Chorzy na łuszczycę są za krótko leczeni nowymi lekami biologicznymi

W ostatnich latach chorzy na łuszczycę w Polsce zyskali dostęp do wielu nowych terapii biologicznych w ramach programu lekowego – podkreślają eksperci. Zwracają zarazem uwagę, że terapia najnowszymi lekami jest przerywana za szybko ze szkodą dla pacjentów.

Specjaliści w dziedzinie dermatologii i reumatologii mówili o tym 29 pażdziernika podczas konferencji zorganizowanej z okazji Światowego Dnia Łuszczycy.

Łuszczyca jest niezakaźną, zapalną chorobą skóry, której pierwsze objawy najczęściej pojawiają się u młodych dorosłych – ok. 20. roku życia. Badania epidemiologiczne wskazują, że na łuszczycę w Polsce choruje około 1,2 mln ludzi. Nawet u około 40 proc. rozwija się równocześnie łuszczycowe zapalenie stawów (ŁZS).

Eksperci obecni na konferencji podkreślali, że łuszczyca dotyczy nie tylko skóry. „Łuszczyca jest chorobą ogólnoustrojową, która prowadzi do bardzo wielu powikłań – w tym do szybszego rozwoju miażdżycy. Nasi pacjenci znacznie częściej chorują na choroby sercowo-naczyniowe i wiemy, że pacjenci z ciężkim przebiegiem łuszczycy żyją średnio o 4-5 lat krócej niż osoby z populacji ogólnej” – powiedziała prof. Agnieszka Owczarczyk-Saczonek, kierownik Katedry i Kliniki Dermatologii, Chorób Przenoszonych Drogą Płciową i Immunologii Klinicznej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jak dodała, lecząc tych pacjentów lekami biologicznymi wydłuża się ich życie, hamuje rozwój miażdżycy, na co jest wiele dowodów w literaturze medycznej. „My widzimy, że pacjenci leczeni lekami biologicznymi mają zahamowany proces rozwoju powikłań” – zaznaczyła specjalistka.

Prof. Joanna Narbutt krajowa konsultant ds. dermatologii i wenerologii podkreśliła, że w ostatnich 2-3 latach dokonał się w Polsce ogromny przełom w dostępie do nowoczesnych terapii dla chorych na łuszczycę. „To przede wszystkim dostępność polskich pacjentów do w zasadzie wszystkich leków biologicznych stosowanych na świecie” – powiedziała dermatolog.

Przypomniała, że od 2020 r. leczenie lekami biologicznymi z grupy inhibitorów TNF-alfa jest nielimitowane czasowo. Poza tym mogą być nimi leczeni również chorzy z umiarkowaną łuszczycą. Jednym z leków z tej grupy mogą być leczone również dzieci od 6. roku życia i co ważne, są one kwalifikowane do terapii już wówczas, gdy nie uzyskuje się odpowiedzi klinicznej po leczeniu miejscowym.

„Kolejną dużą zmianą było wprowadzenie parę lat temu leków z grupy inhibitorów interleukiny 17 – bardzo nowoczesnych, bardzo dobrze działających, o bardzo wysokiej skuteczności” – wymieniała prof. Narbutt. Dodała, że w 2020 r. wprowadzono finansowanie inhibitorów interleukiny 23 dla pacjentów z ciężką postacią łuszczycy. Wyraziła też nadzieję, że niedługo leki z tej grupy będą dostępne dla chorych na łuszczycowe zapalenie stawów.

Iwona Kasprzyk Dyrektor Departamentu Gospodarki Lekami w Narodowym Funduszu Zdrowia podkreśliła, że w programie lekowym dla chorych na łuszczycę dokonał się ogromny postęp jeśli chodzi o liczbę pacjentów do niego włączonych. W pierwszych latach funkcjonowania programu nie było nim objętych nawet 200 chorych, a obecnie jest to ponad 1700 osób. Nastąpił też znaczny wzrost wydatków na to leczenie.

Prof. Narbutt podkreśliła, że jednym z aktualnych wyzwań jest zniesienie limitu czasowego dla wszystkich nowszych leków biologicznych.

Jak przypomniała prof. Irena Walecka, konsultant dla województwa mazowieckiego w dziedzinie dermatologii i wenerologii, obecnie w ramach programu lekowego pacjenci mogą być leczeni nowocześniejszymi lekami biologicznymi (inhibitorami interleukiny 17 oraz inhibitorami interleukiny 23) jedynie przez 96 tygodni. Wyjątkiem są inhibitory TNF-alfa. Podkreśliła, że na całym świecie leczenie biologiczne jest prowadzone tak długo, jak długo jest skuteczne i dobrze tolerowane przez pacjenta.

Prof. Owczarczyk-Saczonek zaznaczyła, że aby móc ponownie zastosować u pacjenta nowoczesny lek biologiczny lekarz musi czekać do czasu, aż pojawią się na skórze zmiany łuszczycowe. „Jest to wybitnie niekorzystne dla pacjenta z kilku powodów. Po pierwsze, (…) mamy doświadczenia, że włączając ponownie terapię jeden na pięciu pacjentów nie uzyska już satysfakcjonującej poprawy” – tłumaczyła specjalistka.

Prof. Walecka oceniła, że w ten sposób generuje się straty dla pacjenta, ale też dla systemu. „Jak nie wydajemy na leczenie biologiczne, to wydajemy i tak na inne leki, pacjent ma dłuższe przerwy chorobowe, ma częstsze pobyty w szpitalach i wizyty w poradni, a to też generuje koszty. Te koszty wbrew pozorom się bilansują” – tłumaczyła.

Dagmara Samselska przewodnicząca Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę i Łuszczycowe Zapalenie Stawów podkreśliła, że pacjenci, którym przerwano leczenie, wskazują, że ich stan się znacznie pogorszył, a kolejne włączenie do terapii nie dało już tak dobrego efektu.

„Pacjenci, którzy mają świadomość, że zostanie im odebrane leczenie, już kilka miesięcy przed przerwą zaczynają mieć stany lękowe, zaczyna się ponownie odzywać depresja, która podczas leczenia biologicznego się wycisza. Ogólnie zaczynają funkcjonować dużo gorzej” – tłumaczyła Samselska.

Jak podkreśliła, przerwa w terapii dotyczy leków, które mają najbardziej spektakularne działanie, leków, które ordynuje się pacjentom w najcięższym stanie, z najbardziej oporną na leczenie postacią łuszczycy. „Są to chorzy najbardziej narażeni na rozwój chorób współistniejących” – oceniła.

Według prof. Narbutt bardzo ważne jest również rozszerzenie możliwości terapeutycznych dla pediatrycznych pacjentów z łuszczycą.

Prof. Aleksandra Lesiak z Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi podkreśliła, że obecnie lekarze mają możliwość leczenia dzieci z łuszczycą tylko jednym lekiem. „Dziecku od 6. roku życia możemy zaoferować leczenie etanerceptem. Dla nas klinicystów jest to czasami problem, ponieważ niekiedy młodsze dzieci – nawet od 4. roku życia chorują ciężko i wówczas program lekowy nie daje nam takiej możliwości” – tłumaczyła. Dodała, że jeden z zarejestrowanych leków może być stosowany od 4. roku życia.

„Oczekujemy refundacji kolejnych cząsteczek, ponieważ wiemy, że jeżeli łuszczyca zaczyna się we wczesnym dzieciństwie, to rokowanie dla tego pacjenta jest dużo gorsze, np. ryzyko rozwoju łuszczycowego zapalenia stawów, głównie u dziewczynek, jest istotnie wyższe” – podkreśliła dermatolog. Zaznaczyła też, że nie każde dziecko odpowiada na etanercept.

Prof. Brygida Kwiatkowska, konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii oceniła, że bardzo ważne jest też, aby do programu leczenia chorych na łuszczycowe zapalenie stawów włączyć leki z grupy inhibitorów interleukiny 23.

„Łuszczycowe zapalanie stawów ma wiele twarzy i jeżeli nie będziemy mieli możliwości zastosowania leków o różnych mechanizmach działania, to odsetek pacjentów, którym jesteśmy w stanie pomóc będzie zawsze ograniczony” – podkreśliła. (PAP)

jjj/ ekr/, fot. pixabay.com

Data publikacji: 30.10.2021 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również