Mikołaj Kastelik, jego rodzina i malarstwo

Mikołaj Kastelik, jego rodzina i malarstwo

Powiadają, że z rodziną to najlepiej wychodzi się... na fotografii. Zaprzeczeniem tego stereotypu jest historia życia Mikołaja Kastelika i jego najbliższych. Mogli się o tym przekonać wszyscy ci, którzy pod koniec października dotarli do krakowskiej galerii „Stańczyk", prowadzonej przez Fundację Sztuki Osób Niepełnosprawnych, na wernisaż wystawy jego malarstwa. Zazwyczaj takie spotkania zawierają takie nieodłączne elementy jak to: autor, jego prace, publiczność oraz tradycyjna lampka wina. Tym razem do wspomnianych atrybutów należy dodać również rodzinę Kastelików. Do Krakowa dotarła ich cała grupa z Mamą, Bratem, Bratanicą i oczywiście samym Artystą na czele.

Przyjechali z Rychwałdu – niezbyt dużej, ale starej wsi (wspomnianej już przez Jana Długosza) niedaleko Żywca. Tam właśnie w wigilię św. Mikołaja 1964 roku przyszedł na świat chłopiec. Wkrótce okazało się, że wskutek wrodzonych wad ma duży niedowład kończyn górnych i dolnych. Dzięki przeprowadzonym operacjom obecnie może się samodzielnie poruszać, niestety ręce pozostały całkowicie niesprawne.

Fragment ekspozycji Mikołaja Kastelika

Już jako dorosły człowiek zaczął uczęszczać na Warsztaty Terapii Zajęciowej w pobliskich Gilowicach – siedzibie gminy. Tam ujawniło się jego zamiłowanie do plastyki. Wkrótce opanował rozmaite techniki malarskie używając pędzla trzymanego w ustach. Szczególne uznanie znajdują jego akwarele. Zamiłowanie przerodziło się w pasję , malowaniu poświęcał coraz więcej czasu, a od 2006 roku podjął współpracę z popularnym w kraju i zagranicą wydawnictwem AMUN, zrzeszającym Artystów Malujących Ustami i Nogami. Jego życiowej drodze towarzyszy oddana, kochająca rodzina z Mamą na czele.

Mikołaj Kastlik, Jerzy Galos i Stanisław Kmiecki

Wyrósł w pięknym krajobrazie Beskidu Żywieckiego, dlatego w jego twórczości dominuje pejzaż i elementy przyrody: fauna i flora, a zwłaszcza kwiaty. Nie tworzy wiele, głównie dlatego, że swoje prace długo cyzeluje i „dopieszcza”. Są nienaganne pod względem technicznym. Przy tym nasycenie barw i czystość rysunku sprawiają, że obrazy nadają się do reprodukcji niemal bez obróbki poligraficznej.
Te i wiele innych walorów prac pana Mikołaja podkreślała Justyna Kieresińska przedstawiając Artystę publiczności. Zofia Karwat w nieodłącznym stroju krakowskim wygłosiła swój wiersz. Wśród obecnych na wernisażu znaleźli się również Jerzy Galos i Stanisław Kmiecik – mieszkający obecnie w Krakowie malarze współpracujący z AMUN-em.

Mikołaj rozdaje autografy

Na tym skończyła się część oficjalna, aby wkrótce przemienić się w przyjęcie wydane przez rodzinę Kastelików. Było bardzo serdeczne i bezpośrednie, a przy tym uroczyste, ponieważ była to pierwsza wystawa autorska pana Mikołaja, prawdziwy artystyczny debiut w galerii. Okazało się również, że malarskim talentem obdarzony jest w rodzinie nie tylko on. Studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych kontynuuje bowiem jego Bratanica. Po lampce wina goście raczyli się przeróżnymi smakołykami, wśród których prym wiodły chleb z pysznym smalczykiem i genialne kiszone ogórki. Można było skosztować naparsteczek doskonałej „Nalewki Mamuni” z czarnej porzeczki.
Rychwałd słynął dotąd z barokowego Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej z cudownym XVI-wiecznym obrazem bizantyjskiej Madonny, starej kapliczki oraz dworu Milieskich. Jestem przekonany, że rodzina Kastelików stanie się kolejną chlubą tej miejscowości.

Zofia Karwat

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również