III Międzynarodowe Paramistrzostwa Pierwszej Pomocy w Szczyrku

III Międzynarodowe Paramistrzostwa Pierwszej Pomocy w Szczyrku

Przez dwa dni rywalizowali w udzielaniu pierwszej pomocy. W hotelu i przed nim, w mrozie, na śniegu, w terenie, na szczyrkowskim rynku. Nawet nocą, bo tu nie ma miejsca na taryfę ulgową.

I nie miało znaczenia, czy poruszasz się na wózku, czy nie masz nogi, czy może jesteś niewidomy, albo na co dzień jesteś uczestnikiem warsztatów terapii zajęciowej. Nieważne. Ratuj! Pomagaj! Opatruj! Walcz, walcz! O czyjś oddech. Być może nawet o życie. Jest teraz w twoich rękach. Nawet, jeśli masz tylko jedną.

Śląski Oddział Okręgowy Polskiego Czerwonego Krzyża w Katowicach wraz z Bielskim Pogotowiem Ratunkowym, Grupą Beskidzką GOPR, Polską Radą Ratowników Medycznych już po raz trzeci zorganizowały paramistrzostwa, wieńczące grudniowe warsztaty udzielania pierwszej pomocy przez osoby z niepełnosprawnościami. Honorowym patronatem objęła je Pierwsza Dama Agata Kornhauser-Duda, a partnerami wydarzenia byli parlamentarzyści, członkowie rządu, komendanci policji. „Nasze Sprawy” objęły to przedsięwzięcie patronatem medialnym i w tym roku uczestniczyły w nim od samego początku do uroczystego podsumowania, dzieląc wielkie emocje wraz z zawodnikami.

Inicjatorka tego przedsięwzięcia, prezes Klubu Niepełnosprawnego Honorowego Dawcy Krwi PCK „Dar Życia”, Irena Chumięcka mówi, że ideą paramistrzostw jest pokazanie światu, jak wiele może dać od siebie osoba niepełnosprawna; gdy w grę wchodzi czyjeś życie. W Centrum Kongresów i Rekreacji Orle Gniazdo w Szczyrku, którego jest dyrektorem organizacyjno-ekonomicznym, zorganizowano już sześć edycji warsztatów „My też możemy ratować życie” z zakresu udzielania pierwszej pomocy oraz bezpiecznego zachowania się w sytuacjach zagrażających życiu bądź zdrowiu. Warsztaty kończy test sprawdzający poziom uzyskanej wiedzy, uczestnicy otrzymują unijne certyfikaty. Doskonałą okazją do sprawdzenia nabytych umiejętności są właśnie paramistrzostwa.

Ratowanie na pięć różnych sposobów

Ratownicy mieli do „zaliczenia” pięć zadań, pięć zaaranżowanych sytuacji, w których się znaleźli i musieli udzielić pierwszej pomocy. Jednej, lub kilku osobom. Dwa zadania nocne, w terenie i trzy dzienne na terenie hotelu Orle Gniazdo.

„Ale o co chodzi?” to nazwa pierwszego zadania, nocnego, na rynku w Szczyrku. Samochód wjechał na chodnik, potrącił pieszego i uderzył w latarnię. Na masce samochodu leżała młoda zakrwawiona kobieta – oczywiście manekin – bez oznak życia, z otwartym złamaniem czaszki i uwidocznionym mózgiem.
Pijany kierowca po próbie nawiązania kontaktu budzi się, popija jeszcze z butelki, nie współpracuje, w pijackim widzie powtarza bełkotliwie „ale o co chodzi?” – stąd tytuł zadania.

22 stycznia to czas zimowych ferii, zbierali się przechodnie, obserwowali, wielu z dziećmi. Widząc manekina orientowali się w sytuacji i tłumaczyli swoim dzieciom, jak taki wypadek może wyglądać i zobaczą, jak się należy zachować. Wraz z organizatorami miałam możliwość obserwowania kolejno czterech ekip przy pracy. Tłumaczący rodzice kompletnie milkli, kiedy do „wypadku” podjeżdżali ludzie na wózkach, albo o kulach, czy w ciemnych okularach. Wtedy to ja musiałam tłumaczyć, o co chodzi.
Zaskoczenie było niemałe, zwłaszcza kiedy byli świadkami profesjonalizmu i wiedzy niepełnosprawnych ratowników, na przykład drużyny Koła Osób Niepełnosprawnych Automobilklubu Śląskiego, w której dwie osoby poruszały się na wózkach inwalidzkich. Zresztą niepełnosprawni rajdowcy wygrali to zadanie. Pamiętali, aby nie zmieniać położenia zwłok (ważna informacja dla policji i prokuratury, przecież to wypadek śmiertelny), nie tylko o zaopatrzeniu ran kierowcy, ale o odebraniu i zabezpieczeniu alkoholu (może to będzie ważne, co on pił), zabraniu kluczyków, sprawdzeniu, czy nie ma wycieków paliwa, poinformowaniu straży – samochód „uderzył” w latarnię drogową, wprawdzie nie iskrzyło, ale…
Wiele z tych czynności nie było ocenianych przez sędziów, świadczyło jednak o wiedzy i swobodnym poruszaniu się w tematyce wypadków samochodowych. Trzeba dodać, że ta drużyna, którą Czytelnicy znają z relacji z rajdów samochodowych była jedyną, która nie uczestniczyła w warsztatach, a zajęła trzecie miejsce w ogólnej klasyfikacji i zdobyła puchar i rower rehabilitacyjny ufundowany przez PCK! Zdobyli też wielką sympatię i uznanie ratowników.

Landrynka

Kobieta wybiega z jednego z pokoi wołając o pomoc.
Drużyna po wejściu do pokoju zastaje młodego mężczyznę podczas napadu padaczki (fenomenalnie odgrywanego przez „pijanego” kierowcę z poprzedniego dnia), krwawiąca rana na głowie, krwista pienista wydzielina z ust, założone okulary. Napad drgawek trwał dwie minuty, potem bez drgawek, lecz nadal nieprzytomny. Po minucie odzyskuje przytomność, stopniowo świadomość (i tu jest możliwość zebrania wywiadu), w czwartej minucie poszkodowany mówi, że choruje na cukrzycę, jest mu słabo i musi wziąć swojego cukierka, który mu pomaga zawsze w takich sytuacjach. Po podaniu dochodzi do zadławienia, próba złapania oddechu.

Procedury, które trzeba było zastosować, większość drużyn znała, a jednak w stresie niektórzy tracili głowę. O wywiadach mało kto pamiętał. Na podsumowaniu paramistrzostw ratownicy apelowali: – Pprawie nikt z was nie zbierał wywiadów. Pamiętajcie, że poszkodowany w każdej chwili może stracić przytomność i to wy będziecie jedynym źródłem informacji dla przybyłego na miejsce zespołu medycznego.

Zdarzenia były przygotowywane tak perfekcyjnie, z tak wielką dbałością o realizm, że jak co roku uczestnicy ulegali ogromnym emocjom i o to właśnie chodziło. Charakteryzacja wręcz teatralna, naklejane na twarz i głowę „gotowe” rany, rozległe siniaki, krwawa piana wydobywająca się z ust (pozorant w odpowiednim momencie przegryza woreczek z cieczą doskonale imitującą krew), pozoranci – doświadczeni ratownicy, mający za sobą wielokrotne uczestnictwo w podobnych akcjach ratowniczych i wiedzący, jak odgrywać role poszkodowanych, to wszystko pozwalało pełniej „wczuć się” w sytuację. I trenować prawidłowe odruchy pokonując stres.

Jeszcze parę godzin później słyszałam rozmowy na korytarzach Orlego Gniazda: – Po co mu dawałaś tę landrynkę? Leżącemu? Wiadomo było, że się zachłyśnie!
– A co miałam robić? Mówił, że ma cukrzycę i że jest mu słabo.
– To trzeba go było posadzić! Przez ciebie przegramy! – Przecież na siedząco też się mógł zachłysnąć!

Jaki jest cel organizowania warsztatów i paramistrzostw?

Helena Kupka, dyrektor Śląskiego Oddziału Okręgowego PCK w Katowicach:
– Głównie zależy nam na tym, aby osoby niepełnopsrawne i w tym zakresie czuły się sprawne. I aby każdy człowiek, bez wzgledu na to, jaki ma rodzaj niepełnosprawności umiał tej pierwszej pomocy udzielać. To jest dla nas bardzo ważne. A ci ludzie naprawdę bardzo sobie cenią to, że mogą się tego uczyć, robią to bardzo chętnie. Ważne, żeby osoby niepełnosprawne nie czuły się bezradne, kiedy znajdą się w sytuacji, kiedy drugiemu człowiekowi trzeba udzielić tej pomocy. Jeśli nawet same bezpośrednio nie mogą tego zrobić, ze względu na swoją niepełnosprawność, będą umieli prawidłowo pokierować akcją, a to już jest bardzo dużo.

Policja, straż, pogotowie

W te mistrzostwa oprócz ratowników była mocno zaangażowana policja, w zadaniach uczestniczyli również strażacy z OHP w Szczyrku. Zawody miały honorowy patronat Komendanta Głównego Policji, do Orlego Gniazda przyjechali zastępcy komendanta policji w Bielsku-Białej, naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego, komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach.
Pracownicy bielskiej i katowickiej drogówki udzielali praktycznych porad z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, rozdawali „odblaski”, w panelu naukowym przygotowali ciekawą prezentację.

-Tak liczna reprezentacja policji i straży w tym przedsięwzięciu to jest efekt szkoleń i warsztatów, które prowadzimy w ciągu roku, bo na podstawie tych warsztatów powstają paramistrzostwa – wyjaśnia Krzysztof Wilczek, komandor III Paramistrzostw, ratownik medyczny bielskiego Pogotowia Ratunkowego. – Na ostatnich zadaliśmy pytanie, czego najbardziej obawiają się w udzielaniu pomocy? Największe obawy budził kontakt ze służbami – właśnie z policją, strażą. W związku z tym zaangażowaliśmy duże siły policji aby w tych zadaniach brały udział i aby ratownicy umieli współpracować z tymi zespołami.
– Bardzo często się zdarza –kontynuuje komandor – że osoby niepełnosprawne wzywają pomocy jako świadkowie, którzy są na miejscu i do tej pierwszej pomocy przystępują . Dzwoniąc na 112, kontaktują się właśnie ze służbami policji albo straży pożarnej, które zbierają wywiad i dopiero przełączają do CPR czyli do dyspozytora medycznego, z którym muszą współpracować podczas udzielania pomocy. Fachowo zebrany wywiad ma tu ogromne zdarzenie. Bardzo często to się zdarza.
Paramistrzostwa przeprowadzamy w styczniu, bo ich zakończenie odbywa się razem z rozpoczęciem międzynarodowych zimowych mistrzostw w ratownictwie medycznym, aby uczestnicy mieli możliwość spotkania się z prawdziwymi służbami, prawdziwymi ratownikami – zakończył Wilczek.

Oddajmy głos uczestnikom:

Stanisław, Automobilklub Śląski, Tarnowskie Góry: – Jestem pierwszy raz, to fantastyczna sprawa, doskonała. Nawet jeśli cały miesiąc czytałbym o zachowaniach przy udzielaniu pierwszej pomocy, nie zapamiętałbym tego tak, nie przeżyłbym, jak tutaj. To będzie tkwiło we mnie na zawsze. Bardzo chciałbym przyjechać tu na warsztaty.

Beata Krajewska MOPS Siemianowice Śląskie: – Byłam uczestniczką warsztatów, które poprzedzają paramistrzostwa, zdobyliśmy wiele umiejętności i wiedzy praktycznej, którą tutaj wykorzystywaliśmy. Warsztaty są trzydniowe, były i panele naukowe, i zajęcia praktyczne. Mam jeszcze wiele braków, udział w zawodach mi to uświadomił, natomiast na pewno nie obawiałabym się już podejść do rannego człowieka, na pewno nie zrobiłabym krzywdy, a mogłabym pomóc, o tym jestem przekonana.
Osoby niepełnosprawne bardzo chcą pomagać. Byłam bardzo zadziwiona na warsztatach, kiedy osoba na wózku inwalidzkim podczas ćwiczenia zsunęła się z niego, uklękła nad osobą, którą ratowała, tak weszła w rolę ratownika. Z pełnym podziwem i szacunkiem patrzę na osoby niewidome czy na wózkach, że zdecydowały się wziąć udział w tych zawodach, gdzie naprawdę nie ma taryfy ulgowej.

Adam Picheta firma ANRO Zawiercie: – Startuję od początku, byłem na wszystkich trzech mistrzostwach i na warsztatach. Przedsięwzięcie rozwija się świetnie, poziom trudności jest coraz wyższy. Na pierwszych warsztatach było sporo wiedzy, natomiast kiedy trzeba było praktycznie podejść nawet tylko do fantoma, człowiek już się stresował. Teraz w Szczyrku byli i pozoranci i fantomy, natomiast działo się to też na ulicy, w samym centrum Szczyrku, pełno ludzi, którzy przechodzą, każdy się zatrzymuje, ogląda, coś komentuje, tych sędziów nie jest dwóch, jest ich ośmiu, dziesięciu!
W tym roku udało nam się zdobyć puchar za najlepiej wykonane zadanie „Strzelaj” (nie chodziło bynajmniej o strzał z pistoletu, lecz z aparatu AED – defibrylatora, działającego na mięsień sercowy prądem stałym – przyp. red.). Była to konkurencja nocna, dość trudna. Po uczestnictwie w trzech warsztatach powiem nieskromnie – jestem pewien siebie – nie boję się udzielać pomocy, wszyscy w moim otoczeniu, w każdej sytuacji, mogą czuć się bezpiecznie. Ile będę mógł, tyle zrobię. Załapałem bakcyla, to stało się moją pasją.

Na tegoroczne zmagania zapisało się ponad 50 uczestników, wystartowało 12 drużyn. Nad prawidłowym przebiegiem czuwała kadra 18 sędziów – ratowników medycznych, górskich, pielęgniarek.

Zwycięskie drużyny III Międzynarodowych Paramistrzostw Pierwszej Pomocy to:
I miejsce: Kuloodporni Bielsko-Biała;
II miejsce: Befaszczot Sp. z o.o. z Bielska-Białej;
III miejsce: Centrum Elektryczne „Ania” Boguccy Sp. z o.o. z Wielunia.

Zobacz galerię…

Ilona Raczyńska, fot. autorka, Katarzyna Gogler

Data publikacji: 09.02.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również