Izby Skarbowa we Wrocławiu dostała donos wraz z dokumentacją z piekarni. UKS nakazał zapłacić 45 tys. zł zaległego podatku VAT za przekazywaną darowiznę i prawie 200 tys. zł podatku dochodowego.
Według dotąd obowiązujących przepisów darczyńca musi zapłacić 7 proc. VAT od wartości darowanego chleba, mięsa, wędlin, owoców i napojów. Jeśli żywność jest przekazywana osobom prywatnym, trzeba jeszcze uiścić podatek dochodowy od wartości darów. Efekt? Drobni i wielcy producenci woleli niesprzedany towar spalić lub zutylizować w inny sposób (wyrzucić na śmietnik nie wolno), niż rozdać go biednym. Niemal w każdym mieście organizacje charytatywne, parafie dożywiały setki rodzin produktami pochodzącymi z darowizn. Robiły to wbrew obowiązującemu prawu.
Darowizna jest darowizną, nieważne, czy chodzi o samochód, czy o bułkę – tak bezmyślnie komentowali przepisy urzędnicy skarbowi. A Waldemar Gronowski, zmuszony do zamknięcia piekarni (pracę straciło 10 osób), komentował: – Miałbym święty spokój, gdybym wyrzucał pieczywo.
Sprawa piekarza z Legnicy wzburzyła całą Polskę. Raz jeszcze okazało się bowiem w jak „przyjaznym” państwie żyjemy, jak absurdalne są przepisy, jak bezduszni w ich egzekucji urzędnicy. Na szczęście to już przeszłość.
Senackie Komisje Gospodarki oraz Polityki Społecznej i Rodziny poparły poprawki zwalniające przedsiębiorców przekazujących żywność z dodatkowego płacenia podatku VAT. Udało się doprowadzić do finału prac nad tym curiosum prawnym, mogącym być symbolem bezmyślności i szkodliwości niektórych przepisów. Teraz przedsiębiorcy będą mieli wybór: skorzystać z odliczenia podatku VAT czy zaliczyć tę darowiznę w koszty uzyskania przychodu.
W trzech ustawach dokonano zmian oczekiwanych od lat, a Parlamentarny Zespół ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi może mówić o sukcesie.
Być może mamy do czynienia z początkiem końca państwa wrogiego obywatelowi. W tym przypadku politycy zorientowali się wreszcie, że nie stać nas na bezmyślne marnotrawstwo, bo zbyt wielka armia ludzi potrzebuje podstawowej pomocy na co dzień.
Radek Szary