Najstarszy windsurfer

Piotr Dudek Malolat

Piotr „Małolat” Dudek udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. 89-latek trzeci miesiąc z rzędu wszedł na wodę z deską windsurfingową i pobił rekord Guinessa. Od 18 kwietnia jest oficjalnie najstarszym windsurferem na świecie. By komisja zaliczyła wyczyn, Polak musiał pływać na desce windsurfingowej przez trzy kolejne miesiące.

Wyzwanie zaczął w lutym, a skończył kwietniowym treningiem właśnie 18 kwietnia. Od najmłodszych lat związany był z morzem. Pływał na statku Polskich Linii Oceanicznych, dzięki czemu odwiedził liczne, egzotyczne kraje. Od 40 lat pływa na desce, a od 30 – morsuje.

Przez te lata zdobył ogromne doświadczenie. Wyszkolił też setki adeptów trudnej sztuki windsurfingu. Pobicie rekordu Guinnessa wymagało wytrwałości i hartu ducha oraz ciała, ponieważ wpis do księgi wymagał schodzenia na wodę w lutym, marcu i kwietniu. Warunki do pływania były trudne, wiatr zmienny i niezbyt mocny. Mimo słusznego wieku Dudek podniósł żagiel i – jak gdyby nigdy nic – popłynął w stronę Helu przy dopingu znajomych z Gdyńskiego Klubu Morsów. Po wyjściu z wody senior-windsurfer nie krył radości, chociaż – jak sam przyznawał – nigdy nie przypuszczał, że trafi do księgi rekordów.

– Wypłynąłem, przypłynąłem – podsumował swój wyczyn po wyjściu z wody Piotr Dudek. – Prowadzę zdrowy tryb życia. Rano gimnastyka, wieczór co najmniej 2 kilometry spaceru. To na pewno nie był to ostatni raz, kiedy wszedłem do wody. Całe lato będę spędzał na jeziorach. Pierwszy raz jak wszedłem na deskę, częściej byłem w wodzie niż na desce, co właśnie mnie zmobilizowało do trenoweningu. A było to w 1981 roku.

Piotr Dudek urodził się w Łęcznej w 1934 roku. Do Trójmiasta sprowadził się ze Szczecina, gdy statek, na którym pracował, został sprzedany mającym siedzibę w Gdyni Polskim Liniom Oceanicznym. Na morze trafił, kiedy miał 19 lat. Dotarł m.in. do Indonezji, Chin czy Japonii. Obecnie jest emerytem, od 2000 roku na stałe mieszkającym w Gdyni. 89-latek, pieszczotliwie przez znajomych i fanów nazywany „Małolatem”, nie ukrywa, że towarzyszyły mu ogromne emocje. – Będąc młodzieniaszkiem, krótko przed pićdziesiątką, pierwszy raz zobaczyłem deskę w wodzie i musiałem spróbować – wspomina.

Od tamtego czasu nie ma lata, by nie wszedł na deskę. Zimą za to morsuje. Był w gronie 16 założycieli Stowarzyszenia Morsy Gdyńskie im. Jana Bobczyka. Na brak zajęć nie narzeka.

Jaka jest recepta na taką formę w wieku blisko 90 lat? Zdaniem pana Piotra jest ona prosta. – Po prostu trzeba dużo się ruszać – zdradza.

Oprac. em/, fot. Marek Urbaniak / gdyniasport.pl

Data publikacji: 19.04.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również