Organizacje zrzeszające pracodawców osób niepełnosprawnych mówią jednym głosem – obniżenie wysokości dofinansowania kosztów zatrudnienia niepełnosprawnych pracowników do poziomu 75 proc. nie pokrywa realnych kosztów ponoszonych przez pracodawców. Komisja Europejska zapewniła pracodawców, że nie stracą dofinansowania za zatrudnionych już niepełnosprawnych pracowników, ale obniżenie poziomu dofinansowania, które zawarte jest w rządowym projekcie nowelizacji ustawy nie przyczyni się do wzrostu zatrudnienia. Wręcz przeciwnie, może stać się przyczyną ich zwalniania.
Nierównoprawne traktowanie podmiotów
Pracodawcy coraz głośniej mówią o chęci rezygnacji ze statusu ZPCh, a tym samym pozbywaniu się najmniej efektywnych niepełnosprawnych pracowników. – Skoro rząd uważa, że jest znak równości pomiędzy ZPCh a otwartym rynkiem pracy wyrównując wysokość dofinansowania kosztów zatrudniania, niech zrówna obowiązki jakie na ZPCh nakłada ustawa o rehabilitacji. Wówczas okaże się, czy otwarty rynek pracy jest zainteresowany zatrudnianiem osób, których niepełnosprawność powoduje największe ograniczenia w aktywności zawodowej. Żaden zakład na otwartym rynku pracy nie będzie chciał brać na siebie obowiązków jakie ciążą na zakładach pracy chronionej. Utrzymanie wskaźnika zatrudnienia osób niepełnosprawnych czy zapewnienie im podstawowej i specjalistycznej opieki medycznej wystarczająco odstrasza. Po to właśnie są potrzebne zakłady pracy chronionej i nie wolno ich niszczyć – powiedział – mówi Jan Zając, prezes Zarządu POPON.
Balansowanie nad przepaścią
Giełda pracy dla osób niepełnosprawnych, którą zorganizował Mazowiecki Oddział POPON na początku października, to ważny sygnał dla rządu, że pracodawcy chcą zatrudniać niepełnosprawnych pracowników, ale chcą także stabilnych warunków tego zatrudniania. Pomimo czarnych scenariuszy udało się zachęcić pracodawców do pewnego ryzyka, którym jest udział w giełdzie pracy. Około 300 miejsc pracy, które oni oferowali, może jednak okazać się wirtualnymi miejscami. Dla większości zakładów pracy chronionej uczestniczących w giełdzie to jak balansowanie nad przepaścią z zamkniętymi oczami i niepełnosprawnymi pracownikami na plecach. Rozmowy pracodawców z rządem trwają. Każda ze stron przedstawia swoje racje, ale tak naprawdę, to przysłowiowymi „rybami bez głosu” są niepełnosprawni pracownicy, którzy tracąc pracę tracą możliwość wypracowania świadczeń, stając się tym samym potencjalnymi beneficjentami pomocy społecznej. Nie trudno jest zgadnąć, że budżet na zasiłki pochodzi z wypracowanych przez nas podatków. Budowanie „taniego państwa” nie polega chyba na ograniczaniu możliwości pracy i zachęcaniu do korzystania z pomocy państwa.
Czarny PR odbija się na ZPCh
Od czasu do czasu media nagłaśniają jednostkowy przykład „złego pracodawcy” zatrudniającego i wyzyskującego niepełnosprawnego pracownika. – Jednym takim materiałem niszczy się dobre imię wielu zakładów pracy chronionej, które od lat pracują na swoją markę i zapewniają dobre warunki pracy zatrudnionym w nich niepełnosprawnym pracownikom – powiedział Tadeusz Szczepański, przewodniczący Oddziału Mazowieckiego POPON.
Trzeba przyznać rację organizacjom pracodawców osób niepełnosprawnych, że podejmują wiele działań aby nie tylko poprawić wizerunek ZPCh, ale promować dobre praktyki, także na otwartym rynku pracy. Wiele inicjatyw i konkursów z uznaniem przyjmuje również strona rządowa obejmując je patronatem. Przyklaskuje ona zatem działaniom organizacji pracodawców, a z drugiej strony tworzy przepisy nie sprzyjające zatrudnianiu niepełnosprawnych. Można zatem zadać pytanie: dlaczego organizacje pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne, które chcą budować pozytywny wizerunek zakładów pracy chronionej zachęcając do realizacji idei społecznej odpowiedzialności biznesu nie są traktowane jak równy partner? Implementacja przepisów Unii Europejskiej do polskich przepisów nie powinna powodować niekorzystnych skutków dla znacznej i szczególnie wrażliwej grupy jaką są osoby niepełnosprawne.
Od końca lat 90. wraca jak bumerang temat zakładów pracy chronionej, które są podobno łyżką dziegciu w rynku pracy, ale to jednak one od lat stanowią najstabilniejszy filar rynku pracy osób niepełnosprawnych. Jakie by one nie były. W każdym biznesie są tacy, co bezwzględnie wykorzystują wszystko i wszystkich i tacy, którzy działają solidnie i w granicach wyznaczonych przez prawo.
Na koniec warto dodać, że zakłady pracy chronionej biorą udział w konkursach organizowanych przez organizacje czy izby gospodarcze nie posiadające w swojej nazwie określenia „niepełnosprawnych”, odnosząc sukcesy i budując swoją markę. Dobrze, że otwarty rynek pracy zachęca się do konkurowania z zakładami pracy chronionej, ale powinno się to odbywać na równoprawnych zasadach. Obecnie wprowadzane zmiany w ustawie dając takie same możliwości dofinansowania do zatrudniania niepełnosprawnych pracowników na otwartym rynku pracy jak w ZPCh, te ostatnie stawiają w niekorzystnej sytuacji. I chyba nie powinno nikogo zdziwić jeśli ZPCh nie będą chciały rywalizować na takich zasadach rezygnując ze statusu i zwalniając najmniej wydajnych niepełnosprawnych pracowników.
Dariusz Opioła