Nie tylko o wierszach

Kiedy jakiś czas temu rozmawiałem przez internetowe łącze z Lillą Latus o zamierzeniach wydawniczych, powiadomiła mnie, że „jeszcze jest w lesie”. Nie minęło ani pół roku i oto poetka nie tylko wyszła z metaforycznego lasu, ale zaprezentowała nową książkę o oryginalnym tytule YESTEM – brzmi on jak zgłoszenie obecności wśród poetów, wszak to już dziesiąta pozycja tej autorki.

Nie sposób nie zgodzić się z krótką notką na okładce, że wszystkie zawarte tu wiersze są w „kształcie serca”. Uroku dodaje im dar gorzkiej ironii, chwilami wydaje się, że słychać w niektórych ton fraszki, równie gorzkiej refleksji, a wszystko to przekazane jest w nienagannej artystycznie i bardzo oryginalnej formie.

Wybierzmy się zatem w krótką podróż po tomie. Pierwsze pytanie, jakie nasuwa mi się po lekturze fragmentów wypowiedzi innych poetów a szczególnie Ernesta Brylla – czy jednak doskonałości tych wierszy nie da się wytłumaczyć słowami innymi niż słowo wiersza? Przecież niektóre z nich można pomieścić w znaczeniu słowa uniwersalność, jakkolwiek go rozumiemy. Jak zawsze rozmowa osoby prowadzącej ją z autorką zależeć będzie od filozofii, którą uznała za swoją. Czy Lilla Latus jest stoikiem? Wątpię i spróbuję udowodnić, że jest inaczej.

Większość, jeżeli nie wszystkie wiersze, wzięły się z przetransformowanej obserwacji potocznej – Romeo przecież nie błądzi / on tylko myli balkony. Ile w tym prawdy i komu ona się nie spodoba – tutaj nie odpowiem. Albo co sądzić o takich, którzy spotkali się w wąskim przejściu / między przeszłością a przyszłością? Dlaczego dopiero tam, przecież zdecydowanie częściej jest odwrotnie. Może dlatego, że miłość taka maleńka / a pełno jej wszędzie? Może dlatego, że poecie przystoi pisać o sprawach rzadkich, wyjątkowych? Może dlatego, że w rodzinie poetki nikt nie umarł / z miłości? Tak zadane pytania powinny pomóc w uzyskaniu odpowiedzi.

Chyba nie jest prawdą, że Lilla Latus przetłumaczyła swoje wiersze na język angielski. Ona po prostu napisała je również w tym języku, bo zna go doskonale. Zdaje sobie jednak sprawę z pewnych barier między językami : ma w kąciku ust miejsce na / niezrozumiały idiom / który będzie mnie tłumaczył / przez następne lata. Nie znam obcych języków, tym bardziej egzotycznego dla mnie bengalskiego, w których umieszczono tu wiersze, ale również i z tego powodu tom wydaje mi się wyjątkowy.

Dotychczas niewiele spotkałem wierszy, które w tak przejrzysty i jednocześnie groteskowy sposób, potrafią mówić o dookolnym świecie, w którym historie zamieniły się w historyjki, albo:
nie masz siły
wyrzucić z siebie
niczego
nawet śmierci
i wtedy sensem może być, gdy dzwoni telefon / lub ktoś puka do drzwi. Nadzieja? Jeżeli tak, to tylko kolejne potwierdzenie, że ta umiera ostatnia.

Sporo do powiedzenia o charakterze swojej poezji poetka zawarła w wierszu Alter Ego. O dostrzeganiu idiomów konwersacyjnych już pisałem, ale nadchodząca świadomość, dziś może nawet bardziej podświadoma, iż jeszcze nie wiem / że nie lubię niebieskiego koloru, rzuca bliższe światło na jej charakter. To świadomość ciążenia prozy, trudna do pokonania dla życia, w którym ciało szuka mogiły / zanim rozum pojmie / że to już czas – Myśl przedostatnia.

Na koniec kilka zdań o klimacie wierszy, przez niektórych nazywanym aurą, nimbem, czymś co wyczuwa się w pierwszej kolejności. I jak to z klimatem bywa – raz się ochładza, raz ociepla. Zawsze jednak pozostaje wdzięczność, mimo że dobre chęci wrosły w piekielne bruki a powroty najchętniej dotyczą tych do zdrowia. Pesymizm? Ten zawsze jest obok…

Janusz Gdowski, fot. archiwum Lilli Latus

Data publikacji: 30.05.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również