Najpiękniejsze ulice świata – ranking subiektywny i niedokończony
- 28.09.2015
Grande Place, Bruksela
Grande Place, Bruksela, Belgia
Grande Place to perła brabanckiego baroku, która znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Victor Hugo nazwał go „najpiękniejszym placem świata".
Jest nieregularny, pięciokątny. Wiele z okolicznych uliczek i kamienic ma swoją niezwykłą historię, np. w Domu pod Łabędziem Marks i Engels napisali manifest Partii Komunistycznej, na rue des Brasseurs Paul Verlaine postrzelił swojego kochanka Artura Rimbauda, przy rue des Éperonniers mieszkali kiedyś Baudelaire i Lelewel.
Na placu króluje wspaniały, gotycki ratusz otoczony XVII-wiecznymi domami cechów kupieckich. Wyjątkowo piękny i okazały jest też Dom Króla – XVI-wieczny pałac, w którym znajduje się obecnie Muzeum Miejskie. Wokół jest wiele sklepików i kafejek, gdzie króluje czekolada, piwo i frytki (koniecznie z majonezem lub jakimś sosem!).
Stara i Nowa Louka, Karlowe Wary, Czechy
To dwa eleganckie deptaki w centrum czeskiego kurortu. Znajduje się tam wiele eleganckich sklepów, wśród których uwagę zwracają liczne salony jubilerskie wyraźnie nastawione na turystów z Rosji. Źródła (a jest ich dwanaście) z leczniczą alkaliczno-słoną wodą skryte są pod pięcioma kolumnadami (Vridelni, Tryźni, Mlynska, Zamecka, Sadova) wybudowanymi na przełomie XIX i XX wieku. To misterne arcydzieła architektury. Mawia się tu, że jak nie pomoże woda z jednego z tych źródeł, to należy spróbować tej z trzynastego, czyli becherovki. Słynny likier ziołowy wytwarzany jest od 1807 roku. Receptura trunku to ściśle skrywana tajemnica. Neobarokowe, neorenesansowe, klasycystyczne i secesyjne budynki Starej i Nowej Louki tworzą charakterystyczną, współczesną zabudowę. Widać ogromną dbałość o detale i starania o zachowanie niepowtarzalnego stylu miejsca.
Bangs Boder, Odense, Dania
Małe, kolorowe domki przy tej ulicy wyglądają jak żywcem przeniesione z jakiejś bajki. Pod numerem 29 w żółtym, parterowym budynku znajduje się Muzeum Jana Christiana Andersena. Odense leży w środkowej części bardzo zielonej wyspy Fyn (nazwa polska: Fionia), którą Andersen nazywał „ogrodami Danii”. W muzeum jest mnóstwo pamiątek związanych z jego życiem. Są tu listy, przedmioty osobistego użytku, meble. Szczególnie mnie ujęły wycinanki wykonane przez samego bajkopisarza – delikatne, kruche, a jednak przetrwały dzięki zapobiegliwości ludzi pragnących ocalić jak najwięcej po wielkim artyście. W tym muzeum widziałam też najpiękniejsze oszustwo świata – szkielet krasnoludka.
Od moich duńskich przyjaciół dostałam trzytomowe wydanie baśni J.Ch. Andersena (po polsku, wydane w Danii). Ciągle do nich sięgam, a słowa pisarza „podróżować to żyć” są moim mottem życiowym.
Place du Tertre, Paryż, Francja
Place du Tertre to serce Montmartru (dosłownie „wzgórze męczenników”). Tu można zaglądać przez ramię malarzom, posłuchać ulicznych grajków. Przy odrobinie wyobraźni poczujemy obecność Picassa rozprawiającego z Jeanem Cocteau, zobaczymy hrabiego de Toulouse-Lautreca przy sztalugach z nieodłącznym kieliszkiem absyntu. To tu w zimnych i ciasnych pokoikach malowali Amadeo Modigliani, Utrillo i Salvadore Dali. Tworzyli nową sztukę, którą mało kto rozumiał poza poetami – np. Apollinairem i Maxem Jacobem. Bywała tutaj także Edith Piaf i Charles Aznavour tak pięknie śpiewający o tym świecie w piosence „La boheme”. Było to miejsce prawdziwych męczenników sztuki, własną krwią tworzących dzieła, których nie chciano kupować. Cierpieli głód i chłód, za chleb mając swoje wyobrażenie o sławie i spełnieniu.
Pamiętam sprzedawcę pamiątek – chłopaka na wózku, który w pobliżu Sacré-Cœur miał swój kramik. Gdy po ponad 20 latach wróciłam tu, spotkałam go w tym samym miejscu. A może tylko tak mi się wydawało?
Droga prowadząca do Taj Mahal, Agra, Indie
Marzenie, by zobaczyć Taj Mahal było tak naprawdę inspiracją dla wyprawy do Indii. Mauzoleum zostało wzniesione w XVII wieku przez Szahdżahana na pamiątkę przedwcześnie zmarłej, ukochanej żony Mumtaz Mahal. Obiekt bywa nazywany „świątynią miłości” i uznawany jest przez wielu za najpiękniejszą budowlę na świecie (i ja do nich należę).Uchodzi również za jeden ze współczesnych siedmiu cudów świata. Taj Mahal odsłania swój urok, stopniując napięcie oczekiwania.
Do samego obiektu nie można zbyt blisko podjechać samochodem. Dotarliśmy tam elektrycznymi rikszami. Najpierw mija się ogromną bramę symbolizującą wrota do Raju, po przejściu której dopiero wyłania się przed nami główna budowla. Nigdy nie zapomnę tego zachwytu i wzruszenia, które poczułam, patrząc na to architektoniczne arcydzieło.
Do wnętrza i na taras prowadzą schody, po których mnie wniesiono, bym mogła zobaczyć wnętrze mauzoleum. Pomoc hinduskiego przewodnika okazała się bezcenna. Nie tylko pomagał mnie wnosić, wybierał najwygodniejsze przejścia, ale i ciekawie przybliżył historię tej legendarnej budowli, ciągle upewniając się, czy jesteśmy zadowoleni z jego usług. Byliśmy!
Droga Krzyżowa, Jerozolima, Izrael
Droga Krzyżowa czyli Via Dolorosa może być dużym zaskoczeniem dla przybywających tutaj. Biegnie ona pośród straganów arabskiego bazaru. Zgiełk, gwar, w którym trudno o nabożne skupienie. Ale przecież, gdy Chrystus szedł tą drogą, miejsce to również tętniło życiem. Fragment autentycznego muru z I wieku n.e. znajduje się przy stoisku z bielizną. Zaraz na początku polski ślad – stację drugą i czwartą zbudowali polscy żołnierze w czasie II wojny światowej. To trudna trasa dla wózkowiczów. Przewodnik przeprowadził mnie bardziej dostępną drogą i spotkaliśmy się z resztą grupy u wejścia do Bazyliki Grobu Pańskiego. Końcowe stacje mieszczą się już w jej wnętrzach. Pielgrzymi przybywają tu, by zobaczyć Golgotę, Kamień Namaszczenia, a potem stanąć w kolejce do małej kaplicy pod kopułą: tu znajduje się Grób Pana. Wąskie wejście, w środku półmrok. Przez chwilę mogłam pobyć sam na sam z tajemnicą Zmartwychwstania i dane mi było – jak powiedział w tym miejscu papież Benedykt XVI – „dotknąć skał, które są znakiem obietnicy życia zwyciężającego śmierć”.
Deptak Dufferin Terrace, Quebec City, Kanada
To przepiękna, drewniana promenada, z której roztacza się zapierający dech w piersiach widok na rzekę Św. Wawrzyńca. Widać stąd pozostałości dawnych fortyfikacji, a wzdłuż alei stoją okazałe rosyjskie działa zdobyte przez Brytyjczyków w Wojnie Krymskiej. Są też urocze altanki, w których turyści odnajdują trochę cienia w słoneczny dzień. Na wzgórzu, tuż przy promenadzie, znajduje się jedna z najbardziej charakterystycznych budowli miasta – XIX-wieczny zamek Frontenac, w którym obecnie mieści się luksusowy hotel. To podobno najczęściej fotografowany hotel na świecie. I nic dziwnego – wygląda bajkowo i jest niewątpliwie bardzo fotogeniczny. W jego pobliżu znajduje się pomnik Samuela de Champlain, założyciela miasta. Quebec City jest stolicą największej prowincji Kanady o tej samej nazwie. Łączy w sobie francuską finezję i amerykański rozmach, a Dufferin Terrace jest tego doskonałym przykładem.
Links Road, Mombasa, Kenia
Właściwie ta ulica nie jest ładna, a jednak miejsce na takiej liście jest dla niej w pełni uzasadnione. Biegnie niedaleko plaży, jest dość ruchliwa, a głównym środkiem lokomocji jest tuk-tuk, czyli rodzaj motorikszy. Turyści z hoteli usytuowanych przy plaży często tędy spacerują, gdyż prowadzi ona do dużego centrum handlowego i do pięknego parku Haller.
Po drodze mija się stragany, dzieci z okolicznej szkoły, Kenijki noszące z gracją różne pakunki na głowach. Po kilku takich spacerach sprzedawcy rozpoznają turystów. Ja również chętnie wdawałam się w rozmowy. Od Cecily, która sprzedawała warzywa i owoce dowiedziałam się, jak przygotować szpinak po kenijsku. Mchicha, bo tak się nazywa to danie – to szpinak z mlekiem kokosowym i curry. Można też dodać pomidory i cebulę. Pycha!
A nieopodal widziałam osobliwą myjnię samochodową, na którą składał się kawałek karbowanej blachy w charakterze (jedynej!) ściany, wiaderko, ścierka i napis: „Obama Boyz –Yes, we can wash cars” (przypomnę, że „Yes, we can” to hasło wyborcze Baracka Obamy). Niejedyny to przykład komercyjnego wykorzystania kenijskich korzeni obecnego prezydenta USA. Ale pomysł – przyznajcie – genialny.
Plaza Borda, Taxco, Meksyk
Taxco to miasto srebra w Meksyku. Króluje nad nim figura Chrystusa Zbawiciela podobna do tej w Rio de Janeiro. Plac nazwano na cześć Don José de la Bordy, który w 1743 roku odkrył złoża tego kruszcu. Miejsce piękne, ale dla wózkowiczki trudne do poruszania się. Również przepiękny kościół Santa Prisca mogłam zwiedzić tylko dzięki pomocy współwycieczkowiczów, gdyż przy wejściu trzeba pokonać kilka stopni, ale widok wnętrza zapiera dech w piersiach. Złocony ołtarz to zachwycające arcydzieło. Świątynia jest przykładem meksykańskiego baroku – stylu churrigueryzmu. Niedaleko znajduje się ulica Cuauhtémoc, gdzie jest mnóstwo sklepików ze srebrem. Tu również nierówności i kamienista nawierzchnia utrudniały jazdę na wózku, ale przepiękne wyroby jubilerskie kusiły na tyle skutecznie, że zadałam sobie trud dotarcia przynajmniej do kilku sklepów.
Newski Prospekt, Petersburg, Rosja
To coś więcej niż ulica. To kwintesencja Petersburga, mit, legenda, opisywana m.in. Mikołaja Gogola. Wzdłuż całego Newskiego Prospektu usytuowane są okazałe budowle świeckie i sakralne: pałac Stroganowa, monumentalny sobór Kazańskiej Ikony Matki Bożej, zabytkowy most Anicznikowski i kościół św. Katarzyny, w którym został pochowany Stanisław August Poniatowski. Są i inne polskie akcenty – tu mieszkali Braniccy i Adam Mickiewicz. Na końcu ulicy, nad brzegiem Newy wznosi się Ławra Aleksandra Newskiego, gdzie znajdują się szczątki Aleksandra Newskiego – świętego kościoła prawosławnego i patrona Petersburga.
Przy Newskim Prospekcie jest też niezwykły sklep, do którego trzeba koniecznie wstąpić – delikatesy kupców Jelisjejewych, którzy w XIX w. zaopatrywali arystokrację. To wspaniałe, secesyjne wnętrze z mahoniową ladą art déco, z kryształowym żyrandolem, z obsługą w stylowych strojach i mnóstwem pięknie opakowanych smakołyków. Figury kupców spoglądają z góry, życzliwie machając do gości. Na miejscu jest też mała kawiarnia. Kawa wypita w takiej scenerii smakowała wyjątkowo.
Times Square, Nowy Jork, USA
Wszystko wokół miga, oślepia, ogłusza. Zwariowany świat oglądany jakby w przyśpieszonym tempie. Dla niektórych to skrzyżowanie świata. Słynne świetlne reklamy są właśnie tutaj. Kolorowy tłum to mieszanka najprzeróżniejszych ras, ludzie z kubkami do kawy, kobiety w wytwornych strojach i eleganccy businessmani, którzy wyskoczyli na lunch, barwni ekscentrycy, uliczni artyści. Jakaś dziewczyna w czerwonych rajstopach wdzięcznie pozuje do fotografii, rudowłosy chłopak w stroju marynarza reklamuje nową restaurację, policjantka na koniu z gracją obserwuje to, co się dzieje na ulicy. Co roku w sylwestra na Times Square odbywa się impreza, w której bierze udział ok. miliona ludzi. Plac wielokrotnie pojawiał się rożnych filmach. Najbardziej znane tytuły to: „King Kong”, „Kevin sam w domu”, „Spider-Man”. To kwintesencja Nowego Jorku i serce Manhattanu.
Piazza del Campo, Siena, Włochy
Takich niezwykłych miejsc w Toskanii jest więcej. Rynek w Sienie może stanowić swoisty symbol toskańskiego piękna, na które pracowały pokolenia architektów, malarzy, rzeźbiarzy i rzemieślników.
Zbigniew Herbert w książce pt. „Barbarzyńca w ogrodzie” tak pisał o tym miejscu: „Plac ratuszowy (jeśli tak można postponować siedzibę rządu), zwany Il Campo, ma kształt organiczny – przypomina wklęsłą stronę muszli. Jest to na pewno jeden z najpiękniejszych placów na świecie, niepodobny do żadnego innego i dlatego trudny do opisania”.
Dwa razy do roku odbywa się tutaj słynne palio. To festyn na cześć Matki Boskiej sięgający swoją tradycją czasów średniowiecza. Kulminacyjnym punktem tego święta jest otwarta dla widzów, niezwykle emocjonująca (choć trwająca jedynie trzy okrążenia wokół placu) gonitwa konna. Plac okalają okazałe czternastowieczne pałace. Na parterze znajdują się liczne restauracje i kawiarnie. To tradycyjne miejsce ważnych wydarzeń w życiu miasta, a także spotkań zwykłych ludzi.
Lilla Latus
fot. archiwum autorki