– Tak to się składa, że mam w życiu pecha. Leżałem ostatnio i myślałem, co jeszcze może mi się przydarzyć — opowiada Michał Dąbrowski. – Jak bym miał sam ocenić, co mi dolega, to wszystko jest normalnie. Nic mnie nie boli, czuję się dobrze. Gdybym nie miał badań i diagnozy, to bym nie wpadł na to, że jestem chory — twierdzi mężczyzna.
Dziesięć lat temu podczas budowania garażu z teściem, zachwiał się i próbując się ratować, skoczył z metra na ziemię. Upadł tak niefortunnie, że złamał kręgosłup i poważnie uszkodził rdzeń kręgowy. Po długiej, żmudnej pracy odzyskał część sprawności, ale musi poruszać się na wózku.
W czasie rehabilitacji odkrył miłość do szermierki. Na początku traktował ją jako formę rehabilitacji. Z czasem zaczął czerpać jednak ze sportu coraz większą radość, a wyniki pojawiły się razem z nią. Zdobywał krążki mistrzostw Polski i Pucharu Świata. W październiku 2023 r. wywalczył medale na mistrzostwach świata w szermierce na wózkach. Tuż po zdobyciu medali mistrzostw świata wykryto u niego rzadki nowotwór – nowotwór przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych. Leczenie nie jest refundowane przez brak odpowiednich testów.
Mimo przeciwności Dąbrowski wciąż marzy o starcie na Igrzyskach Paralimpijskich w Paryżu. Kwalifikację wywalczył jeszcze przed diagnozą. – Miałem kaszel. To tak jakbym w trakcie rozmowy co jakiś czas odkaszlnął. Nic nadzwyczajnego. Tak to wyglądało. Potem nadeszła diagnoza. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Widziałem już koniec mojego życia, a jeszcze przeczytałem w internecie, jak wygląda walka z tym nowotworem— tłumaczy Michał Dąbrowski.
– Leczenie tego raka jest bardzo skomplikowane: Jednego dnia badania, następnego leczenie, po którym przychodzi okres gorszego samopoczucia, chwila czasu na pracę i znów wszystko od nowa. Trzeba być zdrowym człowiekiem, by mieć siłę na leczenie — dodaje.
– Zapytałem, co mogę zrobić, by się z tego wyleczyć. Lekarz powiedziała mi, że jest jeden lek, który mogę stosować, jeśli mnie na niego stać. Na chwilę obecną przyjmuję wlewy co trzy tygodnie. Koszt jednego wlewu to 11 360. zł., a lek jeszcze nie jest w Polsce refundowany. Wszystko przez to, że w Polsce nie przeszedł jeszcze odpowiednich testów przy chorobie dróg żółciowych.
Mimo złamania kręgosłupa, a teraz nowotworu, pozostaje aktywny zawodowo. Jest pracownikiem administracyjnym. Bez względu na przeciwności nie porzuca również swoich marzeń o starcie na paralimpiadzie. Z łatwością wywalczył kwalifikację na zawody w Paryżu. Teraz toczy się walka, by sportowiec był w stanie na nie pojechać i rywalizować. Impreza zaczyna się bowiem już 28 sierpnia.
– Teraz jestem leczony, będę miał dwie tomografie po w marcu. Jeśli wszystko będzie dobrze, to chyba będę mógł zacząć trenować. Jeśli nie, to będę dalej czekał na zaświadczenie, że mogę wznowić przygotowania z kadrą — ujawnia swoje plany 37-latek.
– Leżałem ostatnio i myślałem, co jeszcze może mi się przydarzyć. Chciałbym patrzeć, jak dorastają moje dzieci. Chciałbym towarzyszyć żonie w codziennych zmaganiach. I bardzo nie chciałbym ich zostawiać samych — dodaje, zapewniając, że nie ma zamiaru się poddawać.
Ewa Maj, fot. Bizzi Team, pomagam.pl
Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie Michała i jego rodziny. Każda złotówka ma znaczenie! Link do zbiórki https://pomagam.pl/33a647
Dołączcie do akcji, podzielcie się linkiem do zbiórki i wspólnie sprawmy, aby Michał wrócił do zdrowia i kontynuował swoją inspirującą szermierczą drogę.
Polski Komitet Paralimpijski
Data publikacji: 19.02.2024 r.