kogo szyjesz najczęściej?
– Najwięcej zleceń mam na książki dla osób z autyzmem.
– Czym się różni szycie dla „autystyka” od przygotowania książki dla osoby starszej z chorobą Alzheimera czy Parkinsona?
– W książkach dla „autystyków” większe i mniejsze elementy muszą być poprzyszywane, by dziecko ich nie zjadło. Kolorystyka powinna być bardziej wyraźna. U osób z padaczką barwy mają być stonowane. Niektóre dzieciaki z różnymi zaburzeniami, źle reagują na zbyt dużą ilość wzorów. Dla osób dorosłych powinny być bardziej dostosowane do ich problemów, z np. małą motoryką. Kiedy robiłam akurat kostkę sensoryczną dla pani z alzheimerem dużo było elementów do wyciągania, ciągnięcia, zapinania. Takie czynności pani lubiła robić, a do tego ćwiczyła palce. Te same elementy można też użyć w książce.
– Na czym polega proces twórczy?
– Wszystko indywidualnie dobieram do potrzeb klienta. W przypadku zabawek dla dzieci – rozmawiam z ich rodzicami. Skupiam się na tym co maluchy lubią, co im się podoba. Wczuwam się też w to dziecko. Szukam emocji małego człowieka w sobie. Zastanawiam się, co ja na jego miejscu bym chciała. Uruchamiam empatię. Może łatwiej jest mi je zrozumieć, bo sama jestem niepełnosprawna. Nigdy też jeszcze nie miałam reklamacji. Otrzymuję za to informacje zwrotne, że dzieci chętnie bawią książkami zarówno same, jak i z rodzicami.
– Co osoba dorosła może „wyciągnąć” dla siebie z takiej książki?
– W 2017 roku na Tyskich Dniach Literatury zaprezentowałam półmetrową książkę. Młodzi ludzie, których zaciekawiłam opowiadaniem na ten temat, też się nią świetnie bawili. Ja, przy mniejszej wersji książki, medytowałam. Zastanawiałam się w jakim momencie życia jestem. Zadanie wiązania butów – jest aluzją do tego, co jeszcze możemy w życiu zrobić, gdzie dalej pójść itd. Wiem, że panie, które były w ciąży, też „pracowały” z moją książką. Dzięki niej można stworzyć wewnętrzny ogród własnych możliwości, marzeń i planów. Możemy odnaleźć swoje wewnętrzne dziecko.
– I tego życzę nam wszystkim. Dziękuję za spotkanie.
Alicja Badetko, fot. archiwum Katarzyny Muchy
Data publikacji: 13.04.2021 r.