„Niepełnosprawna i piękna”. Sesja druga

26 maja w Miejskim Domu Kultury Bogucice-Zawodzie w Katowicach odbyła się druga sesja zdjęciowa „Niepełnosprawna i piękna”. Tym razem z różnych stron Polski (z Krakowa, Wielkopolski, z Mikołowa, Ornontowic) przyjechało 8 kobiet, aby oddać się w ręce wizażystek i pozować przed aparatem fotografa Kasi Zaremby-Majer.

Jak tu trafiły? Z portalu społecznościowego, na którym zamieszczono informację. Ten projekt to inicjatywa dwóch mysłowiczanek – Jednookiej Wojowniczki czyli Anety Skrzypek i jej przyjaciółki – fotografa, Kasi Zaremby właśnie. Wspomagała je Marta Mróz z Rady Fundacji Jednooka Wojowniczka. Chcą pokazać kobietom z niepełnosprawnościami, że są kobiece, atrakcyjne, podkreślić makijażem piękno, które w sobie noszą, bo „niepełnosprawność nie wyklucza z tego, aby pokazywać swoje atuty” – mówi Aneta Skrzypek.

Podobnie jak w pierwszej sesji, znowu spędziły z sobą cały dzień. Oprócz wizażu i zdjęć były rozmowy, pogaduchy, w trakcie których opowiadały swoje niezwykłe historie. Fotograf, organizatorki, wizażystki pracowały pro bono. Na kawę, herbatę, dobry obiad i małe pamiątki założyły internetową zrzutkę. Cel 1.000 zł., zebrano do tej pory 1.050.
– Jeśli zebrane środki na to pozwolą, jest pomysł na sesję również dla mężczyzn z niepełnosprawnościami, mówi Aneta Skrzypek.

Zdjęcia z sesji „Niepełnosprawna i piękna” zostaną wykorzystane do kalendarza powstającej właśnie Fundacji Jednooka Wojowniczka.

Warto było?
– Czy warto było przyjeżdżać? Pewnie! – odpowiadają zgodnie. – To, że się pomalujemy, zrobimy sobie fotki to jest cudowna zabawa, ale tak naprawdę to jest pretekst do fantastycznego spotkania, możemy się spotkać i dzielić swoją siłą – odpowiada jedna z dziewczyn.

Inna przyjechała z mamą samochodem, ale ten transport trzeba było zorganizować. Porusza się na wózku. Nie maluje się na co dzień, ma z tym problem, no może oczy sama pomaluje. To było jej marzeniem, aby wziąć udział w sesji fotomodelingu, aby ktoś zrobił jej profesjonalny makijaż. Chciała poczuć się kobietą. A tutaj przyszły zawodowe wizażystki i wykonały piękne makijaże, poświęciły każdej dziewczynie około godziny, nawet do półtorej!

Kolejna dziewczyna, poruszająca się na wózku przyjechała aż z okolic Poznania. To nie problem, wyjaśniła, bo z Poznania jest akurat bezpośredni pociąg do Katowic, a ona często jeździ na długich dystansach. Za moment okazuje się, że przyjechała z siostrą, również na wózku. Przyjechali z nimi rodzice. Nie żałują, bo tu jest świetna atmosfera, fajni ludzie. Każda opowiedziała swoją historię, można porozmawiać z interesującymi ludźmi. Każda ma jakąś swoją drogę. To, że są niepełnosprawne, to tylko utrudnienia ruchowe. Ale wszystko siedzi w głowie, osoba pełnosprawna też musi sobie wiele rzeczy przepracować, żeby dojść do czegoś lub odważyć się na coś. A makijaże są bardzo, naprawdę bardzo ładne, wszystkie! Są zadowolone, że przyjechały. Wraz z siostrą z niektórymi dziewczynami tu poznanymi pewnie będą się jeszcze spotykać, choćby na konferencji SMA (obie chorują na SMA).

Inna z modelek dodaje, że przyjechała z Mikołowa – niby blisko, ale komunikacją daleko. Dwoma autobusami i tramwajem. Ale również zadowolona, bardzo. Warto, bo było ciekawie, a przyjechała, bo lubi żyć w szybkim tempie, lubi jak coś nowego się dzieje, na co dzień bierze udział w wielu wydarzeniach.

Z Krakowa przyjechała masażystka, po krakowskiej szkole masażu leczniczego. Zajmuje się masażem leczniczym, rehabilitacyjnym, relaksacyjnym. Przy każdym masażu trzeba dać z siebie siłę, więc jest aktywna, ale dała radę wysiedzieć godzinę przy malowaniu.

Z Krakowa przyjechała też druga dziewczyna, ale poznały się dopiero tutaj.
– Ja się lubię bawić, lubię eksperymentować, lubię szukać, oddałam się w ręce specjalistki żeby zrobiła to, co uważa. Jestem bardzo zadowolona, bardzo mi się podoba – mówi dziewczyna z protezą nogi. W styczniu, w Bachmucie na Ukrainie wpadła pod ostrzał rosyjskiej artylerii w czasie rozdawania pomocy humanitarnej, oberwała odłamkiem. Straciła nogę, na miejscu. I jeszcze wtedy, w ten sam dzień, obiecała sobie samej, że ten wypadek jej nie zatrzyma, że będzie sama dla siebie dobra. Żeby razem z nogą nie stracić ani części swojego serca, swojej tożsamości, swojego człowieczeństwa.

Pytam ją, co powinnam napisać? – Że niepełnosprawność i piękno to nie są rzeczy rozłączne, a świat tak właśnie chce kobiety z niepełnosprawnością postrzegać – mówi. – Jestem krótko niepełnosprawna, ale już spotkałam się ze stwierdzeniem, że kobiecie po amputacji nie jest potrzebna depilacja, bo jej nóg nikt nie będzie oglądał.
Z naprawdę ogromną radością przyjęła zaproszenie Anety Skrzypek i jej fundacji Jednooka Wojowniczka do projektu „Niepełnosprawna i piękna”. Ujęła ją idea tego projektu, a w nazwie – najbardziej ta mała literka „i”. Nie „ale”, nie „pomimo”. Po prostu Niepełnosprawna i piękna.

Kolejna uczestniczka, do której podeszłam, znowu zadziwiła mnie odległością, jaką pokonała, aby tutaj przybyć. Z Twardogóry, z przesiadką we Wrocławiu. Przyjechała sama, na wózku. W małych miejscowościach ciężko z dostosowaniem dworców, jest duża dysproporcja pomiędzy małymi a dużymi miastami, „w Katowicach macie pięknie”. Zarezerwowała nocleg w hotelu, nie zdążyłaby na pociąg z Wrocławia. Nie żałuje, zdjęciami i makijażem jest zachwycona, został on bowiem barwą dobrany do koloru jej niebieskich włosów! Tutaj jej włosy zafarbowano? Nie, ale wizażystki pytały co modelki lubią, w czym się dobrze czują.

Fantastyczne osoby tutaj poznałam
Kto tych cudów dokonał? Były trzy makijażystki i pani układająca włosy. Poświęciły cały swój dzień. Dzień Matki.

Jedna z makijażystek zgłosiła się do malowania dziewczyn już na poprzednią sesję, ale był komplet! Zapisała się na tę drugą sesję.
– Bardzo mi się podoba taki projekt; uważam że kobiety mają ogromną siłę, więc możemy nawzajem od siebie czerpać. Spędzenie całego dnia w gronie kobiet jest naprawdę inspirujące, fantastyczne osoby tutaj poznałam. Bardzo fajny projekt, oryginalny, niebanalny pomysł.

Fotografia – Kasia Zaremba
– Zadzwoniłam do Anety, czy mogę dla niej zrobić jakieś foty? Miałam na myśli trochę inny projekt, ale też z kobietami. A Aneta: wiem, co zrobimy. No i miesiąc później już zaczęłyśmy robić zdjęcia.

Po sesji jeszcze pracuje, obrabia wstępnie zdjęcia i od razu je drukuje i wręcza modelkom, na pamiątkę. – To był intensywny dzień – mówi – ale właśnie dla takich dni to wszystko ma sens. Wspaniałe kobiety stanęły przed moim obiektywem.

Kasia lubi pomagać ludziom, współpracuje z hospicjum Cordis, z Anetą znają się kilka lat, od współpracy przy Szlachetnej Paczce w Mysłowicach. To Aneta uświadomiła jej, że jest osobą wysokoczułą, wrażliwą. W ubiegłym roku sama znacząco zmieniła swoje życie, po 19. latach rzuciła pracę w gazecie codziennej, jako reporter i dziennikarz.

Pół roku temu przyszła oferta z branżowej gazety, tam zajmuje się działem ludzi z pasją, robi wywiady z górnikami, którzy robią coś ciekawego. Robi co lubi, bo kocha Śląsk i pracuje wśród fantastycznych ludzi, ale jeszcze, stale czegoś szuka. Współtworzy też rodzinę zastępczą, współpracuje z innymi rodzinami.

Bardzo odpowiada jej temperament Anety, znalazły wspólny język.

Ktoś jej zadał pytanie co dla siebie z tego projektu wynosi? – Każdy z nas coś wynosi – twierdzi Kasia. – Mówimy często o sobie, że jesteśmy grubi, że nos mamy nie taki, to jest straszne, a właściwie śmieszne. Bo mamy ręce, nogi, jesteśmy fizycznie sprawni i narzekamy. My tak naprawdę nie mamy na co narzekać. Taka praca daje mi siłę, dlatego te moje ręce, te moje oczy mogą posłużyć, żeby dać komuś coś, dać trochę radości. Dlatego ta sesja, kobieca. Proszę popatrzeć, jak się wszystkie uśmiechają, myślę że większość z nich makijażu na co dzień nie robi.

Dzisiejsze tło zdjęciowe – wielką gałąź – sama przytargała. Zobaczyła po drodze piękne drzewo, pasowałoby do róż umieszczonych w dotychczasowym tle. Oderwała więc kawałek gałęzi, przyniosła go do domu kultury.

Jednooka Wojowniczka
Aneta, pomysłodawczyni projektu, jako 6-letnie dziecko, w stadninie koni miała wypadek. Kopnął ją koń, straciła prawe oko, policzek, nos. Udało się skorygować policzek i nos, ale oko straciła na zawsze.

Wierzy, że praca i serce włożone w ten projekt zostawią ślad na długo i pokażą, że niepełnosprawność nie wyklucza piękna. Sama stanęła przed obiektywem, a potem, na zdjęciu zobaczyła

Jednooką, która nie musi przez chwilę wojować, zobaczyła swoją delikatność, łagodność… Nie zna siebie takiej, zawsze musiała być silna… więc wojowała.

Zdjęcie pokazało, że w jej życiu powinno być takie miejsce, w którym czasem może zrobić pauzę od wojowania…

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Ilona Raczyńska

Data publikacji: 02.06.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również