Czy zróżnicowanie dofinansowań to premiowanie izolacji?

Na początku grudnia br. niektóre organizacje pozarządowe (głównie PSOUU, PZN i PZG), a raczej ich przedstawiciele, wystosowały do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego apel, autorstwa Polskiego Forum Osób Niepełnosprawnych, wykazujący, że projekt tzw. ustawy okołobudżetowej (druk sejmowy nr 809) jest niezgodny z Konwencją o prawach osób niepełnosprawnych, Konstytucją RP i Rozporządzeniem Komisji (WE) nr 800/2008. Wzburzenie sygnatariuszy apelu wzbudził zamiar przedłużenia na rok 2013 zróżnicowania poziomu dofinansowania wynagrodzenia pracowników z niepełnosprawnością na rynku pracy chronionej i otwartym rynku pracy, mimo - ich zdaniem - braku ku temu podstaw i bez wskazania merytorycznej przyczyny.

W uzasadnieniu autorzy apelu piszą m.in.:
Pełne kwoty dofinansowań zarezerwowane jedynie dla zakładów pracy chronionej zniechęcają do tworzenia miejsc pracy na otwartym rynku pracy, premiują izolację osób niepełnosprawnych poza głównym nurtem rynku pracy, wręcz zachęcają do czynienia starań o zatrzymywanie osób niepełnosprawnych w strukturach zakładów pracy chronionej. Sprzyjają tworzeniu miejsc pracy zupełnie nieodpornych na konkurencję i najbardziej narażonych na likwidację w przypadku pogłębiania się kryzysu gospodarczego. Zupełnie na marginesie dodać można, że według dostępnych danych statystycznych zakłady pracy chronionej mimo że są głównym, największym odbiorcą dofinansowań, wcale nie są największym dostarczycielem miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych.
Trudno sygnatariuszy apelu podejrzewać o brak wiedzy na temat obowiązującego systemu wspierania aktywności zawodowej osób z niepełnosprawnością, trudno uwierzyć, że nie znają znacznie szerszego, w porównaniu do otwartego rynku pracy, katalogu obowiązków z zakresu rehabilitacji zawodowej i społecznej, którymi obarczeni są prowadzący zakłady pracy chronionej, trudno też dać wiarę, że nie znają powszechnie dostępnych statystyk, które przeczą ich „argumentom”.
Należy zatem postawić pytanie o przyczyny tak daleko idących niedopowiedzeń wprowadzających w błąd opinię publiczną i deprecjonujących pracę chronioną. Prawdopodobnie twórcy apelu sami są pracodawcami osób z niepełnosprawnością, zupełnie nie biorą jednak pod uwagę, że wyrównanie poziomu dofinansowań możliwe jest nie tylko w górę, a również – a może przede wszystkim – w dół.
Wydawać by się mogło, że kwestia przyczyn, dla których rynek pracy chronionej ma – i mieć powinien – wyższe kwoty dofinansowań jest oczywista, tak jednak nie jest. Na naszych łamach wielokrotnie na ten temat pisaliśmy, teraz też wystarczyłoby przytoczyć fragment wstępniaka z wakacyjnego numeru „Naszych Spraw” z 2011 roku, nic się bowiem nie zmieniło. Nie wszystkie jednak organizacje pozarządowe podzielają stanowisko sygnatariuszy przywoływanego apelu, zatem im postanowiliśmy oddać głos.
Ryszard Rzebko

 

List otwarty Stowarzyszenia „Podkarpacie” w Jaśle
Już 10 grudnia br. Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych „Podkarpacie” z Jasła wystosowało list otwarty, w którym jednoznacznie stwierdza /…/, że oceny i wnioski zawarte w apelu, poprzez wybiórczość i nierzetelność przytaczanych argumentów, mogą wprowadzić w błąd jego adresatów i zaszkodzić środowisku osób z niepełnosprawnością – co łatwo wykazać. W dalszej części listu czytamy:
Przy czym szczególnie nieprzyzwoitym jest obrzydzanie osobom niepełnosprawnym pracy w warunkach chronionych, jako czegoś uwłaczającego ich godności /…/ Tak samo negatywnie oceniamy dość liczne, stwierdzenia, że brak jest merytorycznych podstaw do różnicowania wysokości dofinansowań – wszak specyfika prowadzenia biznesu w warunkach wysokiej koncentracji ON jest trudniejsza, gdyż trudniej dobrać biznes do ON, niźli ON do biznesu – jak to jest na rynku otwartym.
Stwierdzamy zatem, że z punktu widzenia dobra ON-pracowników obecnych zasad wypłaty ww. dofinansowań nie należy zmieniać dopóty, dopóki prawo nie wymusi, by firmy z rynku otwartego zapewniały tak samo komfortowe warunki pracy jakie gwarantują nam zpchr. Czyli: integracyjne warunki pracy, w pełni dostosowane wszystkie obiekty zakładu i stanowiska pracy, ciągła opieka medyczno-rehabilitacyjna, Indywidualne Programy Rehabilitacji, pomoc indywidualna na opłacenie zabiegów leczniczych, na zakup leków, sprzętu do rehabilitacji. itp.).

W zakończeniu listu prezes stowarzyszenia Ryszard Dzik słusznie stwierdza, że uprawnione jest domniemanie, iż podniesienie subwencji płacowych dla pracodawców z rynku otwartego o 30 proc. nie przełoży się ani na wyższe płace, ani na stworzenie takich warunków pracy jakie gwarantują zakłady pracy chronionej.
Również inne organizacje i podmioty nie podzielają poglądów wyrażonych w apelu, ich stanowiska i opinie, które zostały skierowane do naszej redakcji przytaczamy poniżej.

Stanowisko w sprawie pisma skierowanego do prezydenta RP
Pismo jest nierzetelne, zawiera wątki demagogiczne ukierunkowane na likwidację zakładów pracy chronionej, promując jedynie zatrudnienie osób niepełnosprawnych tylko na otwartym rynku pracy. Nie odnosi się do analizy obu form zatrudnienia, istotnych różnic zarówno w specyfice zakresu działań dotyczących kosztów, jak również wysokości wsparcia w odniesieniu do indywidualnego stanowiska pracy i stopnia niepełnosprawności.
Akcja pokazuje słabość merytoryczną jej autorów i organizatorów. Jeśli tak ogromne korzyści mają prowadzący zakłady pracy chronionej , to dlaczego od 2007 roku ich liczba spadła o ponad 500, do stanu 1658 na koniec 2012 roku, dlaczego ich liczba spontanicznie nie rośnie? Dziwi tak duża liczba podpisów pod listem do prezydenta przedstawicieli Polskiego Związku Niewidomych, czy są przeciwko działającym spółdzielniom niewidomych, które są zakładami pracy chronionej, to świetne wsparcie resortowego związku!
Od takich akcji nie przybędzie nowych miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych, a organizacje pozarządowe tracą autorytet zarówno przed władzami, jak również w środowisku . Podkreślić należy, że nie reprezentują one całego środowiska organizacji osób niepełnosprawnych i działających na ich rzecz .
Henryk Waszkowski
Honorowy prezes
Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem

 

Stanowisko w sprawie apelu niektórych organizacji pozarządowych do prezydenta RP o zrównanie subwencji płacowych dla osób niepełnosprawnych
W nawiązaniu do apelu, jaki część organizacji pozarządowych skierowała do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej o zrównanie poziomu subwencji płacowych wypłacanych dla osób niepełnosprawnych na chronionym i otwartym rynku pracy, jako reprezentanci środowiska spółdzielni inwalidów i spółdzielni niewidomych pragniemy zaprezentować nasze stanowisko w tej sprawie. Nie podzielamy opinii autorów zawartych w apelu ani w uzasadnieniu do niego. Naszym zdaniem przeczy autorom apelu analiza obowiązującego w naszym kraju systemu wspierania rehabilitacji i zatrudniania osób niepełnosprawnych i jego rezultatów.
Przypomnijmy więc, że zakłady pracy chronionej, poza obowiązkami wynikającymi z zatrudnienia co najmniej 50 proc. osób niepełnosprawnych, zobowiązane są między innymi do tego, aby ich obiekty i pomieszczenia uwzględniały potrzeby osób niepełnosprawnych w zakresie przystosowania stanowisk pracy, pomieszczeń higieniczno-sanitarnych i ciągów komunikacyjnych, spełniały wymagania dostępności do nich, a także zapewniały tym osobom doraźną i specjalistyczną opiekę medyczną, poradnictwo i usługi rehabilitacyjne. Oczywiście, te dodatkowe zadania generują dodatkowe koszty, które nie występują u pracodawców z otwartego rynku pracy. Te właśnie dodatkowe koszty, uzasadniają przyjęte od lat rozwiązanie, nieco wyższego poziomu dofinansowań do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych, zatrudnionych w zakładach pracy chronionej w porównaniu z otwartym rynkiem pracy. Przypomnijmy też, że pierwotnym celem tych subwencji jest rekompensata dodatkowych kosztów z tytułu zatrudniania niepełnosprawnych osób.
Według danych PFRON w grudniu 2011 roku w Systemie Obsługi Dofinansowań i Refundacji było zarejestrowanych 173,9 tys. osób niepełnosprawnych zatrudnionych w 1846 zakładach pracy chronionej oraz 71,3 tys. osób niepełnosprawnych pracujących u 15 625 pracodawców z otwartego rynku pracy. Zrobione przez nas wyliczenia wskazują, że średnie dofinansowanie do kosztów płacy tych osób wynosiło miesięcznie w zakładach pracy chronionej – 950 zł, a na otwartym rynku pracy – 790 zł. Różnica w poziomie rzeczywistego dofinansowania wynosiła zatem tylko 160 zł, tj. 13 proc. Warto także zauważyć, że faktyczny udział zatrudnienia osób niepełnosprawnych w zakładach pracy chronionej wynosił 70 proc., a więcej niż co drugi z nich miał orzeczony znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności.
Z powyższych danych wynika, że w subsydiowanym rynku pracy osób niepełnosprawnych, otwarty rynek partycypuje w 30 proc. A łącznie rynek ten obejmuje ponad 76 proc. wszystkich niepełnosprawnych pracowników najemnych. Część pracodawców z otwartego rynku pracy, ze względu na przepisy prawa, nie może korzystać z subsydiów płacowych dla osób niepełnosprawnych (sektor publiczny, pracodawcy nie osiągający wymaganego wskaźnika zatrudnienia osób niepełnosprawnych na poziomie 6 proc.). Po ich uwzględnieniu szacuje się, że na otwartym rynku pracuje prawie 43 proc. wszystkich zatrudnionych osób w charakterze pracowników najemnych. Nadal więc, chroniony rynek pracy ma dominujące znaczenie w dostarczaniu pracy osobom niepełnosprawnym.
Dalej autorzy apelu piszą: Nie może być tak, że piąty rok z rzędu pracodawcy z otwartego rynku pracy, a pośrednio ich pracownicy, sami dźwigają ciężar niewystarczającego budżetu PFRON z powodu ryzyka utraty płynności finansowej państwa poprzez otrzymywanie niższych, niż należne im dofinansowań…”.
Aby ocenić, czy ta teza jest słuszna, przypomnijmy jak działa system wspierania rehabilitacji społeczno-zawodowej oraz zatrudniania osób niepełnosprawnych w naszym kraju. Jest to tak zwany system kwotowy, oparty o zasadę solidaryzmu społecznego, wprowadzony w Polsce w 1991 roku, który stosują prawie wszystkie kraje kontynentalnej Europy. Zauważmy, że ten prawny i finansowy mechanizm, na wszystkich pracodawców, którzy zatrudniają powyżej 25 pracowników, nakłada obowiązek uczestniczenia w systemowym wspieraniu osób niepełnosprawnych. Wypełniane tego obowiązku pracodawcy mogą robić na dwa sposoby – zatrudniać osoby niepełnosprawne w liczbie minimum 6 proc. swojej załogi, albo – wnosić opłaty do PFRON w określonej kwocie jako finansowy ekwiwalent braku spełniania tego ustawowego obowiązku zatrudnienia. Ten ekwiwalent w warunkach 2011 roku wynosił prawie 1400 zł miesięcznie za każdą osobę brakującą do wymaganego poziomu 6 proc. Gdy zaś ten poziom pracodawca osiąga, nie tylko jest zwolniony z opłat na PFRON, ale uzyskuje prawo do otrzymywania dofinansowań do płac dla wszystkich zatrudnionych u siebie osób niepełnosprawnych. Mówiąc obrazowo taki pracodawca jest każdego miesiąca „do przodu” o kwotę prawie 2200 zł (1400 zł zwolnienie z wpłaty na PFRON plus 790 zł dofinansowanie z PFRON). Nie ma i nigdy nie było przeszkód, aby pracodawcy z tego mechanizmu nie mogli korzystać. W praktyce jednak ta duża zachęta finansowa działa bardzo umiarkowanie. Przyrost zatrudnienia osób niepełnosprawnych na otwartym rynku pracy w dużej mierze zawdzięczamy rezygnacji części komercyjnych przedsiębiorstw ze statusu zakładu pracy chronionej. Istotny też wpływ na to zjawisko miało wykluczenie z dofinansowań z SODiR znacznej liczby osób posiadających prawo do emerytury, z orzeczonym lekkim i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, które jednak w dalszym ciągu liczone są do wskaźnika zatrudnienia. One też znacząco zasiliły otwarty rynek.
W 2011 roku 38 714 pracodawców dokonało wpłat na PFRON za brak zatrudnienia łącznie około 220 tys. osób niepełnosprawnych. Ten stan utrzymuje się od wielu lat. Widać więc, że postulowane zrównanie subwencji płacowych na rynku otwartym i rynku pracy chronionej nie zmieni w odczuwalnej skali zainteresowania osobami na rynku otwartym, a na pewno wywoła perturbacje na rynku pracy chronionej. Ucierpią na tym osoby niepełnosprawne. Nie można zasady solidaryzmu społecznego sprowadzać do komercyjnego pytania: ile mi państwo za to zapłaci ?
W konsekwencji nie zgadzamy się z tezą, że legislacyjne przedłużenie na kolejny rok dotychczasowego zróżnicowania w poziomie subsydiowania pracy chronionej i na otwartym rynku pracy narusza Konwencję o Prawach Osób Niepełnosprawnych, Konstytucję RP i Rozporządzenie Komisji (WE) nr 800/2008. Taka teza jest nieuprawniona. Nie potwierdza jej dotychczasowa praktyka. PFRON rygorystycznie egzekwuje przestrzeganie obowiązujących zasad udzielania pomocy publicznej i tam gdzie dostrzega naruszenie – wstrzymuje subwencje.
Nie oznacza to jednak, że środowisko spółdzielczości inwalidów i niewidomych bezkrytycznie ocenia obecny system wspierania rehabilitacji. Artykuł 181a prawa spółdzielczego w § 1 wyraźnie stwierdza: „Przedmiotem działalności spółdzielni inwalidów i spółdzielni niewidomych jest zawodowa i społeczna rehabilitacja inwalidów i niewidomych przez pracę w prowadzonym wspólnie przedsiębiorstwie”. Ta specyfika, jest jeszcze wyraźniej podkreślona w statutach poszczególnych spółdzielni inwalidów i spółdzielni niewidomych. Szacuje się, że obecnie działalność gospodarczą prowadzi 244 spółdzielni inwalidów i spółdzielni niewidomych (w tym 19 spółdzielni niewidomych), w których znalazło zatrudnienie ponad 36 tys. osób niepełnosprawnych, to jest więcej niż co piąta osoba niepełnosprawna zatrudniona na rynku pracy chronionej. Spółdzielcze zakłady cechuje wysoki, wynoszący blisko 84 proc., udział osób niepełnosprawnych w strukturze załogi. Prawie 60 proc. tego stanu to pracownicy z orzeczoną znaczną i umiarkowaną niepełnosprawnością. Spółdzielnie, w porównaniu do spółek prawa handlowego, mają rozwinięte funkcje społeczne, demokratyczne formy zarządzania, ich misją jest zapewnienie pracy swoim członkom. Co trzeci pracownik spółdzielni jest jej członkiem, a co dziesiąty jej członek zasiada w radzie nadzorczej. W prawie co drugiej spółdzielni nadal działają placówki rehabilitacji i opieki medycznej. Ponad 8 tys. pracowników spółdzielni inwalidów było uczestnikami turnusów rehabilitacyjnych (prawie co czwarty), a około 7 tys. objętych zostało indywidualnym programem rehabilitacji. Spółdzielnia inwalidów lub niewidomych jest w istocie przedsiębiorstwem społecznym, wypełniającym ważne zadania z zakresu pożytku publicznego. Z racji swej misji spółdzielnie te są bliższe spółdzielniom socjalnym niż komercyjnym przedsiębiorstwom posiadającym status zakładu pracy chronionej. W tym kontekście na przykład, trudno zrozumieć dlaczego, zgodnie z ustawą, osoba niepełnosprawna nie może uzyskać dotacji ze środków PFRON na wniesienie wkładu do spółdzielni inwalidów lub niewidomych, a może ją otrzymać w przypadku podejmowania własnej działalności gospodarczej lub przystępowania do spółdzielni socjalnej.
Wobec coraz bardziej widocznej sprzeczności, jaka występuje w komercyjnych zakładach pracy chronionej pomiędzy oczekiwaniami polityki społecznej (rehabilitacja społeczna i zawodowa osób niepełnosprawnych), a wymogami biznesowymi (naturalne dążenie do maksymalizacji zysku) rodzi się postulat wprowadzenia odpowiednich zmian w obowiązującej ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych. Należy zauważyć, że rehabilitacja zawodowa to znacznie szerszy i bogatszy zespół działań podejmowany wobec osoby niepełnosprawnej niż działania związane tylko z zatrudnieniem, a tylko to oferuje jej otwarty rynek pracy. Dokładnie precyzuje to nasza ustawa o rehabilitacji. Pogląd, że rehabilitacja zawodowa i społeczna, a następnie zatrudnienie w warunkach chronionych powinny być realizowane przez podmioty, których misja i cele nie mają charakteru wyłącznie biznesowego jest coraz silniej akcentowany w środowisku osób niepełnosprawnych. W tym kontekście prawne usankcjonowanie spółdzielczości inwalidów i niewidomych jako podmiotów ekonomii społecznej, co powinno skutkować odrębnymi, nowymi instrumentami wsparcia, łagodziłoby problem opisanego wyżej konfliktu pomiędzy celami społecznymi i biznesowymi.
Doceniamy, że Konwencja ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych wnosi wiele nowych elementów i konieczność innego spojrzenia na omawianą tu problematykę. Z tego względu wymagane jest gruntowne przebudowanie system orzekania o niepełnosprawności, wypracowanie nowych instrumentów finansowego wsparcia, bardziej skierowanych bezpośrednio do osób niepełnosprawnych, rehabilitacji zawodowej opartej o ujawnione predyspozycje, itp. Zwracamy uwagę, że w przywołanej tu konwencji jest także zapis zobowiązujący państwo do rozwoju spółdzielczości osób niepełnosprawnych. Naszym zdaniem to wszystko wskazuje na konieczność podjęcia pilnie prac nad nową ustawą o rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Te prace powinny być prowadzone przy wspólnym i aktywnym udziale organizacji społecznych reprezentujących wszystkie środowiska osób niepełnosprawnych.

Apelujemy o konstruktywny udział w tych pracach.

Ludwik Mizera            Jerzy Szreter

Krajowy Związek Rewizyjny
Spółdzielni Inwalidów i Spółdzielni Niewidomych
w Warszawie

Jakie jest prawdziwe znaczenie zakładów pracy chronionej?
W ostatnim czasie podniosły się w naszym kraju głosy organizacji pozarządowych w sprawie zróżnicowania w systemie SODiR poziomu dofinansowania wynagrodzeń pracowników z niepełnosprawnością na otwartym i chronionym rynku pracy. Autorzy apelu odwołują się do zasad równości obywateli wobec obowiązującego prawa. Jednak równocześnie, opierając się na pojedynczych negatywnych przykładach, przedstawiają mocno zniekształcony obraz funkcjonowania zakładów pracy chronionej i rysują obraz archaicznej struktury, która dąży do izolacji niepełnosprawnych pracowników zarówno w sensie zawodowym jak i społecznym. Zapewne takie zaprezentowanie działania chronionego rynku pracy ma na celu zdeprecjonowanie znaczenia tego środowiska i podniesienie rangi tez zawartych w apelu skierowanym do prezydenta RP.

Absolutnie nie możemy się zgodzić z takim przedstawieniem zasad działania zakładów pracy chronionej. Firmy te nie działają w izolacji, lecz uczestniczą w życiu gospodarczym kraju na ogólnych zasadach – wytwarzają oraz sprzedają swoje wyroby i usługi w obowiązującym systemie gospodarczym, współpracując przecież głównie z firmami z otwartego rynku pracy. Produkty zakładów pracy chronionej muszą zdobywać swoje miejsce na rynku poprzez odpowiednią jakość i konkurencyjne ceny. Zatrudnieni w nich niepełnosprawni pracownicy realizują zadania zawodowe z taką samą odpowiedzialnością i wysiłkiem jak pracownicy w innych podmiotach gospodarczych. Trudno więc zrozumieć o jaki rodzaj izolacji chodzi sygnatariuszom apelu.

W swoim nawoływaniu do równego traktowania pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne autorzy pominęli jednak bardzo istotną kwestię związaną z rozbudowaną działalnością prowadzoną przez zakłady pracy chronionej w zakresie rehabilitacji zawodowej i społecznej. Aby otrzymać podwyższone dofinansowanie firmy te muszą spełniać znacznie bardziej rygorystyczne warunki niż na otwartym rynku pracy, mają też liczne dodatkowe obowiązki wobec niepełnosprawnych pracowników. Są to zadania, które podnoszą koszty pracy, za to stwarzają maksymalnie korzystne warunki pracy tym pracownikom oraz podnoszą ich ogólną jakość życia. Chroniony rynek pracy oferuje pełne przystosowanie pomieszczeń oraz stanowisk pracy do potrzeb osób niepełnosprawnych, zapewnia też im podstawową opiekę medyczną umożliwiającą bieżące monitorowanie stanu zdrowia i warunków pracy. Ponadto zakłady pracy chronionej prowadzą różnorodne formy udzielania im pomocy indywidualnej ze środków zakładowego funduszu rehabilitacji.
W zakładach pracy chronionej tworzone są też indywidualne programy rehabilitacji, których realizacja przyczynia się do przezwyciężania przez niepełnosprawnych pracowników ograniczeń zdrowotnych i zawodowych. Dla większości pracodawców na chronionym rynku pracy, w szczególności dla mających najczęściej długą tradycję spółdzielni inwalidów, pracownik jest podmiotem – często współwłaścicielem firmy – a nie tylko obiektem umożliwiającym otrzymanie dofinansowania z PFRON.

Przykładem przedsiębiorstwa funkcjonującego na opisanych wyżej zasadach jest Spółdzielnia Usług Techniczno-Handlowych i Wdrożeń „Orpel” w Łodzi, która posiada status zakładu pracy chronionej od 1992 roku. Wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych wynosi 64 proc., w tym ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności 27 proc.. Firma zajmuje się produkcją wysoko wyspecjalizowanych ochron pracy oraz artykułów ortopedycznych i protetycznych, prowadzi też usługi projektowe odzieży. Oferta handlowa Spółdzielni jest nieustannie modyfikowana i rozszerzana, aby zaspokoić potrzeby coraz bardziej wymagających klientów. Jednocześnie firma realizuje liczne zadania pomagające niepełnosprawnym pracownikom. Teren zakładu jest pozbawiony barier architektonicznych, a wnętrza dostosowane do ich potrzeb. Na skutek znaczących wydatków z zakładowego funduszu rehabilitacji, w tym dzięki realizacji indywidualnych programów rehabilitacji, stanowiska pracy są nowoczesne i optymalnie przystosowane do wynikających z niepełnosprawności potrzeb i możliwości pracowników.
Zatrudnione osoby niepełnosprawne otrzymują nieoprocentowane pożyczki na zakup urządzeń i sprzętów ułatwiających wykonywanie czynności życiowych, wspierane są finansowo w zakupach niezbędnych leków, indywidualnego sprzętu rehabilitacyjnego, przedmiotów ortopedycznych, w przypadku korzystania z zabiegów leczniczych, zorganizowanego odpoczynku, turnusów rehabilitacyjnych itp. Ponadto Spółdzielnia opiekuje się na wielu płaszczyznach niepełnosprawnymi pracownikami o największych dysfunkcjach. Osoby te są wspierane nie tylko materialnie, ale przede wszystkim mogą liczyć na pomoc w rozwiązywaniu problemów życiowych poza miejscem zatrudnienia, którym same nie mogą podołać. Dobre warunki pracy i właściwe kontakty międzyludzkie powodują, że fluktuacja zatrudnienia jest w Spółdzielni minimalna.
Ponadto od 18 lat Spółdzielnia „Orpel” prowadzi warsztat terapii zajęciowej, w którym 25 osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności intelektualnej doskonali swoje przystosowanie do życia w społeczeństwie. Zarząd Spółdzielni z satysfakcją realizuje to dodatkowe zadanie, które zupełnie odbiega od sfery produkcyjnej i usługowej prowadzonej przez firmę, kierując się zasadą, że człowiek jest zawsze najważniejszy, a pomaganie najsłabszym to sprawa najważniejsza. W chwili obecnej w Polsce, obok warsztatów terapii zajęciowej prowadzonych przez organizacje non profit oraz nieliczne jednostki samorządu terytorialnego, istnieją jedynie warsztaty umiejscowione przy niektórych zakładach pracy chronionej.
Wszystkie działania w spółdzielni „Orpel” prowadzone na rzecz osób niepełnosprawnych zostały dostrzeżone i uhonorowane w roku 2010 specjalną nagrodą „Otwarte bramy dla niepełnosprawnych” przyznaną przez PFRON. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy tego rodzaju wyróżnienia otrzymuje się za „izolowanie zawodowe osób niepełnosprawnych w strukturach chronionego rynku pracy i tworzenie miejsc pracy nieodpornych na konkurencję i najbardziej narażonych na likwidację” – jak piszą autorzy apelu do prezydenta.

A przecież przykład Spółdzielni „Orpel” to jeden z wielu. Zakłady pracy chronionej nie tylko zatrudniają osoby niepełnosprawne – one dostrzegają również szeroki aspekt zagadnienia, że dysfunkcyjność organizmu można wspólnymi siłami pokonać i dać ludziom zadowolenie z dobrze wykonanej pracy – w warunkach, które są dla nich najlepsze. Obowiązujący system wyższego dofinansowania dla pracodawców, którzy realizują tak rozbudowany system wspierania aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych jest jak najbardziej zasadny. Nie można go porównywać z zakresem działań na rzecz osób niepełnosprawnych na otwartym rynku pracy. Szkoda tylko, że sygnatariusze apelu do prezydenta, którzy przecież również reprezentują środowiska działające na rzecz osób z niepełnosprawnością nie chcą lub nie umieją dostrzec, jakie istotne działania dla tej właśnie grupy osób realizują zakłady pracy chronionej.

Beata Kozłowska
Kierownik WTZ przy Spółdzielni „Orpel” w Łodzi

Komentarz
Sygnatariusze apelu uważają, że z części ogólnej projektu ustawy przedłużającej termin obowiązywania zróżnicowania subsydiów płacowych w zależności od rodzaju pracodawcy – co tak ich oburza – wnioskować można, że „chodziło o ochronę finansów publicznych przed ryzykiem utraty płynności finansowej”, ta zaś „nie może być podstawą nierównego traktowania podmiotów”. W konsekwencji – „pracodawcy z otwartego rynku pracy, a pośrednio ich pracownicy, sami dźwigają ciężar niewystarczającego budżetu PFRON”. Gdyby tak rzeczywiście było treść i ton apelu byłyby uzasadnione.
Zdumienie jednak budzi fakt, że zdają się oni nie znać zasadniczych merytorycznych przyczyn utrzymania status quo w tym zakresie, które powinny być oczywiste dla organizacji funkcjonujących w środowisku osób z niepełnosprawnością, a szczególnie aktywizująch te osoby na rynku pracy.
Zostały one wskazane w powyższych stanowiskach i opiniach. Jedna z tych przyczyn wydaje się jednak zbyt słabo wyeksponowana – że pracodawcy osób z niepełnosprawnością otrzymują dofinansowanie zatrudniając powyżej 6 proc. tych osób (przy zatrudnieniu ogólnym poniżej 20 osób – dla każdego pracownika z niepełnosprawnością). Tymczasem prowadzący zakłady pracy chronionej by otrzymać dofinansowanie muszą osiągnąć wyśrubowany poziom 50 proc. ich zatrudnienia, w tym co najmniej 20 proc. osób z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności.
A nierówne traktowanie podmiotów? W samym apelu przywoływane jest orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego dotyczące tej kwestii, z którego jednoznacznie wynika, że termin ten nie musi oznaczać dyskryminacji i uprzywilejowania, jeśli znajduje podstawę w przekonujących argumentach. Argumenty te przywołano powyżej. Nic dodać, nic ująć.
I ostatnia refleksja. Oczywistym jest, że PFRON ma przychody na określonym poziomie a jego wydatki muszą się bilansować. Są one również kierowane na realizację zadań przez organizacje pozarządowe, zatem jego beneficjentami bywają również sygnatariusze apelu. Co będzie jeśli – po podniesieniu subsydiów na otwartym rynku pracy – środków tych zabraknie właśnie na ten cel?
Ponadto już na początku tego materiału zwracałem uwagę, że możliwe jest zrównanie dofinansowań dla wszystkich pracodawców, ale – wobec braku środków – bardziej jest ono prawdopodobne w dół, niż w górę. Żaden akt prawny nie określa kierunku zrównania. Czyli prowadzący zakłady pracy chronionej dostaliby mniej i byłoby po równo. Czy sygnatariusze apelu osiągnęliby wówczas cel, czy mieliby wówczas satysfakcję…?
Poza gospodarczym byłby jeszcze, bardzo trudny, społeczny aspekt tego zagadnienia – zakłady pracy chronionej masowo rezygnowałyby z tego statusu, z którego profit byłby znikomy a obowiązki znaczne. W konsekwencji, kierując się racjonalnymi przesłankami ekonomicznymi, eliminowałyby z zatrudnienia pracowników z niepełnosprawnością o najniższej produktywności, nie miałyby bowiem obowiązku zatrudniania 50. lecz 6 proc. osób z niepełnosprawnością. Czy sygnatariusze apelu zapewniliby im pracę?
Niejako ubocznym skutkiem przyjęcia takiego rozwiązania byłby spektakularny wzrost zatrudnienia tej grupy osób na – tak zachwalanym – otwartym rynku pracy. Czy byłby to jednak powód by odtrąbić sukces…?
Jest – wszak długofalowe – rozwiązanie tej trudnej sytuacji: redefiniować rolę zakładów pracy chronionej, a wraz z nimi WTZ i ZAZ, udrożnić coś, co z przyzwyczajenia nazywamy systemem rehabilitacji zawodowej, a co systemem nie jest, a przede wszystkim określić jakie osoby niepełnosprawne miałyby być beneficjentami polityki społecznej państwa, objętymi poszczególnymi formami tego systemu. To zaś wymaga całkowitej zmiany systemu orzeczniczego i związania z nim diagnozowania potencjału poszczególnych osób z niepełnosprawnością oraz indywidualizacji instrumentów wsparcia. Do czasu wdrożenia tego systemu subsydia powinny pozostać bez zmian.

Ryszard Rzebko

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również