Podnoszę się i… „jadę” dalej!

Biblioteka Śląska Dział Integracyjno-Biblioterapeutyczny w Katowicach w sposób systemowy i systematyczny udostępnia swoje pomieszczenia twórcom z niepełnosprawnością już od wielu lat. W samym tylko kwietniu, wkrótce po wernisażu Mirona Kościelnego i spotkaniu autorskim z poetką Barbarą Marzec - już 25 dnia tego miesiąca - odbyło się tamże nad wyraz ciekawe spotkanie, z cyklu „Bliskie spotkania z niepełnosprawnością", z Krzysztofem Wostalem.

Jest on osobą głuchoniewidomą, inicjatorem powstania Regionalnego Klubu Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym w Bytomiu, finalistą konkursu „Człowiek bez barier 2010″, mistrzem Polski osób głuchoniewidomych w warcabach klasycznych, podróżnikiem i właścicielem firmy: Instytut Edukacji i Rozwoju ALFA PRIM (www.alfaprim.com.pl), zajmującej się m.in. doradztwem i prowadzeniem szkoleń komputerowych z zakresu alternatywnych metod komunikowania się, telemarketingiem, działalnością gospodarczą, także prowadzącą szkolenia kadry urzędniczej, osób pierwszego kontaktu w zakresie prawidłowej obsługi klienta z niepełnosprawnością lub osób starszych.

Dagmara Bałycz, kierownik Biblioteki przedstawiła go jako człowieka pełnego pasji i zamiłowań, a przede wszystkim potrafiącego skutecznie działać, także dla innych.
W swojej arcyciekawej prelekcji Krzysztof Wostal poruszył wiele tematów związanych z dysfunkcją wzroku i słuchu – zarówno oddzielnie, jak i występujących razem. Każdy przypadek jest inny i każdego człowieka głuchoniewidomego trzeba traktować całkowicie indywidualnie. Jak tłumaczył słuchaczom podstawowym narzędziem komunikacji osób głuchoniewidomych jest alfabet Lorma – forma porozumiewania się przez dotyk. Punkty na dłoni odpowiadają określonym literom alfabetu. I chociaż nie jest łatwo tak rozmawiać, jest to bardzo efektywny sposób na nawiązanie kontaktu.
– Zachęcam do otwartego, aktywnego życia – mówił K. Wostal opowiadając o swoich licznych podróżach, podczas których kosztował specjały różnych kuchni, wąchał nieznane kwiaty, upajał się urzekającymi zapachami łąk, drzew ale, także miejskich uliczek i bruków. Dotykał piasków pustynnych i nadmorskich plaż. – Słuchajcie jak chrzęści ten piasek, jego drobinki między palcami – zachęcał. – Tak chrzęści lód, gdy zimą spacerujemy po naszych drogach. Słuchajcie tych ziarenek, bo są zupełnie inne na Saharze i nad Bałtykiem, a jeszcze inne nad zatoką Michigen w Chicago…Tam piasek jest sypki, jedwabisty, bez kamieni. I to właśnie nie widząc mogę odbierać – mogę czuć!

Ze swadą i humorem opowiadał jak przelewał przez palce wody strumyków i mórz. Doświadczał ich. Niezwykle sensualne doznania potrafił również sensualnie przekazać swoim słuchaczom, którzy ochoczo towarzyszyli mu w tych opowieściach, smakując z uśmiechem i w pełnym zachwycie np. piwo z dużą pianką w nadmorskiej kafejce – prawie na jawie! Dzięki temu w Katalonii pili z nim wino musujące o nazwie „kawa”, w Baltimore zasmakowały nim również krewetki, a w Egipcie szisza – fajka wodna.

– Nie lubię chodzić od zamku do zamku, od kościoła do kościoła. Lubię skosztować tamtejszego piwka, tamtejszego wina i tamtejszych potraw. Lubię po prostu przejść się uliczkami, chłonąć tę atmosferę – opowiada Krzysztof. – W Wiedniu labirynty zieleni, krzewów i drzew, różnych roślin można dotykać, można je czuć. Tylko tam mogłem również usłyszeć w centrum miasta dźwięk kopyt końskich kląskających po bruku, czuć zapach koni ciągnących dorożki.

Zachęcał gorąco do podróżowania, interesowania się barwami i kształtem tego, co nas otacza.
– Dla osoby niewidomej, zwiedzanie samotne jest bardzo utrudnione. Trzeba znaleźć kogoś z kim można dzielić radość z poznawania świata – stwierdził. – Będąc w Wiedniu, Barcelonie, w Londynie i miastach Stanów Zjednoczonych interesowałem się np. kolorystyką pociągów, kształtem wagonów na dworcach, w metrach i sprawiało mi to ogromną radość. Lubię muzykę. Zbieram płyty i… kufle. Staram się żyć pełnią życia. Szkoda czasu na zamartwianie się. Życie jest zbyt ciekawe – przekonywał. – Jak najwięcej dawać, ale też umieć brać. Żyć i walczyć! Możemy przeżywać życie tak, jak sami chcemy.

Krzysztof Wostal po mistrzowsku zaraża pozytywną energią, chęcią działania i smakowania życia. I chociaż żałuje, że nie widzi dymu z sziszy, rozżarzonych światełek świetlików w wazonie, to stara się do maksimum wykorzystać zmysły dotyku, węchu i smaku i żyć pełnią życia.
Dla niego bowiem życie jest jak jazda na rowerze – która zresztą nieźle mu wychodzi: – może zdarzyć się upadek, ale co tam, podnoszę się i… jadę dalej.

PS. Prelekcji towarzyszyła wystawa sprzętu i przyrządów używanych przez osoby z dysfunkcją wzroku: igieł do szycia, map i przewodników, gier, w tym warcab i kości, mówiących czytników pomiaru cieczy w naczyniach itp.

Zobacz galerię…

Iwona Kucharska
fot. Ryszard Rzebko

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również