Równy dostęp do leczenia?

Równy dostęp do leczenia?

Polska pod względem dostępności do terapii chorych na SM plasuje się na przedostatnim miejscu w Europie. Wpływ na taki stan rzeczy mają m.in. brak równego dostępu do leczenia i zawężone kryteria obejmowania pacjentów refundowanymi programami lekowymi. Mało kogo stać na prywatne finansowanie terapii a tym samym duża część chorych skazana jest na daleko posuniętą niepełnosprawność.

W Polsce do 80 proc. chorych na SM cierpi wskutek tzw. rzutowo-remisyjnej formy tej choroby. Zaczyna się ona najczęściej zaburzeniami widzenia, czucia, koordynacji ruchowej czyli zmianami neurologicznymi o charakterze interwałowym, które cofają się i wracają. Choroba atakuje głównie ludzi pomiędzy 20. a 40. rokiem życia, powodując wielokrotnie szybszą atrofię mózgu, niż u osoby zdrowej.
Utraconych komórek nerwowych nie można już odzyskać i nie istnieje lek, który uzupełniałby powstały ubytek neurologiczny. W medycynie stosuje się więc jedynie leki prewencyjne, przy czym decydujące znaczenie dla terapii ma wczesne rozpoznanie choroby i możliwie szybkie rozpoczęcie leczenia. W Polsce jest ono objęte programami lekowymi dwóch linii, przy czym terapia specyfikami z linii drugiej – stosowana w przypadku agresywnej formy choroby – jest kilkakrotnie skuteczniejsza od preparatów stosowanych w linii pierwszej. Niestety w Polsce aby otrzymać leki z linii II, najpierw trzeba być leczonym specyfikami z linii I.
Niezależnie od tego kryteria refundacyjne są takie, że leczeniem przypadków ostrych lub zaostrzających się jest objętych niewielu chorych a – jak się szacuje – w kraju na SM cierpi 40-60 tys. osób. Spośród nich leczeniem spowalniającym proces choroby, jest objętych zaledwie 8 proc. pacjentów, natomiast w Niemczech – 50 proc. a średnia europejska to 30 proc.
Przyczyn tego stanu jest bardzo dużo, choć większość problemów bierze się z niedoborów finansowych. Niewiele jest u nas ośrodków specjalizujących się w leczeniu SM a w dodatku wartość kontraktów z NFZ jest bardzo różna dla poszczególnych szpitali; np. placówka w Lublinie dostaje 610 tys. zł na leczenie 34 pacjentów, a szpital w Krakowie ponad 1 mln zł. na terapię dla 13 chorych. Miesiącami trzeba czekać na rozpoczęcie terapii, a pacjenci wielokrotnie są skazani na leczenie się w innym województwie, w którym szpital ma jeszcze akurat pieniądze z kontraktu na program lekowy.
Plusem ostatniego roku jest zniesienie kuriozalnego w Europie pięcioletniego limitu czasowego na leczenie specyfikami I linii; do lipca ubiegłego roku po upływie pięciu lat pacjent był skazany na opłacanie kosztów leczenia z własnej kieszeni a na taki wydatek – 2 tys. zł. – niewielu było stać. Obecnie stowarzyszenia pacjentów starają się o zlikwidowanie obowiązującego pięcioletniego limitu na terapię lekami II linii, których koszt sięga 7-8 tys. zł.

Oprac. MaC

Data publikacji: 09.02.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również