Rynek pracy przystosowuje się do osób neuroróżnorodnych

W ostatnich latach wzrasta liczba osób, które uznane są za neuroróżnorodne, czyli z dysleksją, spektrum autyzmu czy ADHD. Nadal brakuje w Polsce badań mówiących o tym, jak one radzą sobie na rynku pracy – mówili 18 kwietnia eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego.

Z dziennikarzami spotkali się eksperci z UW zajmujący się rynkiem pracy – dyrektor DELab UW (Digital Economy Lab) dr hab. Katarzyna Śledziewska i dr Tomasz Gajderowicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Tematem była obecność neuroróżnorodnych na rynku pracy i w edukacji w erze cyfryzacji i sztucznej inteligencji.

Jako neuroróżnorodne określa się osoby, których systemy neurologiczne funkcjonują inaczej, niż ma to miejsce u osób neurotypowych. Jak wyjaśniła dr hab. Śledziewska, posiadają one różnego rodzaju deficyty związane są z neuroróżnorodnością. To osoby z dysleksją, dyskalkulią, spektrum autyzmu lub z ADHD.

– Ten worek robi się coraz szerszy. Są to osoby, których systemy neurologiczne inaczej przetwarzają informacje, niż to ma miejsce u osób neurotypowych – zwróciła uwagę dr hab. Katarzyna Śledziewska.

Ekspertka powiedziała, że rynek pracy powoli przystosowuje się do potrzeb tej grupy ludzi, ale niezbędna jest zmiana kultury organizacyjnej. Zaznaczyła, że kluczowe jest to, by liderzy byli świadomi tego, w jaki sposób rozmawiać z osobami neuroróżnorodnymi. Bywa też, że sami nimi są, ale nie ujawniają tego w obawie o to, że będą uważani za mniej wiarygodnych.

– Wzrasta nasza wiedza, wrażliwość, otwartość. Stąd też widzimy, że coraz więcej jest osób neuroróżnorodnych wśród nas – podkreśliła.

Zapytana o to, jak radzą sobie na polskim rynku pracy osoby neuroróżnorodne przyznała, że nie ma jeszcze tego typu badań, ale są one potrzebne. – W ogóle na świecie jest bardzo mało badań na ten temat – zaznaczyła.

Szacuje się, że tylko w USA – jak podała – 25 proc. dzieci jest neuroróżnorodnych. Szacunki dotyczące Polski nie są zbyt wiarygodne, bo liczba te jest najpewniej niedoszacowana. Natomiast w Wielkiej Brytanii pracuje 15-20 proc. osób neuroróżnorodnych – wskazała ekspertka.

Z kolei dr Tomasz Gajderowicz przekazał, że w ostatnich latach rośnie liczba osób ze spektrum. – Spodziewamy się, że nie rośnie dlatego, że nagle wszyscy zachorowali na spektrum autyzmu, tylko raczej zauważono, że jest to problem wśród osób, które kiedyś normalnie szły ścieżką bez zdiagnozowania – dodał.

Eksperci wyrazili opinię, że nowe technologie cyfrowe, w tym sztuczna inteligencja mogą być szansą dla osób neuroróżnorodnych. Na przykład część z nich preferuje pracę i naukę zdalną, co upowszechniło się w czasie pandemii COVID-19.

– Ale nie oznacza to, że nie mają już być integrowane społeczne – zaznaczyła dr hab. Śledziewska. Od lat osobom z dysleksją pomagają edytory tekstu, które wychwytują błędy; ostatnio pojawiły się narzędzia do parafrazowania – tego typu instrumenty według dr. Gajderowicza też są pomocne w życiu osób neuroróżnorodnych.

Zdaniem ekspertów trendem, na razie w korporacjach, stają się różnorodne zespoły i pracownicy. Dr hab. Śledziewska przestrzegła jednak przed tym, że zatrudnianie osób neuroróżnorodnych może wiązać się z wyzwaniami, konfliktami i nieporozumieniami. Eksperci uznali jednak zgodnie, że każdy z nas na swój sposób jest neuroróżnorodny i pracodawcy powinni uwzględniać potrzeby każdego, by pracownicy mogli wykonywać swoje zadania najbardziej wydajnie i w komfortowych warunkach.

– Rynek idzie w stronę dekomponowania ogólnego modelu na indywidualizację i potrzebę zarządzania tą różnorodnością, indywidualnymi preferencjami, indywidualnymi zachowaniami, indywidualnymi cechami generacji – zaznaczył dr Gajderowicz.

Spotkanie zorganizowało Centrum Współpracy i Dialogu UW.(PAP – Nauka w Polsce)

Szymon Zdziebłowski, fot. pixabay.com

Data publikacji: 19.04.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również