Okiem trenera – Michał Kłusak o przygotowaniach z Igorem Sikorskim i paraalpejczykami

Igor Sikorski z trenerem Michałem Kłusakiem

Michał Kłusak – alpejczyk, olimpijczyk z Pjongczangu. Od 2019 roku trener polskiej kadry paralpejczyków. Jako trener i serwismen współpracuje ze startującym na monoski Igorem Sikorskim, zdobywcą brązowego medalu igrzysk paraolimpijskich w Korei (2018) i zdobywcą tytułu wicemistrza świata podczas rozgrywanych w styczniu tego roku mistrzostw świata w Lillehammer. Mają po tyle samo lat – 32 – i zupełnie różne doświadczenia. Ale wspólny cel. Podium Igrzysk Paraolipmijkich w Pekinie.

PMK: Jaka jest zasadnicza różnica w pracy, jaką z tobą trenerzy prowadzili, a tym co sam, już jako trener robisz z Igorem Sikorskim i innymi paraalpejczykami?
MK: Nie sądzę by były jakieś zasadnicze różnice. Tak samo zawodnik musi być przygotowany kondycyjnie, tak samo musi mieć wyjeżdżone setki bramek na nartach, tak samo musi mieć świetnie przygotowany sprzęt. Różnic praktycznie nie ma.

Jedna zasadnicza. Ty jeździsz na dwóch nartach, Igor na jednej. Ty jeździsz na stojąco, Igor na siedząco, w tzw. „bobie”. Musiałeś tego „boba” przełożyć sobie na narty i odwrotnie.
To, co widzimy to jedno, a fizyka, której nie widzimy to drugie. Próbowałem wszystko na chłopski rozum sobie wyjaśnić. Myślę, że poszliśmy w dobrym kierunku. Wiedząc na czym polega narciarstwo da się to wytłumaczyć.

Chcesz powiedzieć, że narciarstwo wyczynowe sprawnych jest takie samo jak paraalpejczyków?
Najważniejsze zasady są takie same. Zostaje kwestia zwizualizowania, jak można najszybciej znaleźć się na jednej narcie, a nie na dwóch. Tu ciekawostka. Jeździłem ma „bobie” – tak nazywamy monoski w swoim gronie. Jechałem jedną jazdę, spróbowałem. Nie do końca się cieszę, że to zrobiłem.

Jak długi był ten przejazd i ile razy zaliczyłeś „glebę”?
Szczerze – dosyć dobrze utrzymywałem równowagę, problem był z hamowaniem. Naprawdę dobre skręty wycinałem, ale kompletnie nie mogłem się zatrzymać. Nie wiem, czy to była kwestia tego, że ten sprzęt nie był do końca skrojony pode mnie, ale tak było. Skończyło się dosyć mocnym upadkiem, ostatnie metry przed końcem stoku wysiadłem i sprowadziłem monoski.

Poddałeś się. (śmiech).
Nie (śmiech), ale chciałem jeszcze być wartościowym trenerem zdolnym do ustawiania bramek.

To twoje pierwsze igrzyska paraolimpijskie, ale jeżdżąc z Igorem Sikorskim czy Andrzejem Szczęsnym na zwody miałeś już okazję obserwować paranarciarstwo alpejskie najwyższej klasy. Jakie były twoje pierwsze odczucia, gdy pojawiłeś się na tych zawodach?
Moje pierwsze zawody z Igorem to był Puchar Europy w Szwajcarii.

St. Moritz 2019?
Tak. Jak patrzyłem na zawodników na monoski, na jednej nodze, każdy z inną niepełnosprawnością, to aż mnie ciarki przechodziły. Miałem też okazję pojechać na mistrzostwa świata do Włoch. Część konkurencji technicznych była na Słowenii w Kranjskiej Gorze, a część konkurencji szybkich w Sella Nevea we Włoszech. Przyjechałem tam jako pomoc i po raz pierwszy w życiu zobaczyłem niewidomych zawodników z przewodnikami. To było dla mnie jedno z największych przeżyć na stoku. Wzruszenie i w ogóle.

Rozkleiłeś się?
Nie aż tak, ale zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Zresztą ściganie się na monoski, samo oglądanie tego to jest mega adrenalina. I dużo nerwów.

Zwłaszcza jak się jest trenerem i martwi o zawodnika. Inna perspektywa niż jak sam atakowałeś bramki.
Zupełnie. Na najtrudniejszych trasach, na których jeździłem nie byłem tak zdenerwowany jak na zawodach z paraalpejczykami.

Igrzyska w Pekinie, to igrzyska, na których w narciarstwie alpejskim pojawią się także Chińczycy. Snowboardziści mówią, że wyskakują niemal z kapelusza. Jak jest u was?
Nowe twarze są zauważalne. (śmiech) Mieliśmy okazję się z nimi skonfrontować. Mają kilku wysokiej klasy zawodników, widzieliśmy ich na pucharach świata choć na mistrzostwach świata ich nie było. Pewnie przygotowywali się tutaj przed igrzyskami. W końcu najważniejsza impreza u siebie w domu.

I przygotowywali się do niej od paru ładnych lat.
Zobaczymy jak. Na pewno lepiej znają trasę i panujące tu warunki.

Kiedy Pekin otrzymał te igrzyska zaangażował ogromne środki, by przygotować swoją reprezentację.
Nie szczędzili grosza. Rozmawiałem z trenerem Chińczyków, Włochem. Sześć lat temu dostał kilkudziesięciu potencjalnych zawodników, z których miał zrobić profesjonalnych narciarzy. Zobaczymy, na co się to przełoży, ale mają szansę na kilka medali.

Nie mogę nie spytać o szanse Igora Sikorskiego by stanął na podium.
Igor pokazał miesiąc temu na mistrzostwach świata, że jest w czołówce, stać go na walkę o medale. Nie jesteśmy w stanie nic zagwarantować, bo to jest sport i wszystko może się wydarzyć, ale liczymy na to, że ten medal przywieziemy.

Czego wam oczywiście bardzo życzymy. Amen.

Rozmawiała Paulina Malinowska-Kowalczyk, fot archiwum Igora Sikorskiego

Data publikacji: 04.03.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również