O wartości słowa w świecie niewidomych
Wisława Szymborska
Uprzejmość niewidomych
Poeta czyta wiersze niewidomym.
Nie przewidywał, że to takie trudne.
Drży mu głos.
Drżą mu ręce.
Czuje. Że każde zdanie
wystawione jest tutaj na próbę ciemności.
Będzie musiało radzić sobie samo,
bez świateł i kolorów.
Niebezpieczna przygoda
dla gwiazd w jego wierszach,
zorzy, tęczy, obłoków, neonów, księżyca,
dla ryby do tej pory tak srebrnej pod wodą
i jastrzębia tak cicho, wysoko na niebie.
Czyta – bo już za późno nie czytać –
o chłopcu w kurtce żółtej na łące zielonej,
o dających się zliczyć czerwonych dachach w dolinie,
o ruchliwych numerach na koszulkach graczy
i nagiej nieznajomej w uchylonych drzwiach.
Chciałby przemilczeć – choć to niemożliwe –
tych wszystkich świętych na stropie katedry,
ten pożegnalny gest z okna wagonu,
to szkiełko mikroskopu i promyk w pierścieniu
i ekrany i lustra i album z twarzami.
Ale wielka jest uprzejmość niewidomych,
Wielka wyrozumiałość i wspaniałomyślność.
Słuchają, uśmiechają się i klaszczą.
Ktoś z nich nawet podchodzi
z książką otwartą na opak
prosząc o niewidzialny dla siebie autograf.
Barbara Dobias
O wartości słowa w świecie niewidomych
Pewnego dnia usłyszałam w radiowej Trójce informację o odczytywaniu wierszy przez autorkę z tomiku Dwukropek. Wieczorem włączyłam odbiornik i wysłuchałam… To była Uprzejmość niewidomych Wisławy Szymborskiej. Bardzo się wzruszyłam. Od tej pory rozpoczęłam poszukiwania tomiku, jego opracowań, na które niekiedy natrafiałam zupełnie przypadkowo.
Uprzejmość niewidomych (Wisława Szymborska: Dwukropek. Kraków: Wydawnictwo a5. 2005. ISBN 83-85568-76-X, s. 20-21) jest tekstem doskonałym, precyzyjnie zapisanym, oszczędnym i konkretnym. Wywarł wrażenie na wielu osobach, np. śp. Zbigniewie Skorupińskim. Zetknięcie widzącego poety z niewidomymi, ostatnio często nazywani niewidzącymi, odbiorcami wywoduje kłopotliwą sytuację. Ci ludzie pochodzą przecież z dwóch odmiennych światów. Jednak brak między nimi konfliktu, gdyż rozterki przeżywa wyłącznie poeta dysponujący zmysłem wzroku. Jak opowiedzieć na spotkaniu autorskim o kolorach? Niewidomi operują nazwami barw, choć rzadko wyobrażają sobie ich realne odpowiedniki. Natomiast pod koniec spotkania odbiorca podchodzi do autora z odwróconym tomikiem, prosząc o autograf. Właśnie wtedy pojawia się zaistniała więź pomiędzy tym co widzialne, trochę odwrócone, a tym co niewidzialne, osobiste, tajemnicze, dla osoby niewidomej przyjemne choć ulotne. Tę chwilę warto zatrzymać właśnie poprzez wpis, czytelną, niemal namacalną pamiątkę ze świata widzących. A może na tym polega tytułowa uprzejmość niewidomych? Może prośba o autograf skierowana jest wyłącznie ze względu na widzącego poetę, przyzwyczajonego do spełniania życzeń czytelników? Niewidomy nie zamierza tego zmieniać, sam poddaje się powszechnym, znanym rygorom. Już Eurypides mawiał, że w uprzejmości jest wdzięk i korzyść. Czy tę ostatnią można odnaleźć w wierszu? Czy wdzięczni słuchacze, przed którymi warto odmalowywać świat to ukłon w stronę autora? O niefortunnym odwróceniu tomiku wie wyłącznie poeta, a niewidomy słuchacz pozostaje nieświadomy dyskomfortu twórcy.
Marian Stala („Lekcja rzeczywistości. O jednym wierszu Wisławy Szymborskiej”. „Tygodnik Powszechny” 2003, nr 27, s. 13) proponuje dwutorowe odczytanie wiersza W. Szymborskiej, a mianowicie dosłowne oraz metaforyczne. Zamierzam się skoncentrować na dosłowności tekstu. Pomijam czcze samozadowolenie anonimowego tłumu a także motyw samotności poety, ton ironii itd. o czym pisał Marek Bernacki [„Co zrobić z »Uprzejmością niewidomych«? Kilka myśli wokół wiersza Wisławy Szymborskiej. „Świat i Słowo” 2004 1(2), s. 291-296].
Wydaje mi się, że rozumiem wspomnianych niewidomych. W wierszu można odnaleźć specyficzne dla nich cechy i ich charakterystykę (dysfunkcja wzroku), nieporadność (odwrócony tomik), aktywność (obecność na spotkaniu, prośba o autograf – znajomość zwyczajów autorskich, obycie), uprzejmość (odpowiedź na aktualną sytuację), łagodność, pogodę ducha (uśmiech). Uprzejmość jako cecha charakteryzuje się przecież grzecznością, życzliwością. W wierszu pt. „Uśmiechy” (cytaty pochodzą z tomiku-Wisława Szymborska: Wiersze wybrane. Kraków, : Wydawnictwo a5 2004, s.211, 159) autorka pisała:
Z większą nadzieją świat patrzy niż słucha.
A dalej:
Ludzkość braterska, zdaniem marzycieli,
Zamieni ziemię w krainę uśmiechu.
W to wątpi przywołany podmiot liryczny, bo przecież
Istota ludzka smutna jest z natury.
Na taką czekam i cieszę się z góry.
Niewidomi w wierszu są ludźmi akceptującymi swoje położenie, samodzielnymi, dostosowującymi się do nowej sytuacji, a przede wszystkim otwartymi na świat, na jego nowości. Oni nie są zagubieni, zbiedzeni. Osoby niewidome to na ogół bardzo wymagający czytelnicy, a w ich środowisku rola słowa urasta do olbrzymich rozmiarów. Świat przybliżają im książki mówione – nagrane na przeróżnych nośnikach. Doskonale rozpoznają głos lektorów, dzięki którym przenoszą się w wybraną rzeczywistość. Niektórzy lektorzy ich zdaniem zasłużyli na miano ulubionych, inni zajęli dalsze miejsce na owej liście. Stanowią sporą grupę czytelników, członków bibliotek książek mówionych. Nie wyobrażają sobie życia bez książek, ponieważ zapewniają one kulturalną rozrywkę oraz źródło estetycznych przeżyć. Gdzieś na dalszy plan schodzą komputer, telewizja… Spotkanie z książką jest bardziej intymne, gdyż wtedy czytelnik obcuje z jej treścią (książki wybranej, wyszukanej, przygotowanej, zakupionej, wypożyczonej lub podarowanej). To preferowana forma rozrywki, zwłaszcza przez doświadczonych czytelników. A czytanie, zatem odsłuchiwanie tekstu łatwe nie jest, ponieważ wymaga samodyscypliny, rezygnacji z innych zajęć. A to z tego względu, gdyż wspomniana książka rządzi się swoimi prawami. Rozumie to ten, kto próbował właśnie w taki sposób spędzić czas. Słuchania trzeba się nauczyć. Natomiast kto połknął bakcyla słuchania (czytania) książek, pozostanie mu wierny. Jest to bardzo pozytywny nawyk, upowszechniający się nawet wśród widzących, organizujących własny czas wolny np. podczas podróży.
Na jednym ze spotkań autorskich obserwowałam podpisywanie w brajlu przez niewidomą poetkę tomiki poetyckie, aby utrwalić krótkie spotkanie z niewidomym odbiorcą. Wówczas na karcie pojawiało się imię nowego właściciela tomiku. Osoba widząca (w świecie niewidomych jest to przewodnik) nadzorowała to działanie, zapobiegając niefortunnym odwróconym wpisom.
Ostatnio zetknęłam się z książką Michała Kaziowa pt. Ślady na sercu. Książka wywołująca ogromne wrażenie. Jej autor, pozbawiony wzroku i rąk, miał wielkie osiągnięcia. Tenże człowiek akcentował wagę zmysłu słuchu w świecie niewidomych, osobiście w Radiu Zachód zajmował się audycją Słucham, więc jestem. W przywołanej książce zawarł własne spostrzeżenie dotyczące sposobu odbierania świata przez niewidomych, potrafiących już z intonacji drugiego człowieka ocenić, czy wypowiedź zawiera prawdę czy fałsz. Słowo jest bowiem głównym kreatorem rzeczywistości. To ono zapada w podświadomość. Obraz, wytwór współczesności, nie jest istotny. Niewidomi są pozbawieni możliwości odbierania sygnałów mowy ciała, zatem pozostają im wrażenia słuchowe.
Wracając do przywołanego wcześniej wiersza W. Szymborskiej, warto dodać, że poeta odwołuje się do kolorowych obrazów, które wprawiają go w zakłopotanie. Zupełnie zrozumiałe. Zaistniała sytuacja onieśmiela poetę, sygnalizując obecność wymagającej grupy słuchaczy. Pojawia się zatem drżenie rąk autora (nieistotne dla odbiorców), drżenie głosu (sygnał dla słuchaczy). Ich zachowanie zmierza do miłego finału, choć dla obu stron wydaje się być nieco niefortunne. Według mnie odwrócenie książki na opak nie jest obraźliwe czy metaforyczne. Ten przypadek w świecie niewidomych może się uprawdopodobnić, jak w wierszu Szymborskiej Wszelki wypadek, z którego pochodzi fragment:
Zdarzyć się mogło
Zdarzyć się musiało.
Zdarzyło się wcześniej. Później.
Bliżej. Dalej.
Zdarzyło się nie tobie.
A czy uprzejmość drażni? Nie powinna. Wśród niewidomych są osoby pogodne, doceniające wartość życia, zmagające się z codziennymi trudnościami. Niekiedy warto się od nich uczyć. Można wspomnieć inicjatywy zdobywania przez niepełnosprawnych np. górskich szczytów. W świetle wiary chrześcijańskiej uprzejmość to jeden z owoców Ducha Świętego, co dla wierzących jest bardzo ważne. Współcześnie rzadko spotyka się ludzi obdarzonych tym przymiotem. Może postrzega się grupę niewidomych jako społeczność wybraną, wyróżniającą się, predestynowaną do osiągania poważnych celów, zamkniętą, niedostępną… Przecież tylko niektórzy rozumieją dokładnie potrzeby niewidomych… Dla innych ludzi pozostają niezrozumiali, napawający lękiem… Może do obcowania z niewidomym trzeba dorosnąć?
Ważna jest umiejętność konwersowania z niewidomymi, do czego konieczna wydaje się odrobina empatii. Zatem do rozmowy z osobą niewidomą czasem trzeba się przygotować, podobnie jak na umówione spotkanie. Wtedy w centrum stawia się gościa, a w tym przypadku osobę z dysfunkcją wzroku, gdyż podczas przebywania z nią uważnie obserwuje się otoczenie i udziela dodatkowych komentarzy. Nieodzowne staje się wtedy operowanie chociażby nazwami stron – lewa, prawa – co znacznie ułatwia słuchaczom orientację w przestrzeni.
Osoby niewidzące są spragnione wiadomości, a kontakt ze światem poprzez Internet, wyjście z domu to duża szansa. Uczestniczenie w spotkaniach z ciekawymi ludźmi staje się pomostem wyprowadzającym z pozornej ciemności do światła. Ponadto niewidomi urastają do rangi gigantów, a zdaniem Gilberta K. Chestertona Pokora jest matką olbrzymów. Potrzebują przewodników, sami natomiast mogą się nimi stać, chociażby we wprowadzaniu niezorientowanych osób w świat informatyczny.
Często niewidomi czytelnicy przygotowują własne listy książek, a ich opracowania znajdują w katalogach, czasopismach dla niewidomych, korzystają z rekomendacji. Kontakt z osobą dotkniętą dysfunkcją wzroku uczy. A wiadomo: Najważniejsze jest niewidoczne dla oka (A. de Saint-Exupery).
Data publikacji: 29.05.2013 r.