Człowiek przez duże „C”

Człowiek przez duże „C"

27 czerwca minęła piąta rocznica śmierci Edwarda Niemczyka.

Edward Niemczyk był współtwórcą Polskiego Sportowego Ruchu Osób Niepełnosprawnych i wieloletnim prezesem poznańskiego Sportowego Stowarzyszenia Inwalidów „Start”. Stworzył znane w całej Polsce turnusy rehabilitacyjne „Integra” w Wągrowcu Był także pomysłodawcą sztafety niepełnosprawnych pływaków przez Kanał La Manche w 1994 roku.

Edward Niemczyk przez całe życie działał na rzecz osób niepełnosprawnych. Tuż po II wojnie światowej, rozbrajając granat stracił ręce, a na kilka lat przed śmiercią wzrok.

Po studiach prawniczych przez wiele lat pracował w Regionalnym Związku Spółdzielni Inwalidów w Poznaniu. W czerwcu 1963 roku został zawodnikiem pierwszej w historii reprezentacji naszego kraju na Europejskich Igrzyskach Inwalidów w Linzu. W tym samym roku uczestniczył w pracach Komitetu Organizacyjnego I Ogólnopolskiego Festynu Spółdzielczości Inwalidów i ZSSP „Start” w Sierakowie Wielkopolskim. Działał w Towarzystwie Walki z Kalectwem oraz w Polskiem Związku Niewidomych, założył Wielkopolski Związek Inwalidów Narządu Ruchu. Przez kilka sezonów w latach 60. XX wieku był reprezentantem Poznania na Mistrzostwach Polski w pływaniu. Laureat medalu „Twórcy Polskiej Rehabilitacji” przyznawanego przez Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem. W 1994 roku został pierwszym laureatem konkursu Człowiek Roku programu TVP Poznań „Wyzwanie”.

W grudniu 2003 roku „za wybitne zasługi w działalności charytatywnej na rzecz dzieci osieroconych oraz niepełnosprawnych” został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ja Edwarda Niemczyka poznałam, gdy byłam na turnusie rehabilitacyjnym w poznańskiej ortopedii. Dziś już nie przypominam sobie, kto zawiózł mnie do, wtedy jeszcze dla mnie „pana Edwarda”. Pamiętam za to, że bardzo cieszyłam się na to spotkanie i że w końcu poznam tego człowieka-legendę. Nasze pierwsze spotkanie zapamiętam na zawsze. Drobny mężczyzna w ciemnych okularach, wyciągnięta na przywitanie proteza, radosne „cześć Ewelina” i uśmiech, który urzekał każdego. Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od zawsze. O niepełnosprawności, chorobie, sporcie, przyjaźni, o życiu, przyszłości, marzeniach, jednym słowem o wszystkim.

Potem jeszcze wiele razy spotykałam się z Edziem. I zawsze był to ten sam człowiek. Pełen radości życia i optymizmu i który, mimo, że był niewidomy, nie miał dłoni i czasami się jąkał, ciekawy był świata jak nastolatek i miał doskonałą pamięć, którą potrafił zawstydzić młodszych od siebie. Całe jego życie było wspaniałym dowodem na to, że pomimo ograniczeń można żyć pełnią życia, ba, dawać nadzieję innym doświadczonym przez los.

Dobrze pamiętam ,że zawsze był pogodny i szukał wyjścia z trudnej sytuacji. Chyba się z tym urodziłem – zwykł mawiać, z tym swoim charakterystycznym uśmiechem. Jednak pięć lat temu, 27 czerwca wyjścia znaleźć nie mógł. Nadeszło to, co jest nieuchronne i przed czym nikt z nas nie ucieknie.

Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek żyje tak długo, jak żyje pamięć o nim, a pamięć o Edwardzie Niemczyku jest wciąż żywa.

Ewelina Węglewska (PION)

Miałem zaszczyt współpracować z Edwardem i cieszyć się Jego przyjaźnią. Pisał do „Naszych Spraw” sporo materiałów prasowych, m. in. o sztafecie pływaków z niepełnosprawnością przez La Manche, a także felietonów, w których z dystansem i humorem podchodził do swojej niepełnosprawności. Startował też przed laty jako reprezentant „Naszych Spraw” w zawodach pływackich dziennikarzy i VIP-ów i nie przyniósł nam wstydu, w konkurencji z pełnosprawnymi.

Już po odejściu Edka w 2008 roku opublikowaliśmy w kilku odcinkach na naszych łamach opowieść-rzekę o Jego losach, przeżyciach, przemyśleniach, Jego autorstwa, zatytułowaną „Moje losy, czyli 28 854 dni i nocy radochy, zgryzoty, przemieszania tychże…” Jest dostępna w numerach archiwalnych na naszym portalu.

Był charyzmatycznym człowiekiem o niespożytej energii, co sprawiało, że nie było dla Niego rzeczy niemożliwych. Ujmującym uśmiechem zjednywał sobie wszystkich. Bardzo niewielu poznałem ludzi tego formatu, bardzo go brakuje.

Myślę, że Edward pozostanie w pamięci wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek Go poznali. W mojej do końca mych dni.

Ryszard Rzebko

Data publikacji: 01.07.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również