Suknia jawą atłasu ze snem się kojarzy.
Lubię fajans mych oczu i zapach kleisty
Farby, rumieńcem śmierci młodzącej mat twarzy.
/.../
Wyrwę w biodrach zasklepią, brew wznowią nad okiem,
Wargom uśmiech narzucą taki, że aż zbrzydnie,
I na pokaz wystawią, aby się bezwstydnie
Do przechodniów łatanym mizdrzyła urokiem.
Bolesław Leśmian, Lalka
Marionetki, pacynki i misie, to nieodłączne atrybuty naszego dzieciństwa. Także synonimy bezpieczeństwa i wspaniałego dziecięcego raju, w którym lalka była najczulszą przyjaciółką, serdeczną przytulanką i lekiem na całe zło naszego małego świata. Z biegiem lat, gdy doroślała razem z nami, potrafiła przywdziewać maski, przyoblekać piękną pustą twarz sztucznym uśmiechem, bo lalka dorosła to już zupełnie inna historia!
W naszym dorosłym świecie coraz częściej już nie przechodzimy, a wręcz przebiegamy obok siebie. Tysiące spraw do załatwienia, drobiazgów, które odłożone na później przygniatają swoją liczebnością, zabierają nam czas – tak dzisiaj drogi! Wszystkim nam go brakuje na chwilę refleksji, spojrzenia na siebie i na drugiego człowieka. Czasami jednak dostajemy wielki dar – od nas zależy czy go w porę dostrzeżemy.
Wernisaż „Klinika Lalek” – Prace Uczestników Pracowni (przydomowej) Mantykory Pod 13, który odbył się w kwietniu br. w „Galeryjce 32″ w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Katowicach, na ul. Grzyśki, był niecodziennym wydarzeniem. Był właśnie takim darem artystów – twórcowników, dla siebie – bo stał się swoistą autoterapią, i dla odwiedzających wystawę jej wrażliwych odbiorców.
Wystawa ma szczególny charakter – pisze Barbara Róża Bełdowicz – Mantykora – „zawieszona między sztuką mniej lub bardziej wysoką (miara długości – w indywidualnych jednostkach) a kiczem, historią lalki, autoterapią… Dla uczestników pracowni jest odważnym podjęciem tematu uznawanego za banalny i infantylny, kojarzący się z ustrojoną lalką usadowioną na ozdobnej kapie łóżka prababci. Jednak okazało się, że podjęcie tego pozornie nieważkiego tematu staje się „obnażeniem duszy dziecka”. A dla niektórych pierwszym od lat powrotem do zabawy dziecka… rodzajem pozytywnego zdziecinnienia… W klinice odnawiamy przyjaźnie z bajką, tą książkową i tą osobistą. Lalka stała się przewodnikiem w wędrówce pamięci w krainę dzieciństwa. Ale czy wszystkie wspomnienia z pokoju dziecinnego są szczęśliwe? Nasze „lalki” i inne „istoty” nie są ani piękne, ani usłużne, ani nie chcą się przytulać, brakuje im ręki, albo nogi, niektóre mają tylko jedno oko, a niektóre wcale, (prawie) wszystkie są do leczenia w klinice. Te najbardziej okaleczone lub zakurzone i spłowiałe są wytrychami otwierającymi drzwi zamknięte, drzwi do których zagubiliśmy klucze… Każdy z podejmujących to trudne wbrew pozorom wyzwane ma (ale jeszcze nie odnalazł właściwej) swoją lalkę-klucz – do prywatnych drzwi, za którymi czekają nieoświetlone jeszcze pokoje. Śmielsi podjęli wędrówkę przez ten nie całkiem bezpieczny labirynt… ta wędrówka dopiero się zaczyna… /…/
Człowiek stworzył lalkę na swoje podobieństwo. Lalki powstają z potrzeb estetycznych, duchowych, emocjonalnych, edukacyjnych, terapeutycznych.
Bawią się nimi dzieci, kolekcjonerzy dekorują nimi półki, aktorzy tworzą grając z nimi spektakle, inni artyści szyją, rysują, fotografują, czarownicy rzucają klątwy albo leczą, biolodzy i medycy używają lalkowych modeli do nauczania, psychologom lalki pomagają w diagnostyce i terapii, itd.
Lalki drewniane, szmaciane, ze słomy, gumowe, plastikowe, porcelanowe, z zamykającymi się oczami, ze stawami w kończynach, płaczące, śpiewające, tańczące, puste, pełne, mieszane. Bezwładne, manekiny, nakręcane, pacynki, kukiełki, marionetki. Lalki nowe, lalki kochane, lalki potrzaskane, rozprute, wybrakowane. Ich różnorodność odzwierciedla różnorodność świata ludzi.
Szczególną postacią lalki jest marionetka. Wydaje się być bardzo przejrzystym modelem uwikłania postaci w szereg oddziaływań „z zewnątrz”. Nitki poruszane przez lalkarza dają życie, uruchamiają, choć ograniczają „wolną wolę” marionetki.”
Skąd pomysł na klinikę? – bo wszyscy pragniemy zdrowia fizycznego i psychicznego? Bo „lecząc” lalkę może uleczymy siebie z własnych fobii, zaburzeń, lęków, emocji i iluzji? Chociaż w każdym z nas jest coś z dziecka, to przecież nie tylko o wędrówkę w kraj dzieciństwa nam chodzi. – Może pokonując absurd i groteskę odnajdziemy pragnienie życia, ulegając pokusie refleksji nad samym sobą, nad kondycją ludzkiego gatunku w szerszym kontekście – konkluduje Mantykora.
– Inspiracją była sama forma – tłumaczy „Zyga” – forma lalki, która zainspirowała nas poprzez działania prowadzone w bibliotece na ul. Rybnickiej. Organizowaliśmy tam – przy współudziale Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego w Katowicach i tejże biblioteki – warsztaty plastyczno-teatralne, w których używaliśmy lalek dla dzieci. Wpadliśmy wówczas na pomysł, że lalki mogą być tworzywem, które będzie inspirowało nas twórczo. Pomyśleliśmy, że w końcowym etapie zajęć wykonamy – my, twórcownicy – prace, które być może będziemy mogli wystawić w „Małej Galerii”. Do tego pomysłu w efekcie doszedł jeszcze performance w wykonaniu Violet i Marin. Ten projekt chcemy kontynuować w różnych konfiguracjach i chcemy wciągnąć do niego dzieci, ponieważ jest to czyste radowanie się autoterapią.
Autorami prac – oprócz Mantykory – są przede wszystkim Zyga, Robert, Przemek, Miron, Piotr – uczestnicy „Twórcowni”. Wykonane są w różnych – często zaskakujących – technikach, na wystawie wyeksponowano „te bardziej dokończone”.
Klinika Lalek to także: Akademia Osobistych Zabawek – jej adepci uzyskują tytuł „doktora lalek i innych zepsutych istotek po przejściach” oraz specjalizację pierwszego stopnia „szklanej kulki”. Tytuł uprawnia „do rekonstrukcji części wspomnień, pomocy doraźnej na wezwanie”. – Zachęcamy do kontynuowania edukacji i specjalizacji: misie i istoty nie będące misiem ani lalką w zakresie „pomoc w nagłych przypadkach” – apelują twórcy przedsięwzięcia na specjalnych kartach informacyjnych i dyplomach.
Na tej wystawie każdy znajdzie coś dla siebie. Zobaczy smutną lalkę z wiersza Leśmiana, która przepowiada samej sobie: „…stracę wartość. Nastąpią cen spadki i zniżki. /Wyciągnę dłonie /…/ Do Boga, co nie za mnie umierał na krzyżu!/ /…/ Dla prób nieśmiertelności, po zniżonej cenie/. Nabędzie mnie – za jedną łzę z tamtego świata”. Zobaczy także uśmiechniętą lalkę, po naprawie, którą tuli rozradowany dzieciak, szczęśliwy z zakończenia rozłąki. Może wówczas przez chwilę uda się nam „powrócić jak za dawnych lat, w zaczarowany bajek świat?” Warto spróbować. Może dzięki tej niecodziennej ekspozycji uda się nam choć na chwilę zatrzymać czas, otworzyć się na drugiego człowieka, wyzwolić empatię i życzliwość?
I właśnie dlatego ta niezwykła wystawa jest godna naszej uwagi i obecności – polecamy i zachęcamy! Będzie prezentowana także od 18 czerwca podczas Dni Będzina w „Klubie edukacji przez sztukę pod parasolem Jana Dormana” na ulicy Syczewskiego. Naprawdę warto zobaczyć.
Więcej inspirujących wieści o świecie lalek znajduje się na blogu: http://pracownia13.blogspot.com/
Tekst i fot.: Radek Szary