„Spiegel” o dramacie seniorów w domach opieki; „politycy nie chcą słyszeć wołania o pomoc”

Każdego dnia z powodu koronawirusa w Niemczech umierają setki seniorów – politycy obiecywali zrobić wszystko, by chronić najsłabszych. Co poszło nie tak? – pyta tygodnik „Spiegel”.

Sytuacja w domach spokojnej starości, jak to określił szef Instytutu Roberta Kocha Lothar Wieler, jest tak poważna, „jak jeszcze nigdy nie była w tej pandemii”. W Berlinie ponad 50 procent wszystkich zgonów spowodowanych koronawirusem jest wynikiem infekcji w domu opieki.

Poważne ogniska zakażeń występują na północy i południu kraju, w obszarach metropolitalnych i na obszarach wiejskich. Na przykład w ośrodku Berlin-Mitte odnotowano w tym tygodniu ponad 150 zakażonych osób i 23 zgony. Często nie wiadomo, w jaki sposób osoby starsze zostały zarażone. Ale jedno jest jasne: osoby starsze z reguły nie chodzą tam, gdzie szaleje wirus. Wirus przychodzi do nich – zauważa „Spiegel”.

Powstaje więc pytanie, czy wzrostu w ostatnich tygodniach można było uniknąć. Co można było zrobić, aby lepiej chronić najbardziej bezbronne osoby?

Tygodnik podkreśla, że na początku pandemii władze i politycy skoncentrowali się na środkach, które powinny ograniczyć ogólne rozprzestrzenianie się wirusa. Starsi, którzy mieszkają pod jednym dachem i mają stosunkowo duże kontakty zewnętrzne, poprzez gości i personel pielęgniarski, nie otrzymali szczególnej uwagi.

Lato minęło bez ogólnokrajowej koncepcji przygotowania się na chłodniejszy sezon. Jedynie w Tybindze burmistrz Boris Palmer i jego rada lokalna zainwestowali 250 000 euro w regularne testy dla mieszkańców domów opieki i opiekunów. Ponadto dostępne były bezpłatne maski FFP2, zniżki na przejazdy taksówkami i specjalne godziny zakupów dla starszych obywateli.

Większość z ponad 15 000 domów seniora i domów opieki jest prowadzonych przez organizacje charytatywne. Około 43 procent znajduje się w rękach prywatnych operatorów, a niewielka część jest własnością publiczną. Każdy kraj związkowy ma własne zarządzenie koronawirusowe, które każde miasto z kolei interpretuje dla siebie. Na poziomie regionalnym dostawcy usług socjalnych czasami muszą radzić sobie z czterema organami służby zdrowia i ich wymaganiami jednocześnie.

Doris Schneider, dyrektor zarządzająca Caritas Monachium, odpowiedzialna za 27 domów opieki mówi: – Nie mogę się powstrzymać od wrażenia, że politycy po prostu nie chcą słyszeć naszych zaleceń i naszego wołania o pomoc – mówi Schneider.

„Spiegel” wskazuje, że problemy w branży mają charakter strukturalny: w sektorze opieki brakuje 100 000 pracowników, a płace są za niskie.

Z Berlina Berenika Lemańczyk, fot. pixabay.com

Data publikacji: 24.12.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również