Bilard dla wszystkich

Bilard dla wszystkich

Najlepsi bilardziści przyjeżdżają do Krakowa na turnieje Grand Prix Osób Niepełnosprawnych. Gra toczy się o awans do finałów Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych w odmianę 8 i 9. Patronat nad wydarzeniem sprawuje Polski Związek Bilardowy.

We wrześniu lub w październiku Kielce będą gospodarzem Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych. Start w imprezie ma zagwarantowany obrońca tytułu. Do niego dołączy dziewięciu najlepszych zawodników cyklu turniejów Grand Prix. Jego organizatorami są ZMCH YMCA Kraków i Klub Bilardowy Square w Krakowie, gdzie zawodnicy rywalizują o punkty rankingowe. Listę uczestników finału uzupełnią bilardziści z tzw. dzikimi kartami. Jedną przyzna organizator Mistrzostw Polski ON, a drugą Komisja ON. Z kolei zwycięzca rankingu osób niepełnosprawnych Polski (suma punktów z Grand Prix ON i Mistrzostw Polski ON) otrzyma dziką kartę na turniej Mistrzostw Polski w dwie odmiany.

– Bilard to pewien sposób na życie. Dzięki niemu można spełniać swoje marzenia, oderwać się od rzeczywistości, pokazać się w grupie osób niepełnosprawnych i osiągnąć wynik sportowy. Marcin Kubalski jest niesamowitym graczem, zajmuje czołowe miejsca na zawodach z pełnosprawnymi. W ostatnich latach tylko raz się zdarzyło, że nie został mistrzem Polski osób niepełnosprawnych. Wtedy wygrał z nim Adam Wilk – mówi Andrzej Siejko, dyrektor cyklu turniejów Grand Prix ON.

Mistrzowie w akcji

W tegorocznym kalendarzu znajdują się cztery turnieje Grand Prix Osób Niepełnosprawnych (4 marca, 22 kwietnia, 13 maja i 10 czerwca). Na półmetku rozgrywek prowadzi Marcin Kubalski, który wygrał dwie pierwsze imprezy w sezonie.

– Gram ok. 20 lat, na początku sam się uczyłem. Tata kupił mi stół bilardowy, mogłem na nim grać w domu. Pierwsze turnieje były w 1998 r., w Ciechocinku był turniej integracyjny. Tam wystartowało dużo osób, udało się zająć pierwsze miejsce. We wrześniu albo w październiku chcę zdobyć dwa złote medale Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych – mówi Marcin Kubalski, mistrz Polski ON w odmianę 9 bil.

Plany może mu pokrzyżować Adam Wilk, który jest wiceliderem rozgrywek. W tym sezonie dwukrotnie zajął drugie miejsce. Na zawody do Krakowa przyjeżdża od 2014 r. – W tych pierwszych turniejach dostawałem przysłowiowe baty od Marcina [Kubalskiego – przyp. red.]. Od zakończenia cyklu do mistrzostw w Kielcach była przerwa trwająca ok. 3 miesiące. Postanowiłem, że przygotuję się z bardziej doświadczonymi kolegami z Łodzi i postaram się powalczyć. Okazało się, ze obie odmiany padły moim łupem. Pokonałem Marcina jako osobę niepokonaną do tej pory – opisuje Adam Wilk, mistrz Polski ON w odmianę 8 bil. Dodaje, że nie było to dla niego największe przeżycie, ale czuł się wtedy spełniony. Doszedł do czegoś, co chciał osiągnąć.

Znalezienie się w krajowej czołówce wymaga ciężkiej pracy. – Kiedyś na turniejach Grand Prix było nas trzynastu ze Stowarzyszenia Radość w Dębicy. Niektórzy koledzy stracili zapał do trenowania, a ja lubię ten sport, dalej się rozwijam. To jest jak z jazdą na rowerze, czegoś już się nauczyłeś, ale można jeszcze różne triki wykonywać – informuje Marek Cieśla, który po dwóch turniejach zajmuje piątą pozycję (ex aequo) w cyklu Grand Prix ON.

Bilard bez barier

Zawody w Krakowie są ważne nie tylko ze względu na wymiar sportowy. Olbrzymie znaczenie odgrywa kwestia integracji. – W światowym bilardzie występują niepełnosprawni na wózkach, a inni nie mają swojego miejsca. Nasz turniej wychodzi naprzeciw – mówi Elżbieta Cichocka, przewodnicząca Międzyzakładowej Komisji Pracowników Oświaty NSZZ Solidarność Kraków-Śródmieście. W przeszłości była związana z nieistniejącym już Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niesłyszących w Krakowie przy ul. Spadochroniarzy. To właśnie tam został w 1998 r. otwarty klub bilardowy. Początkowo uczniowie mieli do dyspozycji dwa stoły. Zanim powstała sekcja bilardowa w UKS 317, problemów dostarczyło znalezienie oraz przygotowanie miejsca do treningów i gry. Wybór padł na pomieszczenie, które m.in. nie miało podłogi i wymagało odgruzowania.

– W którymś momencie Polski Związek Bilardowy przydzielił nam organizację Mistrzostw Polski Uczniowskich Klubów Sportowych. To było duże przedsięwzięcie, nie pomieścilibyśmy się w szkolnym klubie. Stoły zostały ustawione na sali gimnastycznej, a pomogli nam w tym żołnierze z jednostki znajdującej się w sąsiedztwie – wspomina Elżbieta Cichocka.
Sekcja bilardowa w UKS 317 cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród uczniów.

Jeśli jednak ktoś miał gorsze wyniki w nauce, to zamykał sobie drzwi do treningów. Poprawienie ocen oznaczało powrót do grona trenujących. – Najważniejsze było, żeby dzieci niesłyszące integrowały się ze słyszącymi. One pokazywały, że osoba niepełnosprawna to nie jest osoba, która nic nie może. Wręcz odwrotnie, potrafi bardzo dużo – mówi Andrzej Siejko, jeden z założycieli UKS 317.

W Grand Prix ON nie brakuje uczestników z dysfunkcją słuchu. – Sama gra w bilard to nie jest tylko czucie ręki. Mało kto sobie zdaje sprawę, że dźwięk jest ważny w tym sporcie. Jeśli uderzam mocno, to słyszę dźwięk. Kiedyś spróbowałem zatkać uszy i uderzyć, w ogóle nie czułem strzału. Pewnie można się tak nauczyć, przyzwyczaić, ale jest to też dodatkowe utrudnienie – opisuje Piotr Cepil, menedżer Klubu Bilardowego Square w Krakowie. Popularny „Bilardoholik” ma na swoim koncie m.in. mecz trwający 24 godziny oraz 136 turniejów bilardowych w 130 dni.

Andrzej Siejko, dyrektor cyklu turniejów Grand Prix Osób Niepełnosprawnych
Bakcyla złapałem 20 lat temu. Jestem koszykarzem, trenowałem od najmłodszych lat. Kiedy już pracowałem w ośrodku, z Józefem Mikołajem Grzybem [obecnie sędzia stolikowy Grand Prix ON – przyp. red.] założyliśmy UKS. Pomysł podrzucił nam nieżyjący już dyrektor Piotr Żurek. Początkowo miały być piłka nożna, koszykówka, lekka atletyka i tenis stołowy. Prowadziłem koszykówkę dzieci niesłyszących, dziewcząt i chłopców. Trzy nasze wychowanki dostały się do kadry Polski.
Kiedy Polski Związek Bilardowy podarował nam stół, to założyliśmy klub bilardowy i tak się zaczęło. To była atrakcja, nie musieliśmy namawiać do udziału w treningach. Dzieci przychodziły z ciekawości i z przyjemnością. Bilard był platformą, która umożliwiała im np. wyjazd do innego miasta, zobaczenie czegoś nowego.
W pewnym momencie mieliśmy 30-40 zawodników niesłyszących i przeprowadzaliśmy naprawdę ostrą selekcję. W bilardzie nie wystarczy uderzyć kulki, ale trzeba sobie wyobrazić pewne rzeczy. Osoby niesłyszące nie mają myślenia abstrakcyjnego, a tu wszystko jest abstrakcją. Trzeba było sporo pokazywać, tłumaczyć, aby trenujący zrozumieli.
Cykl turniejów Grand Prix ON organizujemy od lat. Pierwsze dwie imprezy były jeszcze w naszym ośrodku. Później przenieśliśmy się już do miejsca, w którym gramy do tej pory.

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Marcin Gazda

Data publikacji: 27.04.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również