Wcześniej leczyć SM po prostu się opłaca

Najważniejsze jest szybkie rozpoczęcie leczenia po postawieniu diagnozy, gdyż proces niszczenia tkanki nerwowej w mózgu toczy się nieubłaganie. Rozpoczęcie efektywnej terapii może spowolnić lub nawet zahamować rozwój choroby. Skutek zaś jest taki, ze pacjenci relatywnie szybko stają się niepełnosprawni, a środki przeznaczone na ich leczenie są marnotrawione.

W państwach UE leczenie rozpoczynane jest w ciągu kilku miesięcy. W Słowacji nakazuje się rozpoczęcie leczenia do trzech miesięcy po diagnozie, w Czechach okres ten wynosi miesiąc. W Polsce z powodu długiego oczekiwania na specjalistyczne badania np. rezonansem magnetycznym pół roku zajmuje proces prawidłowej diagnostyki, a kolejny rok zajmuje oczekiwanie na rozpoczęcie terapii odpowiednimi lekami w ramach programu lekowego.
I właśnie dostęp do nowoczesnych leków, a zwłaszcza ich cena, bo nie są refundowane, jest kolejną barierą w skutecznym leczeniu SM.

W związku z tym odsetek leczonych w Polsce pacjentów z SM jest najniższy w Europie.

Na podstawie różnych szacunków w Polsce leczonych powinno być ok. 30 tys. pacjentów z SM. Tymczasem, z danych na grudzień 2015 r. wynika, że obecnie leki pierwszej linii otrzymuje 7 tys. pacjentów, a nowoczesnymi lekami drugiej linii leczonych jest 650 chorych na SM; ok. 1100 pacjentów oczekuje jeszcze na włączenie pierwszoliniowej terapii. Reszta po prostu nie jest leczona

Przedstawiciel NFZ przyznał, że problemy chorych na SM są znane, jednak ograniczone środki uniemożliwiają realizację wszystkich postulatów lekarzy i pacjentów. Jednocześnie przypomniał, że NFZ zwiększa środki na programy lekowe dla pacjentów z SM.

Jednak wg przedstawicielki Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego środki te w dużym stopniu wydawane są nieefektywnie, a opóźnienie leczenia zwiększa koszty pośrednie i społeczne choroby, które są znacznym obciążeniem dla państwa.
kat
Data publikacji: 10.02.2016 r.