Druga dekada (nie tylko) filmoterapii

Festiwal rozpoczął się od widowiskowych spektakli w reżyserii Wojciecha Węglowskiego

Rozpoczynający swoje drugie dziesięciolecie Europejski Festiwal Filmowy „Integracja Ty i Ja" poszerzył horyzonty niepełnosprawnych.

Niemal dosłownie, gdyż poprzez udowodnienie, że mogą oni zdobyć każdy zakątek świata. A sama impreza od tego roku odbywa się nie tylko w Polsce, ale też w innych europejskich krajach.

Tradycyjnie na początku września, tuż po powrocie młodzieży do szkół. Tradycyjnie w Koszalinie, bo to miasto gościnne dla niepełnosprawnych. I tradycyjnie z masą ciekawych filmów, osób i tematem przewodnim. Jeszcze zanim rozpoczął się festiwal, wiadomo było, że tym razem uczestnicy wybiorą się zarówno do egzotycznych miejsc, jak i w głąb siebie. Tegoroczny jego tytuł był bowiem dwuznaczny – „Film – podróż w nieznane”.
Legendarny już namiot w miasteczku filmowym w centrum miasta na kilka dni przybrał kształt terminalu lotniczego. To w nim odbyły się wykłady i relacje niezwykłych niepełnosprawnych. Przede wszystkim tych, którzy mieli odwagę zdobywać świat.

Każdy może dojechać wszędzie

Takich osób w zachodniopomorskim mieście była cała plejada. Jeden z najciekawiej opowiadających, Rafał Gręźlikowski, przejechał na rowerze pół Europy, choć nie ma jednej nogi. Poruszający się o kulach Krzysztof Gradaś udowadniał, że nawet z niedowładem nóg można nie tylko zdobyć Kilimandżaro i niemal 7-tysięczną Aconcaguę, ale też skończyć kurs nurkowania. Natomiast Angelika Chrapkiewicz-Gądek, która od trzeciego roku życia choruje na rdzeniowy zanik mięśni, podpowiadała jak planować podróż do wymarzonych zakątków Europy.
Zdobywca kilku podróżniczych rekordów świata Bogusław Ogrodnik wraz ze swoją córką Martą opowiadali o satysfakcji ze zdobywania gór, pokonywaniu słabości, o zwątpieniach i motywacji. Ich historie nieraz przerażały, choćby martwymi ciałami leżącymi w górach, ale też inspirowały, ponieważ zawsze pojawiała się w nich ludzka solidarność, bez której nie byliby w stanie iść dalej.
– Zachęcam do rozpoczęcia mierzenia się ze swoją własną Koroną Ziemi od Kilimandżaro. Nie sztuką jest tam pojechać. Sztuką jest znaleźć w sobie tyle odwagi, by pozałatwiać wszystko związane z tym wyjazdem. Marta i Maciek, moje dzieci, jako najmłodsze rodzeństwo na świecie weszli na tę najwyższą górę Afryki – motywował podróżnik.
Zaś jego córka wspominała wyprawę: – Samo wchodzenie na górę było niezwykła przygodą. Widzieliśmy małpy, jaszczurki, egzotyczne myszy. W górach można naprawdę poznać siebie nawzajem. Nabraliśmy wspólnie z bratem chęci do wejścia na kolejny szczyt. Nie wiemy jeszcze kiedy, ale to nasz następny cel.
Z kolei o malowniczej Australii mówili mieszkający w tym kraju Paweł Wida z narzeczoną Karoliną Sypniewską. Zrobili to w sposób niecodzienny, bo przepełniony całą gamą anegdot i nieznanych w naszym kraju zwyczajów mieszkańców tego wciąż nie do końca odkrytego kontynentu. Dużo śmiechu wśród publiczności wywołał zestaw australijskich zwrotów i powiedzeń, znacznie różniących się od tych serwowanych na lekcjach języka angielskiego.
– Paweł kocha Australię od dawna, ja spędziłam tam ponad rok – wyjaśniała z uśmiechem na ustach Karolina Sypniewska. – Ale żeby naprawdę poznać ten kraj, trzeba trochę poserfować, wypić tamtejsze piwo i usłyszeć powitanie „G’day mate” zamiast „Good morning”.

Filmy na poważnie…

„Integracja Ty i Ja” to jednak przede wszystkim święto kina. Podczas festiwalu niemal wszystko kręciło się wokół niego. Rozmowy, warsztaty, spotkania i wykłady. Nie mogło więc zabraknąć ciekawych obrazów, które można było obejrzeć w miasteczku filmowym.
Tematy związane z niepełną sprawnością ich twórcy ukazywali w różnoraki sposób: zarówno zabawny, z przymrużeniem oka, jak i tragiczny, poprzez cierpienie i obojętność innych. Spore poruszenie wywołał obraz „Deep Love” w reżyserii Jana Matuszyńskiego o sześćdziesięcioletnim Januszu, który w wyniku udaru zostaje sparaliżowany. Częściowo odzyskuje sprawność dzięki swojej miłości, Asi, dzięki której może też snuć marzenia o zanurkowaniu w słynnym Blue Hole, gdzie ginęli nawet najsprawniejsi nurkowie. On jednak podejmuje walkę, by tam pojechać. Ten obraz doskonale wpisał się w wątek podróżniczy tegorocznej edycji festiwalu.
Za to podróż w głąb siebie i własnych lęków przedstawił Tomasz Śliwiński w filmie „Nasza Klątwa”, traktującym o walce ze strachem jego i jego małżonki po diagnozie dotyczącej ich córki, która choruje na Klątwę Ondyny. Rodzice wiedzą, że to choroba nieuleczalna. I że bez odpowiedniej pomocy ich dziecko może umrzeć praktycznie w każdej chwili.
Dziennikarka Paulina Malinowska-Kowalczyk na koszalińskim festiwalu jest prawie co roku. Od samego początku, gdyż była jego rzeczniczką podczas pierwszych dwóch edycji. Niemal zawsze prowadzi galę otwarcia i zamknięcia, ale też ekscytuje się nowymi filmami oraz poznaje nowych niepełnosprawnych, których mogłaby zaprosić do telewizji.
– Oglądam tu produkcje, których tak naprawdę nie można zobaczyć gdzie indziej. Ledwie minimalny odsetek z nich trafia później do szerokiej dystrybucji, niektóre można zobaczyć w jakimś dyskusyjnym kinie, ale obejrzenie reszty graniczy z niemożliwością. A w Koszalinie mamy je wszystkie w jednym miejscu – cieszy się z prezentowanych obrazów. – Natomiast spotykając tu różnych ludzi, wpadają mi do głowy różne pomysły do naszych programów telewizyjnych. Te kontakty owocują tym, co będziemy pokazywać przez najbliższe miesiące.
Paulina Malinowska-Kowalczyk dodaje, patrząc z perspektywy 11 lat trwania festiwalu, że w tym czasie poziom filmów o niepełnosprawnych znacznie wzrósł. Zmienił się też sposób przedstawiania ich historii przez twórców. Udało się również przełamać tabu jakimi była seksualność i humor z udziałem niepełnosprawnych:
– Natomiast w tym roku duże wrażenie zrobiły na mnie szczerze opowiadane emocje rodziców dzieci z niepełnosprawnością. Bo niekiedy jest tak, że na początku kompletnie się tych dzieci nie akceptuje. To poruszające i niezwykle prawdziwe. Możemy się przekonać, że również z takimi emocjami trzeba umieć sobie radzić. Cieszy mnie, że kino zmierza w stronę autentyczności i normalności. Niepełnosprawni zasługują na normalne traktowanie.

… i filmy w wydaniu amatorskim

Koszaliński przegląd filmów o niepełnosprawnych nie mógłby się odbyć bez dzieł amatorskich. Choć tym razem poprzeczka była zawieszona niżej niż w poprzednich edycjach, to każdy z nich miał w sobie coś, z czego warto było go zapamiętać.
Jolanta Sierpińska z Zespołu Szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Szczecinku przyjechała z aż 30-osobową grupą uczniów szkół społecznych. Kilka miesięcy temu zorganizowali w swoim mieście Echo Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Animowanych i Dziecięcych. Podczas tej imprezy odbywały się warsztaty animacji poklatkowej, które prowadził uznany polski filmowiec Julian Zawisza oraz reżyserka Aniela Lubieniecka. Już po przeglądzie, podczas wakacji, dzieci z nauczycielami stworzyły tą techniką 3-minutowy film „Kaczka Dziwaczka”.
– Wtedy dowiedzieliśmy się o festiwalu w Koszalinie. Festiwalu integracji. Nie tylko środowiska niepełnosprawnych, ale też integracji niepełnosprawnych z innymi środowiskami. A nasza „Kaczka Dziwaczka” spotyka się właśnie z szykanami, nietolerancją, plotkami. Jest inna. Jest to więc obraz o tolerancji. Bo chcemy zaszczepiać w najmłodszych zrozumienie, wyższe wartości, niż oferuje to współczesny „wyścig szczurów” – podkreśla Sierpińska.
Film jej grupy uczniów okazał się w tym gronie najlepszy, choć nie tylko ze względu na przekaz, ale też całą gamę trudności technicznych, z jakimi musieli się borykać młodzi filmowcy. Przebrnęli przez nie tak dzielnie, że przyznano im upragnioną nagrodę „Motyl 2014″.
Bez nagrody, ale za to po zebraniu wielu oklasków Koszalin opuszczali słupscy twórcy, ukazujący w filmie „Dokąd iść” odnalezienie życiowej drogi przez młodego mężczyznę, który zachorował na schizofrenię. Tą drogą okazał się hip-hop, pozwalający mu dzielić się swoimi przeżyciami.
– Jestem człowiekiem, który wyszedł z bagna, dlatego zgodziłem się na o materiał o mnie, żeby pokazać innym, że da się z niego wyjść – mówi Rafał Bartecki, nawiązując do swoich trudnych lat młodzieńczych i początkach walki ze schizofrenią paranoidalną, będącej efektem zażywania narkotyków. – Był czas, kiedy nie wiedziałem dokąd zmierzać. Teraz już wiem i chcę pokazać na sobie, że można żyć z każdą chorobą i iść do przodu.
Współtwórca tego obrazu Maciej Fusiara, który prowadzi na co dzień wideoterapię dla osób niepełnosprawnych, podkreśla, że znalezienie sposobu na siebie i pokonywanie przeszkód jest kluczowe dla przyszłości każdego chorego: – Niepełnosprawność może wynikać z różnych aspektów – zarówno psychicznych, jak i fizycznym. Takie festiwale jak „Ty i Ja” integrują jednak całe to środowisko, wszystkich niepełnosprawnych. Zaś dla nas, nie ukrywam, to możliwość podpatrzenia innych technik tworzenia filmów. Z doświadczenia wiem, że kiedy powstaje film na temat danego człowieka, ten człowiek odkrywa wówczas tę część siebie, która została wyparta. Rafałowi też się to udało – konkluduje.
– Tworzę filmy od 13 lat. Filmy amatorskie na tym festiwalu są zupełnie inne od reszty. Są świeże, nierzadko prawdziwsze. Wiadomo, że amatorzy mają często problemy techniczne. Ale najważniejsza jest wola zrobienia filmu. Jeśli ona jest wielka, film powstanie. Każdy profesjonalista był na początku tylko amatorem. Trzeba od czegoś zaczynać – zachęcał Marcin Kondraciuk, członek jury.
Z kolei Krzysztof Piotrowski, reżyser i producent filmów dokumentalnych uważa, że amatorskie produkcje są tak samo ważne i pod wieloma względami dobre jak profesjonalne. Przekonywał, że najważniejsze jest to, co chcemy powiedzieć. – A w przypadku tych filmów ważne jest też to kto je robi – dodaje. – Bo skoro mówimy tutaj o filmoterapii, to ona jest tak samo ważna z perspektywy samego tworzenia filmów.

Pokaz zwycięstwa

W związku z kilkudniowym świętem filmów o niepełnosprawnych odbyła się też w mieście masa happeningów, kilka świetnych spektakli, wystaw i warsztatów. Wszystkiemu towarzyszyła świetna atmosfera, unikalna nie tylko jak na tak trudną tematykę, jaką są dysfunkcje dotykające ludzi.
– Praca nad tym festiwalem trwa praktycznie cały rok. Dzięki temu każda edycja wzrusza, daje do myślenia, pozwala poznać inne spojrzenie na niepełnosprawność, ujrzeć mnogość napotykanych w życiu trudności. Dzięki temu można czuć podziw dla osób, które tak dzielnie z nimi walczą i dają sobie radę w życiu nierzadko lepiej, niż osoby w pełni sprawne – nie ukrywał entuzjazmu Piotr Jedliński, prezydent Koszalina, w przeszłości dyrektor oddziału PFRON. – Ta edycja tym bardziej zasługuje na wyróżnienie, gdyż dotyka tematu podróży. Niezwykłych, bo zdobycie Kilimandżaro lub objechania świata przez osobę niepełnosprawną wymagało podwójnego wysiłku. Będę podziwiał tych ludzi do końca życia.
Poza filmami i podróżnikami sale szczelnie potrafiły zapełnić także osoby z niepełnosprawnością, które zamiast zamykać się w domach, wzięły życie w swoje ręce i potrafiły odnosić sukcesy. Jedną z nich był Rafał Treter z klubu IKS AWF Warszawa, który dopiero od niecałych trzech lat trenuje szermierkę, a już jest brązowym medalistą Mistrzostw Europy w drużynie. Pokazy z udziałem jego i jego drużynowych kolegów bardzo spodobały się publiczności.
– Byłem na tym festiwalu pierwszy raz, ale jestem pod olbrzymim wrażeniem – cieszy się sportowiec. – Atmosfera była wspaniała, co mnie bardzo mile zaskoczyło, bo przecież festiwal dotyczy osób, które łatwo w życiu nie mają. Poza tym mieliśmy do czynienia z wielkim przekazem. Czymś, z czego można wyciągać wiele wniosków. A nikt tu nikomu niczego nie narzucał. Zwłaszcza filmy, które mieliśmy okazję obejrzeć, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zresztą widziałem, że wzruszają nie tylko osoby niepełnosprawne. Myślę, że każdy taki jeden film czy seans przybliża nas do integracji.
Duże poruszenie spotkania wywołały zwłaszcza wśród osadzonych w zakładzie karnym. Słuchali w ciszy, skupieni. – Nie zdajecie sobie sprawy, jak oni dzięki wam się zmieniają – mówili nieoficjalnie pracownicy więzienia organizatorom. A osadzeni słyszeli od niepełnosprawnych słowa otuchy i że są podobni do siebie: jedni za kratami z żelaza, drudzy za kratami niepełnosprawności. I jedni, i drudzy potrzebowali często wielu lat, by zrozumieć dlaczego za te kraty trafili. A niektórzy nigdy tego nie zrozumieją i zostaną za nimi na zawsze.

Inwazja filmoterapii

Podczas festiwalu zaprezentowano 10 filmów fabularnych, 19 dokumentalnych i 6 amatorskich. Przywieziono je m.in. z Argentyny, Finlandii, Niemiec, Armenii, Estonii, Iranu, Australii. Oprócz macierzystego Koszalina „Małe Festiwale Ty i Ja” zorganizowano również w 28 innych miastach Polski, a w 15 miejscowościach odbyły się projekcje filmów w ramach projektu „2 dni z EFF Integracja Ty i Ja w kinach w Polsce”.
Jakby tego było mało, organizatorzy zaczęli sprawnie promować swoją ideę w Unii Europejskiej, dzięki czemu ich festiwal zagości wkrótce w innych miastach naszego kontynentu. Na początek kilku. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że pomysł jest tak dobry i potrzebny, że musi stać się popularny także w innych państwach.
– Znałem osobiście Piotra Jaroszyka i znam Basię Jaroszyk, którzy stworzyli ten festiwal. Wspólnie wypracowaliśmy jego ideę. Potem ja poszedłem do pracy w instytucjach międzynarodowych, Piotr zmarł, ale Basia dalej działa w tym kierunku. Ja natomiast wspieram ją od samego początku i z każdą edycją obserwuję rozwój tego wydarzenia, zmierzamy we właściwym kierunku. Z wymiaru krajowego przeszliśmy do wymiaru międzynarodowego i wszyscy będziemy się starać, aby festiwal był coraz częściej dostrzegany w innych krajach – komentuje dla magazynu „Nasze Sprawy” Dariusz Kwolek, Kanclerz Krajowy stowarzyszonej z ONZ Międzynarodowej Organizacji Edukacji dla Pokoju. – Wpływ tego festiwalu jest przede wszystkim motywujący. On poszerza horyzonty, pobudza solidarność z niepełnosprawnymi w innych państwach. Poza tym to forma filmoterapii.

Jedyny taki na świecie

Komentator sportowy Krzysztof Głombowicz przyjeżdża do Koszalina co rok. Nie ukrywa, że nie tylko z powodu festiwalu, ale też z powodu piękna tego miasta oraz sympatii do innych uczestników.
– Tu robi się coś wyjątkowego. Coś, czego nie było wcześniej w Polsce i Europie. Prawdopodobnie nie ma takiego festiwalu na świecie – podkreśla. – Odpowiadam tu za spotkania niepełnosprawnych w szkołach, na politechnice i więzieniu. Moim zdaniem nawet najmądrzejsze książki nie oddadzą tego, co możemy dostać spotykając się z człowiekiem. Niestety ten kraj nauczył nas żyć z niepełnosprawności, a niepełnosprawni nauczyli się żyć z niepełnosprawnością. A przecież współczesna medycyna i technika pozwala nawet najciężej poszkodowanym żyć i funkcjonować na godnym poziomie. Znosimy bariery architektoniczne, udostępniamy obiekty, zmieniamy przepisy, ale wciąż nie możemy pozmieniać się w głowach. Dlatego jako największy sukces tego festiwalu uważam zmianę mentalności społeczeństwa. Niestety mimo tych wielu zmian dokonanych dzięki festiwalowi wciąż musimy używać słowa „Integracja”. Najgorzej mają najciężej poszkodowani, na wózkach i mieszkający na wsiach. Wciąż u niektórych pokutuje stwierdzenie „żyje się za karę”. A co to ma znaczyć? Przecież niepełnosprawność może spotkać każdego z nas. I dla wielu z nas paradoksalnie to jest szansa na nowe, lepsze życie. Nikt inny go za nas nie przeżyje.

Nagrody Główne – Motyle 2014 i wyróżnienia Jury:

Wyróżnienie w kategorii film amatorski dla filmu „Tajemnice zamku” w reżyserii WTZ z Legnicy i AKF „Laterna Magica” za czytelny efekt pracy zespołowej.

Wyróżnienie w kategorii film amatorski dla filmu „Koty na skłoty!” w reżyserii WTZj z Rzadkowa, Anny Radeckiej i Wojciecha Retza za twórczą wyobraźnię.

„Motyl 2014″ za najlepszy film amatorski przyznaje filmowi „Kaczka dziwaczka” w reżyserii Zespołu „Akcja-Animacja” ZSSSTO ze Szczecinka.

Wyróżnienie w kategorii film dokumentalny dla filmu „Joanna” w reżyserii Anety Kopacz (Polska) za umiejętność dyskretnego przekazania historii o przemijaniu i odchodzeniu.

Wyróżnienie w kategorii film dokumentalny dla filmu „Nasza klątwa” w reżyserii Tomasza Śliwińskiego (Polska) za odwagę przedstawienia osobistego dramatu o oryginalnej formie.

Wyróżnienie w kategorii film dokumentalny dla filmu „Iskierka” w reżyserii Wiesławy Piećko (Polska) za poruszającą opowieść o rodzicach dzieci z zespołem Downa.

Wyróżnienie w kategorii film dokumentalny dla filmu „O rządach miłości” w reżyserii Adeli Kaczmarek (Polska) za urzekającą plastycznie formę ukazania świata wewnętrznych przeżyć bohatera.

Wyróżnienie w kategorii film dokumentalny dla filmu „Usłysz to!” w reżyserii Soulaima El Khaldi (Holandia) za interesującą i przejmującą opowieść i integrowaniu światów ludzi słyszących i niesłyszących.

Wyróżnienie specjalne dla Joanny i Janusza, bohaterów filmów „Deep Love” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego (Polska) oraz „Powrót” w reżyserii Sylwii Michałowskiej za piękne świadectwo miłości i powracania.

„Motyl 2014″ za najlepszy film dokumentalny film „Pozwól kochać, pozwól marzyć” w reżyserii Moniki Nawrot oraz Dominika Górskiego (Polska).

„Motyl 2014″ za najlepszy film fabularny film „Chce się żyć” w reżyserii Macieja Pieprzycy (Polska).

Nagrodę publiczności film „Kertu – miłość jest ślepa” w reżyserii Ilmara Raaga (Estonia)

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Mikołaj Podolski

Data publikacji: 14.09.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również