Złoto Kucharczyk i brąz Oleksiuk na paryskich mistrzostwach świata

Joanna Oleksiuk

Joanna Oleksiuk zdobyła brązowy medal w pchnięciu kulą (klasa F33) w sobotnim (15 lipca) finale podczas Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Paryżu. To dwunasty krążek dla reprezentacji Polski w tej imprezie.

W piątek Joanna Oleksiuk miała urodziny.
– To najpiękniejszy prezent, jaki mogłam sobie sprawić – stwierdziła po finale pchnięcia kulą (klasa F33).
Ten prezent to brązowy medal, czyli pierwsze podium w historii jej występów na zawodach rangi światowej. Wcześniej były dwa czwarte miejsca: na mistrzostwach świata w 2019 roku i igrzyskach w Tokio. Tegoroczna forma dawała nadzieję na lepszy rezultat. W maju Joanna ustanowiła nowy rekord życiowy (6,85 m), a na niedawnych mistrzostwach Polski pchnęła 6,71 m. Do Paryża jechała jako jedna z kandydatek do podium.

Startowała jako trzecia w siedmioosobowej stawce. Już pierwszą próbą (6,64) pokazała, że jest mocna. Najlepszy wynik uzyskała w próbie trzeciej (6,70), a czwarta była słabsza ledwie o centymetr. Po swoim starcie zajmowała drugie miejsce, za Asmahane Boudjadar z Algierii (7,06). Ostatecznie Polkę wyprzedziła jeszcze tylko Australijka Maria Strong (6,82).

– To brązowy medal, ale on jest dla mnie jak złoto – mówiła Joanna Oleksiuk. – Dedykuję go mojemu przyjacielowi, który jest w niebie… Zmarł, ale on tam jest dla mnie. Dzisiaj po prostu niósł tę kulę, wspierał mnie. Zanim wyjechałam na mistrzostwa świata, jakieś trzy miesiące temu średnio mi szło. Myślałam, że się nie podniosę po historii w Tokio, więc mówię do mojego przyjaciela, do nieba: „Seba, jeśli ma się wydarzyć coś pięknego dla mnie, to zrób wszystko, żeby zaczęło coś dobrego się dziać”. Wróciłam do techniki, wróciłam do siły, mimo że mam dwie przepukliny pachwinowe, i jest naprawdę bardzo dobrze.

Zawodniczka podkreśliła ogromne wsparcie ze strony rodziny, klubu, firm, sponsorów, samorządu, fizjoterapeuty i wolontariuszy.

– Każdy dołożył cegiełkę i każdemu bardzo serdecznie dziękuję! – zaznaczyła. – Ale dziękuję też sobie, że wytrzymałam, że dałam radę. Wierzę w siebie i wierzę, że w przyszłym roku Paryż też będzie szczęśliwy. Myślę, że ten brązowy medal mnie poniesie, bo zawsze ciutkę szczęścia mi brakowało i może ciutkę wiary. Ale teraz ta wiara jest!

Rekord to za mało
Tego samego dnia rano Faustyna Kotłowska, która zdobyła już w Paryżu srebrny medal w rzucie dyskiem, rywalizowała w finale pchnięcia kulą, w którym występowały zawodniczki z klasami F42, F44, F63 i F64.

Polka wynikiem 10,53 m ustanowiła rekord mistrzostw świata w swojej klasie. Wystarczyło to do zajęcia ogółem piątego miejsca, choć do medalu wiele nie brakowało. Wygrała Chinka Yao Juan (11,85), przed Goodness Chiemerie Nwachukwu z Nigerii (11,64) i Samanthą Heyison z USA (10,83).

Szóste miejsce w rzucie oszczepem (F13) zajął Marek Wietecki. W swojej najlepszej, czwartej próbie nasz zawodnik, który startuje we włączonej do rywalizacji klasie F12, uzyskał odległość 58,52 m.

Podium było dość blisko, ale ostatecznie złożyło się z zawodników z klasy F13. Pierwsze miejsce, bijąc wynikiem 70,50 m rekord Europy, zdobył Brytyjczyk Daniel Pembroke, drugi był Ali Pirouj z Iranu (63,70), a trzeci Kubańczyk Ulicer Aguilera Cruz (59,79).

Także szóste miejsce zajęła Klaudia Maliszewska w pchnięciu kulą (F35). W drugiej próbie posłała ją na odległość 8,41 m, o 21 cm bliżej niż podczas niedawnych mistrzostw Polski.
Wygrała Marija Pomazan z Ukrainy (12,84), przed Chinką Wang Jun (10,63) i Dilafruzchon Achmatchonową z Uzbekistanu (8,84).

Zawody weryfikują
– Liczyłem tak naprawdę na więcej. Liczyłem na medal – przyznał Mateusz Owczarek po finale skoku w dal (T37). – Te 5,92 m było do skoczenia.

Wspomniane 5,92 uzyskał zdobywca brązowego medalu, Francuz Valentin Bertrand. Polak w swojej najlepszej, pierwszej próbie uzyskał 5,57 m, co ostatecznie wystarczyło do ósmego miejsca. Wygrał Argentyńczyk Brian Lionel Impellizzeri, wynikiem 6,67 m bijąc rekord mistrzostw świata. Drugie miejsce, z odległością 6,10 m, zajął Władisław Zahrebelny z Ukrainy.

– Miałem apetyt na ten medal, bo wiedziałem, że stać mnie na 6 metrów – mówił Mateusz Owczarek. – Skakałem to na treningach, ale ja cały czas skaczę na treningach bardzo dobrze, natomiast zawody niestety mnie weryfikują. Dzisiaj nie wiem tak naprawdę, co zawiodło. Wszystko po trochu.

Nieco bardziej zadowolony ze swojego wyniku był Mirosław Madzia, który w rzucie dyskiem (F11) zajął siódme miejsce, z najlepszym w tym sezonie wynikiem 34,26 m.

– Miejsce może się wydawać słabe, ale z wyniku jestem zadowolony – mówił po finale. – Jestem po ciężkiej operacji, nie mogłem robić wielu ćwiczeń, które powinienem wykonywać. Późno wróciłem do porządnych treningów.

Wygrał Brazylijczyk Alessandro da Silva (45,30), drugi był Irańczyk Mahdi Olad (43,73), a trzeci Alvaro del Amo Cano z Hiszpanii (37,60).

 

Karolina Kucharczyk broni złotego medalu!
Karolina Kucharczyk wciąż jest najlepsza na świecie! W niedzielę, 16 lipca, podczas odbywających się w Paryżu Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata, zdobyła kolejne w swojej karierze złoto w skoku w dal.

Karolina Kucharczyk to obecna: mistrzyni paraolimpijska, a także mistrzyni i rekordzistka świata (6,21 m). Do finału skoku w dal (klasa T20) przystąpiła więc jako faworytka. Jednak w tym roku Zileide Cassiano da Silva z Brazylii skoczyła 5,97 m, zapowiadała się więc fascynująca rywalizacja o złoto.

Kucharczyk zaczęła mocno i z wynikiem 5,86 m objęła prowadzenie po pierwszej kolejce. Brazylijka z wynikiem 5,72 m była druga. Jednak w drugiej i trzeciej próbie Cassiano da Silva uzyskała 5,90 i 5,97 m, natomiast Polka spaliła oba skoki. Trzecia próba, choć niezaliczona, była jednak daleka, co najmniej w okolice 6 metrów, co dawało nadzieję.

I faktycznie, w czwartym skoku Kucharczyk pokonała o centymetr barierę 6 metrów i objęła prowadzenie! Brazylijka spaliła zaś swoją czwartą próbę. Mało tego, w piątej próbie nasza reprezentantka trafiła w belkę idealnie, co zaowocowało wynikiem 6,08 m. To było za dużo dla Brazylijki, która odpowiedziała odległością 5,95 m.

Została ostatnia kolejka, jednak po skoku Brazylijki na odległość 5,69 Polka nie musiała się już mocno koncentrować. Ostatni skok był formalnością i nasza reprezentantka mogła cieszyć się z kolejnego mistrzostwa świata.

– Przekroczyłam 6 metrów, w drugim i trzecim skoku poleciałam na sześć dwadzieścia parę, ale niestety spaliłam, choć niewiele – relacjonowała Karolina Kucharczyk tuż po konkursie. – Potem zaczęły się schody, bo Zileide z Brazylii mnie trochę wyprzedziła, ale się nie poddałam, tanio skóry nie sprzedałam i walczyłam do samego końca.

Walczyła nie tylko dla siebie. Jest ktoś, kto sprawia, że wciąż chce się jej przesuwać własne granice i walczyć o najwyższe cele.

– Mam dla kogo żyć, dla mojego synka – tłumaczyła. – On jest takim moim bodźcem, który mnie napędza do działania. Mam dla kogo się starać, walczyć.

Kacper przyszedł na świat w 2017 r. Konieczne było cesarskie cięcie, a to z kolei wpłynęło na nieco dłuższą przerwę w treningach. Jak wkrótce się okazało, macierzyństwo i przerwa od startów miały niezwykły – pozytywny – wpływ na dalszą karierę. W 2018 r. na mistrzostwach Europy w Berlinie Kucharczyk wynikiem 6,14 m ustanowiła nowy rekord świata, a rok później, na mistrzostwach świata w Dubaju, dołożyła do rekordu kolejnych 7 cm. Łączenie macierzyństwa ze sportem nie należało jednak do najłatwiejszych. Tęsknota dawała w kość. Pomagał, jak umiał, trener Bogusław Jusiak, który podczas treningów zajmował się małym Kacperkiem.

– Mówił mu wtedy: „Chodź, pójdziemy sobie, a mama zrobi swój trening” – opowiadała przed dwoma laty zawodniczka. – Kacperek jest bardzo żywy. Dwie godziny ze mną biega czy skacze. W niczym nie przeszkadza. Biorę mu rowerek biegowy i on sobie jeździ po stadionie. Może kiedyś też pójdzie w karierę sportową? Ale nic na siłę.
Karolina Kucharczyk sama wie to doskonale. Trenuje już 18 lat.

– Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość, a sukces sam przychodzi – podkreśliła zapytana, czego sport ją nauczył.
Cieszy ją zwycięstwo w Paryżu, choć poczuła oddech konkurencji.

– Ja dzisiaj byłam pewna medalu – mówiła po konkursie. – Pierwszego, drugiego albo trzeciego miejsca, bo dziewczyna z Brazylii mi się pojawiła, ta Zileide, ona dzisiaj skoczyła 5,97, a jest jeszcze młodziutka. Będzie walczyć za rok w Paryżu na igrzyskach paraolimpijskich, ale ja na pewno się nie poddam i też będę próbować ze wszystkich sił poprawiać swoje „życiówki”.

Zobacz galerię…

Info PZSN Start, fot. Bartłomiej Zborowski / PZSN Stat

Data publikacji: 17.07.2023 r

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również